31 maja 2019

Od DB CD. Joeny

Mimo, że drzwi nie wyglądały na zbyt solidne zrezygnowałem z pomysłu wyważenia ich i podszedłem do wadery. Jeona wyraźnie przyglądała się odbicią dwóch wilczych łap odbitych w kamiennym stole.

- Czy przed naszą watahą była tu jakaś inna na tych terenach? - zapytałem zwracając uwagę wadery na mnie.

- Tak, tymi terenami od zawsze rządzili moi przodkowie. Czemu pytasz?

- Może jest tu jakieś tajne przejście, aby mogły przejść tylko te osoby które powinny, jak w jakiejś legendzie czy micie. - stwierdziłem po czym zwróciłem uwagę na wadere. - Mówiłaś, że naszyjnik masz po ojcu, może chodzi o niego? - zapytałem wskazując przedmiot łapą.

- Możliwe... - powiedziała zdejmując wisiorek z szyi. - Zacznijmy szukać. - powiedziała po czym oboje ruszyliśmy rozglądając się po pokoju, niestety ale nie znaleźliśmy niczego odpowiadającego kształcie naszyjnika. Zrezygnowany podszedłem do wcześniej widzianych przez siebie drzwi, w sumie to były drewniane.

- Mam dość łażenia w kółko. - mruknąłem po nosem po czym zmieniłem się lwa, o dziwo bez większego problemu i z całej siły uderzyłem w drzwi, które lekko nadpalone odrazu się przewróciły. Trudno było powiedzieć czy bardziej zdziwił wadere nagły huk czy ja jako lew. Ups, ona chyba nawet nie wiedziała, że mam jakieś moce...

- Znalazłem przejście, idziemy dalej? - zapytałem wesoło znów jako wilk, a Joe zaśmiała się.

- A czy ty przypadkiem nie byłeś wilkiem NIE magicznym? - zapytała zdziwiona ruszając i zrównując ze mną krok.

- Masz stare dane, nastąpił pewien update. - zaśmiałem się.

Joe? 

30 maja 2019

Od Joeny CD. DB

Gdy pozbyliśmy się robaków z naszego futra spojrzałam na DB.
- Nie spodziewałam się tego, że będę się czuć jak w jakiejś starożytnej świątyni, w której jest skarby. - odparłam.
- Widzisz? Dobrze jest czasem zejść na dół i pospacerować dla odpoczynku. - odparł, a ja zaśmiałam się.
- Masz rację. - odparłam. Zaczęłam się zastanawiać, czy nie jestem czasem za sztywna jak na alfę. Nawet Shi w ostatnim czasie częściej się śmiał i uśmiechał, co kiedyś było praktycznie wymysłem. Tak się bynajmniej wydawało, a teraz? Jest szczęśliwy i wciąż wypełnia swoje obowiązki. Może ja też powinnam czasem trochę wyluzować? Oczywiście nie za bardzo, bo ktoś musi pilnował ładu w watasze.
- Tam widzę kolejne drzwi.- odparł i pokazał łapą w kierunku ogromnych wrót. Uśmiechnęłam się i udałam do nich. Zatrzymałam się jednak, gdy ujrzałam różniąca się podłogę. Widniały na niej dziwne kafle z rysunkami zwierząt. Wilk, sarna, zając, mysz.
- Co może oznaczać to na ziemi? - spytałam. DB przyjrzał się kaflom.
- Moim zdaniem chodzi tu o dobry wybór.
- Dobry wybór?
- Mamy cztery zwierzęta. Jedno z nich jest tym jakby ”bezpiecznym”.
- Co dokładniej masz na myśli?- spytałam. DB uśmiechnął się.
- Jeśli staniemy na niewłaściwej płycie to... BUM! Już po nas. Dlatego musimy ustalić jaka płyta jest tą odpowiednią.
- Może mysz? Jest najmniejsza.
- Wątpię. Stawiał bym na wilka. Jako jedyny z nich jest drapieżny.
- Mysz potrafi zjeść coś innego np. robaka. - powiedziałam z uśmieszkiem.
- Ale bardziej woli pszenicę. Zaufaj mi.
- Niech będzie. - odparłam zrezygnowana. DB wskoczył na płytkę z wilkiem. Nic się nie stało.
- Widzisz? - spytał z uśmiechem, a ja prychnęłam.
- Nie rozglądaj się, tylko skacz dalej. - odparłam, a basior zaśmiał się.
- Widzę, że ktoś tu ma humorki.
- Lepiej mnie nie drażni, bo inaczej cię zepchnę.
- I wtedy stracisz przewodnika. - odparł z uśmiechem. Prychnęłam i mruknęłam pod nosem ”kurde”, na co znów basior się zaśmiał. Gdy wilk znalazł się na drogiej stronie powiedział, że teraz moja kolej. Niepewnie skoczyłam na pierwszą płytkę. Następnie na kolejną i kolejną. Skakałam dosyć niepewnie gdyż bałam się, że mogę się potknąć. Gdy znalazłam się na drogiej stronie odetchnęłam z ulgą.
- Bezpieczna.- szepnęłam.
- Gotowa ruszyć dalej?
- Pewnie. - odparłam. Otworzyliśmy wrota, a po drogiej stronie znaleźliśmy dziwny pokój. Gdy weszliśmy drzwi zamknęły się z hukiem. Podskoczyłam przerażona. DB podszedł do drzwi.
- Szlag zamknięte. - odparł. Rozejrzałam się. W komnacie było bardzo ciemno. Wędrując tak stanęłam na płytkę, która opadła i włączyła jakiś mechanizm. Po chwili zapaliły się światła. Spojrzałam zaskoczona na DB, który przyglądał się jakimś dziwnym znakom na ścianie. Podeszłam do niego.
- To jakiś dziwny szyfr. - odparł. Na ścianie była kropla, wilcza łapa i coś na wzór ostrza. Dodaje również były inne dziwne kombinacje. Usiadłam i rozejrzałam się. Nagle moją uwagę przykuł dziwny kamienny stół. Podeszłam do niego. Zauważyłam na nim odciski łap. Dwa odciski dorosłych wilków.
- Ej Joe!- zawołał DB. Odwróciłam się w jego kierunku. Basior stał obok drzwi, które były niewiele większe od niego.
- Otwarte?
- Zamknięte.- odparł. Westchnęłam. Usiadłam i jeszcze raz spojrzałam na dziwne odciski.

DB?

Od Shi CD. Ripred'a

Gdy szczeniaki do nas podeszły spojrzałem na nie.
- Znaleźliśmy wam dom. - odparłem. Angeron i Linanis spojrzeli na mnie, a następnie na Ripred'a.
- To koniec? - spytał mały, a ja się uśmiechnąłem lekko. Pochyliłem się nad nimi.
- Nie szkraby. To dopiero początek. - oznajmiłem, produkując się.
- Zobaczymy się jeszcze ? - spytała wadera.
- Pewnie. - odparł Red. Szczeniaki ze smutnymi pyszczkami podbiegły do nas i przytuliły się. Zesztywniałem czując jak Lin mnie przytula. Po chwili objąłem jej małe ciałko łapą. Pochyliłem się i uśmiechnąłem.
- Dbaj o Angerona. - odparłem, a waderka przytaknęła z uśmiechem. Po pożegnaniu wilki odeszły, a wraz z nimi szczeniaki. Spojrzałem na Ripred'a.
- Będzie mi ich brakować. - oznajmiłem ruszając przed siebie.
- Przecież znałeś je tak krótko.
- Krótko nie znaczy słabo. - odparłem. Następnie udałem się do swojej jaskini.

*Trochę później

Minęło kilka dni od odejścia Angerona i Lin. Od tamtego czasu już zdążyło się coś zadziać. Pewnego dnia idąc przez las usłyszałem czyjeś kroki. Zza krzaków wyłoniły się dwa wilki. Samica i samiec. Wydawało mi się, że są nastawieni pokojowo. Okazało się, że pochodzą oni z innej watahy. Zacząłem im powiadać o tym, że należę do Watahy Najskrytszych Marzeń. Podczas mojej wypowiedzi. Basior zaatakował mnie. Zaskoczony z łatwością ściągnąłem go z siebie. Spojrzałem na niego wrogo, a szkarłatna czerwień spływała po moim pysku. Wilki uciekły, a ranny wypominał nam wojnę. Westchnąłem ciężko. Po coś mnie atakował. Pomyślałem. Nagle zauważyłem Reda siedzącego nad rzeką. Podszedłem do niego.
- Jak się masz? - spytałem.

Ripred? 

Od Hanako CD. Ripred'a

Uśmiechnęłam się wdzięczna.
- Najpierw musimy znaleźć różaną oszustkę.
- Ciekawa nazwa. Do czego ona służy?
- Alchemicy jej nieużywaną, gdyż ma ona wyłącznie lecznicze właściwości. Jest jednak coś przez co żaden wilk nie zbliża się do niej.
- Rozumiem. - odparł basior. - Gdzie ją znaleźć?
- Pamiętam, się widziałam ją niedaleko Polany Życia.
- Więc ruszajmy.- zarządził. Przytaknęłam i ruszyłam za Ripred'em. Gdy dotarliśmy na miejsce zatrzymaliśmy się, a Red spojrzał na mnie.
- Jak ona wygląda?
- Jest podobna do róży. Jedyną rzeczą, która ją różni jest jej zapach. Należy uważać, gdyż jest tak silny, że może lekko uszkodzić nasze nozdrza. Ma ona zapach dosyć nieprzyjemny.
- Ok. Zaraz ją znajdziemy. - odparł. Po kilku minutach basior zawołał mnie. Podeszłam do niego, a on wskazał mi łapą na niewielki krzak. Już z daleka czułam zapach tych kwiatków.
- To one.- odparłam radośnie. Ripred zerwał roślinę i włożył ją do torby, którą wcześniej wziął ode mnie.
- Teraz ?
- Coś co rośnie na skraju naszego lasu.
- Na granicy z Mrocznym Lasem?
- Tak właśnie tam. Jest to Minera.
- Te nazwy są coraz ciekawsze. - zaśmiał się Ripred. Uśmiechnęłam się radośnie.
- Każde zioło ma własną nazwę, która ma związek z czymś.
- Minera? Chodzi o to, że jest mała?
- Dokładnie! Dodatkowo jest dosyć mizerna.
- A dlaczego akurat skraj lasu?
- Mieszane ziemię służą jej bardzo dobrze. Jest ona w stanie dostosować się do każdego rodzaju gleby. - oznajmiłam z uśmiechem.


Ripred?

Od Hanako CD. Guree

Zarumieniłam się na gest Guree. Muszę przyznać, że moje serce z każdym dniem bije dla niego coraz mocniej. 

- Nie mogę się doczekać, aż wrócą mi siły. Wtedy będziemy mogli sobie pospacerować. - ogółem już mogłam iść na spacer, ale boje się, że ból zwiększył by się, a Guree martwił by się o mnie o wiele bardziej niż teraz. Nie chciałam go zamartwiać. 

- Mogłabym porozmawiać z Shi. Może zgodziłby się dawać ci więcej wolnego. - zaproponowałam. 

- Chętnie bym z tego skorzystał, ale jako beta i wojownik alfa, muszę być zawsze gotowy. Ciągłe treningi przygotowują nas na wszelki wypadek. 

- Wiem kochany. Boje się o ciebie. 

- Nie masz się czego bać. Dam radę, a ty musisz odpoczywać. Powiedz mi, ból już się zmniejszył? 

- Jest lepiej niż wcześniej.- odparłam z uśmiechem. 

- Mam nadzieję, że to szybko minie. Nie chcę byś cierpiała. 

- Jesteś kochany.- odparłam z czułym uśmiechem. Następnie zebrałam w sobie odwagę i również polizałam Guree po policzku. Basior uśmiechnął się, a ja zarumieniłam, jak soczysty pomidorek. Jego wzrok sprawiał, że moje serce biło tak silnie, że mogłoby wyskoczyć mi z piersi. Ziewnęłam leniwie. 

- Może się trochę prześpię. - oznajmiłam z tego. Guree przytaknął. 

- Dobrze ci to zrobi kochana. - odparł. Położyłam swój pyszczek na łapki i zamknęłam oczy. Po chwili zasnęłam.

Guree?

29 maja 2019

Wojna!

Ogłaszamy, że z dniem dzisiejszym nasza wataha prowadzi wojnę z Watahą Wilków Zmierzchu. Ostrzegamy przed wilkami  należącymi do niej, gdyż mogą nas zaatakować i zabić. Wojna nie ma przewidzianego końca. Proszę zachować szczególną ostrożność w pobliżu terenie tejże watahy. 

~Wasza Alfa Joena 

28 maja 2019

Od Ripred'a Do Hanako

Słońce świeciło dość mocno dzięki czemu nie miałem najmniejszej ochoty się ruszyć z cienia i co kolwiek zrobić. Do tego nawet nie musiałem nic robić więc jeszcze lepiej. Dawno nie miałem w sumie tak dużo czasu na nic nie robienie i zacząłem się powoli nudzić. Postanowiłem więc zakończyć leżenie i poszukać Shi lub kogo kolwiek, pewnie trzeba coś gdzieś zrobić. Z jednej strony się nudziłem, ale z drugiej nie chciało mi się nawet ruszyć... Jednal to pierwsze wygrało gdyż już po chwili wolnym krokiem ruszyłem w kierunku centrum watahy gdzie akurat siedziała Hanako. Przywitałem się z nią przechodząc dalej w głąb terenów, jednak ona mnie zatrzymała. Dopiero gdy stałem obok zauważyłem, że ma obok siebie jakąś listę.

- Dalej jesteś najemnikiem, prawda? -zapytała na co przytaknąłem.

- Rozumiem, że nam ci przynieść to co jest na tej liście, ta? - zapytałem

- Nie do końca, nie jestem wstanie wytłumacz ci gdzie co rośnie, więc wolałabym, żebyś poprostu poszedł ze mną i pomógł z samym zdobywaniem roślin.

- Jasne, i tak szukałem sobie czegoś do roboty. - odparłem po czym wziąłem listę od wadery. - To od czego zaczynamy?

Hanka? 

Od Ripred'a Do Rachel

Obudziły mnie jakieś dziwne odgłosy, jako, że było jednak wcześnie zignorowałem to i wróciłem do spania, a przunajmniej próbowałem gdyż dźwięki nie chciały mi dać spokoju. Niechętnie wstałem więc przeciągając się i ruszając powoli w stronę wyjścia z jaskini. Okazało się, że było naprawdę wcześnie, ale cóż jak widać, sen nie był mi dany. Ruszyłem więc szybszym krokiem w stronę tych odgłosów. Po krótkiej chwili zauważyłem jakąś wadere robiącą jakiś dziwny rytuał. Podszedłem odrobinę bliżej przyglądając się jak dziwne światła tworzą na ziemi jakiś znak, a wadera zaczyna unosić się do góry po czym się odezwałem.

- Nie wiem co robisz, ale jak już musisz wzywać demony to nie pod moją jaskinią, co? Spać próbuje. - stwierdziłem, a wadera zaskoczona tym, że ktoś za nią jest soadła na ziemię odwracając się w powietrzu w moim kierunku, tym samym gasząc dziwny znak na ziemi i wyzywając go za to. No ładnie, nie mogę mieć normalnych znajomych? 

Rach xD? 

Czystka !

Ogłaszam w dniu dzisiejszym, że w najbliższym czasie odbędzie się czystka, a dokładniej dnia 04.06.2019r. Macie tydzień na napisanie opowiadań. Przynajmniej dwa. Jeśli jakaś postać nie napisze opowiadań zostaje usunięta z bloga. Jeśli nie możesz napisać opek z różnych powodów proszę zgłosić to administracji czyli Alfie lub Ripred'owi. Post ten będzie na bieżącą aktualizowany, więc będziecie mogli zobaczyć jak wygląda wasza sytuacja.

Czerwony - Zagrożeni
Pomarańcz - zostało jedno opowiadanie
Zieloni - Bezpieczni  
Niebiescy - Ulga


Joena 
Hanako
Yuki 
Amerdill
Aniel
Daisy
Rachel 
Bubble
Guree 
Shi 
Ripred
Xever 
Strange
Frugo 
Rodeo
Brego 
Scourge
DB
Avalon te Amor








Ogłaszam zmiany!

Ms:
Od teraz zdobywanie ms będzie trochę trudniejsze. Ms przestanie być przydzielane za opowiadania krótsze niż tysiąc słów. Teraz by zarobić ms należy napisać quest lub wygrać je w konkursach lub podczas podsumowań.

Konkursy:
Od teraz Konkursy będą się pojawiać tylko w określonych sytuacjach. Np. konkurs Wielkanocny, Świąteczny, Wakacyjny.

Questy:
Questy zostaną podzielone na treningowe, w których będziemy zdobywać umiejętności i na zwykłe, w których nagrodą będą Ms. Treningowe będą dokładnie opisane w regulaminie.

Opowiadania:
Od teraz nie trzeba pisać ilości słów w opowiadaniach, chyba że liczą ponad 1000 słów. Wtedy należy napisać 1000+. Dostajemy wtedy za nie 15 Ms.

Czystki:
Wprowadzamy czystki! Będą one raz na dwa miesiące. Mogą zdarzać się częściej lub rzadziej. Wszystko zależy od czasu i pracy administracji.

Mogą zajść różne zmiany w regulaminie i w blogu, dlatego zalecam uważne śledzenie aktualizacji, o których będziecie informowani na tablicy ogłoszeń ( lewy górny róg )

~Wasza alfa Joena




27 maja 2019

Linanis i Angeron odchodzą!

Powód ~ Decyzja właściciela

Powód ~ Decyzja właściciela

Ariena i Kangi odchodzą!

✝️ Powód ~ Śmierć ✝️
Coś się kończy i coś zaczyna

✝️ Powód ~ Śmierć ✝️
Zaznaj szczęścia po drugiej stronie

Od Ripred'a CD. Shi

Po chwili przy niewielkim wodospadzie pojawił się również Shi z młodą waderą. Szczeniaki poskakały chwilę w wodzie gdy nagle zauważyliśmy, że w naszą stronę zbliżają się jakieś dwa inne szczeniaki o ciemnych futrach. Młode wilczki nie zwróciły na nas zbytnio uwagi i od razu przystąpiły do zabawy z dwójką taplającą się w jeziorku.

- Gdzie są wasi rodzice? - zapytał Shi na co jeden ze szczeniaków ruszył do nas.

- Zaraz tu pewnie będą! - powiedział

- Jesteście wędrowną watahą? - zapytałem szczeniaka, jednak odpowiedź przyszła z drugiej strony.

- Tak, nie wiedzieliśmy, że to tereny jakiejś watahy, inaczej nie pozwolilibyśmy iść młodym przodem. - powiedział czarny basior który nagle pojawił się za nami z paroma innymi wilkami.

- To nic. - powiedziałem wzruszając barkami, gdy zauważyłem, że dwa ciemne szczeniaki przedstawiają reszcie swojej watahy nowo poznane szczeniaki. Po chwili Shi zaprosił aby wataha odpoczęła z nami jakiś czas przy wodospadzie zanim ruszą dalej. Gdy już mieliśmy ruszać basior o czarnym futrze, który okazał się być alfą zwrócił się do nas.

- Co z tymi szczeniakami? -  zapytał, na co Shi spojrzał na niego wyraźnie się zastanawiając.

- Wydaje się, że dobrze dogadują się ze szczeniakami z waszej watahy, może byłoby lepiej gdyby poszły z wami, to i tak znajdy... - stwierdziłem na co oba basiory spojrzały na mnie.

- Tow sumie nie głupie, jeśli się zgodzisz, chwilowo mamy tu wojnę więc będzie to nawet dla nich bezpieczniejsze. - dodał Shi na co czarny basior skinął głowę na zgodę.

Shi?


Od Kangi'ego CD. Arieny

Spojrzałem na ranę gada po czym zawołałem waderę i kazałem jej wyczarować parę potrzebnych mi ziół. Kiedy ona byłą zajęta zdobywaniem roślin ja postanowiłem porozmawiać ze smokiem.

- A tak w ogóle to kto cię tak urządził? - zapytałem, a smok drgnął niespokojnie, widocznie musiał się nad czymś zastanawiać.

- Trudno mi powiedzieć co to było, zwyczajnie odpoczywałem w niższych częściach gór gdy nagle coś rzuciło się na mnie i oślepiło, potem starłem się bronić po omacku, ale nie byłem w stanie, nie jestem już tak młody jak kiedyś... - westchnął po czym znów położył łeb na ziemi. Jego rany widocznie były ciężkie, ale nie śmiertelne, choć zapach śmierci lekko się od niego unosił, gdy nagle smok podskoczył na równe łapy wytrącając mnie z równowagi. Nie wiedziałem co się dzieje więc szybko odskoczyłem do tyłu aby stanąć tuż obok Ari. Smok w tym samym czasie podskoczył parę razy machając głową na boki rycząc przeraźliwie po czym z całej siły zamachnął się się głową i parę razy uderzył głową o pobliskie drzewo łamiąc je, a następnie zrobił to samo ze skałą. Oboje z waderą byliśmy w sporym szoku i nie byliśmy wstanie nic zrobić. Zbyt martwiłem się o zdrowie mojej przyjaciółki niż o tego gada, który nagle  wciągu sekund postradał zmysły, więc jak najszybciej zabrałem ją stamtąd używając przy okazji na smoku mojej drugiej mocy, przynajmniej dzięki temu zginie szybciej. Bez wymiany nawet słowa oddaliliśmy się stamtąd jak najdalej w nieznanym nam kierunku. W ciszy szliśmy sporo czasu, trudno powiedzieć czemu wadera się nie odzywała, ale sam też nie miałem zamiaru tego przerwać. Nagle usłyszeliśmy przed nami huk i ruszyliśmy biegiem w tamto miejsce gdy zauważyłem, że wadera widocznie jest "zaznaczona śmiercią" przez co gwałtownie się zatrzymałem, a Ari zrobiła to samo. Wtedy właśnie zauważyliśmy armię węży poruszających się na czterech łapach. Nie było ich strasznie dużo, ale i tak była to konkretna liczba. Jednak któryś z węży wyraźnie nas zauważył gdyż po chwili w naszym kierunku posypała się lawina strzał. Na szczęście zdążyliśmy się nachylić, jednak gdy się odwróciłem do Ari żeby zobaczyć czy wszystko gra zauważyłem, że jedna ze strzał trafiła ją w bark, a z rany zaczęła płynąć dziwna, jaskrawa ciecz. Cholera, strzałą musiała być zatruta! Zanim zdążyłem choćby zareagować wadera leżała już na ziemi martwa.  Nie myśląc nad tym co się może stać wyskoczyłem zza krzaków tuż przed armię i użyłem swojej mocy. Na wszystkich. Oczywiście użycie takiej ilości mocy na raz wiązało się z jednym - za śmiercią. Najzabawniejsze było to, że jakoś się tym nie przejąłem, wydawało mi się, że nie jest to koniec, a dopiero początek. Ostatnie co zobaczyłem to przewracjące się węże,a następnie już tylko ciemność...

KONIEC

Od DB CD. Joeny

Uśmiechnąłem się wesoło, a wadera zrobiła to samo. Widocznie brakowało jej trochę przygód. Gdy tylko udało nam się otworzyć wrota obracając kryształami i tworząc tęcze to ruszyliśmy dalej.

- Rządzenie jest nudne co? - zapytałem, a Joena spojrzała na mnie zdziwiona.

- Nudne? Tak bym tego nie określiła...-powiedziała zatrzymując się na chwilę. - Ale na pewno ciekawsze jest sprawdzanie co jest z naszą studnią. - stwierdziła z uśmiechem i ruszyła dalej znowu idąc koło mnie. Wydawało się, że miała dużo lepszy humor, ba widocznie cieszyła się z naszej małej wycieczki, gdy nagle zauważyliśmy, że przed nami cała droga była pokryta czymś czarnym, poruszającym się. Nosz na bogów czemu to akurat musiały być robale? Po ziemi łaziły setki, jak nie tysiące małych, czarnych owadów. Spojrzeliśmy na siebie z waderą, a następnie z niechęcią na robactwo. Nie dało się ich w żaden sposób ominąć, nawet gdyby umieć latać, gdyż to cholerstwo dobrze to umiało.

- Co teraz? - zapytała Joena z równą chęcią spaceru pomiędzy owadami jak ja.

- Chyba musimy po prostu przejść i tyle... To w końcu tylko robale. - stwierdziłem po czym ruszyłem w kierunku owadów, a za mną ruszyła wadera. Nie było to zbyt przyjemna przechadzka, ale nie było też tragicznie. Po chwili mieliśmy to już za sobą i otrzepywaliśmy drobne owady z sierści.

Joena?

Alfa powraca!

Powracam kochani!
Będę poprostu trochę mniej aktywna, ale wracam. Razem ze mną nadejdą zmiany o których będziecie poinformowani. Moja aktywność z pewnością poprawi się w wakacje. Na zaległe opka odpowiem w najbliższym czasie. Pozdrawiam was cieplutko.
~Wasza Alfa Joena

6 maja 2019

Od Brego CD. Annabelle

Przekręciłem głowę przyglądając się wyraźnie skołowanej waderze. Cała ta sprawa była podejrzana i strasznie mi się nie podobała.

- Jest ktoś w watasze kto mógłby ci pomóc z... tym? - zapytałem, a w oczach wadery wyraźnie zebrały się znowu łzy. Jednak zanim zdążyły spłynąć po jej policzkach wytarła je moim szalikiem tym samym przyciągając mnie w swoim kierunku.

- Był... - powiedziała cicho. No tak Hairraya. Ona wydawała się znać basiora najlepiej, zapewne smutno jej po stracie przyjaciela...

- No nic, w takim razie trzeba będzie to zrobić w jakiś nie magiczny sposób, albo...

- Albo? - zapytała kierując wzrok w moim kierunku.

- Albo i nawet bardziej magicznie, mam pomysł. - powiedziałem wstając. - W tym lesie co drugi krzak i zwuerze jest magiczne, więc napewno coś jest w stanie nam pomóc. Wystarczy poszukać. - dodałem, a wadera również wstała.

- Masz rację. - powiedziała z dawną radością w głosie. - Ruszajmy! - zawołała wyskakując z jaskini wprost w jedną z kałurzy rozchlapując ze śmiechem wode. Przyglądając się temu zdałem sobie sprawę jak niektórzy umią dobrze grać, a na początku naprawdę sądziłem, że jest to jedna z najweselszych istot jakie spotkałem... Po chwili sam również wybiegłem zrównując krok z Ann.

186 słów

Ann?