- Rządzenie jest nudne co? - zapytałem, a Joena spojrzała na mnie zdziwiona.
- Nudne? Tak bym tego nie określiła...-powiedziała zatrzymując się na chwilę. - Ale na pewno ciekawsze jest sprawdzanie co jest z naszą studnią. - stwierdziła z uśmiechem i ruszyła dalej znowu idąc koło mnie. Wydawało się, że miała dużo lepszy humor, ba widocznie cieszyła się z naszej małej wycieczki, gdy nagle zauważyliśmy, że przed nami cała droga była pokryta czymś czarnym, poruszającym się. Nosz na bogów czemu to akurat musiały być robale? Po ziemi łaziły setki, jak nie tysiące małych, czarnych owadów. Spojrzeliśmy na siebie z waderą, a następnie z niechęcią na robactwo. Nie dało się ich w żaden sposób ominąć, nawet gdyby umieć latać, gdyż to cholerstwo dobrze to umiało.
- Co teraz? - zapytała Joena z równą chęcią spaceru pomiędzy owadami jak ja.
- Chyba musimy po prostu przejść i tyle... To w końcu tylko robale. - stwierdziłem po czym ruszyłem w kierunku owadów, a za mną ruszyła wadera. Nie było to zbyt przyjemna przechadzka, ale nie było też tragicznie. Po chwili mieliśmy to już za sobą i otrzepywaliśmy drobne owady z sierści.
Joena?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz