***
Zbudził mnie miły, delikatny zapach. Mimo uczucia zawrotów głowy, otworzyłem powoli powieki, a mym oczom ukazała się biała plama, z niebieskimi punktami. Pomrugałem kilka razy, lecz obraz dalej nie przestawał być rozmazany. Położyłem łapę na swój pysk, w akcie ukazania męki tej sytuacji i zacisnąłem oczy. Mruknąłem lekko, moja głowa mi wręcz pękała z bólu.
- Um.. żyjesz? - usłyszałem. Ten słodki, melodyjny, kobiecy głos przeleciał mi przez uszy i dudnił w głowie przez kolejne pięć sekund.
Próba zrozumienia sytuacji okazała się jednak niepowodzeniem. Otworzyłem smętnie oczy i powoli podniosłem głowę. Obraz nieco się wyostrzył. Oto nad mną nachylała się ostrożnie wadera o białym futrze i niesamowitych, błękitnych oczach. Otrząsnąłem głową, by upewnić się, iż nie jest to moje odbicie w jakimś jeziorze, bądź jedynie wytwór wyobraźni, lecz wadera dalej tam stała.
- Ja.. tak. Żyję.. raczej. - powiedziałem, a raczej wybełkotałem, wciąż walcząc z bólem głowy (i pustego żołądka). - Kim jesteś?
- Nazywam się Hanako. - wypowiedziała. Usiadłem, oraz spojrzałem Jej raz jeszcze w te oczy, niebieskie niczym wakacyjne niebo.
- Miło mi, jestem Guree. - przedstawiłem się, wciąż próbując zrozumieć co się wydarzyło.
282 słów
< Hanako? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz