30 grudnia 2018

Od Guree do Hanako

Nastał mroźny, śnieżny dzień. Temperatura wynosiła około dziesięć stopni na minusie, jak nie więcej. Nastał wieczór, który przez panującą pogodę momentalnie stał się ciemny niczym środek nocy. Śnieżyca spowijała łąki i lasy, kompletnie gubiąc mi każdy trop, który zdążyłem złapać. Ostry głód zaczynał dawać się we znaki, co tym bardziej mnie osłabiało. Przez zamieć panującą dookoła nieoczekiwanie straciłem orientację w terenie. Już teraz szedłem jedynie przed siebie, licząc na łaskę losu, bądź chociaż jakiekolwiek schronienie, by móc przeczekać do rana. Niestety, duże płatki śniegu co rusz wpadały mi w oczy, a łapy powoli traciły czucie. Runąłem wycieńczony na ziemię, a świat stał się taki ciemny..

***
Zbudził mnie miły, delikatny zapach. Mimo uczucia zawrotów głowy, otworzyłem powoli powieki, a mym oczom ukazała się biała plama, z niebieskimi punktami. Pomrugałem kilka razy, lecz obraz dalej nie przestawał być rozmazany. Położyłem łapę na swój pysk, w akcie ukazania męki tej sytuacji i zacisnąłem oczy. Mruknąłem lekko, moja głowa mi wręcz pękała z bólu.

- Um.. żyjesz? - usłyszałem. Ten słodki, melodyjny, kobiecy głos przeleciał mi przez uszy i dudnił w głowie przez kolejne pięć sekund.

 Próba zrozumienia sytuacji okazała się jednak niepowodzeniem. Otworzyłem smętnie oczy i powoli podniosłem głowę. Obraz nieco się wyostrzył. Oto nad mną nachylała się ostrożnie wadera o białym futrze i niesamowitych, błękitnych oczach. Otrząsnąłem głową, by upewnić się, iż nie jest to moje odbicie w jakimś jeziorze, bądź jedynie wytwór wyobraźni, lecz wadera dalej tam stała.

- Ja.. tak. Żyję.. raczej. - powiedziałem, a raczej wybełkotałem, wciąż walcząc z bólem głowy (i pustego żołądka). - Kim jesteś?

- Nazywam się Hanako. - wypowiedziała. Usiadłem, oraz spojrzałem Jej raz jeszcze w te oczy, niebieskie niczym wakacyjne niebo.

- Miło mi, jestem Guree. - przedstawiłem się, wciąż próbując zrozumieć co się wydarzyło.


282 słów

< Hanako? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz