- Ripred- stwierdziłem tonem bez wyrazu patrząc prosto na Shi.
- Nie musisz się martwić, już znikam z waszych terenów, jestem tylko przejazdem- dokończyłem swoją wypowiedź i mając zamiar odejść odwróciłem się od basiora.
On jednak nie wyglądał jakby chciał tak szybko odpuścić, niemożliwe było, że to zwykły strażnik, był zbyt uparty. Stwierdziłem więc, że to z pewnością jakiś wojskowy.
- Nie musisz się martwić, już znikam z waszych terenów, jestem tylko przejazdem- dokończyłem swoją wypowiedź i mając zamiar odejść odwróciłem się od basiora.
On jednak nie wyglądał jakby chciał tak szybko odpuścić, niemożliwe było, że to zwykły strażnik, był zbyt uparty. Stwierdziłem więc, że to z pewnością jakiś wojskowy.
- Coś jeszcze? - odwróciłem pysk w jego stronę, jednak nie dając mu nawet chwili na odpowiedź, uznałem, że niezłym pomysłem będzie zamiana w smoka, dzięki niej przynajmniej na jakiś czas miałbym spokój z ewentualnymi pobratymcami wilka.
Praktycznie od razu przybrałem formę smoka, a w woli ścisłości wyverna. Różnica nie wielka, ale zawsze. Nie jest ona wyjątkowo okazała, w tej formie jestem wielkości młodego łosia, albo niedużego jelenia. Cóż począć, smoki rosną wyjątkowo wolno. Jednak sama moja umiejętność zmiany w ziejącego ogniem gada, musiała wydać się basiorowi imponująca, bo wyraźnie nie miał już najmniejszej ochoty mnie zatakować, gdyż odskoczył on z przerażeniem wymalowanym na pysku. Miałem straszną ochotę zadrwić z wilka i jego zabawnej dla mnie reakcji, gdy nagle usłyszałem szelest w pobliskich zaroślach. Shi również to usłyszał, bo jego wzrok od razu powędrował w tamto miejsce. Najdziwniejsze było to, że nie czułem żadnego niepokojącego zapachu, mimo że smoki mają lepszy węch od wilków. Basior wydawał się wyjątkowo zaniepokojony tą sytuacją, bo już wcale nie zwracał na mnie uwagi, był skupiony na tym co, jest w krzakach.
-To niemożliwe- powiedział cicho jakby do siebie.
I dokładnie w tym samym momencie to zobaczyłem, stworzenie przypominało odrobinę pająka, miało naprawdę wiele cienkich odnurza na ktorych opierał się tułów z okropną paszczą posiadającą tysiące ostrych zębów.
I dokładnie w tym samym momencie to zobaczyłem, stworzenie przypominało odrobinę pająka, miało naprawdę wiele cienkich odnurza na ktorych opierał się tułów z okropną paszczą posiadającą tysiące ostrych zębów.
- Co to jest na wszystkich bogów! - krzyknąłem w stronę Shi, jednak wilk był zbyt zajęty szarżowaniem na kreature, aby mi odpowiedzieć.
Nie pozostałem mu dłużny i zapikowałem wprost na potwora ziejąc mu okniem prosto w paszcze, o dziwo nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia. Zrezygnowałem więc z dalszej walki jako smok i przemieniłem się z powrotem w wilka. W tym czasie basior zdołał pozbawić stwora jednego z odnóży, ale kosztowało go to sporą ranę na grzbiecie. Starałem się znaleźć jakiś słaby punkt potwora, ale on jakby wydawał się ich nie posiadać, jedyną opcją była walka. Starając się zaatakować go od tyłu obiegłem go i wskoczyłem mu na grzbiet, gdy Shi próbował oderwać mu kolejną kończynę. Stworzenie wyraźnie zaaragowało na mój plan, bo zaczęło się rzucać, starając się pozbyć mnie ze swojego grzbietu. Próbując utrzymać się ugryzłem je chyba w kark, bo trudno stwierdzić co to konkretnie było. Jedak już po chwili zostałem zrzucony, dość boleśnie lądując na pobliskim pniu drzewa. Basior nie radził sobie lepiej ode mnie, miał już parę poważniejszych obrażeń, a to przedziwne stworzenie wydawało się niewzruszone naszymi próbami walki z nim. Wszystkie nasze próby były daremne, Shi próbował usypiać lub truć go swoimi mocami, a ja po prostu starałem się walczyć, ale niestety potwór i na to wydawał się również nie reagować. Zdawałem sobie sprawę, że jeśli szybko czegoś nie wymyślimy czeka nas marny koniec. Na szczęście po chwili miałem już plan działania. Stworzyłem paręnaście iluzji wyglądających, jaki ja oraz Shi, zajęło to potwora, gdyż teraz starał się niszczyć ich, a my w tym czasie mogliśmy próbować pozbyć się jego odnóży. W końcu nam się to udało, obaj mieliśmy sporo poważnych ran, ale wyglądało na to, że wygraliśmy, z miejsc po kończynach potwora lała się ciemna maź, w której obaj mieliśmy ubrudzone futra.
Nie pozostałem mu dłużny i zapikowałem wprost na potwora ziejąc mu okniem prosto w paszcze, o dziwo nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia. Zrezygnowałem więc z dalszej walki jako smok i przemieniłem się z powrotem w wilka. W tym czasie basior zdołał pozbawić stwora jednego z odnóży, ale kosztowało go to sporą ranę na grzbiecie. Starałem się znaleźć jakiś słaby punkt potwora, ale on jakby wydawał się ich nie posiadać, jedyną opcją była walka. Starając się zaatakować go od tyłu obiegłem go i wskoczyłem mu na grzbiet, gdy Shi próbował oderwać mu kolejną kończynę. Stworzenie wyraźnie zaaragowało na mój plan, bo zaczęło się rzucać, starając się pozbyć mnie ze swojego grzbietu. Próbując utrzymać się ugryzłem je chyba w kark, bo trudno stwierdzić co to konkretnie było. Jedak już po chwili zostałem zrzucony, dość boleśnie lądując na pobliskim pniu drzewa. Basior nie radził sobie lepiej ode mnie, miał już parę poważniejszych obrażeń, a to przedziwne stworzenie wydawało się niewzruszone naszymi próbami walki z nim. Wszystkie nasze próby były daremne, Shi próbował usypiać lub truć go swoimi mocami, a ja po prostu starałem się walczyć, ale niestety potwór i na to wydawał się również nie reagować. Zdawałem sobie sprawę, że jeśli szybko czegoś nie wymyślimy czeka nas marny koniec. Na szczęście po chwili miałem już plan działania. Stworzyłem paręnaście iluzji wyglądających, jaki ja oraz Shi, zajęło to potwora, gdyż teraz starał się niszczyć ich, a my w tym czasie mogliśmy próbować pozbyć się jego odnóży. W końcu nam się to udało, obaj mieliśmy sporo poważnych ran, ale wyglądało na to, że wygraliśmy, z miejsc po kończynach potwora lała się ciemna maź, w której obaj mieliśmy ubrudzone futra.
- Co to na młot Hytesa było?- zapytałem zdyszany basiora.
- Demon. One znowu wróciły- powiedział wilk jakby automatycznie wpatrując się w wykrwawiające ciało demona, po czym po chwili spojrzał na mnie.
- Dziękuję- powiedział
- A teraz chodź za mną, nam obu przyda się teraz pomoc medyczna
- Stwierdził z lekkim uśmiechem po czym ruszył przed siebie, bez zbędnego komentarza zrównałem z wilkiem krok.
- Dziękuję- powiedział
- A teraz chodź za mną, nam obu przyda się teraz pomoc medyczna
- Stwierdził z lekkim uśmiechem po czym ruszył przed siebie, bez zbędnego komentarza zrównałem z wilkiem krok.
626 słów
Shi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz