21 kwietnia 2019

Pożegnanie z Alfą

Moi kochani,
Spędziłam na blogu naprawdę wiele miłych i wspaniałych chwil. Z bólem serca muszę wyznać, że odchodzę. Nie jestem pewna na jak długo i czy uda mi się wrócić. Mam nadzieję, że tak. Chce prosić naszą wspaniałą Betę oraz naszego kochanego Red'a o przejęcie pałeczki. Blog składam w wasze łapki, opjekujcie się nim pod moją nieobecność. Będę za wami tęsknić. Za wspaniałymi przygodami z Red'em, za cudownie spędzonym chwilami z Guree, za czułą Yuki i za kochaną May. Za dzielnym Strange oraz za cudownym Rodeo. Będę tęskniła za wami wszystkimi. Kocham was kochani.

~ Do zobaczenia

20 kwietnia 2019

Ogłoszenie ( bardzo ważne )

Moi drodzy,
Z bólem serca muszę przyznać, że moje życie osobiste staje się coraz trudniejsze. Nie chcę tego robić, ale boje się, że będę musiała odejść z blogów. Ciężko mi się to pisze, ale czasem życie chce tak, a nie inaczej. Jeszcze nic nie jest do końca powiedziane, może jeszcze uda mi się wszystko poukładać. Na razis jednak jest coraz gorzej. Wiem, że wiele osób udzielało się w blogu i dziękuję wam za to z całego serca. Gdyby nie wy, blog upadłby już dawno temu. Dzięki wam spędzałam tu wiele miłych chwil. Mam nadzieję, że jakoś mi to wybaczycie. Niedługo powinna pojawić się informacja, czy oficjalnie odejdę z blogów.

~ Wasza alfa Joena

17 kwietnia 2019

Od Guree CD. Hanako

Usiadłem, spoglądając z troską na białą waderę, a kolejno w stronę wyjścia z jaskini. Świeciło słońce, ogrzewając lasy i łąki. Na niebie nie było żadnej chmurki, a temperatura wyraźnie skoczyła do góry.

- Wiosna. - westchnąłem z uśmiechem. - Zmiany pogody też robią swoje, nieprawdaż?

- Racja. - odparła Yuki, a ja ziewnąłem potężnie. Obie wadery zaśmiały się.

- Jak dobrze, że Shi pozwolił mi dziś zostać w domu ze względu na Han. - odparłem ze śmiechem w głosie. Pożegnaliśmy Yuki, podziękowaliśmy za pomoc i wraz z Hanako zasiedliśmy do zjedzenia upolowanych przez mnie nad ranem zajęcy. Wadera z każdą kolejną godziną wyglądała coraz lepiej, aż wręcz oboje stwierdziliśmy, że musiało być to chwilowe omdlenie, spowodowane dość gwałtowną zmianą pogody. Jednego dnia zaś było zimno, a drugiego... prawie że gorąco. Popołudnie z ukochaną było cudowne, aż pożałowałem, że nie mogę wziąć jakiegoś urlopu w ramach miesiąca miodowego. Na tę myśl zaśmiałem się, a Hanako posłała mi ciepłe, ciekawskie spojrzenie.

- Powiem Ci, że stanowisko takiego wojownika oddziału alfa to niełatwe zadanie. Szczególnie, gdy dzieli się je z funkcją bety, choć o tym oboje się przekonaliśmy. - zaśmiałem się.

- Co masz na myśli? - uśmiechnęła się biała wadera.

- No wiesz... trochę się nabiegam, trochę naskaczę... czasem chciałoby się pobyć z miesiąc we własnej jaskini i nawet nosa nie wysuwać. - zaśmiałem się, rozciągając. Hanako także roześmiała się, karcąc mnie delikatnie wzrokiem typu "leniwy Guree, nieładnie". Postanowiłem wymieniać dalej, lekko rozmarzony po każdym kolejnym słowie... - Zapolować na coś ogromnego, najeść się i obijać do końca dnia. Udać na wycieczkę w nieznane, co wymaga czasem nie tyle co tygodnia, a miesiąca, bądź kilku! Czasem mamy wszyscy takie zabieganie, że nawet nie wiem, czy założenie rodziny mnie nie ominie!

Zaczęliśmy się śmiać, a po chwili liznąłem Hanako po policzku.

284 słowa lol

Hanakooo? :3

Od Annabelle CD. Brego

Cała sytuacja wyglądała naprawdę uroczo. Pożegnaliśmy się z lwami, po czym postanowiliśmy wrócić na tereny watahy. Noc jednak spędzić musieliśmy jeszcze w górach. Atmosfera zdawała się być delikatnie napięta, wręcz zapowiadająca... tragedię? Nagły obrót spraw? Ciężko było mi to nazwać, lecz mniej więcej określić niepokojem cały swój stan mogłam, bez problemu. Zerknęłam na Brego, który spał już od pewnego czasu. Po raz setny obróciłam się na drugi bok, ciężko wzdychając. Sama nie wiedziałam co tak bardzo nie daje mi spać.
Zamknęłam oczy, a w mej głowie zrodziły się liczne myśli, nie zbyt miłe. W pewnej chwili wręcz mnie zamurowało we śnie. Wróciły wspomnienia... coś, czego nie pamiętałam, a tak bardzo chciałam wiedzieć.
Zbudził mnie Brego. Była zalana łzami, zgrzana i dysząca. Całe moje ciało trzęsło się niczym galareta, a sam basior wydawał się być wystraszony.

- Co się dzieje? - zapytał szybko. Mi? Wydawało mi się bardziej, że to on jest przestraszony. Wszystko w około delikatnie wirowało, przyprawiając mnie o delikatny ból głowy. Położyłam łapę nad oczami, starając przypomnieć sobie, co mi się śniło. Nagle mnie olśniło.

- Moja przeszłość! Śniło mi się! Wiem... znaczy... ja pamiętam co się stało... - mruknęłam ciężko, spoglądając załzawionymi oczami w samca. - Pamiętałam...

- Czyli w tej chwili sobie nie przypominasz? Tylko we śnie? - usiadł obok. Przytaknęłam.

208 słów
Brego?

Od Joeny CD. DB

Gdy przemierzaliśmy korytarze, znajdujące się pod studnią czułam się dosyć niepewnie. Posąg, który obecnie był przed nami wzbudził we mnie zachwyt i niepewność. Tak naprawdę nie wiedzieliśmy co to za miejsce i czy coś się na nas nie czai za rogiem. Miałam nadzieję, że wyjdziemy cało z tej przygody. Kusiło mnie, by powiedzieć basiorowi o tym, że mam ochotę stąd iść, ale widząc jego entuzjazm, zrezygnowałam.

- Jestem ciekaw kto wybudował ten posąg.- odparł DB.

- Też mnie to ciekawi. - powiedziałam. Rozejrzałam się. Zauważyłam na ścianach kryształy. Były one umieszczone w ścianach w różnych odległościach. Spojrzałam jeszcze raz na wilka, który podszedł do wielkich wrót. Były one szarawe, a na nich widniała tęcza, lecz była ona również pozbawiona kolorów.

- Są zamknięte.- oznajmił. Znów się rozejrzałam. Zauważyłam, że promienie odbijające się od posągu padają niedaleko kryształków na ścianach.

- DB podejdź. - powiedziałam. Wilk ruszył w moim kierunku. Gdy promienie padły prosto na kryształy, nakazałam się mu zatrzymać. Wilk stanął. Kryształ na który padł promień zaświecił się. Nagle wrota również się zaświeciły. Jeden kolor tęczy się wypełnił.

- Widziałeś to.- odparłam pokazując łapą na drzwi.

- Co takiego? - spytał i się odwrócił, co spowodowało, że promień nie padał na kryształ. Kolor tęczy znikł, a wrota i kryształ zgasły. Zastanowiłam się.

- Gdy promień odbijający się od posągu padł na kryształ, znajdujący się na ścianie, kryształ i wrota się zaświeciły, a tęcza odzyskała jeden z kolorów. - odparłam.

- Czyli musimy sprawić, by promienie padały na kryształy jednocześnie.

- Dokładnie.

- Muszę się odpowiednio ustawić. - oznajmił rozglądając się. Ja również się rozejrzałam.

- Może jeśli staniesz gdzieś bliżej posągu to się uda?

- Wątpię. Promienie będą wtedy za wielkie.

- Racja. - odparłam. - Czyli musisz stanąć dalej, by były odpowiedniej wielkości.

- Tak. Dodatkowo muszą się odpowiednio odbijać.

- Nie spodziwałam się takich przygód w studni.

- Widzisz. Ze mną wszystko staje się ciekawsze. Mam talent ci szukania przygód.

- I wpadania w kłopoty.- dodałam.

304 słów 

DB? 

16 kwietnia 2019

Od Shi CD. Ripred'a

Zaskoczyło mnie to, że Lin miała dużo energii. Jeszcze bardziej zaskoczyło mnie to, że miała siłę skakać. Nie chciałem ryzykować jej zdrowia lub też temu, by jej bandaże osunęły się z ran. Gdy nakazałem jej usiąść o dziwo wykonała moje polecenie. Muszę przyznać, że uszczęśliwiło mnie to. Nakazałem Angeronowi usiąść obok Linanis. Ten również wykonał moje polecenie.

- Słuchacie maluchy, zaraz zaprowadzimy was do naszych jaskiń. Jeden pójdzie ze mną, a drogi z Red'em. Dobrze? - spytałem, a oba szczeniaki przytaknęły. Uśmiechnąłem się lekko. Spojrzałem na Red'a.

- Mają wybrać z kim chcą mieszkać? - spytałem, by się upewnić.

- Raczej tak. Chyba, że chcesz je zmusić. - odparł. Przytaknąłem na znak zrozumienia. Spojrzałem ponownie na Lin i Angerona.

- Macie wolną łapę. Wybierzcie z kim chcecie zamieszkać. - powiedziałem. Ku mojemu zdziwieniu szczeniaki bez problemów podeszły do swoich wybrańców. Lin podeszła do mnie, a Angeron do Red'a.

- Zaprowadzić Angerona do swojej jaskini. Możesz pokazać mu pobliską okolice. Następnie spotkamy się niedaleko centrum. - powiedziałem, a Red przytaknął.

- W takim razie do zobaczenia.- odparł.

- Do zobaczenia.- odpowiedziałem. Gdy Red odszedł odwróciłem się w kierunku Linanis. - Choć za mną. Zaprowadzę cię do twojego nowego domu. - odparłem.

- A daleko on jest? - spytała mała.

- Nie aż tak. Dojdziemy do niego w mgnieniu oka.- powiedziałem z uśmiechem. Waderka również się uśmiechnęła. Szliśmy w kierunku mojej jaskini. Czasem Lin zadawała mi różne pytania, na które starałem się odpowiadać jak najlepiej. Gdy dotarliśmy na miejsce, spojrzałem na waderkę. Wydawała się tym wszystkim podekscytowana.

- Oto twój nowy dom. Rozgość się. - powiedziałem, odwracają się do wyjścia.

- Gdzie idziesz? - spytała zaciekawiona.

- Po coś do jedzenia.- odparłem. Lin przytaknęła. Wyszedłem z jaskini i udałem się do centrum. Red już tam na mnie czekał.

- To co? - spytał

- Cóż. Musimy się nimi zająć. Najpierw upolujmy coś do jedzenia, a potem będziemy myśleć co dalej. - odparłem. Red zgodził się ze mną. Ruszyliśmy w głąb lasu by upolować jakieś zwierzę. Udało nam się odnaleźć stado, pasących się saren i jeleni. Każdy z nas wybrał sobie jednego za cel. Zaatakowaliśmy i po chwili zwierzęta padły martwe.

- Co teraz ? - spytałem.

- Najpierw zaniesiemy je szczeniakom.

- A potem?

- A potem się zobaczy. Może będą spragnione? Wtedy spotkamy się nas rzeką lub wodospadem.

- Niech będzie. - odparłem. Zatargaliśmy nasze zdobycze do jaskiń. Przyglądałem się Lin, gdy ze zamkiem zjadała jelenia.

- Jesteś spragniona? - spytałem, gdy skończyła posiłek. Linanis przytaknęła. Zabrałem więc ją nad rzekę. Okazało się, że Red i Angeron też tam są. Podszedłem do nich razem z waderką.

402 słów 

Ripred?

13 kwietnia 2019

Od DB CD. Rach

Ze zrezygnowaniem dalej w postaci walnego lwa, gdyż za drzewem znów mnie przemieniło wyjrzałem zza drzewa na Rach i jej nowego rozmówcę. Basior wydawał się jakby dawać wrażenie, że zaraz skoczy w moją stronę i mnie za gryzie mimo, że nawey nie wie, że tu jestem. Creepy.

- Cześć Guree.-powiedziała Rach, a basior spojrzał na nią lekko zdziwiony, po czym odpowiedział to samo i ruszył dalej. Hmmm ciekawe. Tak bardzo, że aż wcale. Gdy tylko basior trochę odszedł ja wylazłem zza krzaków i usiadłem na drodze.

- Jak daleko do tego Omena? - zapytałem, a wadera prychnęła.

- Amena.

- Omen, Amen, Ramen... To samo, w każdym razie jak to daleko? - zapytałem ponownie, a wadera ze zrezygnowaniem pokreciła głową.

- Trudno określić bo nie mam pojęcia gdzie jest. - stwierdziła wruszając ramionami.- Weź się znowu przemień w wilka, co? No chyba, że chcesz żeby zaraz zrobili na ciebie polowanie. - dodała ruszając w stronę watahy, a ja zrobiłem to samo tym razem bez problemu ptzemieniając się w wilka.

- Chyba zaczynam to ogarniać. - powiedziałem, a w tym samym czasie ta zwalona moc znowu zrobiła mnie w kija bo tym razem zamienił mnie w lamparta. - Nosz kuźwa. - warknąłem, a idąca obok wadera tak zaczęła się śmiać, że aż się wywaliła. Nie będę kłamać ale po chwili pomogłem jej trochę w wywaleniu się prosto do rzeki. Przez resztę deogi do jaskini ta głupia moc sprawiała, że co chwile moja postać zmieniała się w jakieś kotowate zwierze. No ale zabawnie.

239 słów 

Rach? 

DB ODKRYWA MOC ZMIENIANIA SIĘ W KOTOWATE (XD) 

Od DB CD. Joeny

Nie mając lepszego pomysłu nachyliłem się w kierunku wody i spojrzałem w dół. Gfy tylko to zrobiłem do mojego nosa dotarł bardzo ostry i nieprzyjemny zapach zgnilizny. Co dziwne stojąc obok studni nie da się tego poczuć...

- Wali jakby coś tam zdechło. - prychnąłem chcąc się pozbyć tego zapachu jak najszybciej. Wadera wydawała się być lekko zdziwiona moją uwagą. - W tym lesie jest tyle tego tenczowego gówna, że jest spora szansa, że wpadło do wody i może dlatego zmienia kolor. - dodałem wzruszając ramionami, a wadera pokręciła głową.

- To niemożliwe, zwierzęta nigdy tu nie przychodzą, a jeśli to i tak nie zbliżają się do samej studni. - odparła siadając i opierając się grzbietem o cegły studni. Ja po chwili zrobiłem to samo, a gdy tylko odparłem się nagle z budowli wypadła jakąś cegła i usłyszeliśmy huk tuż za nami.

- Na pióra feniksa! - zawołała wadera odskakując gdy górna część studni zaczęła się przesuwać ukazując schody. Gdy cały proces się zakończył spojrzała na mnie z trudno określić czy chęcią mordu czy wdzięcznością. Może jedno i drugie. Praktycznie odrazu udałem się w stronę schodów, ale wadera dalej stała.

- Nie idziesz? - zapytałem.

- Nie wiemy co jest niżej... To może być niebezpieczne. - stwierdziła Joena.

- I w tym cała zabawa! No chodź, sam się będę tam nudził. - powiedziałem, a wadera się zaśmiała ruszając w moim kierunku. - Zobaczysz to będzie przugoda! - dodałem, a wadera się głośniej zaśmiała.

- Nigdy nie przypuszczałam, że trafie do wnętrza studni razem z jakimś złodziejem.

- Życie jest nieprzewidywalne. - mrugnąłem do niej, a wadera zachichotała. Po chwili byliśmy już na samym dole schodów. Ciemno jak nie powiem gdzie... Na nasze szczęście moja samo działająca moc postanowiła się włączyć i moje fajczące się futro dało nam w sumie całkiem sporo światła. Ruszyliśmy zaraz w głąb tuneli tworzących labirynt.

- Nie sądziłam, że pod naszą watahą może być taki labirynt. - powiedziała wadera z uznaniem.

- Ciekawe kto go zrobił. - rzuciłem gdy nagle tuż przed nami zauważyliśmy wielki posąg. Był to ogromny, wyrzeźbiony w przezroczystym kamieniu wilk. Materiał z którego był wukonany posąg łamał światło które dawał ogień na moim grzbiecie i tworzył tęcze na wszystkoch ścianach.

345 słów 

Joe? 
(What time is it? 
It's adventure time!) 

Od Ripred'a CD. Shi

Po chwili wadera zawróciła do skrzydła medycznego, aby po chwili wrócić do nas z młodą, kulejącą waderą po czym odeszła. Szczeniak patrzył na nas z ciekawością po czym szybkim krokiem podszedł i przekrecił głowę jakby się zastanawiając spoglądając na Angerona. Waderka w porównaniu do naszego drugiego podopiecznego nie wydawała się ani trochę przestraszona, a wręcz przeciwnie była ciekawa miejsca w którym się znajduje.

- Dzień dobry. - powiedziała podnosząc głowę do góry tak żeby mogła widzieć nasze pyski, po czym po chwili podskoczyła do góry jakby chcąc udać, że jest wyższa. W tym samym czasie z jej grzbietu zaczął się ssuwać bandarz na co zareagował Shi każąc jej siąść. O dziwo młoda zareagowała i wykonała polecenie czarnego wilka.

- Pamiętasz nas? - zapytał basior, a Lin pokiwała na to ochoczo głową. Waderka mimo, że jakieś parę godzin temu o mało nie zginęła to teraz wydawało się, że ma za dużo energi. Co śmieszne i białemu basiorowi udzielił się jej wesoły nastrój gdyż po chwili szczeniaki wesoło dyskutowały na jakiś temat.

154 słowa 

Shi? 
(ten wątek zaczyna umierać o no) 

11 kwietnia 2019

Nowy szczeniak! Oto kadet - Linanis

Autor: właściciel wilka

Imię: Linanis
Przezwisko: Lin, Ani, Tracer, Masky, Tigress
Myśl przewodnia: Jeśli skrzywdzisz mnie pozwolę aby osądziła cię karma, ale jeśli skrzywdzisz moją rodzinę lub przyjaciół to ja będę karmą.
Wiek:  10 miesięcy
Urodziny: 20 lipca
Płeć: Wadera
GłosFelix Cartal - Runaway
Aparycja:
Wzrost: 45 cm
Waga: 23 kg
Wygląd ogólny: Jest to młoda wadera o szaro - rudym futrze. Jej łapy są rude, idąc do góry są one prążkowane podobnie jak i jej ogon. Jej prawe oko jest niebieskie, a lewe zielone. Jej grzywka oraz sierść na brzuchu są jasno szare.
Znaki szczególne: Jej wygląd jest w całości dość szczególny.
Osobowość: Nie należy ona do cichych osób, wrecz przeciwnie, zawsze jest jej wszędzie dużo. Mimo swojej inteligencji i niezależności zazwyczaj słucha zleconych jej zadań i bardzo pilnuje się zasad, chodź z pewnością nie raz jakąś nagięła. Złamanie jej ducha jest niemożliwe, jest twarda i ma jak na szczeniaka bardzo silną psychikę. Stara się być optymistą i wierzy w swoje umiejętności. Mimo tego, że jest dość otwarta nie nawiązuje zbyt dużo znajomości, ale przyjaciół i rodzinę będzie broniła do samego końca. Jest ciekawska i dość wygadana.
Stanowisko: kadet ( w zależności od tego jak będzie się uczyć zostanie wojownikiem lub płatnym zabójcom)
Mentor: Shi
Rasa: chyba wilk magiczny
Żywioł: Trudno to nazwać... Przetrwanie?
Moce:
- trudno to uznać za prawdziwą moc ale potrafi się ona odnaleźdz w każdej sytuacji, jej ciało przystosowuje się do otoczenia czyli np. Jeśli wpadnie do wody jej ciało wytworzy skrzela (jedynym wyjątkiem są skrzydła, które już w żadnej sytuacji nie odrosną)
- potrafi kopiować zdolności innych zwierząt po ich zobaczeniu
- inne nieodkryte
Rodzina: Idaje, że nigdy nie miała rodziców biologicznych więc nic się nie da od niej wyciągnąć w tej sprawie.
Historia: Trudno powiedzieć skąd ona pochodzi, gdyż niechce nikomu tego zdradzić. Jedyne co wiadomo to, że jej rodzina sprzedała ją węża w ramach pokoju z watahą, jednak pokój i tak został złamany, a wataha wymordowana. Przeżyła tylko waderka będąca i tak już w niewoli węży. Została ona wtrącona do lochu gdzie był mlodszy Angerona Ureo. Wadera się z nim zaprzyjaźniła, a niedługo potem pojawili się Shi i Ripred, a wąż który ich pilnował rzucił się na jej przyjaciela, szczeniak został bardzo poważnie zraniony, ale wadera starała się obronić przyjaciela. Niestety po chwili gad złapał ją za skrzydła gdy chciała uciec, wiedziała, że nie ma szansy się uwolnić, a musi pomóc przyjacielowi. Zamachnęła się więc z całej siły ogonem i uderzyła w pysk węża, lecz nic to nie dało, więc powtórzyła ruch tym razem uderzając w swoje skrzydła. Ból był okropny ale była wolna, więc szybko złapała przyjaciela i zaczęła uciekać. Na szczęście po chwili znalazł ich Shi gdyż wadera nie była już w stanie dalej uciekać, zaczynała tracić przytomność przez ból.
Ciekawostki: - straciła skrzydła w potyczce z wężem
- nosi ona naramienniki gdyż ma pełno ran na barkach przez węże, zrobiła je dla niej Amerdill
- nie radzi ona sobie najlepiej z osobami śmiejącymi się z niej
- umie ona rysować
- na końcu ogona ma ona coś w stylu noża lub kosy
- ma piękny głos i umie śpiewać
- w sytuacjach kryzysowych zawsze zachowuje zimną krew
- potrafi się ona wyjątkowo szybko poruszać
- ma dwukolorowy język
- jej futro jest w wielu miejscach bardzo szpiczaste i odstające
- możliwe, że była córką alfy
Umiejętności:
Inteligencja: 15
Siła: 5
Szybkość: 15
Obrona: 5
Moce: 10
Właściciel: Portos

8 kwietnia 2019

Od Shi CD. Ripred'a

Zauważyłem, jak Ripred wchodzi do środka. Wcześniej udałem się tam, gdyż wolałem mieć małą na oku. Czułem się wtedy pewniej. Hanako i Yuki gorliwie próbowały jej pomóc. Opatrzyły już jej rany na grzbiecie i kończynach. Gdy Ripred wszedł do środka podszedł do mnie.

- Co z nią?

- Han i Yuki dbają o nią i już w większej części opatrzyły jej rany.

- To dobrze.

- Twierdzą, że się z tego wyliże. Jest silna i walczy o życie.

- Mam nadzieję, że wyjdzie z tego.

- Również mam taką nadzieję. - odparłem. Z czasem Ripred i ja ponownie wyszliśmy. Potrzebowaliśmy chili spokoju i świeżego powietrza. Po jakimś czasie za nami wybiegł Angeron.

- Mała się obudziła i możemy ją zabrać.

- Nie powinna zostać u medyków?- odparł Red.

- Jej obrażenia są dosyć poważne. Powinna być pod stałą opieką. - powiedziałem.

- Han i Yuki twierdzą, że dacie radę. - powiedział szczeniak. Razem z Red'em wróciliśmy do środka. Hanako sprzątała wszystkie przyrządy, których używały, a Yuki przyglądała się waderce.

- Możecie ją zabrać. Jej stan jest stabilny. Musicie dopilnować, by dużo odpoczywała. - oznajmiła Yuki, a ja spojrzałem na fioletowego wilka. No pięknie. Zostaliśmy wrobieni w niańki. Jeszcze tego nam brakowało. Dwa basiory jako nianie, dla porwanych szczeniaków. Cóż może pójść nie tak?

200 słów

Rip? 

Od Joeny CD. DB

Spojrzałam na DB. Westchnęłam.

- Coś złego dzieje się z naszą Studnią Życzeń. Jej woda zmienia kolory, co nie wróży nic dobrego.

- Może udaje tęczę?- spytał, a ja się zaśmiałam.

- Uwierz mi, że chciałabym, aby tak było. Coś musi truć wodę Studni Życzeń. Powoli traci ona swoją magiczną moc.

- Co w związku z tym?

- To będzie koniec naszej watahy.

- Dlaczego?

- Studnia Życzeń daje życie wszystkim naszym terenom. Gdy ona ”umrze”, umrą wszystkie rośliny i zwierzęta, a my stracimy dom.

- Brzmi niepokojąco.

- Tak, a najgorzej jest to, że nie wiem jak temu zapobiec.

- Szczerze nie jestem pewien co można zrobić.

- Muszę się tam udać i jeszcze raz przyjrzeć wodzie.

- Może pójdę z tobą. Nie będziesz czuła się samotna. Dodatkowo może coś wymyślę odnośnie tej wody.

- Jeśli chcesz możesz iść, ale zero kradzieży. Jasne?

- Oczywiście. Zero kradzieży. Się rozumie.

- To dobrze. - odparłam. - W takim razie ruszajmy. - powiedziałam, a wilk przytaknął. Wyruszyliśmy do Studni Życzeń. Prowadziłam, a DB szedł za mną. Czuła się trochę niepewnie, ale cóż. Może jednak niczego nie zrobi? Gdy doszliśmy, podeszłam do Studni. Woda w niej dalej zmieniała kolory. Machnęłam łapą, by DB podszedł. Gdy to zrobił wskazałam łapą wodę.

- No i? Masz pomysł o co może chodzić?- spytałam.

200 słów

DB?

Od Arieny CD. Kangi'ego

Niepewnie ruszyłam w kierunku smoka. Jednak Kangi mnie zatrzymał.

- A jeśli to pułapka?

- Musimy mu pomóc. - odparłam. Smok słuchał uważnie naszej rozmowy.

- A co jeśli to pułapka i gdy podejdziesz to cię zabija. Przerwaliśmy mu obiad.

- To złapiemy mu drugi. - odparłam. Basior zabrał łapę, a ja znów ruszyłam w kierunku smoka. Stanęłam w bezpiecznej odległości. - Jak cię zwą? - spytałam.

- Dymitr.- odparł.

- Ja jestem Ariena. Zaraz podejdę do ciebie i spróbuję uwolnić twoje łapy.

- Podejdź. - odparł. - Ale mów do mnie. Wtedy czuję się pewniej.

- Niech będzie. Tylko nie próbuj mnie zabić.

- Nie zabiję.- odparł. Podeszła do smoka.

- Jestem już przy twoich łapach. Kangi podejdź i mi pomóż. Jego łapy są splątane drutem kolczastym.

- Idę.- oznajmił Kangi. Ruszył ostrożne w kierunku mnie oraz smoka. Czułam niepewność od strony gada. Wymyśliłam jak go trochę uspokoić. Wyczarowałem smocze ziele. Sprawiało one, że smoki stają się łagodne jak baranki. Dymitr uspokoił się. Gdy Kangi podszedł razem zdjęliśmy drut. Odeszliśmy, a ja sprawiłam, że ziele znikło.

- Już po sprawie. - oznajmiłam. Smok wstał lecz po chwili upadł.

- Brak mi sił. - oznajmił, a ja spojrzałam na Kangi'ego.

- No co? Ja szaman, a nie medyk.

- Tak, a ja śpiewaczka. Tobie bliżej do medyka.

- Kiedyś zginiemy przez twoją dobroć.

- Spokojnie. Śmierć będzie miała nas dosyć po minucie i pozwoli dalej żyć. - zaśmiałam się.

- Tak. Z naszym duetem trudno wytrzymać.

- Najbardziej to z tobą.- powiedziałam, Kangi prychnął.

- Wypraszam to sobie. - odparł o podszedł do smoka.

- Mów czego ci trzeba. Jestem w stanie wyczarować wiele roślin. - odparłam.

246 słów

Kangi? 

Nowy szczeniak! Oto Uczeń - Angeron

~Autor: Alfa Watahy~
Imię: Angeron
Przezwisko: Koledzy mówili do niego Anger. Zna on tylko to przezwisko. Jeśli ktoś chce jakoś inaczej go nazywać nie będzie mu to przeszkadzać.
Myśl przewodnia: Chciwość świata prowadzi do zguby innych.
Wiek: 1 rok
Urodziny: 24.06
Płeć: Basior
Głos: AViVA - GRRRLS *Male Version*
Aparycja:
wzrost: 50 cm
waga: 30 kg
ogólny wygląd: Angeron to biały basior o zielonych i brązowych zdobieniach. Zielone zdobienia znajdują się na jego skrzydłach, a brązowe jedynie na ogonie i jest to pasmo od czubka ogona aż po jego koniec, ciągnie się on od dołu. Anger ma zielone oczy, a jego źrenice są wąskie jak i kota czy smoka. Ma on również gęstą, brązową grzywę. Na głowie widnieje para zielonych rogów, które są mocne i twarde. Na lewym oku oraz górnej części lewej, tylnej łapy Angeron ma rany, który zrobiły mu węże podczas łapania go i karania za złe zachowanie.  
Znaki szczególne: Na pewni są to jego rogi, skrzydła oraz oczy. Dodatkowo Angeron ma na szyi oraz tylnich łapach łańcuchy pozostałe po niewoli.
Osobowość: Angeron do dosyć nieśmiały basiorem, który jest dosyć strachliwy. Łatwo go przestraszyć, gdyż dalej cierpi po tym co spotkało go w niewoli wężowego ludu. Lubi słuchać wszelakich historii, legend i bajek. Lubi wysoko latać, gdyż wtedy czuję się bezpiecznie. Jest jeszcze szczeniakiem więc kocha zabawę i różne gry. Szybko się peszy i rezygnuje. Łatwo się poddaje, gdyż wątpi w swoje wątpliwości. Boi się używać mocy związanej z ogniem, gdyż jest ona niebezpieczna. Jego ulubiona gra  to chowany. Nigdy jeszcze w nią nie przegrał. Gdy pozuje się swobodnie i cały strach zniknie może okazać się dosyć zabawnym szczeniakiem. Lubi wygłupy i podniebne wyścigi. Nie przepada za samotnością, gdyż boi się być sam. Często obwinia się o śmierć watahy, gdyż to on namówił Alfę na przyjęcie sojuszu. Nie lubi gdy ktoś cierpi. Jest gotów poświęcić się dla innych tak, jak poświęcał się dla brata. Często jest niespokojny gdyż boi się, że węże znów zechcą odebrać mu wszystko co kocha. Szybko się przywiązuje do niepoznanych osób.
Stanowisko: Uczeń. W przyszłości planuje stać się tancerzem.
Mentor: Ripred
Rasa: Wilk Magiczny
Żywioł: Zmiany, Ogień
Moce: Zmiany:
- potrafi przybrać formę każdego zwierzęcia, które widział lub ktoś mu je opisał
- Może na chwilę stać się nie widzialny, gdyż zmienia kolor futra ( podobnie jak kameleony )
Ogień:
- Zieje fioletowym ogniem
- Kontroluje ogień, który stworzył
- Potrafi również latać, gdyż ma skrzydła
Rodzina: Matka Serii i Ojciec Mezurio. Miał on również brata Ureo. Niestety wszyscy nie żyją. Teraz jego rodzina to Shi i Ripred.
Historia: Angeron urodził się w watasze, która nie była pierwszą lepszą watahą. Miała ona korzenie związane ze smokami. Dlatego każdy wilk miał w sobie coś ze smoka. Pewnego dnia na tereny watahy przybyło stado wężowego ludu, który zaoferował sojusz. Alfa zgodził się, ale to był ogromny błąd. Stado węży zaatakował watahę Angerona gdy się tego najmniej spodziewali. Wataha upadła. Nikt nie przeżył. Jedynie Angeron i jego brat, ponieważ węże zabrali ich do niewoli. Niestety podczas akcji ratunkowej że strony Shi i Ripred'a brat Angerona zginął, gdyż jego rany były za głębokie. Od tamtej pory Angeron przywiązał się do Shi i Ripred'a. Traktuje ich jak swoich rodziców i nie obchodzi go to, że są to dwa basiory.
Ciekawostki: - Angeron jest potomkiem smoka Zmiany
- Uwielbia kolor fioletowy
- Łatwo go przestraszyć. Wtedy znika i wtapia się w tło dla bezpieczeństwa
- Uwielbia wysokie loty
- Jest dosyć nieśmiały
- Boi się węży
Umiejętności: 
Inteligencja: 10
Siła: 5
Szybkość: 15
Obrona: 10
Moce: 10
Właściciel: Howrse - Asiunia1232/Doggi-game-Asiulka/Gmail-asiulka180203@gmail.com

7 kwietnia 2019

Od Kangi'ego CD. Arieny

Spojrzałem na gada, cały jego pysk był pokryty w różnych bliznach i tym podobnym.

- Jest chyba ślepy. - powiedziałem, a w tym samym czasie smok podniósł głowę i odwrócił ją w naszym kierunku. Jak się jednak okazało sarna, którą jak sądziliśmy zabił właśnie uciekła bez żadnego zadrapania. Widocznie przerwaliśmy mu obiad.

- Kto tu jest? - zapytał ochrypiałym głosem smok próbując wstać jednak gdy tylko stanął na przednie łapy przewrócił się z głośnym syknięciem. Jego łapy były w coś zaplątane, a przez to, że był ślepy nie mógł się uwolnić.

- Jesteś ranny? - zapytała go wadera. Kiedyś będziemy mieć przewalone przez tę jej dobroć, ale cóż...

- Tak, ale nadal mogę walczyć więc odejdź pókim dobry. - syknął jednak wadera się nie ruszyła.

- Spokojnie, chcę ci tylko pomóc jeśli mi pozwolisz.

- Dlaczego mam ci zaufać?

- Jeśli mam do ciebie podejść i ci pomóc ja też muszę ci zaufać, więc zaufanie za zaufanie. - powiedziała a smok pokiwał głową na znak aby podeszła.

155 słów

Ari? Wybacz że tak krótkie

Od Rach do DB ,,Nie było dziwnego tytułu bo nie miałam pomysłu, ok?"

(ten moment kiedy jesz spagetti, to ci paruje i masz zaparowane całe okulary, i do tego dusisz się parą)

Mieszanie różnych wierzeń. Aha, fajnie. Zaraz będą jakieś sekty religijne robić z Buddą czy innymi bożkami.
- Ty musisz ten żywioł ogarnąć bo nie wzbudzasz zaufania - mruknęłam tykając go łapą
- Pfff - basior próbował odgonić się ode mnie jak od upierdliwej muchy.
- Z Bastet ni razu się nie spotkałam, natomiast ogarniam boga papieru toaletowego
- Kogo? - kot który siedział obok DB jak i sam wilko-lew popatrzyli na mnie dziwnie.
- No co - wstałam zostawiając resztkę królika i podpalając go jako 'dar' dla Hadesa, ale czaszkę se wzięłam, bo fajna była. Obmyłam ją w rzece, stworzyłam jakiś portal i schowałam ją do pustki gdzie trzymałam wszystkie moje rupiecie, typu: kamienie, ładne patyki, dziwne patyki, ładne kości... ech... po prostu ładnie wyglądające graty. Co do grobowców to to niby mogłam wziąć z nich jakieś skarby, ale po co. Miałam silny zakaz umysłowy naruszania starodawnych miejsc. Nie lubiłam zmian
- Chodzium! Wiesz może kto urzęduje na tamtych terenach gdzie zostawiłam krew? I to do tego z cholernego PRAWEGO RAMIENIA?!
- Nie. - mruknął z miną mówiącą ,,mam na to wywalone"
- No pomyśl. Na wschodzie są
- Nope
- Mogłam to dać do pustki ;-; - Nagle mnie oświeciło. Przecież Amen aktualnie był w tym dziwnym mieście! - Macie tutaj złote drahmy?
- Wątpię. Tutaj jest inna wiara i bogowie, a to raczej nie ten rodzaj monety nie? - Odpowiedział kot, patrząc na mnie z dołu, podnosząc swoją głowę
- Uszkaa - uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam go głaskać i miętosić uszy. Co to miało wspólnego z problemem śmierci, roczną żałobą oraz ryzykiem wywalenia z watahy? Apsolutnie nic. Po prostu kochałam te małe futrzaki, przez co często tak głaskałam Amena, do tego stopnia, że szybko zaczynał mruczeć, a potem zwykle ugniatał mi kręgosłup i na nim spał. W końcu się opanowałam, i rypłam na ziemię ze zrezygnowaniem
- Jesteśmy skończeni - mruknęłam uświadamiając sobie swoją beznadziejną sytuację. Zainteresowałam się 'miotełką' na końcu ogona DB i próbowałam ją złapać. Poczułam zapach jakiegoś wilka. Wymieniliśmy się spojrzeniami z basiorem, który chyba też to poczuł, ale nie zależało mu zbytnio na dyskretności.
- Zmieniaj postać! - szepnęłam nagląco. Samiec dziwnie zareagował, ale w ostatniej sekundzie udało mu się to opanować. Po chwili zza drzew pojawił się.. on. O bogowie jestem w dupie.
- Zgaś ogon - wycedziłam przez zęby do basiora który jeszcze nie ogarniał swojego żywiołu do końca i mało brakowało by odpalił trawę. A potem tłumacz się dlaczego spaliłeś połowę lasu. Postanowiłam jakoś zagadać do zbliżającego się wilka, gdyż z doświadczenia wiem, że jak nie chcesz wzbudzać podejrzeń, to zachowuj się jakby nigdy nic, zakładając swoją maskę obojętności. Akurat to wychodziło i dobrze, w przeciwieństwie do wymyślania wymówek..
- Haj Guree - Odwróciłam głowę w stronę coraz bliższej postaci basiora

451 słów
 
DB? Idemy do Amena po krew

Od Ripred'a CD. Scourge'a

- Zapytałbym czy padło ci do reszty na mózg, ale przecież i tak znam odpowiedź. Nie mam zamiaru jeździć na wężach, ale popatrzę jak spadasz. To może być zabawne więc ruszajmy. - zaśmiałem się, a wilk zrobił to samo.

- I świetnie! - zawołał po czym ruszyliśmy głębiej w las.

- Robiłeś to już kiedyś?

- Nie. - powiedział wesoło. Znalezienie węży nie zajęło nam nawet dużo czasu, już po chwili zauważyliśmy dwa sporę gady. Jeden miał złote łuski, a drugi był całkowicie czarny. Zanim zdążyłem się obejrzeć czarny basior wskoczył już na grzbiet gada o tej samej barwie co wyglądało dość zabawnie gdyż tak właściwie węże nie mają grzbietów. Można powiedzieć, że siedział mu na szyi, bo siedział idealnie za jego głową. Był to dość zabawny widok.

- Tylko nie spadaj na głowę bo będziesz bardziej porypany! - zawołałem ze śmiechem, a wilk prychnął.

- Nie mam zamiaru nigdzie spadać! Boisz się wejść na węża? - zawołał wyzywającym tonem.

- Nie, al życie mi jeszcze miłe. - odparłem gdy złoty gad rzucił się w moim kierunku zatrzymując tuż przede mną. A to ciekawe... Wąż wyglądał inaczej niż ten na którym siedział Plaga. Ten bardziej przypominał węża Brego, miał  bardziej owalną głowę i nie wydawał się chętny do zabicia mnie zębami jadowymi.

- A ty co? Jak wytresować węża?

 205 słów

Plaga?

Od DB CD. Joeny

Z uśmiechem podsunąłem waderze mięso. Ta jednak nie dała się tak łatwo nabrać i odsunęła je łapą.

- Daj mi już spokój co? - powiedziała widocznie w złym humorze. Nie wydawała się już zła na mnie, więc cały żart z jeleniem już nie będzie miał większego sensu. Joena wydawała się być jakaś wyjątkowo smutna, może i kojarzę tą waderę tylko z tego, że jest alfą i zabrałem jej parę rzeczy, ale teraz nie wygląda raczej normalnie.

- A kto powiedział, że przyszedłem do ciebie? - zapytałem, a wadera spojrzała na widocznie nie wiedząc o co mi chodzi.

- Siedzisz przed moją jaskinią. - powiedziała.

- A może przyszedłem sobie pooglądać kamienie, hm?  - powiedziałem podnosząc pierwszy lepszy kamień z ziemi. - To bardzo ładny kamień. - stwierdziłem poważnym głosem, na co wadera wybuchnęła śmiechem. Niemożliwe jest aby ktoś w moim towarzystwie był smutny.

- Coś się stało, że siedzisz tu ciągle sama? - zapytałem, a wadera westchęła.

- A co cię to w sumie obchodzi?

- W teorii nic, ale w praktyce lubię zawsze wiedzieć o co chodzi.

- Po co mam ci coś mówić? Pewnie to wykorzystasz jakoś przeciwko mnie. - powiedziała, a ja w geście poddania się podniosłem łapy do góry.

- Spokojnie, nie jestem psychopatycznym mordercą tylko śmiesznym złodziejem, tajemnice to moja specjalność. - zaśmiałem się, a wadera chyba zauważając, że próbuję ją pocieszyć również się uśmiechnęła.

- Jakby tam nie było tego złodzieja było by lepiej, wiesz?

- Może i tak, ale za to było by nudno.


231 słów

Joe?

Od Ripred'a CD. Shi

Spojrzałem w kierunku przybyłego basiora.  Dopiero po powrocie na nasze tereny zdałem sobie sprawę co zrobiłem, wywołałem wojnę... Mam tylko nadzieję  że się nie pomyliłem.

- Co powiedziała Joe? - zapytałem, a wilk powiedział mi to co przekazała mu wadera. Praktycznie w tym samym momencie niedaleko nas pojawił się biały szczeniak. Angeron, o ile pamiętam.
Miałem wyrażenie, że jeśli spadnie choćby listek, to szczeniak padnie z przerażenia. Może i nie miał zbyt poważnych obrażeń, w porównaniu z drugim szczeniakiem, ale był też sporo młodszy. Jakby czytając mi w myślach nagle na grzbiet szczeniaka spadł niewielki liść co zaowocowało tym, że przerażony szczeniak skoczył w naszym kierunku po czym ukrył się za moimi łapami.

- Teraz ja zrobię rundkę do Joe, z młodym, a ty poczekaj tu i zobacz co z drugim szczeniakiem. - stwierdziłem, a wilk skinął głową na znak, że rozumie. Po tym  zwróciłem się do białego wilczka.

- Teraz pójdziemy do naszej alfy, dobrze? - powiedziałem, a szczeniak pokiwał głową. Po tym ruszyliśmy w kierunku jaskini alfy. Szczeniak musiał być w sporym szoku bo bał się choć trochę odejść przez cały czas trzymając się bardzo blisko. - Nie musisz się niczego bać, tu jesteś bezpieczny. - powiedziałem, a szczeniak spojrzał na mnie lekko zdziwiony. Mimo, że to, że nic mu tu nie grozi było jasne to wypowiedzenie tego na głos chyba pomogło mu choć trochę się rozluźnić. Chwilę potem byliśmy pod jaskinią alfy, która akurat siedziała przed wejściem.

- Joeno to jest jedno ze szczeniąt, które znaleźliśmy z Shi. - powiedziałem, a wadera do nas podeszła.

- Jak się nazywasz? - zapytała wadera nachylając się lekko w kierunku szczeniaka.

- Jestem Angeron. - odparł niepewnie.

- Miło mi cię poznać Angeronie, jak już z pewnością wiesz jesteś teraz na terenach należących do Watahy Najskrytszych Marzeń. Będzie nam bardzo miło gości cię  naszej watasze jeśli będziesz chciał tu zostać, decyzja należy do ciebie. - powiedziała alfa uroczystym głosem, mimo wszystko szczeniak na myśl o tym, że znowu będzie mógł mieć dom uśmiechnął się lekko.

- Chciałbym tu zostać. - powiedział trochę pewniej, a Joena z uśmiechem się lekko zaśmiała.

- Świetnie,  w takim razie musimy ustalić gdzie będziesz mieszkał, lecz zrobimy to jutro. - powiedziała. - Dziś jednak odpocznij, Ripred'zie, możesz się dziś nim zająć? - zapytała zwracając się do mnie. Mimo, że nie przepadam za szczeniakami, czułem się trochę odpowiedzialny za młodego białego wilczka siedzącego teraz przed alfą. Oczy Joeny i Angerona były zwrócone w moim kierunku, oboje czekali na moją decyzję.

- Nie ma problemu, tylko najpierw sprawdzę co u Shi i z drugim szczeniakiem. - powiedziałem, a młody wilk wyraźnie ucieszył się na moją decyzję, choć nie wiem czy można nazwać to decyzją bo gdybym chciał odmówić wadera z pewnością by chciała odgryźć mi głowę. Po tym ruszyliśmy znowu w kierunku mglistego lasu. Jednak nigdzie nie było widać tam basiora, uznałem, że z pewnością jest w środku więc tam też się udałem.

465 słów?

Shi?

Od Amerdill CD. Avalon te amour

Szara wadera spojrzała na siedzącego cicho dwu kolorowego wilka.

- Lubisz odpływać, co? - zapytała, a wilk otrzepał się wybudzając z własnych myśli po czym przeprosił za to, że się zamyślił.
- Zdarza się. - stwierdziła wzruszając ramionami po czym odłożyła narzędzia i usiadła niedaleko wilka.

- A ty czym się zajmujesz? - zapytała z uśmiechem, jej naturalna ciekawość wzięła jak zwykle górę.

- Niczym wartym uwagi. - powiedział.- Jedank w poprzedniej watasze byłem następcą tronu. - dodał, a wadera zachichotała, na co basior się lekko skrzywił, czy ona się śmiała z niego? Może i spadł dość mocno w hierarchii, ale to nic nie znaczy i tak czuł się jak władca. 

- Ah, to pewnie stąd ta korona. - stwierdziła. - Nie wiem co za kowal ją wyrabiał, ale się nie postarał. - dodała nachylając się w stronę wilka, na co ten prychnął, nikt nie będzie obrażać jego korony. Mimo wszystko nie miał za złe zachowania wadery, która zdążyła już odejść i wrócić do swojej pracy.

- Szlag! - krzyknęła, a basior niewiedząc co się stało odrazu doskoczył do wadery lądując tuż przy niej i rozglądając się co się stało. Widząc to Amerdill zaśmiała się cicho. - Wybacz, że cię przestraszyłam, poprostu zgubiłam gdzieś jeden skladnik. No nic, muszę znów po niego iść. 

- Jeśli nie jest dakeko to mogę ci pomóc. - zaproponował, a wadera uśmiechnęła się wesoło.

- Było by mi bardzo miło. - odparła po cxym ruszyli w kierunku plaży. Waderze pyszczek się nie zamykał, zdążyła opowiedzieć basiorowi sporą część istnienia watachy gdy dotarli na miejsce.
- Szukamy muszli, o mniej więcej takiej wielkości. - powiedziała rysując łapą w piachu sporą muszlę.


254 słowa 

Avalon?
(Wybacz, że takie krótkie ;-;) 

Od Ripred'a CD. Avalon'a de amour

Fioletowy wilk widząc jak nowo poznany basior zostaje przwrócony przez trningowe urządzenie westchnął i podszedł do generała.

- Chyba przydałby mu się jakiś trening. - powiedział Ripred, a czarny basior spojrzał w kierunku wspomninianego wilka.

- Nawet nie jakiś, przyda mu się coś konkretnego. - stwierdził, a fioletowy wilk skinął głową. - Nie może jednak trenować teraz z nimi, może i dał radę z opanowanym Guree, ale za Scourg'a ręczyć nie mogę...

- W takim razie ja z nim poćwiczę. - powiedział Ripred, a czarny wilk podkręcił głową, jednak zanim zdążył cokolwiek powiedzieć aby wybić Ripred'owi z głowy ten pomysł, basior zdążył już zacząć odchodzić.

- Niech ci będzie, tylko jak coś sobie zrobisz to nie leć do mnie! - zawołał na co fioletowy wilk się zaśmiał. Akurat Shi był ostatnim wilkiem do jakiego wilk by przyszedł z jakim kolwiek obrażeniem. Po chwili stał już z powrotem obok dwukolorowego basiora w koronie.

- Jeśli chcesz możesz ze mną trenować. - powiedział, a basior wyraźnie się zastanawiając zdjął swoją koronę i stanął z powrotem przed Ripred'em.

- W takim razie zaczynamy. - powiedział Avalon, a fioletowy wilk skinął głową na znak, że rozumie.

- Spróbuj jeszcze mnie zaatakować. - powiedział, a basior odrazu przybrał niższą pozycje. Zaczął powoli krążyć wokół swojego nowego przeciwnika jednak ten nawet się nie ruszał, nie odwracał się nawet gdy ten przeszedł mu za plecami, jedynie spoglądał w jego kierunku i gdy na chwilę odwrócił głowę Avalon przypuścił atak. Wydawało się, że nie możliwe jest jego odparcie, jednak fioletowy wilk w ostatniej chwili lekko się odsunął zatrzymując przy okazji swoją łapę ba jego głowie przez co Avalon z hukiem uderzył brzuchem o ziemię zatrzymany w powietrzu.

- Czemu nie zaatakowałeś gdy byłeś za mną? Wtedy nie mógłbym tak łatwo się obronić. - zapytał Ripred gdy czarno-biały wilk otrzepywał się z piachu.

- Kodeks wojownika, nie atakuje się kogoś odwróconego plecami.

- Ciekawe czy na wojnie ktoś używa takich zasad... Spróbujmy inaczej, ja cię zaatakuje, a ty masz się obronić. - powiedział fioletowy basior stając dokładnie przed Avalon'em. Ku zdziwieni wilka jego przeciwnik nawet na chwilę nie zmienił pozycji na niższą, przez cały czas szedł wyprostowany, ale wydawał się być skupiony. Nagle basior zauważył bardzo niewielką różnicę w tym jak wilk się poruszał. Był pewny, że zaraz nastąpi atak, więc przygotowany czekał na to aż wilk skoczy w jego kierunku. Jednak taki atak nie nastąpił za to tuż po chwili wilk nagle przyspieszył podchodząc do niego bliżej w bardzo krótkim czasie po czym ogonem pociął łapy zdezoriętowanego basiora. Wilk spojrzał na Ripred'a z lekkim wyrzutem, podczas gdy on ciągle ląduje na ziemi fioltowy badior nie wydaje się być nawet odrobinę zmęczony. Fioletowy wilk również zdawał się być poirytowany tym, że Avalon nie był w stanie zrozumieć tego co mówi.

- Zapomnij po prostu o tym czego cię kiedyś nauczyli, schematy tylko cię ograniczają. - stwierdził Ripred, a basior wydawał się wkońcu zrozumieć całe założenie tego co mu mówił. - Ale najpierw proponuję zrobić przerwę, później spróbujemy walki z użyciem mocy. - zaproponował, a drugi basior zmęczony z chęcią przyjął propozycje wilka.


502 słowa 

Avalon? 
(Red jest słabym nauczycielem xD) 

3 kwietnia 2019

Od Avalon'a te Amor CD Amerdill

Avalon doskonale pamiętał wszystkie wadery w jego dawnej watasze. Kruche, delikatne, ale jakże skąpe i chciwe. Amerdill, która stała przed nim sprawiła, że Avalon całkowicie się pogubił. Wadera jak ona jest kowalem? Tym razem był pewien, że ta wataha jest wyjątkowo dziwna. Wszystko kłóciło się z tym, co miał on w swoim dawnym domu.

- Jak to kowalem? - wydusił w końcu, a szara wadera zaśmiała się, widząc ile trudu zajęło mu to.

- Nie jestem tak delikatna, na jaką wyglądam. Jestem silną waderą i jestem pewna, że to dla ciebie nowość. - powiedziała, a Avalon otworzył ze zdziwienia pysk. Wadera mówiła wszystko, o czym myślał. Avalon zaskoczony pokręcił głową, jakby obudzony z jakiegoś transu. Spojrzał ponownie na uśmiechającą się Amerdill.

- Mógłbym ci po towarzyszyć? - spytał, gdyż chciał zobaczyć, jak owa wadera wykonuje swoje prace. Wilczyca po krótkim namyśle zgodziła się. Avalon kroczył za nią, aż do jej jaskini, w której ujrzał przyrządy potrzebne każdemu kowalowi. Zaskoczyło go to i zaciekawiło jeszcze bardziej.

- Może się przyglądać, jak pracuję, ale radzę ci nie dotykać tutaj niczego. Wszystko mogłoby ci coś zrobić. - odparła, a Avalon przytaknął. Co prawda nie rozumiał, cóż mogłoby mu się stać, ale wolał posłuchać szarej wadery. Życie mu jeszcze miłe. Amerdill przygotowała potrzebne jej narzędzia i zaczęła wykuwać coś w metalu, który wcześniej podgrzała w specjalnym miejscu. Avalon z niedowierzaniem spoglądał w jej kierunku. Taka silna i pracowita. Różniła się od wader z jego watahy. Zaimponowało mu to. Niechęć do poznania i towarzyszenia wilczycy zniknęła, a zastąpiła ją ciekawość. Avalon był zaskoczony całą tą sytuacją, lecz pogodził się z tym, że Amerdill zainteresowała go tak, że bariera niechęci uległa zniszczeniu. Zdarzało się to naprawdę rzadko. Avalon siedział grzecznie, jak kiedyś, gdy wraz z rodzeństwem czekali na posiłek od ich matki. Avalon gdy tylko wyobraził sobie tą chwilę, przypomniał sobie ową białą waderę, którą widział. Jej piękne błękitne oczy spoglądały na niego z czułością. Tak jak kiedyś jego matki. Avalon czuł się dziwnie. Chciał poznać Hanako. Sam był zaskoczony tym faktem, lecz podejrzewał, że jest to związane z jego tęsknotą do matki. Ale czy to nie będzie głupie? Taki stary basior jak on, podchodzi do białej wadery z prośbą zastąpienia jemu matki? Tak dziwnego pomysłu Avalon nie miał w całym swoim życiu. Nagle usłyszał głos Amerdill, który ściągnął go na ziemię. Basior spojrzał rozkojarzony na samicę, a ta pokręciła głową z rozbawieniem.

- Widzę, że lubisz odpływać.- odparła.

- Wybacz. Zamyśliłem się. - odparł zmieszany.

400 słów

Amerdill? :3

Od Avalon'a te Amor CD. Ripred'a

Avalon spojrzał na Ripred'a, nie rozumiejąc dlaczego przed chwilą czarny basior wyzwał go na rewanż.

- Więc dlaczego ten z rogami zaproponował ci rewanż?- spytał. Mimo iż na początku nie miał ochoty na towarzystwo, teraz wyjątkowo zainteresował się tym basiorem.

- Mieliśmy mały pojedynek no i wygrałem. Poza tym, by brać udział w pojedynku nie musisz być wojownikiem.

- Nie zrozumiem nigdy wilków takich, jak wy.

- Czemu? Jesteśmy dosyć prości.

- U mnie w watasze walczyli tylko wojownicy. Inni mieli zakaz walki, a tu? Jest całkiem inaczej.

- Poczekaj. Ty byłeś tam?

- Przyszłym królem.- odparł basior. Fioletowy wilk zrobił wielkie oczy.

- Wiązało się to u was z walką?

- Nie do końca. Znamy tylko podstawowe ataki. - odparł Avalon. Nie rozumiał o co może chodzić Ripred'owi. Fioletowy wilk wstał i podszedł do czarnego basiora, który był generałem. Po krótkiej rozmowie wilk wrócił i nakazał Avalon'owi wstać, a następnie udać się na arenę. Avalon nie rozumiał, czemu miałby to robić, ale nie sprzeciwiając się, wykonał polecenie fioletowego wilka. Stanął na przeciw generała z dumnie uniesioną głową. Nie chciał albowiem, by ten poczuł się wyższy. Mimo rangi w tejże watasze Avalon był niższy, lecz gdyby porównać ich ogólne stanowiska, Avalon byłby wyżej.

- Avalon'ie co powiesz na to, by sprawdzić twoje umiejętności? - Avalon przekręcił głowę w geście niezrozumienia.

- Ależ jaki to miałoby cel?

- Sprawdzenia cię.

- Rozumiem. Mimo iż nie widzi mi się brudzenie futra, przystanę na ową propozycje. - odparł Avalon. Shi odszedł kawałek dalej i nakazał reszcie trenować. Następnie wrócił do Avalon z dziwnym sprzętem.

- To jest twój przeciwnik. Zaatakuj go. - powiedział generał. Avalon zaśmiał się pod nosem i ruszył na dziwne, drewniane urządzenie. Skierował swoje kły na górną część. Nagle zawiał wiatr i przestawił ramiona przyrządu tak, że basior nie zdążył zmienić kierunku i uderzy o odstające ramię. Upadał z jękiem na ziemię, a jego korona poturlała się pod łapy Ripred'a.

- Tak jak myślałem. - powiedział fioletowy basior. - Twoje umiejętności są mało przydatne. Może powinieneś trochę potrenować z nimi? - Avalon spojrzał z niesmakiem na całą zgraję wilków. Ripred widząc to podszedł do generała. Znów rozpoczęli rozmowę, lecz po chwili Avalon zauważył niezadowolenie na pysku Shi. Po dość długiej sprzeczce Shi przystanął na propozycję Ripred'a. Basior podszedł do Avalon'a, który już dawno wstał i starannie otrzepał całe futro z piachu i uśmiechnął się w jego kierunku. Avalon zaskoczony nie wiedział co ma czynić.

- Jeśli chcesz to ze mną możesz trenować.- powiedział Ripred, a Avalon spojrzał na generała, który widocznie nie był zadowolony ze swojej decyzji. Musiała ona dotyczyć właśnie treningu Avalon'a z Ripred'em. Cóż, Avalon uznał, że ta propozycja jest o wiele bardziej kusząca niż tamte, więc z chwilową niepewnością zgodził się. Tym razem odstawił koronę gdzieś z boku. Nie chciał albowiem, by coś jej się stało. Stanął przed fioletowym basiorem i skinął na znak gotowości.

465 słów 

Ripred? Masz ochotę stać się nauczycielem? :3

Podsumowanie Marca!

Trochę spóźnione,ale jest. Oto podsumowanie miesiąca Marzec. Jest to już czwarte podsumowanie w naszej watasze. W tym miesiącu dołączyły do nas dwa nowe wilki i pożegnaliśmy się z jednym członkiem. Spis napisanych przez nas opowiadań wygląda następująco:

Amerdill- 1
Aniel-0
Annabelle- 3
Ariena-4
Avalon te Amor-2
Brego- 2
Bubble- 0
Daisy- 0
DB- 7
Frugo-0
Guree- 8
Hairraya- 4
Hanako- 7
Joena- 2
Kangi- 6
Rachel- 5
Ripred- 7
Rodeo- 0
Scourge- 1
Shi- 5
Strange- 0
Xever - 0
Yuki - 0

Ranking wygląda następująco:

1 miejsce - Guree
2 miejsce - Hanako, DB, Ripred 
3 miejsce - Kangi

Oto nagrody dla wyżej wymienionych.

1 miejsce otrzymuje 60 ms. 2 miejsce otrzymuje 30 ms, a 3 miejsce 20 ms. 

Wyżej wymienionym chcę pogratulować i życzyć dalszych sukcesów.

~ Wasza Alfa Joena

Od Joeny CD. DB

Gdy basior odszedł pokręciłam głową. Udałam się do swojej jaskini, gdyż tam spędzałam większość czasu, no prawie. Często też jestem przy Studni Życzeń, gdyż muszę się dowiedzieć dlaczego ostatnio jej moc słabnie. Gdy tak rozmyślałam, poczułam, jak coś ląduje na moim grzbiecie. Spojrzałam się w tył i zobaczyłam Reę. Jak dobrze, że przy mnie jest. Teraz coraz częściej czuję się samotna. Cóż Shi i Hanako znaleźli swoje drugie połówki i teraz spędzają z nimi każą wolną chwilę. Czasem zastanawiam się,jak by to było mieć własną drugą połówkę. Moje rozmyślania przerwał znajomy głos.

- Wróciłem!- krzyknął DB, a Rea spłoszona wzbiła się w powietrze. Po chwili jednak wylądowała w kącie.

- Domyśliłam się. Nikt nie robi takiego hałasu. - odparłam oburzona.

- Niedniewaj się. To był wypadek.

- Tak jak z moim naszyjnikiem? - spytałam uszczypliwie, a basior się zaśmiał.

- Nie, tym razem to naprawdę wypadek. Powiedz mi czym się odżywia twój ptak.

- Niczym szczególnym. Zazwyczaj poluje na myszy, zające bądź inne ptaki, a jej ulubione danie to rude koty i wilki, które kradną co podanie. - odparłam, a DB się zaśmiał.

- Nie znam takich. - odparł śmiejąc się, a ja westchnęłam chcąc się uspokoić. - A propos jedzenia. Tak, jak obiecałem przyniosłem ci Łosia. - powiedział z uśmiechem.

- Chętnie, bym skosztowała, ale cóż, jakby to delikatnie ująć? Jesteś kłamcą i ci nie ufam. - odparłam.

- Oj daj mi szansę. - odparł z uśmiechem.

- Szansę to ja ci dałam, gdy przyjęłam cię do watahy.- syknęłam.

233 słów 

DB? Zapomniałam o tym wątku ;_;

Od Scourge CD. Ripred'a

Zacząłem ugniatać piasek na kształt zamku. Po chwili jednak piasek się zawalił, a ja zaklnąłem pod nosem.

- Eh, jak widać bycie przywódcą nie jest mi przeznaczone.

- Powiem ci tyle, że jeśli chcesz zakładać własną watahę, to znajdź sobie wilki, korę są tak samo niemoralne, jak ty. - odparł fioletowy wilk. Uśmiechnąłem się szeroko.

- Niestety jest problem.

- Jaki niby? - spytał.

- Jestem niepowtarzalny rzecz jasna. Drugiego takiego nie znajdziesz na tym, czy owym świecie. - odparłem basior pokręcił głową ze zrezygnowaniem, a ja zaśmiałem się.

- Masz rację. Jesteś jedyny w swoim rodzaju.

- A nie mówiłem. - odparłem. - A ten taki poważny?

- To co?

- Gdzie go wywiało?

- Pewnie pociesza Hanako.

- A co? Umarł ktoś?

- Nie, ale na jej ślubie pojawiła się jakaś dziwna postać i rzuciła na nich urok.

- Ale że taki osobisty?

- Nie ciąłku. Urok czyli klątwę.

- Aaaaaaaa. To czemu mi nie mówisz?

- Właśnie ci o tym powiedziałem.

- Kiedy?

- Przed sekundą.- odparł lekko zdenerwowany.

- A no tak. Teraz pamiętam.

- Co ja z tobą mam.

- Chwile, które na długo zostaną w twojej pamięci. - powiedziałem, a Red się zaśmiał.

- Ta. To akurat prawda.

- Nie widzisz. Po co nam smutki, lepiej zjeść zająca i tarzać się w piasku, tak jak ja.

- A potem zwariuje do tego stopnia, że będę gadał sam ze sobą? Nie dzięki.

- Nie wiesz co tracisz. Życie wariata i świra jest ciekawsze od zwykłego. Pokazać ci?

- Czemu nie.

- Widzisz tamte drzewo?- spytałem.

- Które?

- No tam.

- Ale tam nie ma drzewa.

- Tam znaczy tam.- odparłem przestawiając łapę.

- No i co z nim?

- Jak dla mnie jest ono różowe.

- No bo ono jest różowe. To drzewo z Różowego Lasu. Jak sama nazwa mówi Różowe. - przyjrzałem się drzewu i faktycznie było ono różowe.

- A to nie wiem jak ci pomóc. - odparłem.

- Ja podobnie.

- Hmmm?

- Nie nic. Nic.

- Dałbym dobie róg obciąć, że coś mówiłeś.

- To nic poważnego.

- Ta jasne. No cóż. Nie wiem, czy ci się chce czy nie, ale ja idę sobie pojeździć.

- Pojeździć na czym? - spytał zaciekawiony.

- Na leśnych wężach. - odparłem z uśmiechem. - Masz ochotę pojeździć ze mną?

333 słów

Ripred? 

Od Hanako CD. Guree

Spojrzałam na Guree bezsilnie, a następnie na miskę z wodą. Uśmiechnęłam się słabo i upiłam łyk wody. Czułam lekką ulgę, ale mimo wszystko nie czułam się najlepiej. Czuła, jak kręci mi się w głowę. Chciałam wstać, lecz usłyszałam czuły głos Guree.

- Nie wstawaj najdroższa. Musisz odpoczywać. - spojrzałam w oczy Guree. Spoglądały na mnie z troską. Położyłam się więc, by nie sprawiać większych zmartwień ukochanemu. - Jak się czujesz? - spytał.

- Bywało lepiej.- odparłam ze słabym uśmiechem. Guree uśmiechnął się czule.

- Jesteś głodna? - spytał, a ja niepewnie przytaknęłam. Guree wyszedł i po chwili wrócił z zającem.

- To da ciebie.- odparł, kładąc zdobycz przede mną.

- A co z tobą?- spytałam, a Guree zaśmiał się.

- O mnie się nie martw. Teraz to ty jesteś ważna. Musisz wrócić do zdrowia.

- Ale Guree....

- Żadnych "ale". Zjedz i napij się. To najpewniej ci pomoże. - powiedział stanowczo. Uśmiechnęłam się delikatnie i zaczęłam jeść zająca. Czasem również popijałam go wodą. W pewnym momencie przyszła Yuki. Guree natychmiast podszedł do wadery. Nie byłam w stanie usłyszeć ich rozmowy, więc tylko się przyglądałam. Po chwili podeszli do mnie ze smutnymi pyszczkami. Spojrzałam na nich niepewnie.

- Wszystko będzie dobrze Han. Pamiętaj, że jestem przy tobie. - powiedział Guree.

- Ja zrobię wszystko co w mojej mocy, by ci pomóc. - odparła Yuki. Uśmiechnęłam się do nich.

- Dziękuję wam za wszystko.

214 słów

Guree?

Od Shi CD. Ripred'a

Spojrzałem na waderkę czule.

- Jestem Shi. To jest Ripred, a to Angeron. Zabierzemy was teraz na tereny naszej watahy. Tam opatrzą was nasi medycy. Miejmy nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. - odparłem. Razem z fioletowym basiorem ruszyliśmy w drogę. Nie mogliśmy za długo zwlekać, gdyż mogłoby się to źle skończyć dla tych maluchów. Gdy nareszcie znaleźliśmy się na terenach Watahy Najskrytszych Marzeń, udaliśmy się do  Serca Mglistego Lasu. Tam oddaliśmy szczenięta w łapy Hanako oraz Yuki. One zajęły się nimi starannie. Gdy wadery opatrywały szczeniaki spojrzałem na Ripred'a.

- Będziesz tutaj? - spytałem.

- Tak, a co?

- Pójdę na chwilę do Joeny. Oznajmę jej, że wróciliśmy i przyprowadziliśmy dwa szczeniaki. Powiem jej również o wężowym ludu.

- Dobra. Tylko się pospiesz.

- A co będziesz tęsknił? - zaśmiałem się.

- Tak, tak. Bardzo śmieszne, a teraz już idź. - odparł. Rozbawiony opuściłem Serce Mglistego Lasu i udałem się do Jaskini Alf. Zastałem tam Joenę. Wadera spojrzała w moim kierunku.

- I jak? - spytała podchodząc.

- Jakby to ująć. Mamy wojnę.

- Dlaczego? - spytała zaskoczona.

- Cóż. Dzięki Ripredowi, ale to dobrze. Twierdzi, że Wężowy lud szukał sojuszników, a następnie atakował ich, gdy się tego nie spodziewali.

- Czasem się zastanawiam jak on to robi. - zaśmiała się.

- To nie koniec. Mamy również dwa szczeniaki, które są w złym stanie. Obecnie Hanako i Yuki się nimi opiekują.

- Wy to macie przygody. No cóż. Liczyłam na sojusz, ale skoro twierdzicie, że byłoby to złe. Cieszę się, że nic wam nie jest i mam nadzieję, że szczeniaki też z tego wyjdą. - powiedziała. Uśmiechnąłem się.

- Znasz Han i Yuki. Są najlepszymi medykami. Szczeniakom nic nie grozi. - odparłem. Po tym, jak pożegnałem się z Joeną, wróciłem do Serca Mglistego Lasu. Zauważyłem, że Ripred chodzi w kółko.

- Już jestem. - oznajmiłem.

280 słów 

Ripred? 

Od Arieny CD. Kangi'ego

Spojrzałam smutna w kierunku Kangi'ego. Basior podszedł do mnie i lekko się uśmiechnął, co podniosło mnie na duchu. Odwzajemniłam lekki uśmiech.

- Może pójdziemy nad któryś wodospad? - spytał. Nagle wpadło mi coś do głowy.

- Mam chyba lepszy pomysł. Słyszałam, że gdzieś w okolicy jest Zaginiona Polana. Podobno Guree i Hanako już na niej byli. Co powiesz na to, by nasze łapy też tam się odbiły?

- Nie powiem kusząca propozycja. A jak planujesz się tam dostać?

- Cóż spytam Hanako, w którą stronę poszli razem z Guree.

- Idziesz na łatwiznę.

- To może masz lepszy pomysł. - spytałam, unosząc brew.

- A mam.

- No to słucham panie szamanie. - powiedziałam z uśmieszkiem.

- Czysty spontan.

- Nie rozumiem. - odparłam.

- Sami znajdziemy Polanę. Bez żadnej pomocy. Wtedy będzie ciekawiej.

- A co jak się zgubimy?

- To jakoś się odnajdziemy. - odparł z uśmiechem, a ja zaśmiałam się.

- Niech ci będzie, ale jeśli coś się nam stanie to będzie twoja wina. - odparłam.

- Spokojnie. Ze mną nic ci nie grozi. - odparł z uśmiechem. Również się uśmiechnęłam. Ruszyliśmy przed siebie. Szłam za Kangi'm, by go nie zgubić. W pewnym momencie basior zatrzymał się, a ja uczyniłam to samo.

- Coś tu jest nie tak. - odparł.

- Co takiego? - zapytałam.

- Widzisz te drzewa przed nami? Są jakby trochę inne.

- Dlaczego tak uważasz?

- Mają lekko ciemniejsze odcienie.

- To powód by coś tu nie grało?

- Przyjżyj się. - wykonałam to co powiedział Kangi. Faktycznie drzewa były trochę ciemniejsze. Nagle lekko się przesunęły w bok. Zaskoczona wycofałam się za Kangi'ego.

- Nie podoba mi się to.

- Mi również. Może lepiej stąd iść.

- Zgadzam się z tobą. - odparłam. Gdy mieliśmy odejść, obok nas przebiegła sarna. Biegła wprost na ciemniejsze drzewa. W pewnym momencie drzewa zniekształciły się, a następnie zniknęły. Zastąpił je czarny kolor. Okazało się, że leżał tam smok, który po chwili zabił sarnę.

- Więc to smok. - szepnęłam. Miałam nadzieję, że gad nas nie usłyszy. Wydawał się jakiś dziwny. Jakby był czuły na ruch i dźwięk, a nie na to co widzi. Spojrzałam na Kangi'ego. - Co o tym myślisz?

339 słów 
Kangi? 

1 kwietnia 2019

Od Kangi'ego CD. Arieny

Wadera wydała się wyraźnie poruszona losem małego stworzonka. Starała się usilnie do noego zbliżyć, jednak nawet z tąd doskonale widziałem, że jego tylna noga była złamana i do tego z miażdżona, nawet jeśli go wydostaniemy to i tak zginie bo niepozwoli nam zabrać go ze sobą. Uznałem jednak, że zanim cokolwiek zrobię uspokoję trochę Arienę która zachowywała się jakby utknął tam conajmniej jej szczeniak.

- Ari wiesz, że nie każdemu da się pomóc, prawda? - zapytałem, ale wadera mnie zignorowała.

- Tak, tak, ale pomóż mi przesunąć ten pień. - stwierdziła, a ja westchnąłem.

- Zrozum, że mu nie pomożesz, nawet jeśli przesuniesz pień to jego noga jest zmiażdżona, tak czy siak zginie.

- Ale... - powiedziała spoglądając na mnie z wyraźnym smutkiem w oczach. Nie miło jest być tym wilkiem który uświadomił jej to, że świat nie jest wcale taki kolorowy. Jednak mimo wszystko po namowach wadery użyłem mocy kotrolującej fioletową energię i dzięki niej przesunąłem pień wypuszczając zwierzę, które odrazu wyskoczyło przez co przewróciło się również po czym kulejąc powoli uciekło. I tak je coś zje. Nie powiedziałem tego waderze ale użyłem też mojej drugiej mocy, po której z pewnością niewielkie zwierze po chwili było już martwe, przynajmniej nie musiało długo cierpieć.


210 słów 

Ari?