13 kwietnia 2019

Od DB CD. Joeny

Nie mając lepszego pomysłu nachyliłem się w kierunku wody i spojrzałem w dół. Gfy tylko to zrobiłem do mojego nosa dotarł bardzo ostry i nieprzyjemny zapach zgnilizny. Co dziwne stojąc obok studni nie da się tego poczuć...

- Wali jakby coś tam zdechło. - prychnąłem chcąc się pozbyć tego zapachu jak najszybciej. Wadera wydawała się być lekko zdziwiona moją uwagą. - W tym lesie jest tyle tego tenczowego gówna, że jest spora szansa, że wpadło do wody i może dlatego zmienia kolor. - dodałem wzruszając ramionami, a wadera pokręciła głową.

- To niemożliwe, zwierzęta nigdy tu nie przychodzą, a jeśli to i tak nie zbliżają się do samej studni. - odparła siadając i opierając się grzbietem o cegły studni. Ja po chwili zrobiłem to samo, a gdy tylko odparłem się nagle z budowli wypadła jakąś cegła i usłyszeliśmy huk tuż za nami.

- Na pióra feniksa! - zawołała wadera odskakując gdy górna część studni zaczęła się przesuwać ukazując schody. Gdy cały proces się zakończył spojrzała na mnie z trudno określić czy chęcią mordu czy wdzięcznością. Może jedno i drugie. Praktycznie odrazu udałem się w stronę schodów, ale wadera dalej stała.

- Nie idziesz? - zapytałem.

- Nie wiemy co jest niżej... To może być niebezpieczne. - stwierdziła Joena.

- I w tym cała zabawa! No chodź, sam się będę tam nudził. - powiedziałem, a wadera się zaśmiała ruszając w moim kierunku. - Zobaczysz to będzie przugoda! - dodałem, a wadera się głośniej zaśmiała.

- Nigdy nie przypuszczałam, że trafie do wnętrza studni razem z jakimś złodziejem.

- Życie jest nieprzewidywalne. - mrugnąłem do niej, a wadera zachichotała. Po chwili byliśmy już na samym dole schodów. Ciemno jak nie powiem gdzie... Na nasze szczęście moja samo działająca moc postanowiła się włączyć i moje fajczące się futro dało nam w sumie całkiem sporo światła. Ruszyliśmy zaraz w głąb tuneli tworzących labirynt.

- Nie sądziłam, że pod naszą watahą może być taki labirynt. - powiedziała wadera z uznaniem.

- Ciekawe kto go zrobił. - rzuciłem gdy nagle tuż przed nami zauważyliśmy wielki posąg. Był to ogromny, wyrzeźbiony w przezroczystym kamieniu wilk. Materiał z którego był wukonany posąg łamał światło które dawał ogień na moim grzbiecie i tworzył tęcze na wszystkoch ścianach.

345 słów 

Joe? 
(What time is it? 
It's adventure time!) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz