3 czerwca 2019

Od Guree CD. Hanako

Hanako spała smacznie od dobrych dwóch godzin, wyglądając niczym najbielsze, puchate piórko, które delikatnie opadło na ziemię. Podziwiając ten widok, w głębi poczułem obawę, która wcześniej towarzyszyła mi co prawda nie raz, lecz teraz była inna. Poczucie potrzeby odwiedzenia Shi w tamtej chwili była tak silna, że wręcz wybiegłem z jaskini. Z każdym kolejnym krokiem przyspieszałem, kompletnie zapominając o zmęczeniu, czy zdrowym rozsądku. Przebiegłem po rzeczce w środku lasu, ochlapując się wodą aż po szyję, a gdy w końcu zdyszany odnalazłem Shi, basior posłał mi wzrok pełen pogardy i delikatnego zdziwienia.

- Jak ty wyglądasz... - mruknął, choć niepokój w jego głosie dało się zauważyć. W tamtej dopiero chwili zrozumiałem, że faktycznie wyglądem nie powalam w chwili obecnej.

- O czym nie wiem? - odparłem stanowczym, nie podobnym do mnie tonem głosu, łapiąc silny wdech.

- Właśnie... Guree słuchaj, musisz coś wiedzieć. - westchnął Shi. Powędrowaliśmy na Polanę Życia, na której zasiedliśmy i basior w spokoju mógł opowiedzieć mi (jak się później okazało) okropną nowinę.

~~~
Wieść o wojnie z całkowicie nieznaną mi wcześniej watahą była czymś na skalę ciosu nożem w serce. Teraz. Gdy wszystko zaczęło się powoli układać. Gdy awansowałem na stanowisko bety, poślubiłem najwspanialszą waderę jaką mogłem poznać, gdy powoli mogliśmy myśleć o przyszłości...
Niestety, prawdziwym ciosem była wiadomość o śmierci Kangiego oraz Arieny. Nie potrafiłem uwierzyć, że to naprawdę się stało. Że młody basior faktycznie nie jest już wśród nas. Przyznam, że łzy poleciały mi na tę wiadomość, a pustka w sercu z którą wróciłem do jaskini była niewyobrażalna.
Po powrocie do jaskini oczywiście powiedziałem o wszystkim Hanako.

~~~
Leżąc razem wieczorem, wtuliłem się w mięciutkie futerko wadery. Zacząłem dostrzegać jak życie szybko przemija, jak bardzo czas nam ucieka. Postanowiłem, że pora porozmawiać z Hanako o naszej przyszłości. O naszej rodzinie.

- Kochana... - zacząłem spokojnie, a śnieżnobiała wadera uniosła głowę.

- Tak? - odparła cicho.

- Wiem, że nastały naprawdę ciężkie chwile. Wiem, że niby ciąży nad nami jakaś klątwa, która może w jakiś sposób wpłynąć na nasze życie, w tym niestety i Twoje zdrowie. Wiem, że wojna jest niebezpieczna i ciężka oraz, że może trwać wieki... - westchnąłem, a wadera uśmiechnęła się, wyraźnie dając mi znak aby przeszedł do sedna. Odwzajemniłem uśmiech. - Co myślisz, moja droga, o powiększeniu rodziny? Wiem, że los nam nie sprzyja, lecz może pora mu się postawić?


Hanakooo? c:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz