Uśmiechnęłam się.
- Jestem za.- odparłam. Razem z Guree poszliśmy w kierunku wcześniej wspomnianej jaskini. Gdy dotarliśmy do niej położyłam się, a Guree zaraz obok mnie.
- Nie mogę doczekać się tego tupotu małych łapek wokół nas. - odparłam. Guree uśmiechnął się.
- Ja również.
- Jestem pewna, że jeśli będziemy mieć syna to będzie taki jak ty.
- Czas nam pokaże najdroższa. - odparł. Nagle rozległ się trzask gałęzi. Guree wstał gotowy do obrony, a ja niepewnie rozejrzałam się. Po chwili zza krzaków wyłonił się wysoki wilk z czaszką na pysku. Fioletowy wilk spojrzał na nas zielonymi ślepiami. Złożyłam uszy czując strach. Nie wyglądał on na pokojowo nastawionego.
- Dark! Gdzie jesteś?!- rozległ się głos innego wilka. Wilk z czaszką skinął głową w kierunku krzaków po drugiej stronie. Guree z uwagą się mu przyglądał i był gotów na atak. Po chwili wilk z czaszką otworzył pysk, z którego wyleciał dziwny dym. Zatrzymał się przed nami. Po chwili z zarośli wyłonił się biały wilk ze skrzydłami. Jego ciało było pokryte bliznami.
- Dlaczego zawsze musisz się odłączać?- spytał złoty fioletowego. Biały basior zaczął się rozglądać. Ku naszemu zdziwieniu niezauważył nas. Znów spojrzał na Dark'a.
- Nikogo nie ma. Nie rozumiem czemu Adein chciał byśmy patrolowali tą część lasu. Wilki z Watahy Najskrytszych Marzeń pewnie nawet nie wiedzą o tej części lasu. Wracajmy. - oznajmił biały i odszedł. Dark spojrzał na nas i skinął głową, po czym odszedł.
- Co to było?- spytałam.
- Nie jestem pewien, ale jutro musimy poinformować wilki z naszej watahy o tym co tu zaszło.
- Poinformowała bym Joenę, ale boje się o nią.
- Może lepiej powiedzieć Shi? Choć nie wiem, czy będzie chciał mnie słuchać.
- Będę z tobą Guree. Masz moje wsparcie. - powiedziałam z uśmiechem. Wstałam i wtuliłam się w basiora. W głowie miałam wiele myśli. Jedną z nich była obawa. Obawa o życie całej watahy, a najbardziej o życie Guree i naszych nienarodzonych pociech. Kolejna wojna wiąże się z kolejnymi ofiarami. Ostatnia źle skończyła się dla Arieny i Kangi'ego. Postarałam się odtrącić złe myśli. Teraz liczy się to, by nasze pociechy były bezpieczne i zdrowe.
- Chyba już pora odpocząć.- oznajmił, a ja się zaśmiałam.
- Musimy z niego korzystać. Coś czuję, że ze szczeniakami odpoczynek to będzie raz na długi czas.- odparłam żartobliwe, a Guree zaśmiał się.
- Może być.
- Wiesz Guree. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. - powiedziałam zarumieniona. - Dzięki tobie moje życie znacznie się zmieniło. Nigdy nie myślałam o tym, że ktoś zechce mnie, a potem poślubi i wychowa ze mną szczeniaki.
- Szczęście spotkało nas dwoje Han. - odparł i polizał czubek mojej głowy na co się zaśmiałam. Po chwili ziewnęłam.
- Chyba pora spać. - odparłam, a Guree przytaknął. Położyliśmy się i zasnęliśmy wtuleni w siebie. Rano wstaliśmy i po chwili ruszyliśmy w drogę powrotną. W międzyczasie upolowaliśmy jakieś śniadanie, choć prawda jest taka, że to Guree upolował dla nas śniadanie, gdyż ja zaczęłam się o wiele szybciej męczyć. Szliśmy dalej. Opowiadałam Guree o przeróżnych rzeczach. Dziwiło mnie, że basior nie miał mnie dosyć. Ciągłe moje biadolenie mogło go trochę denerwować, ale nie chciałam by między nami była cisza. Uwielbiałam wspólne rozmowy z nim. Wiedziałam, że mogę powiedzieć mu o wszystkim. Gdy doszliśmy do centrum Guree i ja udaliśmy się do jaskini Shi. Dotknęłam łapą jego ramienia, by wiedział, że może na mnie liczyć.
- Jestem z tobą.- szepnęłam.
Guree?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz