26 czerwca 2019

Od Sashy CD. Shi

Wstałem, sygnalizując to mocnym, dorodnym ziewnięciem. Dostrzegłem, że rodzice akurat zaczesywali swymi różowymi, ogromnymi językami futro Jeanne. Uśmiechnąłem się na ten widok, a biało czarna siostra rzuciła na mnie w odpowiedzi wzrokiem pełnym zażenowania. Hinata spał jeszcze, kompletnie nieświadomy co go czeka po przebudzeniu.

- Dzień dobry Sasho, coś dziś wcześnie wstałeś. - odparł łagodnym tonem mój tata, Guree.

- Racja. - przytaknąłem, wstając by otrzeć się pyskiem o miękkie, śnieżnobiałe futra rodziców na powitanie.

- O, chodź. Ciebie też uczeszemy. - uśmiechnęła się mama, uwalniając ze swego delikatnego uścisku dużych łap małą Jeanne. Waderka skoczyła do przodu pospiesznie, wyraźnie radosna z oswobodzenia się. Prychnąłem z rezygnacją i poddałem się pielęgnacji mamy.

- Czy wczorajsza propozycja wujka Shi ma jakiś związek z Twym porannym wstaniem? - odparł tata z uśmiechem. Westchnąłem, myśląc jak dobrać słowa.

- Zaciekawiło mnie co na takich treningach się robi. Myślę, że wpadnę popatrzeć... - odpowiedziałem spokojnie, a gdy rodzice wymienili znaczące spojrzenia pełne ekscytacji i nadziei, dodałem... - ale to nie znaczy, że też będę to robił.

Oboje pokręcili głowami z rezygnacją. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że i tak będę musiał zacząć treningi, lecz jak to się mówi... "co się odwlecze, to nie uciecze".

Wyruszyłem chwilę później w kierunku areny. Nie wiedziałem do końca gdzie ona jest, lecz zapachy adrenaliny i zmęczenia wilków prowadziły mnie w jednym kierunku. Zbliżając się do sporej jaskini, schowanej między drzewami, słyszałem lekkie powarkiwania oraz donośne głosy wujka i nieznanych mi jeszcze dwóch samców. Przystanąłem, nasłuchując. Dwa ewidentnie spore basiory biegały dookoła, chyba w ramach rozgrzewki. Wujek ewidentnie ich obserwował z miejsca. Gdy zaprzestali biegu, a rozpoczęli ewidentnie ataki na siebie nawzajem, odważnym krokiem wszedłem do areny. Duży, szczupły basior z futrem czarnej barwy walczył z postawnym, brązowo-złotym samcem. Wujek Shi siedział w ich pobliżu bacznie obserwując i doradzając. Dwójka walczących samców nawet nie rzuciła na mnie okiem, zaś wujek Shi uśmiechnął się raźnie i ruszył w moją stronę, dając znak wilkom aby zaprzestały na chwilę ćwiczeń.

- Witaj, jednak postanowiłeś przyjść! - odparł zbliżając się. Przytaknąłem.

- Cześć wujku! - odparłem z uśmiechem, merdając lekko ogonem.

Shi? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz