8 czerwca 2019

Od Guree - trening obrony (dzień 4)

Wstałem leniwie. Słońce wzeszło już dobre kilka godzin wcześniej, lecz w około panował spokój i cisza. Hanako smacznie spała, więc po cichutku wyszedłem z jaskini. Dziś o pomoc w treningu poprosiłem Shi, który po kilku argumentach, że też sobie poćwiczy, zgodził się pomóc mi w trenowaniu obrony. Oboje staraliśmy się nie używać zbyt wiele siły, przecież nie chcemy zrobić krzywdy sobie nawzajem.
- Dowiedziałeś się może coś więcej na temat tej wrogiej watahy? - zapytałem w pewnej chwili, odskakując na lewo by uniknąć ataku Shi. Samiec skoczył tuż obok mnie na równe łapy i rezygnując ze skoku w moją stronę przystanął, wpatrując się w jakiś niewidzialny punkt na ziemi. Westchnął.
- Zróbmy przerwę. - odparł stanowczo. Przytaknąłem.
- Nie ma problemu. - odrzekłem, siadając.
- Wataha stosunkowo mała, zwą się Watahą Wilków Zmierzchu. - powiedział Shi niespiesznie, także siadając.
- Nasza wataha także nie jest zbyt liczna. Wiesz może czy jest ich więcej niż nas? - zapytałem, kuląc lekko uszy.
- Bardzo możliwe, że o kilka sztuk więcej. - stwierdził ciemny basior. Westchnąłem i wstałem.

Udaliśmy się do wodopoju by napić się nieco chłodnej wody, po czym wróciliśmy na arenę i ponownie rozpoczęliśmy wzajemne, delikatne potyczki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz