10 czerwca 2019

Od Guree - trening obrony (dzień 5)

Kolejny gorący, wręcz zniechęcający do robienia czegokolwiek dzień z życia w watasze. Trening postanowiłem przełożyć z poranku na południe, a kolejno na wieczór - muszę przyznać, że nie przepadam za gorącem i wyraźnie się rozleniwiam. Dziś udałem się ze specjalnym sprzętem do treningu wodnego nad jedną z większych rzek. Rozstawiłem precyzyjnie przedmioty treningowe, nachodziłem się i napływałem równo i gdy przyszło do rozpoczęcia treningu... nie miałem już ani sił ani chęci. Usiadłem na brzegu wpatrując się w przedmioty do szkolenia, na których jeszcze nie tak dawno sam uczyłem Kangi'ego. Westchnąłem ciężko, wstając. Ostrożnie wszedłem do wody i postanowiłem porzucić wszystkie negatywne myśli. Wpłynąłem na głębszą wodę i rozpocząłem trening.
Przedmioty treningowe były tak skonstruowane, że mogły wykonać ataki i pod wodą i nad nią, a więc moje skupienie zostało poddane próbie. Najpierw oberwałem porządnie pare razy w łapy, ogon i podbrzusze nim nie zacząłem ogarniać jak rozpoznawać ataki podwodne. Niestety, gdy skupiłem się na tym, zacząłem zapominać o tym co się dzieje nad wodą i raz porządnie oberwałem w pysk. Z zawzięciem kontynuowałem trening do późnej nocy, aż padnięty odniosłem cały sprzęt na arenę i wróciłem do jaskini. Hanako padła mi na szyję gdy mnie zobaczyła. No tak, zniknąłem rano i wróciłem późno w nocy, nie dziwię jej się. Przeprosiłem waderę, wyjaśniłem o co chodzi i oboje zasnęliśmy zmęczeni emocjami...

KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz