- Jak to kowalem? - wydusił w końcu, a szara wadera zaśmiała się, widząc ile trudu zajęło mu to.
- Nie jestem tak delikatna, na jaką wyglądam. Jestem silną waderą i jestem pewna, że to dla ciebie nowość. - powiedziała, a Avalon otworzył ze zdziwienia pysk. Wadera mówiła wszystko, o czym myślał. Avalon zaskoczony pokręcił głową, jakby obudzony z jakiegoś transu. Spojrzał ponownie na uśmiechającą się Amerdill.
- Mógłbym ci po towarzyszyć? - spytał, gdyż chciał zobaczyć, jak owa wadera wykonuje swoje prace. Wilczyca po krótkim namyśle zgodziła się. Avalon kroczył za nią, aż do jej jaskini, w której ujrzał przyrządy potrzebne każdemu kowalowi. Zaskoczyło go to i zaciekawiło jeszcze bardziej.
- Może się przyglądać, jak pracuję, ale radzę ci nie dotykać tutaj niczego. Wszystko mogłoby ci coś zrobić. - odparła, a Avalon przytaknął. Co prawda nie rozumiał, cóż mogłoby mu się stać, ale wolał posłuchać szarej wadery. Życie mu jeszcze miłe. Amerdill przygotowała potrzebne jej narzędzia i zaczęła wykuwać coś w metalu, który wcześniej podgrzała w specjalnym miejscu. Avalon z niedowierzaniem spoglądał w jej kierunku. Taka silna i pracowita. Różniła się od wader z jego watahy. Zaimponowało mu to. Niechęć do poznania i towarzyszenia wilczycy zniknęła, a zastąpiła ją ciekawość. Avalon był zaskoczony całą tą sytuacją, lecz pogodził się z tym, że Amerdill zainteresowała go tak, że bariera niechęci uległa zniszczeniu. Zdarzało się to naprawdę rzadko. Avalon siedział grzecznie, jak kiedyś, gdy wraz z rodzeństwem czekali na posiłek od ich matki. Avalon gdy tylko wyobraził sobie tą chwilę, przypomniał sobie ową białą waderę, którą widział. Jej piękne błękitne oczy spoglądały na niego z czułością. Tak jak kiedyś jego matki. Avalon czuł się dziwnie. Chciał poznać Hanako. Sam był zaskoczony tym faktem, lecz podejrzewał, że jest to związane z jego tęsknotą do matki. Ale czy to nie będzie głupie? Taki stary basior jak on, podchodzi do białej wadery z prośbą zastąpienia jemu matki? Tak dziwnego pomysłu Avalon nie miał w całym swoim życiu. Nagle usłyszał głos Amerdill, który ściągnął go na ziemię. Basior spojrzał rozkojarzony na samicę, a ta pokręciła głową z rozbawieniem.
- Widzę, że lubisz odpływać.- odparła.
- Wybacz. Zamyśliłem się. - odparł zmieszany.
400 słów
Amerdill? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz