- Jest chyba ślepy. - powiedziałem, a w tym samym czasie smok podniósł głowę i odwrócił ją w naszym kierunku. Jak się jednak okazało sarna, którą jak sądziliśmy zabił właśnie uciekła bez żadnego zadrapania. Widocznie przerwaliśmy mu obiad.
- Kto tu jest? - zapytał ochrypiałym głosem smok próbując wstać jednak gdy tylko stanął na przednie łapy przewrócił się z głośnym syknięciem. Jego łapy były w coś zaplątane, a przez to, że był ślepy nie mógł się uwolnić.
- Jesteś ranny? - zapytała go wadera. Kiedyś będziemy mieć przewalone przez tę jej dobroć, ale cóż...
- Tak, ale nadal mogę walczyć więc odejdź pókim dobry. - syknął jednak wadera się nie ruszyła.
- Spokojnie, chcę ci tylko pomóc jeśli mi pozwolisz.
- Dlaczego mam ci zaufać?
- Jeśli mam do ciebie podejść i ci pomóc ja też muszę ci zaufać, więc zaufanie za zaufanie. - powiedziała a smok pokiwał głową na znak aby podeszła.
155 słów
Ari? Wybacz że tak krótkie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz