- Mama was nie uczyła, że z takimi stworzeniami się nie zadziera? - spytał. Gdy chcieliśmy odpowiedzieć on złapał nas i szarpnął w swoim kierunku. Upadliśmy na ziemię kawałek dalej. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego zimno.
- Co to miało być? - spytałam oburzona.
- Em? Akcja ratunkowa. - odparł i wskazał łapą na macki potwora, które znajdowały się w miejscach, gdzie my byliśmy wcześniej.
- Dzięki.- odparłam od niechcenia.
- Nie ma za co. Poza tym wiem jak możecie mi się odwdzięczyć.
- Niby jak? - spytał Kangi podchodząc do nas. Ja natomiast wstałam z ziemi.
- Wiecie może gdzie znajdę Rodeo?
- Nie znam go.- odparłam, po chwili zastanowienia.
- Chyba go kojarzę. - zaczął Kangi.
- Często mógłbyć u medyków, gdyż ma niezwykłą reputację między waderami.- zaśmiał się pies.
- Możemy pomóc ci go poszukać.- odparłam z uśmiechem.
- Dzięki. - odparł pies, a następnie opisał nam basiora.
- Ok. Jak go znajdziemy damy znać.- odparłam.
- Dziękuję. Tak poza tym jestem Timere.
- Ja jestem Ariena, a to Kangi.- odparłam na słowa Timere.
- Miło mi was poznać. Jeśli znajdziecie Rodeo to przyprowadźcie go do centrum watahy. Będę krążył w jego okolicach.
- Niech będzie. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.- odparł pies i odszedł.
- Zapowiada się ciekawa przygoda, nie? - spytałam z ciepłym brata.
225 słów
Kangi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz