- Nie martw się młody, na razie pójdziesz z nami do naszej watahy, ok? - powiedziałem nachylając się w kierunku szczeniaka, a on pokiwał głową.
- Tylko, że tam został mój brat... - powiedział cicho na co czarny basior odrazu zaaragował domyślając się, że trzeba będzie wrócić do obozu gadów po kolejnego szczeniaka. Na nasze nieszczęście młody był na tyle mało mówmy przez szok, że było mu ciężko opisać gdzie drugi szczeniak się znajduje.
- Zrobimy tak, ja się zmienię w smoka i ty młody będziesz siedział mi na grzbiecie, a ty Shi zostaniesz na ziemi i będę cię instruował gdzie masz iść. - stwierdziłem nie czekając na odpowiedź basiora odrazu zmieniając się w smoka, a szczeniak odrazu wskoczył mi na grzbiet. Potem odrazu ruszyliśmy w kierunku obozu, a następnie dotarliśmy do zamku.
- Młody mówi, że szczeniak jest w lochach! - zawołałem gdy nagle zauważyłem parę węży i poszybowałem odrazu w ich kierunku zionąc prosto w nie ogniem. Shi chyba zoriętiwał się, że ja będę zatrzymywał węże, a on ma wyciągnąć tego drugiego szczeniaka.
*Time skip*
Po dłuższej chwili pojawił się czarny basior z co nas zdziwiło dwoma szczeniakami przewieszonymi przez grzbiet. Była to waderka o rudawym umaszeczeniu oraz basior prawie identyczny jak ten na moim grzbiecie, jednak ten szczeniak prawie, że już nie oddychał. Gdy po chwili udało nam się dotrzeć na tą samą polane co wcześniej brat Angerona już nie żył. Za to rudawa wadera wydawała się być w złym stanie. Widać było, że była cała poraniona, a na jej grzbiecie wyrastały postrzepione kępy piór. Ktoś musiał dosłownie wyrwać jej skrzydła. Jednak wydawała się być w miarę przytomna co widocznie również zauważył Shi gdyż praktycznie odrazu musieliśmy wyruszyć w dalszą drogę do warahy aby nie było kolejnych ofiar.
- Jak się nazywasz? - zapytał Shi wadery niesionej przez niego na grzbiecie.
- Linanis...- powiedziała cicho.
325 słów
Shi ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz