- Co one od Ciebie chcą, przecież jesteś nieśmiertelny. - mruknął młody samiec, skacząc w lewo, by demon podążył za nim.
- Chyba właśnie o to chodzi. O tę moc. - odparłem, biegnąc za demona, by Kangi miał idealny kąt do ataku. - Poza tym, jestem zwykłym białym wilkiem, niemagicznym.
Czarny basior skoczył gwałtownie na demona, który wyraźnie mocno zdezorientowany ulotnił się i wyraźnie nigdzie w pobliżu nie powrócił. Zaskakujące.
- One stają się coraz bardziej uporczywe. - mruknął Kangi.
- Masz rację. - westchnąłem.
Ruszyliśmy w kierunku Jeziora Nadziei. Przyjemne promienie słoneczne muskały delikatnie nasze futra, dając znak, że wiosna już niebawem spowije nasze tereny, ożywi drzewa i łąki, a ciepło zacznie dawać o sobie znać. Ptaki śpiewały relaksujące pieśni, a cały świat w około wydawał się być taki spokojny.. jakby jeszcze chwilę temu nic tu nie zaszło.
- Jak Ci życie mija, drogi Kangi? - zapytałem, uśmiechając się ciepło do samca.
162 słowa
< Kangi? >
Ten brak weny i czasu robi się męczący.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz