- W zasadzie, to sam nie wiem. - odparłem łagodnie. - Od zawsze chciałem tak nazwać syna, lecz skąd ów pomysł, jak i samo imię, tego nie mam pojęcia.
- Ciekawie - zaśmiała się promiennie Hanako. Była wyraźnie zmęczona całym dniem, a szczenięta na szczęście nie popiskiwały zbyt mocno i same wtuliły się w puchatą sierść wadery by zasnąć. Wadera oparła pysk na swoich łapach i także po chwili pogrążyła się we śnie. Tej nocy czuwałem, pilnując by żadne stworzenie zbawione zapachem nowo narodzonych, bezbronnych szczeniąt, nie zaatakowały ani ich, ani śpiącej Hanako.
*** kilka tygodni później
Tego dnia Joena zwołała zebranie całej watahy. Szczenięta otworzyły oczy już dawno, zaczęły coraz sprawniej chodzić i dokazywać. Samica alfa zarządziła więc zebranie, na którym każdy z członków watahy mógł ujrzeć młode i je poznać. Joena przedstawiła dumnie każde z naszych młodych, a same szczenięta były wyjątkowo grzeczne i niewinne podczas całej, malutkiej uroczystości.
*** jeszcze później
Słońce wstało bardzo wcześnie, więc gdy wraz z Hanako wygramoliliśmy się z jaskini, gorąc powietrza, nagrzanego przez słońce, otulił nasze gęste futra niemiło, sprawiając, że cofnęliśmy się synchronicznie do jaskini. Spojrzałem rozbawiony na śnieżnobiałą waderę.
- Okropna pogoda. - westchnąłem.
- Masz rację, jednak pamiętaj, że później będzie jeszcze cieplej. - odparła, siadając.
- To zamiast planowanego spaceru dziś, może wybierzemy się ze szczeniętami na Zaginioną Zatoczkę? Jest tam bezpiecznie, a woda morska na pewno przyjemnie wszystkich ochłodzi. - uśmiechnąłem się. - Przy okazji, szczenięta zwiedzą nowe miejsca po drodze i podszkolą się w pływaniu.
Uśmiechnąłem się radośnie. Nasze młode w jeziorku przed jaskinią radziły sobie znakomicie, lecz woda tutaj była tak ciepła, że aż nie chcieliśmy jej pić.
- To jak? Zainteresowana wyprawą? - podskoczyłem radośnie na myśl o chłodnej kąpieli.
Hanako? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz