12 czerwca 2019

Od Ive do Jeanne

Mimo późnego popołudnia słońce dalej dawało mi sie we znaki, na szczęście dało już się wyczuć delikatne ochlodzenie idące razem z zachodnim wiatrem delikatnie mierzwiącym sierść. Uśmiechnęłam się do siebie rozglądając się. Tereny na których byłam wydawały się naprawdę piękne, wszystko było pokryte soczystą zielenią, kwitły kwiaty, a w powietrzu był przyjemny, delikatny zapach morza. Mimo gorąca raźnie szłam przed siebie, gdy nagle poczułam dziwną potrzebę aby pobiegać. Czasem mi się to zdarza, gdyż kocham te szybkość i uczucie gdy się biegnie, przyspieszenie bicia serca, ten konkretny rodzaj zmęczenia i satysfakcję gdy dotrzesz do celu. Jednak tym razem uznałam, że zamiast szalonego sprintu będę biec truchtem, nie chciałam przecież przeoczyć żadnego widoku. Po chwili biegu do moich uszu dotarł cichy dźwięk spadającej wody, co bardzo mnie ucieszyło bo od jakiegoś czasu nie piłam, a wskoczenie w ten upał do zimnej wody było jak marzenie. Z chcęcią pokierowałam się w stronę szumu wodu aż przede mną ukazał się średniej wielkości wodospad do którego odrazu weszłam aż do kostek i zaczęłam pić. Trzeba było przyznać, że woda była niesamowicie wręcz czysta i bardzo dobrze snakowała. Gdy zaspokoiłam już pragnienie postanowiłam schłodzić się wchodząc głębiej do wody aż po szyję. Dokładnie tak jak się spodziewałam woda miała przyjemną chłodną temperaturę przez co nie miałam najmniejszej ochoty nigdzie się ruszać z niewielkiego jeziora gdy nagle poczułam zapach innych wilków, dwóch basiorów. Mimo, że nie przejmował am się zbytnuo czyje tp tereny i czy mogę tu być, ale intuicja podpowiadała mi, że te osobniki mogą być niebezpieczne. Uznałam więc, że zanurzę się bardziej w wodzie ukrywając się pod sporej wielkości liśćmi lilji wodnej, dzięki czemu będę niewiedoczna, ale dalej będę mogła swobodnie oddychać. Dosłownie parę sekund później usłyszałam kroki dwóch basiorów oraz ich rozmowę.

- Słyszałeś Gold? Podobno w watasze z którą mamy wojne właśnie urodziły się szczeniaki betą. - stwierdził jeden

- I co z tego? - odburknął drugi, niestety nie byłam wstanie stwierdzić jak wyglądają gdyż mimo przejrzystości wody wysoka trawa na brzegu zasłaniała mi widok.

- Jak to co? Prosty cel i zemstę za śmierć Kemry'ego. Dziś na terenach tych tchórzy podleje się krew... - warknął wilk po czym zaczął wyzywać parę innych wilków po imieniu, ale trudno było mi zrozumieć co mówią gdyż byli już kawałek dalej. Gdy już upewniłam się, że są daleko wyszłam z wody i otrzepałam. Ie wiedziałam kim były dwa basiory mijając mnie, ale znałam imię jednego. Może i nie była to moja sprawa, ale moja duma i poniekąd wychowanie nie pozwoliło mi zostawić tak tej sprawy. Uznałam, że muszę odnaleźć wilki z mieszkającej tu watahy i je ostrzec. Jak postanowiłam, tak i zrobiłam opuszczając głowę do ziemi i zaczynając węszyć. Na szczęście szybko złapałam trop jakiegoś wilka. Nie wiedziałam ile mam czasu i kiedy dwa wrogie wilki planują atak, więc odrazu przeszłam do biegu w nieznamym mi tak naprawdę kierunku. Po chwili szalonego biegu nagle trafiłam na coś co wyglądało na środek spotkania jakichś wilków, które wszystkie odrazu zwróciły na mnie uwagę. Zdyszana na chwilę opuściła głowę żeby złapać oddech po czym wyprostowałam się. Jednak za nim zdążyłam się odezwać jakiś czarny wilk zawarczał w moim kierunku.

- Kim jesteś i co tu robisz?

- Nazywam się... Ive...-zaczęłam mówić łapjąc jeszcze oddech. - Czy te tereny należą do waszej watahy? - zapytałam upewniając się, że nie trafiłam przypadkiem do obozu tamtych dwóch.

- Tak, ale to nie wyjaśnia nam co tu robisz. - odezwał się nagle z tyłu fioletowy wilk widocznie próbując spokojnym tonem uspokoić czarnego.

- Nie ma na to czasu. - powiedziałam kręcąc głową, aby orzeźwić się trochę. - usłyszałam przed chwilą rozmowę jakichś dwóch basiorów, mówili, że chcą zabić jakieś szczeniaki w jakiejś tutejszej watasze. -powiedziałam na jednym wdechu, na co czarny wilk odrazu podskoczył do góry i zaczął biec w jakimś kierunku. Fioletowy za to podszedł do mnie i zmrużył oczy przyglądając mi się. 

- Wiesz jak te wilki wyglądały? - zapytał po czym kazał mi iść za sobą.

- Nie, ale słyszałam, że jeden ma na imię Gold. - powiedziałam po czym nagle w mojej głowie zobaczyłam krótką wizję przyszłości, nie była ona zbyt przyjemna... Widziałam łąkę, a na niej spore ilości krwi, a w największych kałużach leżała biała wadera i jakieś dwa szczeniaki. Gdy tylko wizja się skończyła szybko pokreciłam głową budząc się. W tej samej chwili tuż przed nami pojawił się biały basior.

-Ripredzie, co się dzieje? Shi mówił coś o jakimś ataku... - powiedział basior przejętym głosem.

- Ta wadera twierdzi, że wilki z tej zasranej watahy co wypowiedziała nam wojnę chcą zrobić krzywdę szczeniakom. - na słowa fioletowego drugi basior z przerażeniem drgnął.

- Cholera, Hanako z Jeanne i Hinatą poszła się przejść, a Sasha został w jaskini bo nie miał ochoty na spacer. - powiedział, na co fioletowy wilk postawił uszy do góry, przez co zauważyłam jakie są długie.

- Nie martw się, ić z nią. - zaczął wskazując na mnie łapą. - Znajdziecie dzięki temu szybciej Hanako, a ja pójdę do waszej jaskini z Shi i będziemy pilnować młodego. - dodał na co biały basior skinął głowę i bez słowa ruszył przed siebie biegiem, a ja za nim tak jak powiedział fioletowy wilk. Jako, że wierzę w przeznaczenie to moja obecność ma tu z pewnością jakiś cel... Miałam przez cały czas wrażenie, że biały basior przerażony, że coś może się stać jego żonie i dziecią nie do końca wie gdzie iść.

- Wydaje mi się, że wiem gdzie mogą być! - zawołałam na co basior stanął jak wryty i spojrzał na mnie zdziwiony.

- Prowadź. - powiedział na co odrazu ruszyłam przed siebie tam gdzie prowadziła mnie intuicja, a już po chwili na naszych oczach pojawiła się piękna łąka, a ma niej biała wadera z młodymi. Jednak  niedaleko za nią dało się zobaczyć, że z dwóch stron w ich kierunku skradają się dwa wilki. Mój towarzysz widząc to odrazu ruszył w kierunku jednego z basiorów, a ja zo to podbiegłam do zdziwionej wadery w tym samym momencie jak drugi basior zaatakował. Nie jestem zbyt dobra w walce ale razem z białą waderą starałam się odeprzeć ataki jasnego, skrzydlatego wilka. Nie szło mam to jednak zbyt dobrze. W tym samym momencie pojawiły się jednak inne wilki. Gdy tylko wilki dołączyły do walki ja wraz z waderą złapałyśmy szczeniaki i odtazu ruszyliśmy biegiem w stronę terenów watahy. Po chwili byłyśmy już przy jej jaskini gdzie fioletowy i czarny basior rozmawiali z białym szczeniakiem. Gdy tylko odstawiłyśmy szczeniaki czarny basior zaczął wypytywać białą waderę chyba o imieniu Hanako czy nic jej nie jest, a jeden ze szczeniaków podszedł do mnie z ciekawością, była to waderka, którą przez cały czas niosłam. Szczeniak wesoło merdał ogonem jednak wydawał się zbyt nieśmiały aby się odezwać. Dosłownie po chwili pojawiły się tam również inne wilki. 

1000+
Jeanne ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz