4 czerwca 2019

Od Shi - Quest 1

Wczorajszy dzień minął mi naprawdę ciężko. Przez prawie całą noc nie zmrużyłem oka. Gdy mi się nareszcie udało poczułem ulgę. Przynajmniej chwila odpoczynku. Gdy obudziłem się następnego dnia coś było nie tak. Cały obraz zaczął mi się rozmazywać i dziwnie wirować. Wstałem ociężale, starając się nie upaść. Zamrugałem, lecz nic to nie pomogło. Westchnąłem. Starałem się zrobić parę kroków, ale przez rozmazanie nie utrzymałem się długo na łapach. Gdy upadłem przekonałem pod nosem. Dlaczego to zawsze mi zdarzają się jakieś durne cholerstwa. Znów wstałem, lecz tym razem ciało miałem znacznie bliżej ziemi. Szedłem przed siebie powoli i ostrożnie. Muszę znaleźć jakiegoś medyka. Rozejrzałem się, a następnie zaśmiałem. Shi przecież i tak nikogo byś nie odróżnił. Szedłem z nosem przy ziemi. Może złapię kogoś zapach. Miałem tylko nadzieję, że nie napotkamy się na Scourge. Z pewnością wykorzystałby moje niedysponowanie.
- Em... Mogę wiedzieć co robisz? - usłyszałem głos. Po głosie i zapachu wywnioskowałem, że musi być to Red.
- Szczerze? Staram się dojść do medyka.
- Czemu w tak dziwnej pozycji?
- Nic nie widzę.
- Oślepłeś?
- Widzę rozmazanie.
- Ty to masz szczęście.
- Wiem o tym. Pomożesz mi czy będziesz się tak gapił?
- Jesteś niemiły. - odparł, a ja westchnąłem.
- Wybacz, ale nie mam humoru na żarty.
- Mały Shi stał się bezbronny.
- Wiesz, że jak wzrok mi wróci to cię kurde skrzywdzę? - warknąłem. Po chwili usłyszałem śmiech Ripred'a.
- Dobra już dobra. Pomogę ci.
- Dziękuję. - odparłem.
- Wstań i idź przed siebie. Proponuję zamknąć oczy.
- Niech ci będzie. - zamknąłem oczu i ruszyłem przed siebie.
- Dalej prosto. - odparł basior, a ja wpadłem na drzewo.
- Ripred! - warknąłem, a samiec zaczął się śmiać.
- Dobra, teraz na serio skręć w prawo i prosto. - wykonałem polecenie samca. Po długiej drodze i słuchaniu wskazówek Reda dotarłem do medyków.
- Hejka Han. Nie zgadniesz ci mam dla ciebie.- odparł Ripred.
- Co takiego? - spytała wadera wychylając się zza rogu.
- Twojego braciszka, który znów ma problemy. Tym razem nie widzi za dobrze.
- Tak cię to bawi? - warknąłem.
- Bardzo. - odparł oburzony.
- Niech mu się przyjrzę. - Han podeszła do mnie i przyjrzała mi się uważnie. Po chwili odeszła, by wrócić z specjalnym ziołem. Położyła mi je na oczach.
- Musisz je mieć na oczach przez trzy godziny.
- A co jak spadnie? - spytałem.
- To znów je nałożymy. Dodatkowo obwinę ci je bandażem. - odparła i nałożyła bandaż na moją głowę. Po trzech godzinach wróciłem do niej z pomocą Red'a. Mój wzrok wrócił do normy, a ja mogłem odetchnąć z ulgą.

Zaliczony ✓

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz