27 marca 2019

Od Guree CD. Kangi'ego

Kangi zaprezentował mi swoje stare, lecz wyszlifowane umiejętności walki, jak i całkiem nowe taktyki, których nauczył się w kolejnych miesiącach swego życia. Całość prezentowała się naprawdę godnie, aż chwilami czułem satysfakcję z faktu, iż ten młody samiec niegdyś trenował pod moim okiem. Choć dumna ogarniała me serce, towarzyszył jej niepokój o młodzieńca, wszechobecny od dobrych lat, a do tego delikatne zniesmaczenie, iż tak dobry w walce wilk, nie został wojownikiem. Jednakże, cieszyła mnie decyzja Kangi'ego, radowało mnie to, że odnalazł to czego szukał.
Po całym pokazie udaliśmy się nad rzekę, by ukoić pragnienie. Rozejrzałem się w około; na nasze szczęście, byliśmy zupełnie bezpieczni. Zieleń dookoła, która pojawiła się wraz z nadejściem wiosny była tak piękna, że aż chciało się przebywać całe dnie poza ciepłą jaskinią. Wszelakie ptactwo radośnie nuciło piosenki u koron drzew, a zwierzyna łowna w lasach pachniała okresem godów, czyli jeszcze większego rozkojarzenia i łatwiejszych obiadów.
- A jak tam u Ciebie? - zapytał nagle Kangi. Westchnąłem.
- W zasadzie to i dobrze i źle. Jak zwykle. - zaśmiałem się. - Jak wiesz, pobrałem się z Hanako, jesteśmy szczęśliwi ale...
- Co się stało? - zapytał czarny samiec, zatrzymując się. Odwróciłem wzrok.
- Hanako zachorowała. Obawiam się, że ma to bezpośredni związek z tą całą... ekhm. - wzdrygnąłem się, czując jak sierść na mym karku uległa zjeżeniu po wypowiedzeniu słowa "choroba".
- Klątwą? - dodał młody. Przytaknąłem.
- Otóż to.

221 słowa
< Kangi? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz