”Dziękuję wszystkim zgromadzonym za przybycie. Dziś w naszej watasze mamy wyjątkowy dzień. Dwoje naszych członków zwiążę się dziś ze sobą. Guree, wojownik alfa i od niedawna samiec beta zwiążę się z Hanako, naszą pomocniczką oraz medyczką. Spoglądając tu na was czuję radość. Widzę was uśmiechniętych i pewnych swej decyzji. Małżeństwo wiąże dwa wilki stałą więzią, która złącza ich serca. Miłość jest silnym uczuciem, które bije od was i zaspokaja moje obawy. Jestem pewna, że będziecie ze sobą szczęśliwi.”
Słysząc te słowa, starałam się nie rozpłakać. Były one naprawdę piękne i chwytały za serce. Po jeszcze kilku słowach Joena zwróciła się do Guree.
- Guree czy bierzesz Hanako za żonę i ślubujesz jej miłość i wierność aż do końca waszych wspólnych dni? - zapytała Joena i uśmiechnęła się.
- Tak biorę.- odparł Guree.
- A czy Ty, Hanako, bierzesz Guree za męża i także ślubujesz mu miłość, wierność aż po kres waszych dni?
- Tak biorę. - odparłam.
- Poproszę więc o obrączki.- odparła Joena. Po tym, jak nałożyliśmy sobie wzajemnie obrączki, alfa z uśmiechem powiedziała.
- Skoro nikt nie sprzeciwia się temu związkowi, jako alfa Watahy Najskrytszych Marzeń mam zaszczyt ogłosić was mężem i żoną. Niechaj łaski Mirwy spłyną na was i niech owa bogini ma was, w swojej opiece. Możecie styknąć się noskami.- powiedziałam Joena. Miałam wrażenie, że wszystko staje w miejscu. Po tym, jak razem z Guree stykneliśmy się nosami, ciemność opanowała niebo. Dziwna czarna mgła zaczęła unosić się nad ziemią. Poczułam strach. Niepokój rozniósł się między członkami. Nagle przed nami pojawiły się jakiś dziwny, czarny wilk. Guree zasłonił mnie oraz Joenę. Posłałam w kierunku wilka falę lodu, która jednak nie zadziałała, gdyż przeniknęła przez niego.
- Nie cieszycie się na przyjazd waszej wróżki chrzestnej? - spytał, wilk. Zauważyłam, że nie otworzył pyska.
- Czego chcesz?
- Och? Ja tylko przyszłam wam pożyczyć wesołej śmierci w dniu ślubuuuu... tsa... i oprócz tego.. co to tam miało być? A, no tak. Klątwa.- razem z Guree spojrzeliśmy na upiora niezrozumiale.
- Będziecie mieć pecha! Cieszycie się? - odparł dym i zaczął skakać dookoła nas, tym samym zagęszczając dym. Nagle wilk
stanął przednimi łapami na ziemi, i małe czarne pyłki wsiąknęły we mnie i Guree.
- Miłej zabawy! Oczywiście posiadam odtrutkę... ale to w swoim czasie - mruknął znikając w mgle. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Klątwa? Nie chciałam, by okazało się to prawdą. Wszyscy zebrani zaczęli pytać się wzajemnie. Odtrutka? Jaka odtrutka? O co chodziło? Wie ktoś co to było? Ja natomiast poczułam się dosyć dziwnie.
- Wszyscy niech wracają do swoich jaskiń.- odparła Joena. Razem z Guree udałam się do naszego domu. Położyłam się, a Guree tuż obok mnie.
- Dlaczego to tak się skończyło?- spytałam, a łzy napłynęły mi do oczu.
581 słów
Guree?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz