- Taki już nas los jak widać. Kto wie, co nas jeszcze czeka w tych naszych długich, poplątanych życiach. - westchnąłem z uśmiechem, starając się jak najlepiej dobierać słowa, by ich wydźwięk był niebywale spokojny, nie zmieszany z mym własnym, kompletnym zamyśleniem, które mogłoby wydać się Hanako nie tyle co niepokojące, a dość... nie moje? Spojrzałem waderze głęboko w oczy. - Zło złem, lecz my damy mu radę. Wierzę w to.
- Też w to wierzę, kochany. - odparła z uśmiechem samica, po czym wtuliła się. Sam nie wiem dlaczego wcześniej nie wyczułem niczego dość... specyficznego... lecz w prawie tej samej chwili ciało wadery bezwładnie osunęło się do dołu. Nie powiem, panikę poczułem sporą, lecz jakże zmieszaną z poczuciem, iż na myśl już mi niegdyś ta sama chwila przyszła.
***
Hanako obudziła się po kilku minutach, była zgrzana, a Yuki jej stan nazwała gorączką.
- Napij się kochana. - odparłem, podsuwając waderze miskę z chłodną wodą. - Odwodniłaś się.
205 słów
< Han? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz