- Witam wassss, gdzie jessst alfa?-zapytał czarny wąż, chyba kobra zachodząc z tronu. Trzeba przyznać, że zwierzęta te wyglądały ma godnych przeciwników, ale jak mnie wkurzą to poprostu zmienię się w smoka i je zeżre, ciekawe jak smakują...
- Alfy nie ma z nami, ale ja jestem jej wysłannikiem, zwę się Shi i jestem henerałem watahy. - powiedział basior, a wąż skinął głową poczym spojrzał w moim kierunku, lecz zanin zdążyłem się odezwać czarny basior przedstawił mnie już.
- Ja nazywam ssssię Ressssen i jestem tutejszym królem. - powiedział wąż. - Z pewnośśścią zasstanawiacie sssię czemu zwołaliśśmy te sspotkanie, jednak wolałbym rozmawiać jedynie z wysssłannikiem alfy. - powiedział patrząc na mnie i rozumiejąc aluzję gada udałem się do wyjścia co chyba niezbyt podobało się basiorowi. Wyglądał jakby nie miał ochoty zostawać tam sam, ale cóż, to już nie mój kłopot. Gdy wyszedłem z sali tronowej usiadłem sobie opierając się plecami o chłodną ścianę gdy nagle przyszedł jakiś gad i kazał mi stamtąd iść. No miło. Więc wyszedłem z zamku po raz kolejny siadając przed wejściem i zacząłem obserwować gady żyjące w pobliżu zamku. Co dziwne nie zauważyłem żadnych samic, ani młodych, tak jakby był to obóz wojskowy... Tak właściwie to to nawet nie było miasto, a zamek wyglądał na dość prowizoryczny i niezbyt duży, jakby budowany na szybko. Zauważyłem również, że co chwila gady prowadzą zakute w kajdany różne zwierzęta, to wszystko wyglądało bardzo podejrzanie... Nagle w oczy rzucił mi się duży gad o jaskrawym ubarwieniu ciągnący coś białego na łańcuchu. Po przyjrzeniu się zauważyłem, że było to wilcze szczenię! Teorytycznie to nie moja sprawa, a wtrącenie się może rozpocząć jakiś konflikt, ale czy ja kiedykolwiek brałem coś takie pod uwagę? Odrazu ruszyłem w stronę węża, który na mój widok zasyczał wrogo. Nie przemyślałem tego do końca, gdybym teraz uratował tego nieznanego szczeniaka całe to łażenie mogło by pójść na marne, ale też nie mogę go tu zostawić bo resztki sumienia nie dadzą mi spokoju.
- Spokojnie! Co ja ci takiego robię? - powiedziałem, a wąż poszedł dalej jednak za nim odszedł całkowicie szczeniak spojrzał prosząco w moim kierunku. Był yo chyba samiec, wyglądał na młodego i bardzo zmęczonego.
- Później cię wyciągne młody. - rzuciłem cicho w stronę szczeniaka po czym ruszyłem znów w stronę zamku. Jednak jako, że wilk dalej tam gadał postanowiłem się znowu przejść natrafiając na coś co wyglądało trochę jak targ niewolników, nie żebym coś takiego widział kiedyś pfff. Jak się okazało na niewielkiej platformie stał ten sam neonowy gad, więc usiadłem sobie gdzieś z tyłu słuchając co mówi. Czas poszukać dziury w całym, ah moje ulubione zajęcie.
- Oto ssszczenia z nasszego ossstatniego podboju! Tylko 200 sssztuk złota na początku! - zawołał gad, a jakieś węże zaczęły się licytować. Ostatni podbój, chyba już łapie. Najpierw zapraszają watahę i podpisują pokój, a następnie atakują z zaskoczenia. Całkiem niezły plan patrząc na to, że i tak są niebezpieczni, żadna wataha normalnie by nikogo z nich nie wypuściła na swoje tereny, ale jeśli zjawi się ktoś z ludu z którym jest sojusz to już wygląda mniej podejrzanie. Czyli prawdopodobnie to samo chcieli by zrobić z nami... Ich wezwanie było dziwnie nagłe, a wojownicy z tąd wydają się przygotowani do ataku w każdej chwili. Po chwili spojrzałem jeszcze w stronę zamku, ale widząc, że nikt z niego nie wychodzi wstałem i ruszyłem pod platformę przepychając się pomiędzy wężami. Teraz znowu widziałem młodego wilczka lepiej, był cały poraniony i posiniaczony. Biedy szczen pewnie był przerażony, chodź nie pokoazywał tego do końca. Twardy dzieciak.
- Puść szczeniaka wolno. - powiedziałem smokojnie na co wąż zaśmiał się sycząco.
- Bo co? - zapytał, a ja się uśmiechnąłem. Liczyłem na dokładnie taką odpowiedź. Bez problemu zmieniłem się w smoka na co większość gadów przerażona odskoczyła. Nie miałem zamiaru ani ochoto na użeranie się z nimi więc poprostu zacząłem ziać w ich stronę ogniem, skoro to i tak sami wojownicy to co za różnica?
Gdy większość pouciekała lub spłonęła zmieniłem się na chwilę w wilka by uwolnić szczeniaka. Młody był przez chwilę w zbyt dużym szoku żeby cokolwiek powiedzieć i tylko posłusznie truchtał za mną gdy zmieżałem w stronę zamku. Tuż przed salą tronową kazałem mu zaczekać, ale on na chwilę mnie zatrzymał.
- Kim jesteś? - zapytał w końcu szczeniak.
- Jestem Ripred, pochodzę z Watahy Najskrytszych Marzeń. - powiedziałem nachylając się w jego kierunku.
- Ja nazywam się Angeron... Dziękuję. - powiedział szczeniak patrząc w ziemię. Widać młody jest trochę nieśmiały. Poczochrałem więc łapą jego grzywkę po czym ruszyłem do sali tronowej.
Gdy otworzyłem z impetem drzwivczarny basior oraz król węży chyba kończyli rozmowy. Drzwi walnęły o ścianę z takim impetem, że Shi aż podskoczył trochę do góry. Nie zwracającu uwagi na to co mówili próbując każąc mi wyjść podszedłem i zatrzymałem się na wprost węża stając pomiędzy nim, a czarnym basiorem.
- Wypowiadamy wam wojnę. - powiedziałem.
860 słów
Shi?
(upss xD właśnie Red wypowiedział im wojnę, no a szczen miał być w lochach aleeee jakoś to mi pasowało lepiej... You mad? XD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz