22 lutego 2019

Od Hairraya CD. Hanako

-Sądzę, że tak z dwa, może trzy lata... - powiedziałem, a wadera spojrzała z podziwem w moim kierunku.

- To sporo... Jestem ciekawa jak wyglądało zapisywabie tych ksiąg. Tu jest wszystko! - powiedziała z zainteresowaniem.

- Niestety, ale nie wszystko, nawet księgi mają pewne braki, więc nie należy wierzyć we wszystko ślepo. - powiedziałem, a wadera pokiwała głową, po czym siada i spojrzała w miejsce gdzie nie tak dawno temu był portal przez który przeszli nasi przyjaciele prosto w łapy śmierci.

- Tak szczerze, sądzisz, że...wrócą? - zapytała ze słyszalnymi wątpliwościami w głosie. Szczerze to nie sądziłem, że wrócą, to było prawie niemożliwe, musieli by oszukać samą śmierć... Nie miałem jednak zamiaru jej tego mówić, nie chce żeby martwiła się bardziej.

- Patrząc na to, że poszedł tam Red i Shi...to raczej śmierć będzie się obawiała nich. Dadzą radę. Nie martw się. - powiedziałem kładąc jej łapę na ramieniu. Muszę szybko zmienić temat żeby o tym ciągle nie myślała. - A co tam ostatnio u ciebie? Poza pracą żadko w sumie rozmawiamy. - stwuerdziłem, a wadera pokiwała głową.

- Masz rację... Pewnie dlatego, że ostatnio jesteśmy tylko w pracy. - zaśmiała się lekko.
Jestem na dobrym tropie, odrobinę się rozweseliła, a krótka przerwa nikomu nie zaszkodzi.

- Podobno zareczyłaś się z Guree? - zapytałem, a wadera ochoczo zaczęła opowiadać o swoim narzeczonym i o tym jak im jest dobrze razem i bla bla bla trochę nie słuchałem, ale była całkiem wesoła opowiadając więc pozwoliłem jej mówić co prawda sporej części nie słuchałem gdyż mało interesują mnie sprawy tego typu...

-  A jak tam u ciebie? - zapytała w końcu, a ja drgnąłem zdając sobie sprawę, że wadera przestała mówić i czekała na moją odpowiedź.

- Wszystko takie jak zawsze, raczej nudno i monotonnie... - powiedziałem zgodnie z prawdą. Jakby tak pomyśleć to moje życie ostatnio stało się strasznie nudne... Trzeba było iść z nimi do tego piekła... Nagle jednak coś przetrwało moje rozmyślenia, gdyż coś wpadło prosto do praciwni. Oh, znam to coś...

- Dizako...Naucz ty się wkońcu wchodzić orzez drzwi, a nie razem z nimi... - powiedziałem patrząc na ten że przedmiot wyrwany z zawiasów i leżący na podłodze. Zdziwienie Hanako przypomniało mi o tym, że powinienem przedstawić jej tego szaleńca.

355 słów
Han ? 

Od Kangi'ego CD. Arieny

Jak mi się żyje? W sumie to sporo się zmieniło... Nie zastanawiałem się nad tym zbytnio. 

 - Całkiem spoko, choć ostatnio wieje trochę nudą. - powiedziałem.- A u ciebie? Sporo się zmieniłaś odkąd się widzieliśmy. - stwierdziłem z uśmiechem, a wadera się zaśmiała lekko.

- Racja, nie licząc tej dzisiejszej akcji to całkiem dobrze, zakończyłam wkońcu trening i zostałam śpiewaczką, chodź nie wiem czy zakończenie to dobre, słowo skoro ciągle ćwiczę. - powiedziała. - A tak wogóle to czym się teraz zajmujesz? - dopytała. A to dobre pytanie, było by całkiem fajne samemu znać na nie odpowiedź.

- Coś pomiędzy alchemikiem, a medykiem. - stwierdziłem, a wadera się zaśmiała widząc, że na prawdę średnio wiem czym się zajmuje. - Ostatnio pracowałem z Hairrayą nad jednym z jego lekarstw, niedawno pomagałem Yuki w przebadaniu jeziora, a jeszcze wcześniej z pracowałem ze Strange'm nad jedym eliksirem. Jeszcze wcześniej szukałem ziół dla Hanako... Serio trudno to sprecyzować... - Stwierdziłem, a wadera się zaśmiała.

- Zawsze uważałam, że szaman to stary szalony, siwy wilk, co gada z krukami na odludziu i kłuje igłami dziwne pluszaki. - stwierdziła rozbawiona, a ja się zaśmiałem udając obużonego.

- Sądzę w takim razie, że mi jeszcze trochę brakuje do szamana.

- Szaleństwo już masz, to już jedna trzecia! Jesteś na dobrej drodze! - zaśmiała się, a praktycznie w tym samym czasie nagle na mojej głowie wylądował czarny ptak, a dokładniej był to kruk. - No proszę mamy też kruka, to już ponad połowa! Gdzie trzymasz pluszaki. - zaśmiała się. 

- No dzięki. - zaśmiałem, się gdy dotarliśmy do mojej jaskini. - Jest tu całkiem sporo miejsca, a mnie i tak całe dnie nie ma, więc przez większość czasu będziesz mieć całą jaskinie dla siebie. - stwierdziłem pokazując Arienie jaskinię. Wadera chyba chciała mi coś odpowiedzieć, lecz nagle usłyszeliśmy dziwny huk i odrazu wyszliśmy zobaczyć co to było. Na ziemi tuż przed jaskinią leżał czarny gad, a po mini mojej przyjaciółki można było wnioskować, że ten właśnie osobnik rozwalił jej rano dom.

- Nauczył byś ty się latać, co?! Kolejną jaskinie chciałeś rozwalić? - zawołała zdenerwowana, a gad fuknął tylko po czym przybrał postać wilka i odzszedł. Jeszcze jeden? Sporo tu ostatnio w tej watasze dziwnych wilkopodobnych stworzeń, jeszcze chwilę i pojawi się tu jakiś pies, albo nie wiem co...

- Okej, to było... Ciekawe...- stwierdziłam, a wadera pokiwała głową. - I to niby ja mam pecha. - zaśmiałem się. 

- Co masz zamiar teraz robić? - zapytała się wadera siadając koło mnie. - Ja straciłam całą ochotę na jakikolwiek trening w tym momenie. - dodała.

- To co powiesz ma spacer? Można by było odkryć jakieś nowe tereny... Jak kiedyś, co ty na to? - zapytałem, a wadera odrazu podskoczyła gotowa do drogi.

- Swietny pomysł! Ruszajmy odrazu.-powiedziała, a ja zdążyłem tylko złapać swoją torbę i zarzucić na szyję. Ari zdawała się nie zauważyć tego bo widocznie była bardzo podekscytowana. Na nasze szczęście żaden z kotów nie miał ochoty na wyprawę, chodź znając Tobio to on by chętnie z nami poszedł, sądzę, że bał się on raczej zostawić dom sam na sam z Claw'em...

485 słów
Ari? 

Od Ripred'a CD. Scourge'a

- Ripred. - Rzuciłem mierząc basiora wzrokiem. Mam nadzieję, że nie pomyślał, że ktoś się go przestraszy bo jest duży... Chyba się zawiedzie. - Mówiłeś, że kim jesteś? - dopytałem prowokująco.

- Posłańcem śmierci. - wyszczerzył się złowrogo, a ja się zaśmiałem.

- Jakoś mi nie mówiła o żadnym przerośniętym kundlu z rogami. - stwierdziłem, a wilk nagle zmienił się w smoka, ale kozaczysz... Jako, że teraz już czarny gad zaczął z wściekłością iść w moim kierunku sam zmieniłem się w smoka uderzając gada łapą w pysk tak jak zazwyczaj robiła to Saphira. Moja przemiana i zachowanie widocznie wprowadziło smoka z równowagi bo z powrotem zmienił się w wilka. - Zapytam już pora ostatni, kim jesteś, ale, że tu, w watasze. - zapytałem przybierając postać wilka. Nie powiem zdziwienie rysującą się na pysku wilka było całkiem zabawnym widokiem.

- Płatny morderca. - powiedział. Pasuje mu to.

- Nie można było tak odrazu? Jak tak ci się nudzi zawsze możesz powalczyć z kimś na arenie. - dodałem chcąc odejść, ale wilk mnie zatrzymał.

- W takim razie rzucam ci wyzwanie! - zawołał za mną. Mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia, ale nie odpuszczę takiej okazji, mimo, że wilk nie wydawał się mieć równo pod sufitem trening mi się przyda.

- Pewnie. - odparłem ruszajacw kierunku areny, a czarny basior zaraz zrobił to samo. Zauważyłem, że moje wcześniejsze spostrzeżenia były trafne, nie był on normalny. Taki walnięty śmieszek polegający tylko na swojej sile. Po chwili byliśmy już na arenie gdzie akurat trenowali Guree, Rodeo i Shi. Ten ostatni chyba miał jakieś objekcje co do mojej obecności na arenie po ostatnich przygodach, ale nic nie powiedział wiedząc, że i tak nic w tej sprawie nie zadziała.
Widząc, że wilk aż rwał się do walki rozbawiło mnie to lekko, mimo, że dawno nie walczyłem wręcz też miałem ochotę na trening.

- Więc jakie zasady walki? - zapytałem, a basior się zaśmiał.

- Brak zasad! - zawołał pozbywając się kagańca z pyska.

- Tym lepiej dla mnie. - odparłem z uśmiechem. Po chwili okrażaliśmy się, a basior odrazu przypuścił szybki atak, który ledwie udało mi się uniknąć. Trzeba było przyznać, że był dość szybki, jednak strategi nie była jego mocną stroną, bo przypuścił ten sam atak z drugiej strony, tym razem jednak zdążyłem złapać go za tylną łapę i powalić na ziemię. Wilk podniósł się w ułamku sekundy tym razem rzucając się w moim kierunku i przewracając, jednak noe mógł przypuścić dalszego ataku gdyż podciągnąłem mu łapy ogonem, przez co znowu leżał na ziemi, jednak nie zdążyłem nawet odskoczyć gdyż basior ugryzł mnie w przednią łapę będącą dalej w bandarzu. Osz ty gadzino jedna. Basiora chyba znudziła walka jako wilk bo zmienił się w smoka, myśli, że jest cwany bo w tamtej postaci jest sporo odemnie większy? Niech lepiej pomyśli dwa razy. Bez większego problemu stworzyłem iluzje dzięki której było około pięć więcej smoków wyglądających jak ja, co zdezoriętowało czarnego smoka, przez co uderzyłem go w taki sposób, że musiał wylądować i znowu walczyć jako wilk, gdy to zrobił moje sobowtóry znikły, a ja sam znowu zmieniłem się w wilka. Trochę już zaczął mnie nudzić ten pojedynek więc postanowiłem, że czas to zakończyć. Dzięki mojej mocy stworzyłem coś co wyglądało jak deszcz ostarych szpikulców spadających z sufitu prosto na basiora, oczywiście była to niegroźna iluzja. Ah, czy wspominałem, że moje iluzje obejmują też odczucia więc pewnie to trochę zaboli... Na nieszczęście wilka większość szpikulców trafiła wprost na niego, a on nie wiedząc, że to tylko iluzja również się przewrócił. Na ten widok odrazu zareagowały wilki oglądające tą walkę więc podszedłem do leżącego na ziemi basiora i lekko walnąłem go łapą w bark.

- Wstawaj, to tylko iluzja. - powiedziałem, a basior spojrzał na mnie z miną w stylu "Co to za czarna magia".

603 słowa
Scorge? 

21 lutego 2019

Od Ripred'a CD. Shi

W piekle to mnie jeszcze nie było. Miejsce to wydawało się być ciemne i raczej ciche, takie jakby wyzssane z życia. Uroczo. Rozglądając się zauważyłem, że ten dymny kunfel zdążył już całkiem nieźle wkurzyć Shi i Saphę, po co to to idzie z nami? Nie ważne w sumie, biała pantera zdążyła już doprowadzić wilka do poziomu.

- Eh... Miałaś nie bić...- stwierdził z niezad9woleniem, a kotka prychnęła.

- A ty miałeś nie być denerwujący, jak widać oboje się zawiedliśmy. - stwierdziła rozluźniając z powrotem atmosferę.

- Dobra, to ruszamy zanim zastanie nas zmrok, skoro tu normalbie jest ciemno, to w nocy nie zobaczymy niczego. - powiedziałem szturchając czarnego basiora. Na nasze nieszczęście wykrakałem chyba coś w rodzaju wieczoru w dziwnej piekielnej krainie. Zrobiło się tak ciemno, że widzenie czegokolwiek było praktycznie niemożliwe, Shi oraz Kemuri zlali się z ciemnością już dawno. Jedynym naszym światłem były cętki Saphy oraz fluorescencyjne części mojego futra. Często zapominam, że one tam są, heh.

- Proponuję postój, a najlepiej nocleg. - usłyszałem obok siebie głos Shi.

- Pomysł niezły, ustalmy warty i rozpalmy ognisko. - powiedziałem, po czym ruszyłem razem jak sądzę z Shi po drewno, które można by było rozpalić. Zastanawiałem się czy nie poruszyć tematu jego dziwnego zachowania po przyjeździe mojej siostry, ale stwierdziłem, że zrobię to jutro. Gdy wróciliśmy i rozpalalismy ogień ustaliliśmy, że warty będą w takiej kolejności: Saphira, Ja, Shi i Kemuri. Uznałem więc, że skoro mam mieć warte zaraz po kotce, to wartałoby się przespać. Położyłem się więc niedaleko ogniska, jednak po chwili poczułem, że ktoś kładzie się koło mnie, no ta prawdę trudno zgadnąć kto to. Odrazu odparłem głowę o bark basiora, który chyba coś tam zaprotestował po czym oparł swoją głowę o moją, a ja usunąłem.


280 słów 
Shi? 

Od Arieny do Kangi'ego


Czas płynął szybko. Nim się obejrzałam stałam się już dorosła. Wiele się zmieniło. Moje zachowanie, wygląd. A Kangi? Też się zmienił. Widywaliśmy się dosyć często. Jednak z czasem ja zaczęłam zajmować się lekcjami z Brego, a on szkoleniem z Lharą. Każdy z nas zajął się sobą. Lecz to nie osłabiło naszych więzi. Dalej widziałam się z Kangi'm. Pewnego dnia, gdy tylko się obudziłam, poczułam silne pragnienie. Tak więc wstałam. Claw smacznie sobie spał. Nagle rozległ się ryk. Wyszłam z jaskini, a za mną dopiero co obudzony Claw. Zauważyłam smoka lecącego prosto na nas. Gad zatrzymał się na jaskini, która oo chwili się zawaliła. Spojrzałem gniewnie w kierunku smoka. 

- Nie najlepsze lądowanie, ale na szczęście jestem cały. 

- Ale mój dom nie! - warknęłam. 

- Mały wypadek przy pracy. Nie martw się. Dasz sobie radę. - odparł gad i odleciał. Durna gadzina. Zdenerwowana skierowałam się do jeziora Tebe. Może tam, zaznam chwili spokoju. Gdy wraz z Claw'em dotarliśmy na miejsce poszłam się napić. Poczułam ulgę po napiciu się wody. Następnie położyłam się obok kocura pod drzewem.  Muszę znaleźć jakiś nowy dom. Nagle moim oczom ukazał się czarny basior. Chwila... Ja znam tego wilka. Wstałam z uśmiechem. Ruszyłam w kierunku dobrze znanego mi wilka. 

- Hej Kangi. - przywitałam się. 

- Hejka Ari. Co tam?- spytał. 

- Nie licząc ogromnego gada, który rozwalił mi dom, to wszystko dobrze. 

- Jak rozwalił? 

- Zrobił siebie z niego lądowisko. 

- Masz gdzie się zatrzymać?

- Nie za bardzo. 

- A może u mnie? Mam sporo miejsca. 

- Wiesz, skorzystałaby, ale nie jestem do końca pewna. Poza tym nie chce sprawiać kłopotów. 

- To żaden kłopot. 

- Ale ten tu to już tak. - odparłam pokazując na kocura obok mnie. Claw spojrzał na Kangi'ego wzrokiem ”Dalej o tym pamiętam”. Kan zaśmiał się. 

- Widzę, że Claw dalej ma mi za złe co się kiedyś stało. 

- On szybko nie odpuści.- odparłam z uśmiechem. 

- To co? Zostaniesz na noc?

- Ale Kangi...

- Nie. Nie ma żadnego Kangi. Jest tak albo nie.

- Niech ci będzie. Zgoda. Zostanę. 

- No i git. W takim razie choć za mną. - powiedział basior. Ruszyłam za nim. Szliśmy w ciszy, lecz przerwałam ją. 

- Jak ci się żyje? - spytałam. Byłam ciekawa jak tam treningi Kana. Minęło troszkę czasu odkąd rozmawiałam z bratem. Pora nadrobić stracone dni.

365 słów 

Kangi?

Od Hanako CD. Hairraya

Podczas gdy szukałam jakiegoś rozwiązania w księgach, Shi i Red przyszli do nas. Ucieszyłam się na ich widok, lecz gdy tylko usłyszałam o ich pomyśle, uśmiech zszedł z mojego pyszczka. Zastąpiło go zaniepokojenie. Bałam się, że może im się coś stać. To bardzo niebezpieczne, lecz może zapobiec zarazie. Nie będę się sprzeciwiać. Po tym, jak  odeszli ja spojrzałam na Hairraya.

- Czy to bezpieczne? - spytałam.

- Cóż. To zależy od nastawienia śmierci. Mogą tam zginąć lub przeżyć.

- Jak myślisz? Uda im się zdobyć lekarstwo?

- Szczerze? Sam nie wiem. Może tak, może nie. To zależy jak do tego podejdą.
- mam nadzieję, że im się uda. - odparłam. Gdy Hai dał znak, udaliśmy się na wcześniej umówione miejsce. Przygotowaliśmy wszystko. Pozostało czekać. Gdy przybyli na miejsce Hai otworzył portal. Cały czas czułam niepokój. Bałam się, że ta misja, może im się nie udać. Po tym, jak portal się zamknął poczułam smutek. Złożyłam po sobie uszy.

- Coś się stało Han?

- Boje się o nich.

- Nie bój się. Bądź dobrej myśli.- odparł basior. Uśmiechnęłam się.

- Dziękuję Hai.- odparłam i przytuliłam go. Następnie wróciłam do pracowni medyków. Znów zasiadłam do ksiąg. Byłam zaskoczona jak wiele informacji o chorobach, zarazach i innych przypadkach medycznych się tam znajduje. Czas szybko mi leciał. Po chwili przyszedł Hai. Wcześniej oznajmił, że ma coś do załatwienia.

- Jestem zaskoczona.

- Czym?

- Tym ile tu jest informacji.

- To księgi medyczne. Muszą zawierać dużo informacji. - odparł lekko rozbawiony.

- Hairraya?

- Tak?

- Jak długo jesteś medykiem. - spytałam zaciekawiona.

239 słów

Hairraya?

Od Scourge do Ripred'a

Kto by się spodziewał, że zatrzymam się w tym miejscu na dłużej? Nikt! Sam jestem zaskoczony. Zazwyczaj nie zastaje na dłużej niż dzień, a już minęło sporo czasu. Gdzieś tak... tydzień? Ze mną już znacznie lepiej. Już zdrowo stąpam łapami po ziemi. Lecz moje stosunki z Alfą... No cóż... Są ciężkie. Obecnie skakałem sobie wesoło po terenach. Wyobrażałem sobie wszystko w czerwieni krwi. Poprawia mi to znacznie nastrój. Nagle poczułem dziwny zapach. Zaraz, zaraz. Przecież to krew. Podskoczyłam radośnie. Zacząłem iść w kierunku, z którego dochodziła. Dotarłem do łani, która miała zranioną nogę. Och moje biedactwo. Wujek Scourge zaraz się tobą zajmie. Gdy miałem zabrać się za łanie, usłyszałem szelest. Łania natychmiast uciekła, co prawda kulawo, ale uciekła. Spojrzałem w kierunku, z którego dochodził szelest. Zza krzaków wyłonił się fioletowy wilk. Spojrzał na mnie, a ja przyjrzałem mu się. Miał dosyć dziwny wygląd.

- Kim jesteś?- spytał podejrzliwie.

- Jestem posłańcem śmierci i mam dla ciebie info. Wracasz do piekła kochany.- odparłem z uśmiechem, a basior prychnął.

- Bardzo śmieszne. - odparł. Zaśmiałem się.

- Szczerze to niedługo chyba ja zawitam u kochanej śmierci. Coraz więcej osób chce mnie zabić. Lecz śmierć mi nie straszna. To mój przyjaciel. - odparłem. Spojrzałem z uśmiechem w niebo. Po chwili spojrzałem ponownie na basiora.

- Zwą mnie Scourge, Kira, Plaga, Bicz. Miło mi. - uśmiechnąłem się. Jak ja to robię z tym kagańcem? Magia....

223 słów 

Ripred? 

Od Scourge do Joeny

Ten cudowny zapach. Zapach ciepłej, świeżej krwi. Cudownie pieścił mój nos. A jej metaliczny smak. Rzecz niebywale piękna. Spoglądałem z uśmiechem na mątwa łanie. Tuż obok leżało jej młode. Wszystko we krwi. Piękny obraz. Ruszyłem w kierunku mi nie znanym. Może dotrę gdzieś gdzie będę mógł się zdrzemnąć. Zmieniłem się w smoka i wzbiłem w powietrze. Lecąc tak między drzewami, chmurami, zauważyłem szarą, samotną wilczycę. Idealny cel. Wylądowałem tuż za nią. Zabawę czas zacząć.

- Proszę, proszę, porszę. Kogo my tu mamy?- powiedziałem z uśmiechem.

- Nie twój interes gadzie.

- Cóż. Jesteś na moim terytorium, więc to mój interes.- odparłem. Skłamałem o terytorium, ponieważ chciałem ją nastraszyć. Ta jednak prychnęła. Zaskoczyło mnie to trochę, niezaprzeczę.

- Słuchaj. To są moje tereny i należą do mojej watahy. Więc bądź łaskaw zjeżdżać stąd. - odparła zdenerwowana. Zaśmiałem się.

- Ty masz czelność grozić mnie? Wielkiemu i potężnemu smokowi?

- Nie wiem z której choinki się zerwałeś, ale masz zjeżdżać. To moje pierwsze ostrzeżenie.

- Ostrzeżenie powiadasz? - zaśmiałem się. Po chwili zmieniłem się w wilka. Samica nawet nie drgnęła. Zaskoczyło mnie to, gdyż wilk zmieniający się w smoka i na odwrót, to nie codzienny widok.

- Oto nasz smok zmienił się w wilka.

- Tak i z chęcią zastąpię swoje kły w twoim ciele.

- Możesz spróbować.- odparła. Ruszyłem na waderę, a ta przyjęła pozycję ataku. Gdy skończyłem, ta sprawnie uniknęła ataku. Odbiła się od podłoża i skoczyła. Powaliła mnie na ziemię. Nie powiem, był lekki szok. Zapowiada się ciekawa zabawa. Odepchnąłem ją łapami i spojrzałem na nią z uśmiechem. Ta warknęła, a ja ponowiłem atak. Tym razem udało mi się. Wgryzłem się w bok wadery. Ciepła, czerwona ciecz spłynęła z rany, a ja skosztowałem jej smaku. Wadera upadła. Można uznać moją wygraną. Przynajmniej tak myślałem. Nagle samica znikła. Byłem tym zaskoczony. Pojawiła się za mną i wygryzła się w kark. Upadłem. Nie miałem szans odepchnąć jej. Oficjalnie przegrałem. Jeszcze przez chwilę miotałem się, lecz gdy poczułem, że jej kły wtapiają się głębiej zrezygnowałem. Poddałem się. Gdy mnie pościła, poczułem, jak ciepła ciecz spływa po moim karku. Zacisnąłem kły.

- Więcej nie będę powtarzać. - odparła. Muszę przyznać, że w krwi jej do pyska, ale to nie pora na komplementy. Wstałem, a moje łapy ugięły się.

- Widzę, że godny przeciwnik. Nadajesz się na alfę. - odparłem z uśmiechem, a z mojego pyska zaczęła lecieć krew. No pięknie. Po chwili moje łapy ugięły się, a ja upadłem. Wygryzła się mocniej niż myślałem. Nagle pojawił się za nią czarny basior. Spojrzał na mnie zimny wzrokiem. Więcej nie pamiętam, gdyż zamknąłem oczy.

413 słów 
Alfo? 

20 lutego 2019

Od Ripred'a - Konkurs "Kryształ"

Oke, wstawiam to tu tylko po to, aby nie było, że startuje tylko jedna osoba xD Praca ogarnięta w 15 min xD


Od Joeny - Konkurs „Kryształ”

Oto rysunek Joeny na konkurs ^^


{ Trochę słabo z jakością, no ale cóż... }

19 lutego 2019

Od Shi CD. Ripred'a


Pierwsze co zrobiliśmy, to udaliśmy się do medyków. Gdy dotarliśmy na miejsce, zobaczyłem Han w jakiś księgach. Po chwili wilczyca oderwała nos od kartek i podskoczyła radośnie na masz widok. 

- Shi! Red! Jesteście! - zawołała radośnie. Przykuło to uwagę szarego basiora za nią. 

- Tak, tak. Jesteśmy. - zaśmiał się Red. 

- Co was tu sprowadza?- spytał Hairraya. 

- Hai, jeśli dobrze kojarzę to potrafisz stworzyć portal, prawda?- spytał Red podchodząc do Hairraya. 

- Prawda. 

- Pomożesz nam dostać się do piekła? 

- Po co? 

- Cóż.... Red wpadł na pomysł, że uda się do śmierci po lek na zarazę.- odparłem. Hanako spojrzała na nas ogormna oczami. 

- Ale to niebezpieczne.- odparła. 

- Ale może się w sumie udać.- odparł Hai. Udał się po jakąś księgę. Otworzył ją i zaczął jej się przyglądać. Han i Red podeszli by zobaczyć o co chodzi. Ja jednak zostałem na miejscu. Nie jestem alchemikiem, ani medykiem, więc wątpię, że zrozumiem jakieś słowa z tej księgi. 

- Macie zamiar iść tam sami?- spytał Hai.
 
- Ja mogę zabrać Kurushimi i Kemuri.- odparłem. 

- A ja Saphirę.- dodał Red. 

- W porządku. Idźcie po nich, a ja wszystko przygotuję. - przytakneliśmy i poszliśmy wykonać prośbę Hai. Po chwili wróciliśmy z naszymi towarzyszami. Jednak nie mogłem znaleźć Kuru, więc przyprowadziłem tylko Kemuri. Hai wskazał nam łapą miejsce, na którym mamy stanąć. Po tym otworzył portal, a my przedostaliśmy się na drugą stronę. Wokoło było dosyć mrocznie i ciemno. Zero żywych kolorów. 

- To żeście sobie przygodę wybrali.- odparła Saphira.

- Od razu uprzedzę. Jeśli ona będzie mnie bić to ja odpadam. - odparł Kemuri, na co nasza cała trójka zaśmiała się. Dobrze jest zacząć nową „przygodę” w dobrym humorze. 

- Tylko, że nie masz jak wrócić.- zauważył Red, gdy portal zniknął. 

- To znajdę inny sposób.- odparł wilk. Ponownie się zaśmialiśmy. Ruszyliśmy przed siebie. Cały czas czułem czyjąś obecność. To mnie niepokoiło. Rozglądałem się, by dostrzec kto to. W pewnym momencie zobaczyłem skrawek niebieskiego futra. Odetchnąłem z ulgą. To musi być Kuru. Zastanawiam się, dlaczego nie chce ujawniać się innym. Może się boi? Albo jest nieśmiały? Może też robić to z obawy. Tylko przed czym? Tego nie wiem. Uszanuję to, że woli pozostać w cieniu. Szliśmy dalej. Nagle przed nami pojawiły się dziwne świecące istoty.

- To chyba coś w rodzaju świetlików.- zauważyła Saphira. 

- Całkiem możliwe.- powiedział Red. Stworzenia wyglądały dosyć niepokojąco. Były to małe szkieleciki latające na dziurawych skrzydłach. Jak? Sam nie mam bladego pojęcia. 

- Może dzięki nim znajdziemy jakoś śmierć? - spytałem. Kemuri zaśmiał się. 

- Chcesz iść za robaczkami, by znaleźć wielką śmierć? Powodzenia. - zacisnąłem kły. Może to był błąd, by zabierać ze sobą tą durną chmurę ?

420 słów 

Ripred?

18 lutego 2019

Urodzinki Joeny, Hanako i Shi!

Nastąpiły kolejne urodziny w naszej watasze, tym razem są to urodziny Joeny, Hanako i Shi !

Z okazji waszych urodzin kochani życzymy wam:

~Zdrowia! ~ Abyście długo mogli z nami tu być.

~Weny! ~ Ostatnio słyszałam narzekania na jej brak, więc jak najwięcej jej.

~Spełnienia marzeń! ~ Kim byśmy bez nich byli?

~Szczęścia i miłości! ~ Żeby życie miało lepszy smak UwU

~Rozwijania talentów! ~ Czekamy na więcej wspaniałych prac!

Z tej że okazji otrzymujecie po 10ms, 1 UM i eliksir urodzinowy. Możecie napisać opowiadanie z jego użyciem, żeby spełnić wasze jedno życzenie! Jeszcze raz wszystkiego najlepszego!

~Życzy Red oraz inni członkowie watahy


17 lutego 2019

Od Hanako CD. Guree

Słowa Guree wzruszyły mnie. Gdy basior spojrzał w bok ja podeszłam do niego i szturchnełam go nosem. Guree odwrócił się, a ja posłałam mu ciepły uśmiech.

- Guree, nie masz się czego obawiać. Wiedz, że ja zawsze będę przy tobie. Bezwzględu na wszystko, będziesz mógł na mnie liczyć. Jestem tu po to by cię wspierać.- powiedziałam, wilk uśmiechnął się słabo.

- Wiem Han, ale nie jestem pewien tego wszystkiego. Gdy się pobierzmy to Joe i Shi będą moją rodziną, a mam wrażenie, że Shi za mną nie przepada.

- Nie przejmuj się tym. - odparłam rozbawiona. Dobrze wiedziałam, że Shi chce jakoś sprawdzić Guree. Nie oddałby mnie w łapy pierwszego lepszego, lecz ja wiedziałam, że Guree to ten jedyny. Więc byłam gotowa walczyć o swoje. - Wszystko się jakoś ułoży.- odparłam na co Guree spojrzał na mnie z uśmiechem.

- Dziękuję za miłe słowa Han.

- Jestem tu po to, by cię wspierać i dbać o ciebie. - odparłam. Czas mijał nam strasznie wolno. Zawsze tak się dzieje kiedy chcesz jak najszybciej zdobyć szczyt. W pewnym momencie moje łapy powiedziały dość. Tak więc musiałam się położyć. Guree zauważył to i poszedł do mnie.

- Han? - spytał zaniepokojony.

- To tylko małe zmęczenie. - odparła z uśmiechem. Zauważyłam w oddali strumyk. Wstałam ostatkiem sił i poszłam się napić. Guree podbieg do mnie i pomógł mi.

- Dziękuję.- odparłam. Basior spojrzał na mnie zatroskany.

- Może lepiej wrócić?- spytał, a ja zaprzeczyłam.

- O nie. Ja się tak łatwo nie poddaje.- gdy tylko poczułam się lepiej ruszyliśmy w dalszą drogę. Po długim czasie zdobyliśmy szczyt.

- Udało się nam!- odparłam radośnie.- Więc pora odkryć jakieś nieznane miejsca, prawda Gurusiu?- spytałam z uśmiechem.

265 słów 
Guree? UwU

Od Hanako CD. Bubble


Mój dzień zaczął się dosyć zwyczajnie. Gdy tylko się obudziłam zobaczyłam, że Guree szykuje się do wyjścia. 

- Jakieś plany na dziś?- spytałam z uśmiechem.

- Dziś mam mieć trening z Shi. Życz mi powodzenia, bym to przeżył.- zaśmiał się wilk, a ja razem z nim. Wstałam leniwie i przeciągnęłam się. 

- Powodzenia Guruś.- odparłam marszcząc nosek. Wilk zaśmiał się. 

- A twoje plany?

- Cóż... Przejdę się pewnie do Joe, jak zawsze. Ona pewnie będzie miała dla mnie jakieś zadanie. 

- Rozumiem. To widzimy się później.

- Pa Guree.

- Pa Han.- odparł wilk odchodząc. Ja również opuściłam jaskinię. Udałam się do Joe. Wadera siedziała i przyglądała się jakiemuś kryształowi. 

- Hejka Joe. 

- Hej Han. Ty to masz wyczucie. 

- Taki dar.- zaśmiałam się. 

- Mamy w naszej watasze nowego szczeniaka. Możesz jej trochę popilnować? 

- Pewnie. - odparłam. 

- Rea!- zawołała wadera. Po chwili ptak przyleciał i zasiadł na grzbiecie Joe. - Ona zabierze cię do jej jaskini. Sama bym to zrobiła, ale mam sporo na głowie.

- Rozumiem kochana. W takim razie ruszam. Do zobaczenia.

- Pa Han.- odparła Alfa. Rea leciała przodem, a ja szłam za nią. Nie mogłam się doczekać, aż zobaczę nowego szczeniaka. Zaczęłam się zastanawiać, czy to będzie ona czy ona? Będzie bardziej marzycielem czy pesymistą? Byłam bardzo ciekawa naszego spotkania. Nagle doszliśmy do jaskini z której po chwili wybiegł Laporem. Rea kiwnęła głową i odleciała. Więc to tu. Weszłam do środka i zauważyłam małą puchatą kulkę o kolorowych barwach. 

- Cześć mała.- powiedziałam z uśmiechem.-Jestem Hanako. Wybacz, że tak bez zapowiedzi.

- Nie szkodzi. Ja jestem Bubble.

- Miło mi cię poznać Bubble. Powiedz mi. Jadłaś już coś dzisiaj?+ Spytałam, a waderka zaprzeczyła. - To może chcesz udać się ze mną na małe polowanie?- spytałam z uśmiechem.

275 słów 
Bubble?


Od Kangi'ego Do Guree

Obudziło mnie dopiero co wstające słońce, odkąd zrobiło się odrobinę cieplej wstawałem równo ze słońcem. Postanowiłem udać się na szybkie polowanie, a następnie zobaczyć co u mojego byłego nauczyciela Guree, przez ostatnie parę miesięcy w ogóle go nie widziałem. Po posileniu się ruszyłem prosto w kierunku jego jaskini. Jednak im bardziej się zbliżałem w kierunku jego jaskini tym mocniejszy zdawał się zapach śmierci, od razu przyśpieszyłem aby jak najszybciej się tam znaleźć. Okazało się, że przed jaskinią basiora były trzy piekielne ogary, Guree walczył z jednym starając odeprzeć ataki dwóch innych w tym samym czasie, Hanako na szczęście chyba tam nie było. Od razu rzuciłem się w stronę dwóch pozostałych ogarów odciągając je na chwilę od basiora. Stwory jak zwykle jednak mnie nie zauważyły przez co dalej atakowały wilka, aby jednak po chwili paść martwe na ziemię, na moje szczęście opanowałem już całkiem nieźle tą umiejętność, znam swoje granice. Po tym jak dwa ogary padły Guree zabił właśnie tego z którym walczył.

- Dzień dobry. - powiedziałem wesoło przeciągając się.

- Witaj Kangi. - odpowiedział widocznie zadowolony na mój widok Guree. - Trochę słabe miejsce na spotkanie... - stwierdził po chwili.

- Ale za to czas idealny. -zaśmiałem się.

192 słowa
Guree?

Od Ripred'a CD. Shi

Spojrzałem na czarnego basiora. Kpisz czy o drogę pytasz? W sumie to tak czy siak nie ma już wyboru i musi tu zostać, żeby w najgorszym wypadku nie zarazić innych, ale nie ma tak, ja mu zaraz pokażę... Bez większego problemu zamachnąłem się ogonem podcinając wilkowi tylne łapy i szybko się uwalniając przez co teraz on leżał na ziemi z pyskiem w ziemi.

- Może i ty masz gdzieś tą zarazę, ale ja nie mam gdzieś twojego bezpieczeństwa, zastanów się, jakbym ci powiedział o co chodzi to latałbyś za mną jak przerażony szczeniak. Są gorsze rzeczy niż ból unikania, na przykład śmierć. - powiedziałem patrząc prosto na wilk gdy podniósł głowę. Chciał już chyba zaprzeczyć, ale nie dałem mu się odezwać. - Ale wygrałeś, musisz tu zostać czy chcesz czy nie, po całym dniu nie możemy ryzykować, że ktoś w watasze mógł by się zarazić. - dodałem, a Shi z miną jakby wygrał waloną olimpiadę podniósł się otrzepując z piachu.

- Co teraz? - zapytał basior siadając koło mnie.

- Byłoby miło gdybym wiedział... - stwierdziłem. - Skoro żyjemy w świecie pełnym magi to może wyprawa do piekła nie jest takim głupim pomysłem. - zaśmiałem się, a czarny basior zrobił to samo.

- I co? Masz zamiar zmusić śmierć żeby dała ci lek? - zaśmiał się Shi,  aja wpadłem na pewien pomysł. To serio nie jest takie głupie... Widząc, że się zastanawiam wilk wstał.

- Wiem co ty tam planujesz, ruszajmy więc od razu. - stwierdził, no kto by pomyślał, że doczekam czegoś takiego.

 245 słów
Shi? Ruszamy do piekła xDD

15 lutego 2019

Od Shi CD. Ripred'a

O nie. Nie ma nawet takiej opcji. Nie będzie mi uciekał, gdy w końcu jestem przy nim. Gdy zagroziłem mu drogę ten spojrzał na mnie zaskoczony. Po chwili jednak zmienił swój wyraz pyska na zirytowany.

- Shi to nie zabawa. To bardzo poważna sytuacja. Nie czas na wygłupy.

- Słuchaj Red.

- Nie to ty posłuchaj. Ta zaraza jest bardzo niebezpieczna, więc ruszyliśmy ten swój tyłek i wracaj do watahy. Nie chcę byś się zaraził.

- Red. Zostanę z tobą.

- Masz wrócić.

- Jedyną osobą, która może mi rozkazywać to Joena. - odparłem.

- Ale ty jesteś uparty. - odparł poirytowany wilk.

- Nawet nie wiesz jak. Ty pomogłeś mi, gdy stałem się waderą, więc ja pomogę ci teraz.

- Pomóc może mi tylko medyk. - Westchnąłem. Ma rację. Ja za to mogę trwać przy nim. Będę go wspierał nawet gdyby było to ostanie co zrobię.

- Słuchaj gadzino jedna. Czy tego chcesz czy nie ja i tak tu zastanę. Nie wywleczesz mnie stąd. - Odparłem. Basior pokręciłem zrezygnowany głową.

- Jesteś niemożliwy.

- Żebyś wiedział. - zaśmiałem się. Ripred po chwili również się zaśmiał.

- Niezła z nas parka, nie?- powiedział rozbawiony Red.

- Racja. Jesteśmy niepowtarzalni. Tylko my potrafimy uganiać się za smokami po antidotum, które likwiduje działanie eliksiru na zmianę płuci. Dodatkowo tylko my potrafimy tak drzeć się na siebie.- Odparłem. Po chwili oboje śmialiśmy się z naszych różnych głupot. Tak zleciał nam cały dzień. Gdy spojrzałem na wejście do jaskinia zauważyłem, że jest już dość późno.

- Widzisz?

- Co widzę?

- Pomogłem ci. Dzięki mnie dzień ci szybciej zleciał.

- Tak bardzo fajnie, ale i tak powinieneś wrócić. - odparł. Czy on nie rozumie, że nie pozbędzie się mnie?

- Nawet nie chce tego słuchać. - odparłem.

- Shi.- warknął. - Przestań się wydurniać. - Skoro nie dociera do niego w ten sposób, to pora zmienić podejście. Spojrzałem na niego poważnym wzrokiem. Gdy Red chciał ponowić swoje „kazanie” przewróciłem go na plecy i znalazłem się nad nim. Wilk zaskoczony spojrzał na mnie.

- Słuchaj bo zaczyna mnie to już denerwować. Mam po uszy to co teraz mówisz. Mam gdzieś durną zarazę. Jesteś mi winien wspólny czas, ponieważ unikałeś mnie jak ognia. Wiesz co ja przez ciebie przeszedłem? Jeśli jesteś unikamy, przez ważną dla ciebie osobę to boli to dziesięć razy gorzej niż przez przyjaciela. Więc zamknij swój pysk i zaakceptuj to, że będę tu z tobą siedział, nawet jakby było to ostanie co zrobię. Ból zarazy jest o wiele słabszy niż ból unikania. - Powiedziałem poważnie. Ripred leżał pode mną z zaskoczoną miną. Mam nadzieję, że zrozumiał, bo nie będę się powtarzał.

407 słów 
Ripred? 

14 lutego 2019

Urodzinki Brego !

Kolejny cudowny dzień, w którym ktoś obchodzi swoje małe święto. Dziś jest to Brego. 
Z okazji twoich urodzin życzymy Ci:

~Zdrowia!~Nie chcemy, by dopadła cię żadna choroba.

~Weny!~To ona pomaga nam pisać.

~Cierpliwości!~Zwłaszcza do Alfy UwU

~Uśmiechu!~Każdy pyszczek wygląda lepiej, gdy jest uśmiechnięty.

~Spełnienia Marzeń!- Jest to bardzo ważne

~Sukcesów w dziedzinie artystycznej!~ Rozwijaj się nasz słowiku.

Jako prezent od nas otrzymujesz 10 ms, 1 im i eliksir urodzinowy. Możesz napisać opowiadanko o swoim życzeniu urodzinowym Jeszcze raz wszystkiego najlepszego!

~Życzy Alfa oraz inni członkowie watahy

Urodzinki Annabelle i Arieny !

Poraz kolejny w naszej watasze obchodzimy urodziny. Dziś urodzinki obchodzą Ariena i Annabelle.

Moje kochane z okazji waszych urodzin życzymy wam:

~Zdrowia~ Aby żadna choroba was nie dopadła.

~Uśmiechu na pyszczku~ Z uśmiechem każdemu do pyszczka.

~Spełnienia Marzeń~ Byście miały radość z ich spełnienia.

~Weny i pomysłów na opowiadanka~ piszecie cudowne opowiadania, dlatego życzymy wam, by wena nigdy się nie skończyła, a pomysły same napływały do główki.

~Cierpliwości~ Zwłaszcza do Alfy UwU

Jeszcze raz pragnę wam życzyć wszystkiego najlepszego. Z okazji waszych urodzin otrzymujecie  10 ms, 1 um i Eliksir urodzinowy, możecie napisać opowiadanka o tym, jak używacie eliksiru i jak spełnia się wasze życzenie. Jeszcze raz wszystkiego dobrego!

~Życzy Alfa oraz inni członkowie watahy

Ariena dorasta !


Autor: ✯✯✯ Glenn Gauthier ✯✯✯


Imię: Jej imię brzmi Ariena
Przezwisko: Ari
Myśl przewodnia: „Kwiaty nie zakwitną bez ciepła słońca. Wilki nie mogą stać się wilkami bez ciepła przyjaźni.”
Wiek: 4 lata
Urodziny: 14.02
Płeć: Wadera
Głos: Crazy In Love (Beyoncé Cover) - Sofia Karlberg
Aparycja:
Wzrost: 80 cm
Waga: 35 kg
Wygląd ogólny: Ariena to już nie taka mała wilczyca. Ma ona miękkie futro o czarnej maści. Ariena ma oczy o kolorze zielonym, lecz jest to już nie tak widoczne, jak kiedyś. 
Znaki szczególne: Nic jej nie wyróżnia
Osobowość: Ariena już wydoroślała ci nie znaczy, że nie ma w sobie nutki szczenięcej radości. Stała się znacznie poważniejsza i spokojniejsza. Dalej można dostrzec w niej przyjaciółkę oddaną i wierną. Wilczyca zawsze chętna jest do pomocy. Jako szczeniak bardzo emocjonalnie podchodziła do wielu rzeczy. Gdy jednak dorosła, znacznie się to zmieniło. Nie podchodzi do wszystkiego tak, jak za czasów szczeniaka. Rozumie każdego. Całkowicie zapomniała o smutnej przeszłości i skupiła się na swojej przyszłości. Z radosnej i szalonej waderki wyrosła na poważną i dumną wilczycę.  Jej chęć do rywalizacji zanikła, lecz rządza przygód dalej daje o sobie znać. Ariena coraz częściej woli przebywać sama. Nie wie dlaczego tak jest. W takich chwilach lubi sobie pośpiewać. Za czasów szczeniaka była bardzo gadatliwa, lecz teraz nie widać tego po niej. Często woli przebywać w ciszy, by móc słuchać muzyki granej przez otaczający ją świat. Muzyka jest całym jej życiem. 
Stanowisko: Śpiewaczka
Rasa: Wilk Magiczny
Żywioł: Błyskawice, Zieleń
Moce: - Potrafi wytworzyć i kontrolować energię
- Może porazić kogoś prądem
- Przyspiesza wzrost roślin
- Może zmienić gatunek rośliny
- Potrafi wyczarować każdy gatunek rośliny
- Kontroluje zachowanie roślin ( np. może kogoś związać pnączami )
- Rozumie rośliny
Rodzina: Matka- Zetti
Ojciec- Uki
Bracia- Teri, Handro
Siostry- Bena, Polera
Lecz to już przeszłość. Odkąd należy do watahy jej najbliższymi są Yuki oraz Kangi
Partner: Szuka tego co spędzić z nią resztę życia.
Potomstwo: Brak
Historia: Urodziła się jako nie chciana. Zetti wcale nie pragnęła mieć potomstwa. Gdy tylko szczeniaki przyszły na świat zostawiła je na pastwę losu. Został im tylko nie doświadczony ojciec Uki. Basior starał się jak najlepiej wychować potomstwo. Niestety podczas srogiej burzy Ariena zgubiła się. Długo nawoływała ojca, lecz ten nie odpowiadał. Błąkała się więc sama, aż pewnego dnia natrafiła na WNM.
Ciekawostki: -Gdy się zdenerwuje traci panowanie nad mocami
- Uwielbia pełnię księżyca
- Jest marzycielką
Umiejętności:
Inteligencja: 21
Siła: 11
Szybkość: 26
Obrona: 21
Moce: 26

Właściciel: 
Howrse-Asiunia1232/Doggi-game-Asiulka/Gmail-asiulka180203@gmail.com

13 lutego 2019

Od Guree CD.Hanako

Propozycja Hanako dotycząca wyruszenia w podróż ku szczytowi Gór Nadziei bardzo mi się spodobała. Czas z ukochaną jest wspaniały i niezwykle cieszyło mnie, że mogę „zniknąć” na kilka dni, choć fakt iż Shi nie był w najlepszym stanie mnie delikatnie... martwił? Ciężko to przyznać, ale dowódca niedługo już będzie mi bardziej bliższy i naprawdę bym chciał, by nie musiał martwić się o Hanako, by był w stanie mi zaufać. Fakt iż martwi się o swoją młodszą siostrę był przecież oczywisty, choć sam nigdy nie byłem w stanie doświadczyć takowej sytuacji.
- Z wielką chęcią! - uśmiechnąłem się do swej najdroższej. Samica także odwzajemniła uśmiech, a kątem oka ujrzałem jak się rozluźnia i uspakaja.
Wyruszyliśmy następnego dnia, tuz po śniadaniu. Przyznam, ze od poprzedniego dnia w mojej głowie kłębiły się liczne myśli. Idąc obok Hanako nawet nie patrzyłem przed siebie, a w ziemię. Zastanawiało mnie, jak to jest mieć rodzeństwo, rodzinę... właśnie. Rodzina. Już niedługo Hanako może zostać moją żoną, a co za tym idzie - sama Joena oraz Shi moimi szwagrami. Być może kiedyś spełni się nasze wspólne marzenie i będziemy mieli gromadkę szczeniąt? Dzieci... czy opieka nad nimi naprawdę będzie taka trudna jak nie raz ktoś mówił? Zajmowanie się Kangi’m nauczyło mnie wiele i myśle, że Hanako także. Jednakże Kangi nie był naszym dzieckiem, a jedynie moim uczniem...
Westchnąłem ciężko, a wadera spojrzała na mnie z zaniepokojeniem.
- Coś się dzieje? - zapytała Hanako.

- Nie... znaczy... - westchnąłem. - Trochę się obawiam tego wszystkiego.

- Tego...? Co masz na myśli? - głos Hanako wydał się zaniepokojony, wiec uśmiechnąłem się by dodać i Jej i samemu sobie otuchy.

- Nigdy nie sądziłem, że moje życie tak się potoczy. Że odnajdę watahę, która stanie się dosłownie moim domem. Nie sądziłem także, że się zakocham, a kolejno... że pierwszy w życiu raz będę mógł śmiało powiedzieć, że mam rodzinę... - odwróciłem wzrok na prawo.


301 słów
<Han?> 

Od DB Do Daisy

Dzień zapowiadał się na słoneczny, mimo, że był jeszcze wczesny poranek słońce zaczynało już świecić przez konary drzew. Dobrze... Wkońcu rozpuści ten okropny śnieg... Może i zimo mi nie przeszkadza jakoś strasznie to ta monotonna biel zaczyna mnie już nudzić.
Ruszyłem przed siebie żwawym krokiem, ciekawe czy jest tu jakaś wataha lub wioska ludzi... Po chwili szybkiego marszu poczułem zapach innego wilka, a nawet paru, z zainteresowaniem odrazu ruszyłem w tamtym kierunku. Po chwili moim oczom ukazały się dwa wilki, biała wadera oraz druga wadera o szarawym odcieniu umaszczenia. Bez zastanowienia wyszedłem zza zarośli i podszedłem do wader.

- Dobry. - stwierdziłem wesoło, a obie chyba lekko zbite z tropu moim nagłym pojawieniem się odpowiedziały tym samym.

- Kim jesteś i co cię tu sprowadza? - zapytała szara lekko podejrzliwym głosem.

- DB, przybywam w pokoju. - zaśmiałem się, ale chyba tylko biała wadera zrozumiała mój żart. - Jestem podróżnikiem.  - dodałem

- Ja zwę się Joena i jestem alfą tutejszej watahy. Rozumiem, że chcesz tu trochę zostać, tak? - powiedziała szara wadera, chyba mnie nie polubiła, no cóż. Tylko pokiwałem głową na zgodę.

- Daisy - powiedziała wesoło druga wadera podając mi łapę na przywitanie, ja zrobiłem to samo. - Skoro zostajesz pewnie potrzebujesz przewofnika po okolicy. - stwierdziła wesoło, po czym się zaśmiała. - Sama jej nie znam.

- No to pozwiedzajmy razem. - zaśmiałem się po czym pożegnaliśmy się z alfą i ruszyliśmy w nieznanym kierunku. Ahoj przygodo!

224 słowa
Daisy?
(ciekawe kiedy Alfa się skapnie, że nie ma naszyjnika... Hehe) 

12 lutego 2019

Nowy basior! Oto poszukiwacz - DB

~autor: MajinBanzai~

Imię: Nie zna prawdziwego imienia, ale przedstawia się jako DB
Przezwisko: Płomyk, Pochodnia, ogólnie rzeczy związane z ogniem
Myśl przewodnia: Jeśli nie możesz wygrać, zmień zasady gry.
Wiek: 5 lat
Urodziny: 9 lub 10 kwietnia
Płeć: Basior
Głos: Can't be tamed - Ryan Spanks
Aparycja:
Wzrost: 74 cm
Waga: 47 kg
Wygląd ogólny: Jest to wilk średniego wzrostu, dość szczupły i zwinny. Jego futro jest w odcieniach złota, pomarańczowego oraz czerwienie przez co wygląda on jak wilcza wersja pochodni. Ma w lewym uchu dziurę. Jego oczy mają fioletową barwę, chodź w niektórym świetne wydają się być niebieskie, wyglądają one jak dwa kryształy. 

Znaki szczególne: Dziura w lewym uchu.
Osobowość: Basior jest bardzo energiczny, nie jest wstanie długo zostać w jednym miejscu. Marzyciel, ale nadwyraz pewny siebie. Często zachowuje się cwaniacko, woli działać niż myśleć, mimo, że głupi wcale nie jest. Nie nadaje się on raczej do roli najlepszego przyjaciela, mimo, że słyszy to nie umie słuchać. Jest zabawny, umie rozbawić każdego, a przez swoje pochodzenie umie świetnie zajmować się szczeniakami. Umie okłamać każdego, a manimulacja innymi to dla niego żaden problem. Zazwyczaj jest wesoły i pogodny. Według niego zasady są po to, żeby je łamać, lubi udowadniać wszystkim swoją rację. Nie boi się żadnych wyzwań, każde z marszu przyjmuje, nie wierzy, że istnieje cis takiego jak "ograniczenie".
Stanowisko: poszukiwacz
Rasa: Wilk (nie) magiczny
Żywioł: chyba ogień?
Moce:
- przez to, że jest spokrewniony z boginią Sekhmet to umie się zmienić we wszystkie kotowate
- od czasu do czasu futro mu się zapala na grzbiecie
Rodzina: Sieroty z pewnej położonej na dryfującej wysepce watahy były dla niego jak młodsze rodzeństwo. Spokrewniony z boginią Sekhmet.
Partner: Kiedyś się zakochał, ale wadera ta została zamordowana.
Historia: Urodził się na statku przybijającym do niewielkiej południowej wyspy, nie wiadomo czy miał rodzeństwo, gdyż matka musiała porzucić go odrazu po urodzeniu. Znalazł go nad brzegiem pewien stary wojownik na emeryturze, opiekujący się sierotami i przygarnął pod swój dach, a raczej sklepienie jaskini. Młody basior uczył się wszystkiego pod okiem starego wojownika, a gdy skończył rok zaczął pomagać mu zdobywać jedzenie, jednak w mało uczciwy sposób. Nauczył się on okradać inne wilki, a nawet ludzi z zamieszkałej na wyspie wioski. Często zajmował się on młodszymi od siebie sierotami, które nazywał go starszym bratem. Poznał on tam pewną wadere o imieniu Lin, w której się zakochał, niestety została ona zamordowana w dziwnych okolicznościach. Jakiś czas później wyspa została zaatakowana przez drapieżców, którzy spalili połowę lasu, przy tym większość jaskiń wilków. Młody wilk razem z paroma ocalałymi sierotami został zapakowany na statek i odesłany na stały ląd, niestety żadne ze szczeniąt rejsu nie przetrwało. Później podróżował dalej, zatrzymując się w niektórych miejscach.
Ciekawostki: - jego imię to skrót słów "Devil Boy", gdyż tak nazywał go wojownik, który go przygarnął po tym jak dowiedział się w jaki sposób młody basior pomaga
- uwielbia czytać książki
- umie doskonale opiekować się szczeniakami
- nigdy nie wychodzi mu dobre, pierwsze wrażenie
- morze oraz mewy kojarzą mu się z domem
- podczas swoich akcji działa jak trucizna, nigdy nie zostawia śladów
- nigdy nikogo nie zabił (oczywiście o wilkach mowa)
- mógłby być doskonałym płatnym mordercą, ale nie chce
- nienawidzi smaku mięty
Umiejętności:
Inteligencja: 30
Szybkość: 40
Siła: 10
Obrona: 20
Moc: 5
Właściciel: Doggi-Game: Portos

Od Arieny CD. Brego

Byłam tak podekscytowana, że gdy tylko zobaczyłam Kangi'ego odrazu postanowiłam opowiedzieć mu cały przebieg lekcji. O ćwiczeniach na rozruszanie głosu, o porównywaniu muzyki do życia. Po prostu o wszystkich. Kangi słuchał z szerokim uśmiechem. Brego znajdował się tuż za mną. Też się uśmiechał. Gdy skończyłam opowiadać bratu o cudownych rzeczach jakie dziś poznałam, odwróciłam się w kierunku nauczyciela.

- Cieszę się, że tak dużo zapamiętałam z lekcji. Trzymaj się moich porad, a na pewno daleko zajdziesz.

- Dziękuję Brego. Widziany się jutro na kolejnych zajęciach?

- Pewnie. Jutro pokarzę ci muzykę, która jest wśród nas.

- Brzmi naprawdę wspaniale.- odparłam radośnie. - Do zobaczenia jutro.- powiedziałam wesoło, ruszając za bratem do domu.

- Do zobaczenia Ari. - odparł Brego i również wrócił do domu. Gdy dotarliśmy do jaskini Yuki, opowiedziałam waderze o wszystkim. Ta słuchała mnie z uśmiechem i czasem przytakiwała.

- Widzę, że twój dzień był bardzo udany.

- To był drugi najwspanialszy dzień w moim życiu.

- Jaki był pierwszy?- spytała zaciekawiona Yuki.

- Dzień w którym mnie przygarnęłaś i dzień w którym Kangi stał się moim bratem. - odparłam zmęczona.

- No kochana, pora już najwyższa, by udać się w senne krainy. Dobranoc szkraby. - powiedziała Yuki kładąc nas spać. Śniło mi się, jak śpiewałam dla wielkiego tłumu. Wszyscy byli zachwyceni. Nagle przyleciał gryf, który porwał Yuki i Kan'a. Mój śpiew stal się smutny i ponury. Po tym obudziłam się. Nie wiedziałam, dlaczego śnił mi się taki sen. Nagle dotarło do mnie, że nie ustaliłam konkretnej godziny spotkania z Brego. Wstałam na równe łapki. Rozejrzałam się. Kangi jeszcze spał, a Yuki leżała na wejściu jaskini. Gdy zobaczyła, że nie śpię wstała i podeszła do mnie.

- Dlaczego nie śpisz?

- Nie wiem, o której zaczynam dzisiejsze zajęcia. - odparłam smutna.

- Połóż się i prześpij jeszcze. Pójdę do Brego i spytam się go, o której zaczynacie.- odparła wadera. Z uśmiechem przytaknęłam. Wróciłam na swoje leżę i poszłam dalej spać. Gdy się obudziłam zobaczyłam Brego rozmawiającego z Yuki.

- O, Ari. Już wstałaś?- spytał Kan. Gdy to powiedział dwa wilki siedzące na wejściu spojrzały na mnie.

- Tak.- odparłam z uśmiechem.

- Gotowa na lekcję w terenie?- spytał Brego, a ja przytaknęłam. Gdy przygotowaliśmy się do drogi, wyruszyliśmy. Brego zaprowadził mnie w głąb lasu. Słyszałam w nim różne dźwięki. W pewnym momencie Brego zatrzymał się. Uczyniłam to samo.

- Słyszysz?- spytał. Ja jednak nie słyszałam nic szczególnego. Tylko śpiew ptaków.

- Słyszę tylko ptaki.- powiedziałam.

- Gdy się wsłuchasz, usłyszysz śpiew natury. Każdy szelest liści, szum wiatru. To wszystko to instrumenty natury. Ona nimi gra i tylko najzdolniejsi muzycy usłyszą jej arcydzieło. Znów spróbowałam. Nagle usłyszałam muzykę. Zamerdałam radośnie ogonem.

- Słyszę, teraz słyszę. - odparłam radośnie, a Brego przyglądał mi się z uśmiechem.

- Wystarczy, że będziesz wsłuchiwać się w muzykę jaką gra nam świat, a na pewno staniesz się najlepszą śpiewaczką. - powiedział z  większym uśmiechem .

432 słów 

KONIEC

Od Arieny CD. Kangi'ego

Cieszyłam się, że pogodziłam się z Kangi'm. No cóż prawie. Zostało jeszcze coś.

- Kangi?

- Tak?

- Ja chcę cię przeprosić. Nie powinnam tak reagować. Powinnam  uszanować to, że chcesz pobyć sam. Dodatkowo nie powinnam tak wszystkiego wyolbrzymiać. To moja wina.

- Każde z nas zrobiło coś nie tak, ale jest już między nami w porządku.

- Racja. - odparłam z uśmiechem. Cieszyłam się, że to koniec naszego konfliktu. - Tęskniłam za tobą. - dodałam po chwili.

- Też tęskniłem. - uśmiechnęłam się i przytuliłam brata. Ten oddała przytulasa i po chwili zaśmiał się.

- No już, już. Zaraz mnie udusisz.- odparł, a ja zaśmiałam się na jego słowa. Po tym jak pozwoliłam Kangi'emu złapać oddech, zauważyłam, jak w naszym kierunku idzie jakiś kot oraz Tobio z Claw'em. Koty spoglądały na siebie wrogo. Czyli się nie polubiły.

- Ari. To jest Lhara. Lharo to jest Ari.- Kangi przedstawił mi kota, który wcześniej zabrał Tobio i Claw'a.

- Miło mi cię poznać.- odparłam z uśmiechem.

- Mi również. To już pora Kan. - odparł kot, a Kangi przytaknął. Zwrócił się w moim kierunku z zamiarem powiedzenia czegoś, lecz wtrąciłam się.

- Mną się nie przejmuj Kan. Dużo dziś zrozumiałam. Powodzenia. - odparłam, a Kan się uśmiechnął.

- Do zobaczenia Ari.

- Do zobaczenia Kaniś. - odparłam przytulając brata. Następnie zabrałam Claw'a i wróciliśmy do domu. Resztę dnia spędzałam na pouczaniu Claw'a, jak powinien się zachowywać.

221 słów 

Koniec

Od Hairrya CD. Hanako

Jako, że Hanako zajęła się szukaniem czegoś w księgach, a Yuki poszła sprawdzić czy nikt w watasze nie przejawia jeszcze podobnych obiawów ja ruszyłem w kierunku eliksirów i skrzydła alchemików, może i nie znam się na tym jakoś świetnie, ale co nieco wiem. Potrzebuję zdobyć z tamtąd tylko jeden składnik i parę ziół aby zrobić lek na odporność, przyda się nam, a zwłaszcza Hanako bo miała najdłuższy kontakt z Ripredem, będę musiał znaleźdz też Shi, profilaktycznie wszystkie wilki powinny to wziąść, ale na razie lepiej się wstrzymać, nie chcemy przecież wzbudzić paniki... W skrzydle alchemików znajdował się Strange pracujący nad czymś, po krótkiej rozmowie dał mi on odpowiedni składnik po czym wróciłem do naszego skrzydła i zabrałem się za przyrządzanie leku. Basior wydawał się zdziwiony nagłym atakiem plagi, obiecał w razie jakichś problemów pomoc. Biała wadera była tak zajęta szukaniem, że nawet nie zauważyła mojej nieobecności, naprawdę była przejęta tą całą sprawą, możliwe, że wzięła to nardziej prywatmie niż zawodowo... Gdy skończyłem tworzenie leku podszedłem do wadery i położyłem przed nią niewielką butelkę.

- Nie wiemy w jaki sposób roznosi się ta zaraza, trzeba więc zachować środki ostrożności. To lek na odporność, napewno się ona przyda przy walce z tym. - stwierdziłem siadając niedaleko niej i również zaczynając przeglądać odlożone przez nią książki.

- Dziękuję... Powiedz, wiesz coś więcej o zarazach? Ja z żadną się na wcześniej nie spotkałam... - powiedziała wadera po wypiciu eliksiru i przerywając przeszukiwanie ksiąg.

- Nie raz, jak, że sporo podróżowałem parę razy spotkałem się z różnymi, ale o tej tylko słyszałem, podobno roznosiła się na południu jak pożar, niestety nie obiło mi się o usz żadne lekarstwo... - stwierdziłem dalej zastanawiając się nad tym. Wadera wydawała się po moich słowach jeszcze bardziej przejęta, no tak, teraz zagrożona jest nie tylko jej rodzina, ale też cała wataha. - Nie martw się, napewno coś znajdziemy, szukajmy dalej. - stwierdziłem pokazując łapą książkę, a wadera skinęła głową ale zanim wróciła do szukania chciała coś się jeszcze zapytać.

- Skoro słyszałeś o tej zarazie to może to wiesz... - powiedziała pod nosem. - Ile mamy czasu? - zapytała nawet nie spoglądając w moim kierunku, musiała naprawdę bać się odpowiedzi. Normalnie to zarażeni umierali trochę ponad po tygodniu, ale nie sądzę aby fioletowy basior dał się tak łatwo, na nasze szczęście umiał się trochę sam sobą zająć bo był alchemikiem i już się parę razy spotkał z tą plagą. Będę musiał sam później go znowu znaleźdz i dopytać o pewne sprawy. Będę również musiał znaleźdz Kangiego, mimo, że nie jest już szczeniakiem nadal się jeszcze uczy, a słysząc od niego o jego mistrzu, mam wrażenie, że to osoba podróżująca, może nam się przydać jego wiedzą... Każda para łap do pomoc się nam przyda.

- Myślę, że możemy mieć z dwa tygodnie. - powiedziałem zgodnie z prawdą, nie jest to może dużo czasu, ale też nie zawsze da się uratować wszystkich. Jak na medyka Hanako przyjmuje wszystko osobiście, to z drugiej strony zpewnością miłe wiedząc, że ktoś się o ciebie troszczy...

487 słów
Hanako? 

11 lutego 2019

Nowi Zaręczeni! Hanako x Guree !

Od dziś Hanako i Guree stają się zaręczeni! Życzymy wam dużo szczęścia i niech wasze uczucia stają się coraz silniejsze !


Od Hanako CD. Guree


Miałam wrażenie, że czas staje w miejscu. Wszystko co mnie otaczało zniknęło i nie liczyło się dla mnie. Liczył się tylko Guree i jego słowa, które rozbrzmiewały w mojej głowie. Czułam radość i niepewność. To była chwila tak piękna, wydawała się jak ze snu. Ja jednak miałam wątpliwości, lecz widząc go, łzy napłynęły mi do oczy i wszelkie wątpliwości zostały zapomniane. Teraz najważniejszy był dla mnie on. Nie miałam problemu z odpowiedzią. Byłam pewna swej decyzji, lecz łzy szczęścia utrudniały mi wypowiedzenie Choć jednego słowa. Po chwili jednak przełamałam barierę. Spojrzałam na ukochanego, a łzy radości zaczęły spływać po moich policzkach. 

-Oczywiście, że tak.- odparłam i wtuliłam się w Guree. Czułam jak radość i szczęście wypełnia mnie od ogona, po sam czubek nosa. Wtuleni w siebie zapomnieliśmy o świecie. Gdy się odsunęliśmy, wszystko wróciło. Drzewa, ptaki, śnieg. Wszystko co nas otaczało. Spojrzałam z uśmiechem na Guree. 

- Jestem najszczęśliwszą waderą na świecie.- odparłam. Guree uśmiechnął się.
 
- To ja jestem najszczęśliwszy. - zaśmiałam się na jego słowa. Następnie spojrzałam w jego oczy. Przybliżyła mnie się i polizałam go po nosie. Na co basior zaśmiał się. 

- Może udamy się do Joeny i ogłosimy jej te wspaniałe nowiny? - spytał Guree, a ja z uśmiechem przytaknęłam. Ruszyliśmy więc do Jaskini Alf. Gdy dotarliśmy na miejsce okazało się, że Shi też tam jest. Leżał gdzieś w koncie i był przygnębiony. Joena widząc nas podeszła z uśmiechem.

- Witajcie. Co was do mnie sprowadza? 

- Hej Joe.- odparłam radośnie. - Razem z Guree chcemy coś ogłosić.

- A więc słucham was.

- Hanako przyjęła moje oświadczyny.- odparł Guree. Joena spojrzała na mnie, a potem na Guree. Po chwili uśmiechnęła się wesoło.

- Gratulacje. Życzę wam dużo szczęścia kochani. 

- Dziękujemy.- odpadliśmy razem. Spojrzałam na leżącego w kącie Shi. Był taki smutny, przygnębiony. Poczułam jak serce mi się ściska na ten widok. Spojrzałam na Joenę, a ta przytaknęła. Poprosiła Guree na chwilkę na zewnątrz. Ja podeszłam do leżącego Shi. Gdy usiadłam przed nim, basior spojrzał na mnie. 

- Shi? Co się dzieje?

- Nic. 

- Nie jestem ślepa. Wiem, że coś jest nie tak.
 
- Czułaś się kiedyś tak, jakby cały świat odwrócił się przeciwko tobie?

- Nie czułam niczego takiego. 

- Ja tak się czule w tej chwili. Moja młodszą siostrzyczka została mi zabrana, a Red od jakiegoś czasu mnie unika. Nie wiem co mu zrobiłem. - słowa Shi mnie wzruszyły. Poczułam, że muszę mu powiedzieć prawdę. Zacisnęłam zęby. Nie, nie mogę. Obiecałam Red'owi milczeć. Pokręciłem głową. Po chwili westchnęłam. Będę miała przechlapane i Ripred'a. 

- Shi. Ja... Ja wiem, dlaczego Red cię unika. 

- Co? O czym ty mówisz ?

- Red jest zarażony jakąś zarazą. Nie powinnam ci o tym mówić, ale nie mogę na ciebie patrzeć jak jesteś tak załamany. Moje serce tego nie wytrzyma. 

- Han. Dobrze, że mi powiedziałaś. Więź, że Red jest dla mnie ważny, tak samo jak Guree jest ważny dla ciebie. Powiedz. Gdyby Guree zaczął cię unikać, chciałabyś wiedzieć dlaczego, prawda?

- Masz rację, ale złożyłam mu obietnice. 

- Wyjaśnię mu to.- odparł Shi wstając. 

- Jak?

- Hanuś nie bój się. Twój straszy brat był w o wiele gorszych tarapatach. Jakoś sobie poradzę.- odparł puszczając mi oczko. 

- Mam nadzieję, że Red nie będzie zły. Przekaz mu moje przeprosiny. Gdy wróci jeszcze raz osobiście go przeproszę.- odparłam. 

- Nie ma sprawy. Idę go znaleźć, a jak wrócę to porozmawiam z twoim narzeczonym. - odparł z uśmiechem. Gdy wyszedł poczułam niepewność, radość i lekki strach. Po tym do jaskini weszli Joena i Guree. 

- Jako iż Shi nam wybył, to resztę dnia Guree masz wolne. Ciesz się i korzystaj. - odparła Joena. Po wszystkim opuściliśmy jaskinię alfy. Spacerowaliśmy sobie po terenach. Byłam lekko przygnębiona. Guree wiedząc to postanowił dowiedzieć się co się stało. 

- Han? Wszystko w porządku?

- Martwię się.

- Dlaczego?

- Czy kiedykolwiek wyjaśniłeś czyjąś tajemnicę, wiedząc, że ta osoba bardzo tego nie chciała?- spytałam. Basior spojrzał na mnie pytająco. - Powiedziałam Shi o chorobie Red'a. Prosił mnie, bym tego nie robiła, ale widząc Shi tak przygnębionego nie dałam rady. Zawiodłam. - odparłam. Basior uśmiechnął się delikatnie. Podszedł do mnie i szturchnął mnie nosem. 

- Han, zrobiłaś to ponieważ kochasz swojego brata i chcesz dla niego jak najlepiej. Nie przejmuj się. Red na pewno cię zrozumie. - po słowach ukochanego poczułam się o wiele lepiej. Nie przejmowałam się już wyjawnioną tajemnicą. Teraz liczył się tylko Guree. Razem spacerowaliśmy w kierunku Gór Nadziei. W pewnym momencie wpadłam na ciekawy pomysł. 

- Guree?

- Tak Hanako?

- Co powiesz na to, że zdobylibyśmy szczyt Gór Nadziei i przy okazji zobaczyli ci kryją po drugiej stronie?- spytałam z uśmiechem. Jako iż Shi szybko raczej nie wróci pomyślałam, że taka wyprawa .iże dobrze nam zrobić. Może uda nam się odkryć nowe, nieznane miejsca lub istoty?

758 słów 

Guree?

Od Ripred'a CD. Shi

Jedyne co udało mi się ustalić z Hanako to, że może ma coś zapisane na ten temat w księgach.

- Ty na razie musisz udać się w jakieś oddalone miejsce... Nie możemy dopuścić aby to się rozniosło - powiedziała, a ja przytaknąłem. Trudno się nie zgodzić, wolę nie mieć nikogo na sumieniu przez głupotę...

- Mam do ciebie prośbę Hanako... Trzymaj jak na razie Shi jak najdalej ode mnie. -stwierdziłem zanim odszedłem, akurat on jest ostatnią osobą jaka powinna zachorować na to gówno. Wadera nie wydawała się być pewna czy powinna, ale obiecała, że tak zrobi, mam tylko nadzieję, że dotrzyma słowa. Stwierdziłem, że udam się do jakiejś jaskini przy górze zguby, mała szansa, że ktoś z naszych tam przylezie, a za to może ubiję przynajmniej jakiegoś ogara albo inne dziadostwo z piekła rodem. Jednak moje nadzieje na niespotkanie nikogo szybko zostały rozwiane, gdyż zauważyłem na horyzoncie nie kogo innego jak Shi... Ja rozumiem pech, ale bez przesady no! Oczywiście w pierwszym odruchu schowałem się w dopiero co znalezionej jaskini, jednak to chyba nie zmyliło basiora, raczej wkurzyło bo ruszył prosto w  moim kierunku. Jak on tak szybko mnie znala... no tak. Hanako. Na szczęście przez cały czas miałem założone gogle, a przez czerwone szkła nie było nic widać.

- Co ty robisz? - zapytał wyraźnie zirytowany basior. - Możesz mi powiedzieć czemu mnie unikasz? - zapytał siadając. No to świetnie, ucieczki już nie mam, chyba, że zmienię się w smoka. Ah, no tak to też odpada, złamane skrzydło. Przyrzekam, że jeśli go zarażę tym gównem to osobiście zejdę do piekła i przyniosę lek no cholerstwo! Sądzę, że Hanako mu powiedziała wszystko, więc chyba nie ma co wymyślać...

- Mam konkretny powód. - stwierdziłem podnosząc gogle, wilk zareagował kładąc po sobie uszy. - Rozumiem, że Hanako ci się pewnie wygadała, no i cały plan szlag trafił.- dodałem ruszając w kierunku gór. - Jak pewnie wiesz to jest dość zaraźliwe więc proponuję zrobić w tył zwrot do watahy.

- Nie ma opcji. - stwierdził wilk zatarasowując mi drogę. Co on planuje?

327 słów
Shi?
(Coś czuję, że szykuje się wyprawa do piekła xD Hadesie przybywam!)

Kangi dorasta!

~Autor: Kangi~
Imię: Kangi
Przezwisko: Kan lub Kano
Myśl przewodnia: Kruki trzymają się razem, orzeł szybuje sam.
Wiek: 4 lata
Urodziny: 11 marca
Płeć: Basior
Głos: S&M (cover Rihanna) - Kevin Vásquez
Aparycja:
Wzrost: 72 cm
Waga: 46 kg
Wygląd ogólny: Jest to młody basior, o kruczo czarnym futrze na całym ciele, jasne części na jego ciele zanikły z wiekiem. Jego oczy są hipnotyzującym połączeniem fioletu i jasnej, rażącej żółci. Rana na jego pysku powstałą podczas jednego z treningów, gdy spadł z kłody.
Znaki szczególne: Barwa jego oczu oraz wydostający się z nich czasem fioletowy dym nie należą do normalnych rzeczy podobnie jak całkowicie czarne futro.
Osobowość: Jest to energiczny i wyjątkowo inteligentny wilk. Jest on dość zwinny i dobrze wytrenowany pod kontem walki. Zna się na wielu różnych rzeczach w pewnym zakresie, czasem bywa wybuchowy. Wobec przyjaciół i rodziny jest niesamowicie wierny, umie słuchać, ale dawanie rad nie wychodzi mu najlepiej. Nawet nie zna znaczenia słowa "romantyczny". Można powiedzieć, że pech i prawo Murphy'ego podążają za nim jak cień. Czasem zdarza mu się za długo siedzieć nad księgami i trzeba go siłą od nich odganiać, szczególnie lubi towarzystwo kotów i kruków.
Stanowisko: Szaman
Rasa: Wilk Magiczny
Żywioł: Energia oraz Czarna magia
Moce:
- Potrafi kontrolować tworzoną przez siebie energię

- może za pomocą energii teleportować się

- widzi aurę osób zagrożonych śmiercią

- czuje zapach śmierci

- Sentencja śmierci (dotknięta tym osoba umiera w ciągu 40 sekund)
Rodzina: Ojciec - Relin
Matka - Westa
Siostry - Mita i Sera (obie nie żyją)
Bracia- Lu, Mako i Ero
Partner: nope
Potomstwo: brak
Historia: Urodził się w niewielkiej watasze na północy. Jego ojciec był betą, a matka medyczką. Kiedy jego matka była w drugiej ciąży z nim i jego dwoma siostrami do watahy przybył dziwny czarny wilk prosząc o pomoc. Jego ojciec oraz alfa watahy nie przyjęli gościa w obawie, że może być niebezpieczny. Zdenerwowany wilk przeklął kolejne pokolenie każdego wilka należącego do watahy. Jak się okazało szczeniaki, które urodziła Westa wszystkie miały czarne jak noc futro, chodź sierść i ojca i mayki była biała, a do tego nie wyglądały na zdrowe. Zmartwiony ojciec od razu wezwał zamieszkującego pobliski las szamana i poprosił o pomoc. Szamanowi udało do połowy odwrócić działanie klątwy u jednego ze szczeniąt, niestety dwa kolejne zmarły. Podobny los spotkał szczenięta alfy. Wściekły alfa zarządził polowanie na basiora, który rzucił klątwę na watahę. Jedyne co potem pamięta Kangi to duża ilości krwi oraz jego najstarszy brat uciekający z nim. Później wychowywał go brat, gdy jednak ten go porzucił znalazł go Guree i zaczną trenować na wojownika, jednak młody wilk pod wpływem pewnego kota postanowił zostać jednak szamanem.
Ciekawostki:
- Kangi oznacza w języku indian lakota kruka.

- Widzi on tylko w biało - czarnych odcieniach.

- Na szyi nosi naszyjnik z kamieniem dusz.

- Późno zaczął nauki więc jeszcze się uczy.

- Przyciąga on do siebie kruki, które dziwnym trafem lubią za nim podążać, często więc można widzieć go z tym ptactwem.

- Często nosi ze sobą torbę z różnymi eliksirami, ziołami i magicznymi przedmiotami.
Umiejętności:
Inteligencja: 40
Szybkość: 35
Siła: 30
Obrona: 30
Moc: 40
Właściciel: Doggi-Game: Portos

10 lutego 2019

Nowy Basior! Oto Płatny Morderca - Scourge

~Autor: Akirow~
Imię: Scourge
Przezwisko:  Jako iż jego imię oznacza Bicz lub Plagę, to ów takie przezwiska posiada. Inni czasem mówią mu Kira, co oznacza zabójca. Każdy może wymyśleć mu nowe przezwisko.
Myśl przewodnia: Śmierć jest wspaniałym nauczycielem, lecz zbyt surowym. Dla mnie śmierć to towarzysz w podróży.
Wiek: 8 lat
Urodziny: 13.04
Płeć: Basior co widać na pierwszy rzut oka
Głos:  Hollywood Undead - I Don't Wanna Die ( Danny )
Aparycja:
wzrost: 95 cm
wagę: 60 kg
ogólny wygląd: Jest to basior szczupły i wysoki. Jego futro jest koloru czarnego. Oczy Scourge są pozbawione żywych kolorów. Sam nie wie czy są one białe, czy jasnozłote. Na grzbiecie ma szereg kolców, a na jego głowie możemy dostrzec, zakręcone rogi.

Znaki szczególne: Rogi, obroża z łańcuchem, kaganiec
Osobowość: Bicz to basior solidnie kopnięty. Często gada do siebie lub o śmierci. Potrafi się szaleńczo śmiać z byle czego. Jest dość trudny jeśli chcę się czegoś od niego dowiedzieć. Jest cholernie spostrzegawczy. Może odkryć twoje zamiary, sekrety już w chwili poznania. Jest on zdrowo kopnięty. Scourge to zimny i nieczuły zabójca. Jego ulubionym zajęciem jest granie w gry z ofiarami. Zazwyczaj kończą się śmiercią jego ofiary. Plaga uwielbia znęcanie się nad innymi nieważne czy fizycznie, czy psychicznie. Uważa, że walka to bardzo dobry sposób rozwiązywania konfliktów. Twierdzi tak, ponieważ jeszcze ani razu nie przegrał.
Stanowisko: Płatny Morderca
Rasa: Wilk Magiczny
Żywioł: Nie wie jak nazwać swój żywioł
Moce:  - Zmienia się w smoka

- Zieje zielono-czarnym ogniem

- Potrafi odgadnąć sekrety innych

Rodzina: Niestety nie pamięta swojej rodziny. Wie, że miał matkę, ojca i chyba brata.
Partner: Jeśli znajdzie się ktoś, kto wytrzyma przy nim...
Potomstwo: Nie przekazał jeszcze swoich zwariowanych i zmutowanych genów.
Historia: Urodził się on pięknego i słonecznego dnia. Miał kochającą się rodzinę. Niczego mu nie brakowało. Pewnego dnia ludzie złapali go i jego rodzinę. Zostali przewiezieni do laboratorium. Robili na nich różne eksperymenty. Przeżył je jako jedyny. Dzięki „mocom”, które zdobył, uwolnił się. Minęło trochę czasu. Pewnego dnia napotkał na te tereny. Miał wtedy nie miłe spotkanie z Alfą, ale sam sobie je załatwił.
Ciekawostki: - Lubi prowokować innych

- Może ściągać swój kaganiec

- Kiedyś był zwykłym, czarnym wilkiem, ale zmutował przez eksperymenty, którym został poddany.

- Inne zdjęcia

Umiejętności:
Inteligencja: 45
Siła: 15
Szybkość: 10
Obrona: 15
Moce: 15
Właściciel: Doggi-game -PsiaczekRozrabiaczek

9 lutego 2019

Od Hanako CD. Ripred'a

Pierwszy raz widziałam coś takiego. Znaczy, taką zarazę. To było dość dziwne.

- Hanako przeszukaj księgi. Może tam coś znajdziesz. - odparł Hairraya. Przytaknęłam i ruszyłam szukać lekarstwa lub jakiś informacji na temat tej zarazy w księgach.

- Ripred. Póki nie znajdziemy jakiejś rady na twoją zarazę musisz trzymać się z daleka od innych wilków. Zrozumiano?

- Tak. Han?

- Tak Red?

- Możesz to wyjaśnić jakoś Shi?

- Pewnie.

- Tylko nie mów mu o zarazie. Nie chcę go zamartwiać. - przytaknęłam z uśmiechem. Po chwili fioletowy basuorem opuścił skrzydło medyczne. Ja natomiast wróciłam do szukania jakiegoś ratunku w księgach. Po chwili dołączyła do mnie Yuki. Hairraya natomiast szperał w miksturach. Po chwili otworzyłam wielką czerwoną księgę. Przeglądałam jej strony. Po chwili natknęłam się na coś ciekawego.

- Hai?- odparłam, a basior podszedł do mnie. Wskazałam na mały skrawek, w którym objawy zarazy były takie same jak u Red'a. - To ta zaraza? - spytałam.

- Na to wygląda. Niestety nie mamy stuprocentowej pewności.

- Objawy się zgadzają.

- Tak, ale mogą jeszcze jakieś dojść. Odłóż tą księgę na bok i szukaj dalej. Jeśli znajdziesz coś jeszcze też odłóż na bok. Potem wszystko przeanalizujemy. W taki sposób natrafimy na właściwą zarazę i lekarstwo.- odparł. Wzięłam się więc do roboty. Po dość długim czasie obejrzałam wszystkie księgi. Tylko pięć z nich zawierała zarazy, które mają objawy podobne do tych Ripred'a. Miałam nadzieję, że w jednej z nich znajdziemy rozwiązanie.

226 słów 

Hairraya? 

Od Shi CD. Ripred'a

Gdy ruda wadera rzuciła się na Red'a, spojrzałem na to zdziwiony. Dlaczego ona to zrobiła? Kim ona jest? Co ona tu robi i dlaczego rzuca się na Red'a? Gdy chciałem o to spytać basior odezwał się.

- Złaź ze mnie Portia.- odparł. Skąd oni się znają? O co tu chodzi? Ta radość wadery zaczęła działać mi na nerwy. Kim ona do jasnej ciasnej jest? Dlaczego to ja zawsze nic nie wiem? Po tym jak Ripred nas sobie przedstawił wróciliśmy do jego jaskini. Nie odzywałem się przez całą drogę. Potajemnie przyglądałem się waderze. Kim ona do cholery jest? Czemu tak postąpiła z Ripred'em? Zacząłem się zastanawiać. Gdy dotarliśmy do celu poszedłem po Han. Gdy dotarłem do jaskini medyków zauważyłem Hanako i Yuki.

- Witajcie.- przywitałem się trochę zimno.

- Hejka Shi.- odparły wadery jednocześnie. Zaśmiały się po chwili rozbawione. Mnie to jednak nie ruszyło. Wadery spojrzały po sobie.

- Hanako, mogę cię prosić na sekundę?- spytałem odwracając się.

- Jasne.- odparła wadera, po czym pożegnała się z Yuki. Wyszliśmy z jaskini.

- Masz czas, by opatrzyć Red'a?

- Jasne. Shi? Powiedz mi. Stało się coś?

- Niby co miało się stać?- spytałem zirytowany. Nie chciałem tak brzmieć, ale fakt, że zostawiłem Red'a z tą rudą wilczycą sam na sam, denerwował mnie.

- Shi. Znam cię. Powiedz co się stało.

- To nic poważnego.

- Ta. Jasne.- odparła z uśmiechem.

- Red ma jakiegoś gościa.

- Czy ten gość jest waderą?

- Tak.- mruknąłem.

- Więc wszystko jasne. Jesteś zazdrosny.- odparła Hanako ze szczenięcą ekscytacją .

- Ja wcale nie jestem zazdrosny.- warknąłem.

- Uuuu. Zaprzeczasz. Czyli to prawda. Masz Shi jest zazdrosny o Redusia.- zaśpiewała radośnie. Prychnąłem, na co Han się zaśmiała.

- Niech ci będzie. Opatrzę Red'a i dowiem się kim jest wadera, która tak ci działa na nerwy.- odparła i zmarszczyła nosek. Pokręciłem głową, po czym uśmiechnąłem się delikatnie. To właśnie cała Han, zawsze potrafi mnie rozgryść.

- Potrzebuję tylko wsparcia od strony Joeny, ale to potem. Najpierw pójdziemy opatrzeć twoje winogronko.- zaśmiała się i ruszyła w kierunku jaskini Red'a. Ja natomiast szedłem tuż za nią. Myśli typu  „kim jest ta ruda wadera” nie opuszczały mnie. Po tym jak dotarliśmy na miejsce, Han opatrzyła Ripred'a, a następnie opuściła nas. Pewnie poszła po Joe. To znak, że na mnie pora.

- Muszę się zbierać.

- Dokąd idziesz?

- Muszę dać wycisk Guree. Niech wie, że tak łatwo nie przekona mnie do siebie. - odparłem po czym odszedłem. Udałem się, by porozmawiać z Guree. Może i narazie miałem mu za złe, że skradł mi Han, ale to nie znaczy, że nie możemy porozmawiać.

~ Trochę później 

Po dosyć miłej rozmowie z Guree wróciłem do siebie. Po chwili zauważyłem moje siostry. Pewnie już się czegoś dowiedziały.

- Wszystko już wiemy. Najpierw musimy znaleźć jakieś ciche dobre miejsce. - odparła Hanako. Zaproponowałem swoją jaskinię, na co wadery przytaknęły. Gdy znaleźliśmy się na miejscu usiadłem wygodnie i wysłuchałem tego, co miały mi do przekazania Joe i Han

- Więc zacznę od początku. Zakradłem się pod jaskinię Red'a. Joe zmieniła się w cień, a ja umiem cicho się zakradać. No i podsłuchałyśmy, że ta wadera, to przybrana siostra Ripred'a. Niepotrzebnie się niepokoiłeś. Prawie zostałyśmy przyłapane, ale Joe nas uratowała.

- Jak?

- Zmieniła nas w cienie.

- Rozumiem. Czyli ta wadera to siostra Ripred'a?

- Tak, więc nie masz być o co zazdrosnym.

- Nie powinna tak się na niego rzucać.- odparłem. Po chwili dostałem z łapy.

- Shi! Ogarnij się. To rodzeństwo. R-o-d-z-e-ń-s-t-w-o. Czy do ciebie to nie dociera?- spytała Joena.

- No dobra. Już rozumiem. To rodzeństwo.

- No, mam nadzieję, że się czegoś nauczysz.

- Tak. Dzięki za pomoc. - mruknąłem. Głową trochę mnie jeszcze bolała, ale należało mi się. Gdy Joena wyszła, Hanako podeszła do mnie.

- Wybacz za Joe. Troszkę ją rozdrażniłam po drodze. Pa Shi.- pożegnała się i wyszła, a ja zaśmiałem się. Zawsze to mi się dostaje.

~ Dwa dni później

Odkąd Portia nas opuściła, Ripred ciągle mnie unikał. Co z nim jest nie tak? I po jaką chorobę mu te gogle? Co ten gad znów odwalił? Gdy tylko się widzimy ten ucieka jak poparzony. Przecież jak nie gryzę. Ci ja jakąś zarazę roznoszę czy jak? Nic z tego nie rozumiałem.  O co mu może chodzić? Może jakoś go uraziłem? Nie, to nie to. Może zapomniałem o czymś? Ripred to basior, nie będzie rozpamiętywał zapomnienia o jakiejś rocznicy. O co temu gadowi chodzi. Nosz kurczę. To mnie zaczyna dobijać. Nie po to się tyle męczyłem z wyznaniem mu tego co czuje, by teraz ta jaszczurka mnie unikała. Tak być nie może. Jakieś winogrono nie będzie mnie unikało. Gdy przechadzałem się po naszych terenach, zauważyłem Red'a. Raz kozi śmierci. Podszedłem do niego.

- Hej Red.- odparłem. Ten podskoczył i odwrócił się nagle.

- Tak cześć. Wybacz mi, ale muszę coś załatwić. - odparł szybko. Po chwili zaczął się wycofywać.

- Wszystko w porządku?- spytałem.

- Tak, tak. Teraz musisz mi wybaczyć.- odparł i uciekł. Do jasnej cholery. Co ja mam zrobić?! Nawet nie mogę z nim porozmawiać, bo zaraz ucieka. Co ja mu kurde zrobiłem?! Zdesperowany udałem się do Hanako. Jako iż nie znalazłem jej w jaskini udałem się do Mglistego Lasu. Potrzebuje jakiejś rady. Gdy byłam już dość blisko miejsca, w którym pracują medycy zauważyłem Han, jak rozmawia z Red'em. To oni są w zmowie?

864 słów

Ripred? 

Od Brego CD. Bubble

Zaśmiałem się słysząc jak młoda wadera przekręciła nazwę języka.

- Z chęcią nauczę cię "angielki" - stwierdziłem dalej się śmiejąc, a szczeniak uśmiechnął się wesoło podbiegając do mnie i siadając naprzeciwko mnie. Czyli już chce się uczyć? Świetnie!

- A kto cię nauczył... - zaczęła próbując powiedzieć nazwę języka,

- Angielskiego? - skończyłem za nią, a ona pokiwała głową na tak. - Gdy podróżowałem nauczył mnie tego mój przyjaciel, który był aktorem. - powiedziałem, a na moje słowa z mojej chusty wysunęła właśnie głowę Fav, co spotkało się z zainteresowaniem młodej wadery.

- Wooo! - zawołała podskakując wesoło w stronę moją i Fav - To twój wąż? - zapytała.

- Nie, to moja przyjaciółka, nie jakieś zwierzątko. - stwierdziłem, a na potwierdzenie moich słów wąż pokiwał głową, co jeszcze bardziej zainteresowało waderę. Farave wysunęła głowę jeszcze bardziej aby się przyjżeć szczeniakowi po czym wysunęła język co chyba załaskotało waderę.

- Jest naprawdę śliczna! Nigdy nie widziałam takiego węża... - powiedziała znowu siadając przed nami. - To teraz będziemy się uczyć.. ang.. angielskigo? - zapytała, a ja pokiwałem głową.

160 słów 
Bubble?

Od Kangi'ego CD. Bubble

Spojrzałem zdziwiony na młodszą waderę, o co jej chodziło.

- Sory, ale muszę już iść na trening. - skłamałem ruszając przed siebie, jednak ucieczka nie byłą mi dana gdyż nagle się potknąłem o wystający korzeń i przewróciłem przejeżdżając parę centymetrów nosem po ziemi. Jej ale mam dziś farta... Bubble zdziwiona sytuacją przytruchtała do mnie z nadąsaną miną.

- Jak to się stało! Prężcież ożyłam mocy szczęścia! - zawołała siadając przede mną niezadowolona.

- Że czego? - zapytałem po czym westchnąłem. - Jak długo ta cała moc będzie działała? - zapytałem ze zrezygnowaniem.

- Zazwyczaj działała cały dzień... - stwierdziła zastanawiając się, a ja prychnąłem. - A czemu pytasz?

- Długo by tłumaczyć, a w największym skrócie moce tego typu rzucone na mnie działają z odwrotnym skutkiem. - powiedziałem wstając, a wadera wydawała się posmutnieć.

- Czyli teraz będziesz mieć przeze mnie... pecha? - zapytała wyraźnie niezadowolona z siebie, aż mi się jej trochę szkoda zrobiła, w końcu byłą sporo mniejsza ode mnie.

- Normalnie też mam pecha, więc do żadna różnica. - rzuciłem. - Wiem za to kto może coś tu zdziałać. - powiedziałem odchodząc, ale młoda wadera mnie zatrzymała.

- A mogę iść tam z tobą? - zapytała, a ja skinąłem głową, nie wiem czy to do końca dobry pomysł, ale myślę, że mój nowy nauczyciel da radę coś zdziałać.

200 słów
Bublle?
(Jak chcesz mogą iść gdzie indziej xD)

Od Hairraya CD. Annabelle

To co mówi z pewnością ma związek z jej przeszłością, jakimś konkretnym wydarzeniem, niestety o ile kojarzę Ann nie pamięta swojego dzieciństwa...

- Na pewno nie pamiętasz nic z własnego dzieciństwa? - zaprałem kierując głowę w kierunku wadery, mógłbym przysiąc, że pokręciła głową.

- Zawsze jak staram się coś przypomnieć to zaczyna boleć mnie głowa... - powiedziała wadera, a zaraz po tym dotarliśmy do serca mglistego lasu. Przed samym wejściem wadera zatrzymała się.

- Na pewno mogę tam wejść? - zapytała się, a ja pokiwałem głową.

- Na pewno. - stwierdziłem z uśmiechem co lekko rozweseliło waderę. Po chwili udaliśmy się do środka, w sumie to jako, że problem mojej przyjaciółki ma podłoże bardziej psychologiczne mogliśmy porozmawiać gdziekolwiek, ale wydawała się być odrobinę spokojniejsza, że jest tutaj.

 - Muszę coś znaleźć, jak chcesz to możesz się tu trochę rozejrzeć, tylko niczego nie zepsuj. - zaśmiałem się, a wadera przyrzekła, że będzie uważać po czym wstała i zaczęła ostrożnie chodzić do okoła pomieszczenia.

152 słowa
Anka?

Od Brego CD. Annabelle

Wadera miała rację, noc była naprawdę piękna, śnieg lekko prószył, a mimo tego niebo było praktycznie bez chmur ukazując księżyc w pełni i mnóstwo gwiazd.

- To co? Jutro w góry! - zaśmiała się wadera, a ja razem z nią.

- Jakiś konkretny cel? - zapytałem wesoło, mrugając do wadery, a ta się zaśmiała.

- Mamy tu góry nadziei... no i góry zguby, jak sądzisz które?

- Domyślam się. -zaśmiałem się. - Jednak na razie proponuję się trochę przespać. - ziewnąłem po czym ruszyłem w głąb jaskini i położyłem się w kącie. Po chwili patrzenia się w niebo wadera zrobiła to samo.

- Nie jestem pewna czy to do końca bezpieczne nocować tu... - powiedziała po chwili, a ja już trochę zaspany poprosiłem Farave o to by pilnowała przy wejściu, a sam położyłem się bliżej wejścia do groty.

- Spoko, będę na zmianę pilnował z Far, nie musisz się martwić. - powiedziałem kładąc głowę na łapach.

- Ta, raczej ty uśmiesz, a ona będzie musiałą pilnować całą noc! - zaśmiałą się Ann, a ja razem z nią.

- Pewnie masz rację. -stwierdziłem, a wąż spojrzał na mnie lekko i syknął tylko na znak tego, że się nie zgadza.

- Ty pilnuj w nocy, a w dzień wyśpisz się w moim szaliku, nie marudź. - powiedziałem do węża wesoło.

201 słów
Anka?

Od Guree CD.Hanako

Minął zaledwie tydzień odkąd Hanako została skrzywdzona w łapkę przez węża, a wadera już chodziła i biegała sprawnie. Gdy tylko na chwilę wychodziłem z jaskini, po powrocie odnajdywałem ją poczynającą różne rzeczy, które mogły sprawić ból w łapie. Na szczęście dzięki medycynie oraz znajomości się na ziołach Yuki jak i samej Hanako, proces gojenia się łapy znacznie przyspieszył.
Postanowiliśmy wybrać się na spacer w nieco bliższe tereny niż na przykład zaginiona polana, a więc pozostało jedynie ustalić dokąd łapy tym razem nas poniosą. Uznaliśmy, że miłym pomysłem będzie udanie się nad zaginioną zatoczkę, bowiem tam nas jeszcze razem nie było, a z nazwy całkiem podobna do naszej polany, nieprawdaż?
Wyruszyliśmy następnego dnia, o świcie. Cały czas obawiałem się o łapkę Hanako, lecz wadera szła naprawdę sprawnie, co mnie bardzo ucieszyło.
Gdy dotarliśmy na miejsce, rozejrzałam się w około. Nikogo tutaj nie było, nawet żadnych zwierzątek nie słyszałem.

- Piękne, spokojne miejsce. - odparła śnieżnobiała wadera z uśmiechem. Przytaknąłem. Spacer był naprawdę przyjemny, okolica przepiękna a czas spędzony z Hanako... nie do opisania.
Na zaginionej zatoczce spędziliśmy cały dzień. Niebo od rana do wieczora było bezchmurne, dzięki czemu lekkie promienie ogrzewały delikatnie nasze futra, a zachodzące słońce zabarwiło całe niebo na różowo-pomarańczowe barwy. Cała sytuacja była tak piękna, tak idealna, że postanowiłem iż to odpowiednia pora.

- Hanako, mam do Ciebie bardzo ważne pytanie. - odparłem ze stoickim spokojem.

- Tak? - uśmiechnęła się samica. Wtem kompletnie się wyłączyłem, nie wiedziałem co zrobić i jak zapytać... ale postanowiłem. Spojrzałem samicy w oczy i położyłem łapę na jej łapie.

- Wiem, że nie jestem idealny. Wiem, że często mnie nie ma, ponieważ jestem wojownikiem. Wiem, że czasami są momenty, gdy potrzebujesz więcej czułości, a ja.. eh. Wiem także, że może być za wcześnie, że masz prawo odmówić i w pełni Cię zrozumiem... Hanako, czy zostaniesz moją żoną? - zapytałem, czując jak do oczu napływają mi lekkie łzy, choć bardziej z poczucia adrenaliny niż sam nie wiem... obawy? Szczęścia? A może smutku, że nie jestem w stanie być przy Hanako więcej czasu niż jestem? Nie wiem tak wielu rzeczy, nie wiem co to będzie za dziesięć lat, gdy powinienem spocząć niczym poległy żołnierz, a nie będę w stanie? A może to wszystko to nie prawda?
Wiedziałem jedno - moje uczucia do Hanako były prawdziwe, moje pytanie było szczere, a moje serce - gotowe na wszystko.

384 słowa
< Hanako? UwU >

8 lutego 2019

Od Ripreda do (jakiegoś medyka)

Był wczesny ranek, jako, że wczoraj moja przyrodnia siostra opuściła tereny watahy, Shi gdzieś wywiało, a Saphira spała jak to kot gdzieś w głębi jaskini postanowiłem przejść się nad rzekę. Napije i odświeżę się trochę. Dotarcie do najbliższej rzeki nie zajęło mi długo czasu, tak czy siak poruszanie się szybciej niż truchtem wymagało ode mnie nadal sporego wysiłku, więc szedłem spacerem, po co się spieszyć? Kiedy już miałem się napić spojrzałem w taflę wody i na chwilę zamarłem. NO CHYBA NIE. To jest. Niemożliwe... Spojrzałem ponownie w wodę, z identycznym efektem, ukazywało ono oczywiście moje odbicie, ale białko mojego lewego oka zamiast mieć zwykłego koloru było mocno czerwone, a tęczówka przybrała czary odcień. Doskonale wiem co to oznacza... Dobra, bez paniki, muszę znaleźć szybko medyka i trzymać się z daleka od innych, powinno się udać. Niestety jak na złość na mojej drodze pojawił się czarny basior widocznie zdziwiony tym, że tak wcześnie gdzieś idę.

- Nie mam teraz czasu gadać. - stwierdziłem omijając basiora szerokim łukiem, co chyba dość mocno go zdziwiło. Jednak szczęście nie kopnęło mnie jeszcze do końca w dupe, bo tuż obok był mglisty las, mogłem wejść do centrum i uniknąć jakich kolwiek pytań ze strony basiora. Jak najszybciej udałem się do skrzydła alchemicznego i znalazłem jakieś gogle w biegu zarzucając je sobie na głowę i naciągając na oczy. Teraz muszę znaleźdz Yuki lub Hanako... Rzecz wręcz niemożliwa gdyż drugi raz tego dnia miałem szczęście, bo do centrum właśnie weszła Yuki wraz z drugim medykiem, Hairraya się nazywał bodajże... O ile pamiętam oboje nie raz spotkali się z różnymi zarazami i plagami, ruszyłem więc szybkim krokiem w stronę medycznego skrzydła, gdzie dwa wilki rozmawiały, gdy tylko wszedłem do środka i się przywitałem z obojgiem Yuki odrazu przeszła do rzeczy. Jak się również okazało w środku byłą również Hanako.

- Czy coś się stało, co cię tu sprowadziło? - zapytała spoglądając na mój pysk Yuki, z pewnością przyglądając się goglom, których zazwyczaj nie noszę.

- Mało przyjemna sprawa. - Stwierdziłem odsuwając gogle łapą tak, aby było widać mi oczy co widocznie zaniepokoiło wadere, a stojący niedaleko jej basior powiedział tylko pod nosem coś w stylu "ciekawe".

- Jak to się stało? - zapytała Hanako chcąc podejść bliżej, na co od razu zareagował Hairraya tarasując jej łapą drogę.

- Doskonale wiesz co to znaczy, uważaj. - powiedział cofając łapę i ruszając po coś w głąb pomieszczenia. Jednak biała wadera chyba nie do końca wiedziała o co chodzi.

- Miałeś już kiedyś do czynienia z tą zarazą? - zapytała Yuki przekręcając głowę i obserwując mnie z niewielkiej odległości. Hanako wydawała się być zszokowana i spokojna w jednym, śmieszne połączenie...

- Bo to raz... Te cholerstwo ściga mnie już ładnych parę lat, ale jak widać w końcu mnie dorwało...

445 słów
Medycy?
 (Jeśli chcecie możecie pisać ten wątek na zmianę do Hairraya lub Red'a)