Staraliśmy się uciekać ile mamy sił w łapach, oczywiście o tym tajnym składniku to żartowałam, a zakaz wstępu obcym do ich kuźni był tylko dla tego, że było tam dużo broni, która często była kuta z bardzo drogich metali, więc była po prostu wartościowa. Na nasze nieszczęście pięć tygrysów nie dawało za wygraną, co chyba co raz bardziej martwiło mojego przyjaciela, biedny tego się nie spodziewał! Staraliśmy się uciekać w stronę morza, albo jakichś jezior, gdyż tygrysy w tak ciężkich zbrojach raczej nie wejdą do wody bo by poszły na dno jak kamienie. Mieliśmy chyba pecha bo źle skręciliśmy i biegliśmy w kierunku studni życzeń, gdzie nagle tuż przed nami pojawiło się stado drobnych istotek. Sweeti. Guree wyglądał jakby zaraz miał dostać zawału, albo gorzej. Co dziwne stado zamiast ruszyć na nas zaczęło biec w stronę tygrysów... I je atakować ? Tego to się nie spodziewałam. Gdy po chwili zdziwione tygrysy zaczęły się wycofywać i chyba opuściły stworzona spojrzały na nas, a jeden z nich wyszedł przed wszystkie i stanął przed nami. Wyglądał w sumie trochę inaczej niż reszta...
178 słów
Guree?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz