2 lutego 2019

Od Brego do Arieny.

Słońce jak na środek zimy świeciło dość mocno, szedłem właśnie niewielką dróżką wydrążoną w metrowych zapach śniegu, gdy nagle coś usłyszałem, a do mojego nosa dotarł zapach innego wilka. Chyba szczeniaka. Dźwiękiem, który usłyszałem był śpiew, raczej dziecięcy jeszcze, więc musiał to być szczeniak, postanowiłem to sprawdzić. Po chwili kierowania się w tamtym kierunku zauważyłem siedzącą na brzegu zamarzniętego stawu małą czarną wadere, śpiewającą jakąś niezbyt wesołą piosenkę.

- Dzień dobry. - powiedziałem raczej raźnie, aby nie przestraszyć młodej, tak czy siak szczeniak podskoczył lekko do góry słysząc za sobą nieznany głos, po czym się odwróciła.

- Kim jesteś ? - zapytała lekko przestraszona.

- Podróżnym, zwę się Brego. - powiedziałem z przyzwyczajenia kłaniając się lekko, nawyki ze sceny... Eh

- Ja jestem Ariena. - powiedziała już raaczej pewniej.

- Całkiem nieźle śpiewasz, ale powinnaś bardziej oddychać przez przeponę przy śpiewaniu. - stwierdziłem siadając, a wadera słysząc moją uwagę pobiegła bliżej i również usiadła.

- Jesteś spiewakiem? - zapytała, a raczej zawołała radośnie.

- Ta... - nie dane mi było skończyć bo młoda wadera zaczęła podskakiwać radośnie, a w jej oczach było widać podekscytowane iskierki.

- Zostaniesz tu z nami? Nauczysz mnie lepiej śpiewać? Będziesz moim nauczycielem? Proosszzzę! - z jej pyszczka litrami wylewały się zdania oraz prośby, na co ja się zaśmiałem.

- Zobaczymy, co da się zrobić, wypadałoby znaleźdz najpierw alfe. - powiedziałem kładąc łapę na głowie wadery, aby przestała odbijać się jak piłka i usiadła z powrotem. Mały wulkan energi.

- Ja zaprowadzę! - zawołała ruszając biegiem przed siebie, przez co musiałem ruszyć za nią truchtem. Całkiem miły dzieciak, może przez jakiś czas na serio tu zostanę. Wydaje się być całkiem fajnie.

255 słów 

Ariena? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz