- No gratulacje. Masz szczęście, że cię teraz nie dorwę przez te walone bandarze...-prychnąłem wytrzepując się dalej stojąc w wodzie, a jak na zawołanie z mojego grzbietu i brzucha zsunęły się bandarze, jak dobrze, w końcu mogę oddychać! No i nic nie stoi na przeszkodzie mojej zemście... Chwilę później obaj już całkowicie ociekaliśmy wodą, no a bandarze na moich łapach ledwie się już trzymały.
- Wartałoby wracać. - stwierdził basior otrzepując się na co ja pokiwałem głową również się otrzepując, ale tak aby ho ochlapać. Gdy byliśmy już kawałek drogi do centrum watahy nagle usłyszałem z daleka jakieś wołanie.
- Reeeedddd!- chwila, co? Nie zdążyłem nawet zastanowić się nad tym co usłyszałem bo zostałem zaatakowany przez jakąś pędzącą rudą kulę. Ha, nawet znam tą rudą kulę!
- Zlaź ze mnie Portia. - powiedziałem do aktualnie siedzącej na moim biednym rozpłaszczonym na ziemię grzbiecie wadery o rudawym umaszczeniu, gdy ta już to zrobiła wesoło się uśmiechnęła.
- Minęło sporo czasu, nie? - zapytała radośnie, no jak widzę charakter szczenięcy dalej jej został...
- Trochę, co cię tu sprowadza? - zapytałem raźnie, otrzymując się z piachu, co chyba dopiero teraz zwróciło uwagę rudej na mojego towarzysza. - Shi, Portia, Portia, Shi. - powiedziałem pokazując każde łapą. - Opowiesz co tu robisz po drodze gdyż te mokre bandarze doprowadzają mnie już do szału... - powiedziałem ruszając przed siebie. No cóż, waderze jak zwykle pysk się nie zamykał, okazało się, że postanowiła mnie odwiedzić jak się dowiedziała gdzie jestem, no tak pewnie wie to od mistrza.... Co za typ. Za to Shi jak zwykle nic nie mówił, chodź ja raczej też mało się odzywałem bo przerwanie monologu tej tu graniczyło z cudem. Gdy dotarliśmy pod moją jaskinie Shi stwierdził tylko, że pójdzie po Hanako, a tego co ugryzło? No chyba nie jest zazdrosny... Przecież to moja przyrodnia siostra jest...
- Jak długo planujesz zostać? - zapytałem starając się pozbyć z łap mokrych bandarzy.
- Raczej nie długo, jutro będę musiała wyjechać... - powiedziała odrobinę smutniej. - Ale tak czy siak cieszę się, że znowu się widzimy! - zawołała już weselej. - A teraz opowiadaj, jak ci się żyje w nowej watasze, masz kogoś? - zapytała akcentując ostatnie pytanie, jako, że nie odpowiedziałem od razu wadera radośnie podskoczyła.
- Mój młodszy braciszek w końcu sobie kogoś znalazł! - zawołała radośnie rzucając mi się na szyję, miałem nadzieję, że nie będzie dążyła tematu i jak zwykle zejdzie na jakiś inny, np. Na to co się teraz dzieje w domu. - Chcę bardzo poznać tą wadere! - stwierdziła wesoło, ale widząc mój lekko wymuszony uśmiech uśmiechnęła się zawadiacko. - To nie jest wadera, nie?- bardziej stwierdziła niż zapytała.
- Bingo. - odparłem, a wadera się zaśmiała.
- Nie umiesz grać z ogólnie wyznaczonymi zasadami, jak zwykle. - zaśmiała się, a ja razem z nią, w sumie to ma rację.
482 słowa
Shi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz