- To sporo... Jestem ciekawa jak wyglądało zapisywabie tych ksiąg. Tu jest wszystko! - powiedziała z zainteresowaniem.
- Niestety, ale nie wszystko, nawet księgi mają pewne braki, więc nie należy wierzyć we wszystko ślepo. - powiedziałem, a wadera pokiwała głową, po czym siada i spojrzała w miejsce gdzie nie tak dawno temu był portal przez który przeszli nasi przyjaciele prosto w łapy śmierci.
- Tak szczerze, sądzisz, że...wrócą? - zapytała ze słyszalnymi wątpliwościami w głosie. Szczerze to nie sądziłem, że wrócą, to było prawie niemożliwe, musieli by oszukać samą śmierć... Nie miałem jednak zamiaru jej tego mówić, nie chce żeby martwiła się bardziej.
- Patrząc na to, że poszedł tam Red i Shi...to raczej śmierć będzie się obawiała nich. Dadzą radę. Nie martw się. - powiedziałem kładąc jej łapę na ramieniu. Muszę szybko zmienić temat żeby o tym ciągle nie myślała. - A co tam ostatnio u ciebie? Poza pracą żadko w sumie rozmawiamy. - stwuerdziłem, a wadera pokiwała głową.
- Masz rację... Pewnie dlatego, że ostatnio jesteśmy tylko w pracy. - zaśmiała się lekko.
Jestem na dobrym tropie, odrobinę się rozweseliła, a krótka przerwa nikomu nie zaszkodzi.
- Podobno zareczyłaś się z Guree? - zapytałem, a wadera ochoczo zaczęła opowiadać o swoim narzeczonym i o tym jak im jest dobrze razem i bla bla bla trochę nie słuchałem, ale była całkiem wesoła opowiadając więc pozwoliłem jej mówić co prawda sporej części nie słuchałem gdyż mało interesują mnie sprawy tego typu...
- A jak tam u ciebie? - zapytała w końcu, a ja drgnąłem zdając sobie sprawę, że wadera przestała mówić i czekała na moją odpowiedź.
- Wszystko takie jak zawsze, raczej nudno i monotonnie... - powiedziałem zgodnie z prawdą. Jakby tak pomyśleć to moje życie ostatnio stało się strasznie nudne... Trzeba było iść z nimi do tego piekła... Nagle jednak coś przetrwało moje rozmyślenia, gdyż coś wpadło prosto do praciwni. Oh, znam to coś...
- Dizako...Naucz ty się wkońcu wchodzić orzez drzwi, a nie razem z nimi... - powiedziałem patrząc na ten że przedmiot wyrwany z zawiasów i leżący na podłodze. Zdziwienie Hanako przypomniało mi o tym, że powinienem przedstawić jej tego szaleńca.
355 słów
Han ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz