Byłem zachwycony propozycja Annabelle.
- Pewnie. Miło będzie się spędzać czas w towarzystwie tak pięknej wadery jak ty. - odparłem z uśmiechem. Ann uśmiechnęła się niepewnie. Gdy dotarliśmy do Jeziora Nadziei, podszedłem do wody. Spojrzałem w taflę i ujrzałem swoje boskie odbicie. Taka maść to skarb, do tego dochodzi futro i moja piękna postawa. Drugiego takiego basiora nie ma na tym świecie. Gdy skończyłem się podziwiać, upiłem łyk wody. Gdy krystalicznie czysta ciecz nawodniła mój pragnący jej organizm, spojrzałem na Ann. Wadera przyglądała mi się nie pewnie.
- A ty nie chcesz się trochę schłodzić? Tak piękne wadery powinny dbać i siebie tak jak dba się o różę.- odparłem z uśmiechem. Ann spojrzała na mnie zaskoczona. Nic nie odpowiedziała. Pewnie zabrakło jej słów. Zaśmiałem się delikatnie.
- Dlaczegoż to nie podzielisz się ze mną twoim głosem, który swą delikatnością i gracją przypomina śpiew słowika? Zanim przysłowie mówiące o tym, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem, lecz gdy ktoś ma tak cudny głos, powinien się nim chwalić.- odparłem skradając blisko wadery.
167 słów
Annabelle?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz