Miałam wrażenie, że czas staje w miejscu. Wszystko co mnie otaczało zniknęło i nie liczyło się dla mnie. Liczył się tylko Guree i jego słowa, które rozbrzmiewały w mojej głowie. Czułam radość i niepewność. To była chwila tak piękna, wydawała się jak ze snu. Ja jednak miałam wątpliwości, lecz widząc go, łzy napłynęły mi do oczy i wszelkie wątpliwości zostały zapomniane. Teraz najważniejszy był dla mnie on. Nie miałam problemu z odpowiedzią. Byłam pewna swej decyzji, lecz łzy szczęścia utrudniały mi wypowiedzenie Choć jednego słowa. Po chwili jednak przełamałam barierę. Spojrzałam na ukochanego, a łzy radości zaczęły spływać po moich policzkach.
-Oczywiście, że tak.- odparłam i wtuliłam się w Guree. Czułam jak radość i szczęście wypełnia mnie od ogona, po sam czubek nosa. Wtuleni w siebie zapomnieliśmy o świecie. Gdy się odsunęliśmy, wszystko wróciło. Drzewa, ptaki, śnieg. Wszystko co nas otaczało. Spojrzałam z uśmiechem na Guree.
- Jestem najszczęśliwszą waderą na świecie.- odparłam. Guree uśmiechnął się.
- To ja jestem najszczęśliwszy. - zaśmiałam się na jego słowa. Następnie spojrzałam w jego oczy. Przybliżyła mnie się i polizałam go po nosie. Na co basior zaśmiał się.
- Może udamy się do Joeny i ogłosimy jej te wspaniałe nowiny? - spytał Guree, a ja z uśmiechem przytaknęłam. Ruszyliśmy więc do Jaskini Alf. Gdy dotarliśmy na miejsce okazało się, że Shi też tam jest. Leżał gdzieś w koncie i był przygnębiony. Joena widząc nas podeszła z uśmiechem.
- Witajcie. Co was do mnie sprowadza?
- Hej Joe.- odparłam radośnie. - Razem z Guree chcemy coś ogłosić.
- A więc słucham was.
- Hanako przyjęła moje oświadczyny.- odparł Guree. Joena spojrzała na mnie, a potem na Guree. Po chwili uśmiechnęła się wesoło.
- Gratulacje. Życzę wam dużo szczęścia kochani.
- Dziękujemy.- odpadliśmy razem. Spojrzałam na leżącego w kącie Shi. Był taki smutny, przygnębiony. Poczułam jak serce mi się ściska na ten widok. Spojrzałam na Joenę, a ta przytaknęła. Poprosiła Guree na chwilkę na zewnątrz. Ja podeszłam do leżącego Shi. Gdy usiadłam przed nim, basior spojrzał na mnie.
- Shi? Co się dzieje?
- Nic.
- Nie jestem ślepa. Wiem, że coś jest nie tak.
- Czułaś się kiedyś tak, jakby cały świat odwrócił się przeciwko tobie?
- Nie czułam niczego takiego.
- Ja tak się czule w tej chwili. Moja młodszą siostrzyczka została mi zabrana, a Red od jakiegoś czasu mnie unika. Nie wiem co mu zrobiłem. - słowa Shi mnie wzruszyły. Poczułam, że muszę mu powiedzieć prawdę. Zacisnęłam zęby. Nie, nie mogę. Obiecałam Red'owi milczeć. Pokręciłem głową. Po chwili westchnęłam. Będę miała przechlapane i Ripred'a.
- Shi. Ja... Ja wiem, dlaczego Red cię unika.
- Co? O czym ty mówisz ?
- Red jest zarażony jakąś zarazą. Nie powinnam ci o tym mówić, ale nie mogę na ciebie patrzeć jak jesteś tak załamany. Moje serce tego nie wytrzyma.
- Han. Dobrze, że mi powiedziałaś. Więź, że Red jest dla mnie ważny, tak samo jak Guree jest ważny dla ciebie. Powiedz. Gdyby Guree zaczął cię unikać, chciałabyś wiedzieć dlaczego, prawda?
- Masz rację, ale złożyłam mu obietnice.
- Wyjaśnię mu to.- odparł Shi wstając.
- Jak?
- Hanuś nie bój się. Twój straszy brat był w o wiele gorszych tarapatach. Jakoś sobie poradzę.- odparł puszczając mi oczko.
- Mam nadzieję, że Red nie będzie zły. Przekaz mu moje przeprosiny. Gdy wróci jeszcze raz osobiście go przeproszę.- odparłam.
- Nie ma sprawy. Idę go znaleźć, a jak wrócę to porozmawiam z twoim narzeczonym. - odparł z uśmiechem. Gdy wyszedł poczułam niepewność, radość i lekki strach. Po tym do jaskini weszli Joena i Guree.
- Jako iż Shi nam wybył, to resztę dnia Guree masz wolne. Ciesz się i korzystaj. - odparła Joena. Po wszystkim opuściliśmy jaskinię alfy. Spacerowaliśmy sobie po terenach. Byłam lekko przygnębiona. Guree wiedząc to postanowił dowiedzieć się co się stało.
- Han? Wszystko w porządku?
- Martwię się.
- Dlaczego?
- Czy kiedykolwiek wyjaśniłeś czyjąś tajemnicę, wiedząc, że ta osoba bardzo tego nie chciała?- spytałam. Basior spojrzał na mnie pytająco. - Powiedziałam Shi o chorobie Red'a. Prosił mnie, bym tego nie robiła, ale widząc Shi tak przygnębionego nie dałam rady. Zawiodłam. - odparłam. Basior uśmiechnął się delikatnie. Podszedł do mnie i szturchnął mnie nosem.
- Han, zrobiłaś to ponieważ kochasz swojego brata i chcesz dla niego jak najlepiej. Nie przejmuj się. Red na pewno cię zrozumie. - po słowach ukochanego poczułam się o wiele lepiej. Nie przejmowałam się już wyjawnioną tajemnicą. Teraz liczył się tylko Guree. Razem spacerowaliśmy w kierunku Gór Nadziei. W pewnym momencie wpadłam na ciekawy pomysł.
- Guree?
- Tak Hanako?
- Co powiesz na to, że zdobylibyśmy szczyt Gór Nadziei i przy okazji zobaczyli ci kryją po drugiej stronie?- spytałam z uśmiechem. Jako iż Shi szybko raczej nie wróci pomyślałam, że taka wyprawa .iże dobrze nam zrobić. Może uda nam się odkryć nowe, nieznane miejsca lub istoty?
758 słów
Guree?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz