7 lutego 2019

Od Bubble- Quest1

Od samego początku gdy kładłam się spać, miałam wrażenie jakby mnie ktoś obserwował. Nie był to tym razem magiczny królik zwany Laporemem. Przynajmniej tak mi się wydawało że to nie on. Jak później się okazało miałam poniekąd rację... Ponieważ w środku nocy obudziły mnie dziwne dźwięki. Zaniepokojona zakryłam swoje uszka łapkami i pisnęłam cicho, nie powinnam jednak sama mieszkać w tej jaskini. Nie wiem czy poradziłabym sobie z jakimś potworem, pewnie nie, zostałabym zjedzona i tak w szybki sposób zakończyłabym mój żywot. Byłoby to proste dla jakiegokolwiek zwierzęcia które próbuje mnie upolować, jest głodne lub chce coś złego zrobić komukolwiek. Czasami sądzę że matka...matka natura obdarowała mnie doprawdy bardzo niebezpiecznym żywiołem!

- Szczęście, kto to wymyślił?! - warknęłam wstając i oburzając się coraz głośniejszymi dźwiękami. - Ojć...- właśnie zdałam sobie sprawę z głupoty tej całej sytuacji. Nagle na zewnątrz pojawiły się świecące punkty, które przyciągały mnie swoją różnością kolorów, wręcz kusiły by do nich podejść, złapać je i nawet zjeść. Hehe, zupełnie jak ja...czyżbym też wyglądała na taką do schrupania? Przecież nawet pachnę jak wata cukrowa! To pewnie tak. Najeżyłam swoją puszystą sierść i z ostrożnością wyszłam z jaskini. Spojrzałam prosto, nic nie było.. ani śladu jakiejkolwiek istoty. To samo z lewą stroną, tam zaś było po prostu więcej świecących punktów. Westchnęłam już chcąc ganiać za kolorowymi kulami światła, gdy zerknęłam w prawo i zobaczyłam dinozaura! Właściwie to wyglądał jak...no dinozaur, o których opowiadała mi Anabell. Był to gad który poruszał się na dwóch nogach...syczał na mnie zerkając jednym z żółtych oczu. Podwinęłam ogon i położyłam uszy po sobie, wiedząc że jestem bezsilna. Nie wiedziałam co to do końca jest, lecz swoim wyrazem pyska zaczęło prosić mnie bym za nim poszła... Przełknęłam głośno ślinę i ruszyłam bardzo niepewnie. Nie było mi zbyt wesoło, troszkę się bałam...wiedziałam że to może się skończyć źle. Po długim łażeniu bolały mnie już łapki, znaleźliśmy się na terenie o którym słyszałam, lecz nigdy na nim nie byłam. Było to bowiem smocze leże, jednak nie były tutaj tylko smoki. Blisko mnie było jakieś gniazdo, nie było ono smocze, nie było w nim jajek. Tylko futro...o co chodzi? Co to za zwierze? Jest oddalone od pozostałych i mało widoczne dla smoków. Dziwny stwór rozpłynął się niczym wiatr, wracałam szybko zastanawiając się o co chodzi. Czyżby jakaś przepowiednia?

385 słów 

Guest zaliczony / Joena

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz