22 lutego 2019

Od Kangi'ego CD. Arieny

Jak mi się żyje? W sumie to sporo się zmieniło... Nie zastanawiałem się nad tym zbytnio. 

 - Całkiem spoko, choć ostatnio wieje trochę nudą. - powiedziałem.- A u ciebie? Sporo się zmieniłaś odkąd się widzieliśmy. - stwierdziłem z uśmiechem, a wadera się zaśmiała lekko.

- Racja, nie licząc tej dzisiejszej akcji to całkiem dobrze, zakończyłam wkońcu trening i zostałam śpiewaczką, chodź nie wiem czy zakończenie to dobre, słowo skoro ciągle ćwiczę. - powiedziała. - A tak wogóle to czym się teraz zajmujesz? - dopytała. A to dobre pytanie, było by całkiem fajne samemu znać na nie odpowiedź.

- Coś pomiędzy alchemikiem, a medykiem. - stwierdziłem, a wadera się zaśmiała widząc, że na prawdę średnio wiem czym się zajmuje. - Ostatnio pracowałem z Hairrayą nad jednym z jego lekarstw, niedawno pomagałem Yuki w przebadaniu jeziora, a jeszcze wcześniej z pracowałem ze Strange'm nad jedym eliksirem. Jeszcze wcześniej szukałem ziół dla Hanako... Serio trudno to sprecyzować... - Stwierdziłem, a wadera się zaśmiała.

- Zawsze uważałam, że szaman to stary szalony, siwy wilk, co gada z krukami na odludziu i kłuje igłami dziwne pluszaki. - stwierdziła rozbawiona, a ja się zaśmiałem udając obużonego.

- Sądzę w takim razie, że mi jeszcze trochę brakuje do szamana.

- Szaleństwo już masz, to już jedna trzecia! Jesteś na dobrej drodze! - zaśmiała się, a praktycznie w tym samym czasie nagle na mojej głowie wylądował czarny ptak, a dokładniej był to kruk. - No proszę mamy też kruka, to już ponad połowa! Gdzie trzymasz pluszaki. - zaśmiała się. 

- No dzięki. - zaśmiałem, się gdy dotarliśmy do mojej jaskini. - Jest tu całkiem sporo miejsca, a mnie i tak całe dnie nie ma, więc przez większość czasu będziesz mieć całą jaskinie dla siebie. - stwierdziłem pokazując Arienie jaskinię. Wadera chyba chciała mi coś odpowiedzieć, lecz nagle usłyszeliśmy dziwny huk i odrazu wyszliśmy zobaczyć co to było. Na ziemi tuż przed jaskinią leżał czarny gad, a po mini mojej przyjaciółki można było wnioskować, że ten właśnie osobnik rozwalił jej rano dom.

- Nauczył byś ty się latać, co?! Kolejną jaskinie chciałeś rozwalić? - zawołała zdenerwowana, a gad fuknął tylko po czym przybrał postać wilka i odzszedł. Jeszcze jeden? Sporo tu ostatnio w tej watasze dziwnych wilkopodobnych stworzeń, jeszcze chwilę i pojawi się tu jakiś pies, albo nie wiem co...

- Okej, to było... Ciekawe...- stwierdziłam, a wadera pokiwała głową. - I to niby ja mam pecha. - zaśmiałem się. 

- Co masz zamiar teraz robić? - zapytała się wadera siadając koło mnie. - Ja straciłam całą ochotę na jakikolwiek trening w tym momenie. - dodała.

- To co powiesz ma spacer? Można by było odkryć jakieś nowe tereny... Jak kiedyś, co ty na to? - zapytałem, a wadera odrazu podskoczyła gotowa do drogi.

- Swietny pomysł! Ruszajmy odrazu.-powiedziała, a ja zdążyłem tylko złapać swoją torbę i zarzucić na szyję. Ari zdawała się nie zauważyć tego bo widocznie była bardzo podekscytowana. Na nasze szczęście żaden z kotów nie miał ochoty na wyprawę, chodź znając Tobio to on by chętnie z nami poszedł, sądzę, że bał się on raczej zostawić dom sam na sam z Claw'em...

485 słów
Ari? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz