- Z wielką chęcią! - uśmiechnąłem się do swej najdroższej. Samica także odwzajemniła uśmiech, a kątem oka ujrzałem jak się rozluźnia i uspakaja.
Wyruszyliśmy następnego dnia, tuz po śniadaniu. Przyznam, ze od poprzedniego dnia w mojej głowie kłębiły się liczne myśli. Idąc obok Hanako nawet nie patrzyłem przed siebie, a w ziemię. Zastanawiało mnie, jak to jest mieć rodzeństwo, rodzinę... właśnie. Rodzina. Już niedługo Hanako może zostać moją żoną, a co za tym idzie - sama Joena oraz Shi moimi szwagrami. Być może kiedyś spełni się nasze wspólne marzenie i będziemy mieli gromadkę szczeniąt? Dzieci... czy opieka nad nimi naprawdę będzie taka trudna jak nie raz ktoś mówił? Zajmowanie się Kangi’m nauczyło mnie wiele i myśle, że Hanako także. Jednakże Kangi nie był naszym dzieckiem, a jedynie moim uczniem...
Westchnąłem ciężko, a wadera spojrzała na mnie z zaniepokojeniem.
- Coś się dzieje? - zapytała Hanako.
- Nie... znaczy... - westchnąłem. - Trochę się obawiam tego wszystkiego.
- Tego...? Co masz na myśli? - głos Hanako wydał się zaniepokojony, wiec uśmiechnąłem się by dodać i Jej i samemu sobie otuchy.
- Nigdy nie sądziłem, że moje życie tak się potoczy. Że odnajdę watahę, która stanie się dosłownie moim domem. Nie sądziłem także, że się zakocham, a kolejno... że pierwszy w życiu raz będę mógł śmiało powiedzieć, że mam rodzinę... - odwróciłem wzrok na prawo.
301 słów
<Han?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz