- Piękne.. - wyszeptałam i z uśmiechem spojrzałam na Brego. - A powiedz mi... jak zwiejemy przed tym bydlakiem spod drzewa?
- Odlecimy, jeśli do kilku minut nie da nam spokoju. - zaśmiał się samiec. Tak właśnie po paru minutkach, gdy napawaliśmy się pięknym widokiem nocnego nieba, piekielny ogar dalej skakał pod drzewem. Brego pokiwał głową z westchnieniem.
- No nic... lecimy. - uśmiechnął się.
- Jest późno... musimy znaleźć jakieś schronienie. - odparłam odwzajemniając uśmiech.
- Dobry pomysł. Jutro gdzie idziemy? - zapytał skrzydlaty samiec, rozglądając się w około.
- Hmmm... proponuję w góry! - zaśmiałam się. Chwilę później odlecieliśmy w kierunku gór, gubiąc zdziwionego piekielnego ogara, który przez pewną chwilę postanowił nas gonić. Samiec wylądował przy jaskini u podnóża gór, po czym wszedł do środka by zobaczyć czy jest pusta.
- Ann, chodź, możemy tu przenocować! - krzyknął z wnętrza, gdy ja jeszcze chwilę podziwiałam widoki w około. Piękna noc...
158 słów
< Brego? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz