Spojrzałem w kierunku radosnego szczeniaka.
- No cóż, nic się nie stało. Powiedz mi, jadłaś już może śniadanie? - zapytałem widząc, że mała przyszła tu chyba prosto ze swojej jaskini, a na potwierdzenie moich słów pokiwała głową. - W takim razie, najpierw wybierzemy się na małe polowanie, co? - spytałem, a Ariena lekko podskoczyła wesoło.
- No cóż, nic się nie stało. Powiedz mi, jadłaś już może śniadanie? - zapytałem widząc, że mała przyszła tu chyba prosto ze swojej jaskini, a na potwierdzenie moich słów pokiwała głową. - W takim razie, najpierw wybierzemy się na małe polowanie, co? - spytałem, a Ariena lekko podskoczyła wesoło.
- Z wielką chęcią! Zjadłabym konia z kopytami!- zawołała, ruszając truchtem w stronę lasu. Droga zeszła nam szybko, mała ciągle opowiadała o swojej przybranej mamie i przyjacielu, oraz nowo poznanym towarzyszu.
- Nazywa z się Claw i jest kotem, jest naprawdę miły, ale rzadko nas odwiedza, bo nie przepada za Tobio. - stwierdziła, a ja pokiwałem głową na zrozumienie, a praktycznie w tym samym czasie poczułem zapach jelenia. Oho śniadanko. Ruszyliśmy w tamtym kierunku, a kiedy rogate stworzenie było w w zasięgu mojego wzroku, bezszelestnie wzbiłem się w powietrze i zaatakowałem je z góry. Nie miało szans, bo po chwili leżało już martwe. Mała była naprawdę głodna, bo zjadła sporo jelenia, to nic ja i tak jadłem wcześniej zająca, więc może zjeść większą część.
- To co ? Wracamy do naszej lekcji? - zapytałem, a szczeniak wesoło podskoczył na zgodę.
185 słów
Ariena?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz