- A więc jezioro.- odparłem.- Najbliżej mamy do Jeziora Tebe.
- Może być.- mruknął Red.
- Jak wyzdrowiejesz, to zabiorę cię na taką wyprawę, której do końca życia nie zapomnisz, jaszczurko. - powiedziałem z uśmiechem, a Ripred szturchnął mnie w ramię. Zaśmiałem się, na co basior przewrócił oczami. - Wolałbyś, by zwracał się do ciebie słonko, kochanie i tak dalej?
- Tylko spróbuj. - odparł Red, a ja się zaśmiałem.
- Żartuje. Nie widzę nas, jak dwa bliskie gołąbeczki.
- Prędzej skończę ci do gardła niż nazwę moim ukochanym. - odparł rozbawiony Red, po chwili wybuchliśmy śmiechem. Dalszą część drogi szliśmy w ciszy. Gdy dotarliśmy nad jezioro, postanowiłem się napić. Stanąłem nad brzegiem i już miałem się napić, lecz zostałem wepchnięty do jeziora. Cały mokry spojrzałem na śmiejącego się basiora.
- Idź ty gadzie.
- Tak oto nasz generał się zmoczył.- odparł, śmiejąc się.
- Bardzo śmieszne. Koń by się uśmiał.- odparłem, wychodząc. Otrzepałem się i spojrzałem na śmiejącego się Red'a.
- Ciesz się, że jesteś w bandażach. Gdyby nie to już byłbyś cały mokry.
- Dziś szczęście jest po mojej stronie.
- Wyjątkowo. - odparłem.
- Nie mów mi, że nasz generał się obraża. - odparł, a ja uśmiechnąłem się.
- Nie. Nie obrażam. Spodziewaj się jednak mocnego wycisku, gdy wrócisz do zdrowia.
- Nie należę do żadnego oddziału.
- A kto powiedział, że musisz należeć do oddziału?
- Co masz na myśli?
- A to już mój interes. Niech się twoja obolała głowa o niego nie martwi. - odparłem rozbawiony.
232 słów
Ripred ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz