- Cieszę się, że tak dużo zapamiętałam z lekcji. Trzymaj się moich porad, a na pewno daleko zajdziesz.
- Dziękuję Brego. Widziany się jutro na kolejnych zajęciach?
- Pewnie. Jutro pokarzę ci muzykę, która jest wśród nas.
- Brzmi naprawdę wspaniale.- odparłam radośnie. - Do zobaczenia jutro.- powiedziałam wesoło, ruszając za bratem do domu.
- Do zobaczenia Ari. - odparł Brego i również wrócił do domu. Gdy dotarliśmy do jaskini Yuki, opowiedziałam waderze o wszystkim. Ta słuchała mnie z uśmiechem i czasem przytakiwała.
- Widzę, że twój dzień był bardzo udany.
- To był drugi najwspanialszy dzień w moim życiu.
- Jaki był pierwszy?- spytała zaciekawiona Yuki.
- Dzień w którym mnie przygarnęłaś i dzień w którym Kangi stał się moim bratem. - odparłam zmęczona.
- No kochana, pora już najwyższa, by udać się w senne krainy. Dobranoc szkraby. - powiedziała Yuki kładąc nas spać. Śniło mi się, jak śpiewałam dla wielkiego tłumu. Wszyscy byli zachwyceni. Nagle przyleciał gryf, który porwał Yuki i Kan'a. Mój śpiew stal się smutny i ponury. Po tym obudziłam się. Nie wiedziałam, dlaczego śnił mi się taki sen. Nagle dotarło do mnie, że nie ustaliłam konkretnej godziny spotkania z Brego. Wstałam na równe łapki. Rozejrzałam się. Kangi jeszcze spał, a Yuki leżała na wejściu jaskini. Gdy zobaczyła, że nie śpię wstała i podeszła do mnie.
- Dlaczego nie śpisz?
- Nie wiem, o której zaczynam dzisiejsze zajęcia. - odparłam smutna.
- Połóż się i prześpij jeszcze. Pójdę do Brego i spytam się go, o której zaczynacie.- odparła wadera. Z uśmiechem przytaknęłam. Wróciłam na swoje leżę i poszłam dalej spać. Gdy się obudziłam zobaczyłam Brego rozmawiającego z Yuki.
- O, Ari. Już wstałaś?- spytał Kan. Gdy to powiedział dwa wilki siedzące na wejściu spojrzały na mnie.
- Tak.- odparłam z uśmiechem.
- Gotowa na lekcję w terenie?- spytał Brego, a ja przytaknęłam. Gdy przygotowaliśmy się do drogi, wyruszyliśmy. Brego zaprowadził mnie w głąb lasu. Słyszałam w nim różne dźwięki. W pewnym momencie Brego zatrzymał się. Uczyniłam to samo.
- Słyszysz?- spytał. Ja jednak nie słyszałam nic szczególnego. Tylko śpiew ptaków.
- Słyszę tylko ptaki.- powiedziałam.
- Gdy się wsłuchasz, usłyszysz śpiew natury. Każdy szelest liści, szum wiatru. To wszystko to instrumenty natury. Ona nimi gra i tylko najzdolniejsi muzycy usłyszą jej arcydzieło. Znów spróbowałam. Nagle usłyszałam muzykę. Zamerdałam radośnie ogonem.
- Słyszę, teraz słyszę. - odparłam radośnie, a Brego przyglądał mi się z uśmiechem.
- Wystarczy, że będziesz wsłuchiwać się w muzykę jaką gra nam świat, a na pewno staniesz się najlepszą śpiewaczką. - powiedział z większym uśmiechem .
432 słów
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz