- Cieszę się, że wybrałeś. - powiedziałem czułym głosem. - Masz do tego predyspozycje, jestem pewien, że Twoje zdolności Ci w tym stanowisku pomogą. Powiedz mi.. ktoś poprowadzi Cię przez pierwsze nauki?
- Tak. Napotkałem go na swojej drodze niedawno. Nie martw się. - odrzekł ze spokojem młody.
- A więc tutaj się nasze nauki kończą. - stwierdziłem. Kangi przytaknął.
- Racja. Dziękuję za cały ten czas, który dla mnie poświęciłeś, jak i naukę. - powiedział młody, patrząc na mnie z wdzięcznością. Uśmiechnąłem się.
- Wprowadziłeś nieco barw w moje życie. - odpowiedziałem, po czym westchnąłem. Kangi uśmiechnął się miło.
Słońce już zachodziło, wiał chłodny, przyjemny wiatr. A więc nadszedł ten moment, gdy nasze drogi się rozchodzą. Poczułem jak młody lekko wtulił się w moje futro. Cała ta chwila trwała zaledwie sekundy, lecz dla mnie dłużyła się w nieskończoność. Fakt posiadania nieśmiertelności w tej chwili naprawdę mnie ucieszył - będę mógł dostrzegać jak młody dalej rośnie, rozwija się i spełnia. Wspaniałe uczucie ogarnęło moje całe ciało, a serce zabiło mocniej.
Wstaliśmy, wymieniliśmy się uśmiechami, po czym on poszedł w swą stronę, a ja w swoją, pełen nadziei i wiary w tego już nie tak małego szczeniaka, którego znalazłem w niewielkiej norze...
KONIEC
233 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz