31 stycznia 2019

Nowa Para! Shi x Ripred

Od dziś Shi i Ripred stali się parą !
Życzymy wam dużo szczęścia !


Podsumowanie Stycznia !

Witam moi drodzy!

Oto nasze drugie podsumowanie. Rozpatrzymy teraz miesiąc Styczeń. Dołączyło do nas 11 wilków oraz nasze szeregi opuścił 1 wilk. Dodatkowo mamy nowe pary w naszym gronie. Są nimi Hanako i Guree oraz Shi i Riored. Gratulujemy zakochanym i życzymy wam dużo szczęścia.
Oto spis opowiadań napisanych przez naszych członków:

Joena- 5
Amerdill- 16
Aniel- 1
Annabelle- 7
Ariena- 14
Eter- 1
Guree- 42
Hairraya- 15
Hanako- 16
Kangi- 32
Ripred- 16
Rodeo- 1
Shi- 14
Xever- 22
Yuki- 20
Strange- 0
Frugo- 0

Cóż z tego wynika? Nasza wataha jest bardzo aktywna! Nasz ranking wygląda następująco:

1 miejsce - Guree
2 miejsce - Kangi
3 miejsce - Xever

Wyżej wymienionym należy się jakaś nagroda nieprawdaż? Tak więc 1 miejsce otrzymuje 60 ms. 2 miejsce otrzymuje 30 ms, a 3 miejsce 20 ms.

Wyżej wymienionym chcę pogratulować i życzyć dalszych sukcesów.

~ Wasza Alfa Joena

Od Ripred'a CD. Shi

Leżałem w jaskini zastanawiając się nad tym co powiedział mi ten dymny gad. Chyba sporo mnie ominęło... Po chwili do jaskini wszedł czarny basior razem z tym dymnym, przy czym ten drugi podszedł do mnie.

- Wiesz to co ci wcześniej mówiłem to prawda. - powiedział z uśmiechem po czym dodał mi na ucho - Więc coś z tym zrób. - po tych słowach dymny się odsunął i wyszedł po jakąś Hanako. Chwila, co on miał na myśli z tym co mówił... Spojrzałem w stronę Shi, czarny basior siedział przy samym wejściu do jaskini. W sumie to ciekawość wzięła górę, muszę zapytać go o co chodzi.

- Em...Shi, tak? - zapytałem podchodząc, po czym po chwili jak gdyby nigdy nic zapytałem wilka o to samo po raz kolejny.
Odpowiedzi się niestety nie doczekałem, nie licząc rumieńców na pysku wilka, w sumie to to jest jako takie potwierdzenie. W tym samym momencie weszła Hanako, no ta, zamieniłem się w smoka po to aby wadera mogła poskładać moje złamane skrzydło. Uhuhu kolejne złamanie otwarte, jakbym za każde złamanie dostawał ms, byłbym milionerem. Po skończonej robocie wadera wyszła, a razem za nią po jakimś czasie oba czarne wilki. Jak się później okazało nikt nie przyszedł już aż do zmierzchu. Gdy słońce zgasło już całkowicie w progu jaskini pojawiła się jakaś pantera, chyba ją kojarzę... Saphira? Zaczynam sobie przypominać niektóre rzeczy, w końcu...

- Jak się masz jaszczurze? - zapytała wchodząc raźno do jaskini i kładąc się niedaleko mnie.

- Już lepiej poplamiony sierściuchu. - stwierdziłem, a kotka się zaśmiała.

- Widzę, że pamięć ci już wraca głupku! To świetnie, wkońcu załatwisz tą sprawę z Shi. - zawołała wesoło przewracając się na plecy i z powrotem na brzuch. No ta, pamięć już praktycznie wróciła mi w całości po krótkiej rozmowie z panterą. Szlag, czy ja serio odwaliłem takie akcje rano i wczoraj? Sapha zakończ mój marny żywot!

~ Jeszcze nie, najpierw wyjaśnij wszystko z Shi. ~ usłyszałem w głowie, wredota jedna, wyłaź mi z głowy kupo kłaków. Na moje zdenerwowanie kotka tylko się zaśmiała, w sumie to ja się śmiałem razem z nią, ale to szczegół.

- Ale serio, załatw to. - powiedziała uśmiechając się pocieszająco. - Zaufaj mi. - dodała mrugając po czym wyszła.

~ Ej, Sapha. ~ powiedziałem w myślach gdy była już kawałek drogi od jaskini, a ja siedziałem przed nią.

~ Tak? ~ zapytała .

~ Nie podsłuchuj dobra? ~ powiedziałem z prośbą w głosie.

~ Nawet nie ma takiej opcji żebym tego nie zrobiła. ~ usłyszałem w odpowiedzi wraz z jej śmiechem. No to świetnie. W sumie, to przez całą noc nie widziałem Shi, ciekawe gdzie jest... Jako, że i tak by zaraz światło postanowiłem poczekać przed jaskinią. Ustaliłem, że udawanie idioty bardziej niż zwykle i tak mnie pewnie nie ominie więc nie ma co już udawać, że go nie pamiętam. Po kija mówić komuś kto cię nie pamięta coś takiego? W sumie to ważnym pytaniem jest to, co ja tak właściwie chcę usłyszeć? Lubie go... No w końcu się przyjaźnimy... Ale czy tylko? Ostatnio nie jestem co do tego taki pewien... Przerywając moje rozmyślania na horyzoncie pojawił się Shi.

- Gdzie byłeś? - zapytałem z ciekawości jak się zbliżył, cholera mój głos serio brzmi na tak zdenerwowany?

- Na spacerze. - odpowiedział, przy czym jeszcze przez parę minut wilk starał się ciągnąć ten temat.

- Co między nami jest lub było? - wypaliłem wkońcu. Basior wyglądał na niezbyt chętnego do rozmowy na ten temat. Na wszystkich bogów, "to skomplikowane" nie jest odpowiedzią na wszystko Shi! Nic po dobroci nie wyciągnę, no dobra, to zrobimy to po wojskowemu.

- No to co wkońcu czujesz? - zapytałem starając się aby mój głos brzmiał groźnie, ale byłem tak zestresowany, że wcale to proste nie było... Powiesz coś w końcu czy nie?! Ugh... Po chwili wstałem stojąc idealnie na przeciwko basiora, wyglądał na... smutnego.

- Lubię cię. - powiedział cicho. To tyle? Mimo, że mój pysk aktualnie wyglądał jak pofalowany płomień to taka odpowiedź mi nie wystarczyła.

- Też cię lubię i co? - zapytałem siadając z powrotem i zmuszając basiora aby spojrzał w moim kierunku. - Jak to miało być jakieś wyznanie to ci średnio poszło. - dodałem.

~ Posrało cię Jaszczurko?! Co ty gadasz! Zostawić cię na chwilę, na bogów! Tak się nie robi! ~ usłyszałem darcie się Saphiry w mojej głowie, ugh chyba miała rację patrząc na reakcję Shi. Co teraz, co teraz.... Eeeee.

~ Pomocy. ~ powiedziałem w głowie licząc na panterę.

~ Lubisz go nie? Tak, że bardziej? ~ zapytała.

~ Ta~ -mruknąłem

~ To powtarzaj teraz dokładnie to co ci powiem. ~ powiedziała spokojnie. Dziękuję ci! Ratujesz mi życie kobieto! Od tego momentu poważałem słowo w słowo wypowiedź kotki.

- Nie o to mi chodziło. - powiedziałem cicho kładąc po sobie uszy, na moje szczęście wilk nigdzie nie poszedł, a dalej siedział w tym samym miejscu. - Chodzi mi o to, że "Lubię cię" brzmi bardzo po przyjacielsku, a ja cie lubię bardziej niż przyjaciela... - gdyby nie Saph nie sądzę, żebym dał radę coś takiego powiedzieć... Po moich słowach zauważyłem zdziwienie na pysku basiora. Co teraz? No i Saph przestała mi pomagać, może to i dobrze? Co mam teraz powiedzieć...? Jak się okazało nie zdążyłem nic powiedzieć bo chcąc podejść bliżej zapomniałem się i odparłem na chorej łapie, przez co wylądowałem na mokrej od rosy trawie na grzbiecie praktycznie przed samym basiorem. Gratulacje Red, ależ to było dobre! Praktycznie od razu nachylił się nade mną Shi nie ukrywając uśmiechu. Nachylił się tak, że prawie stykały się nasze nosy.

- Mam cały grzbiet w bandarzach, jak mi nie pomożesz to się nie podniosę... - stwierdziłem patrząc prosto na basiora.

- To chyba przez jakiś czas tu zostaniesz. - zaśmiał się. Dobrze usłyszeć jego śmiech, jak się okazało moja wywrotka miała całkiem dobry wpływ na sytuację. Na moje szczęście po chwili wilk pomógł mi wstać.

- Co teraz? - zapytałem wilka spoglądając na niego.

- Będziesz moją poduszką na pełen etat. - zaśmiał się basior, chyba serio ma teraz świetny humor, aż miło go odrobinę zepsuć.

- Patrząc na to, że aktualnie jestem wilczą mumią, to raczej ty moją. - odgryzłem się.

961 słów 

Shi :33? 



Od Hanako CD. Guree

Spojrzałam na swoje łapy i futro.

- Nie mam pojęcia.- odparłam radośnie. - Muszę przyznać, że do pyszczka ci w tych kolorach.- odparłam wesoło, a Guree zaśmiał się.

- Tobie również.

- A dziękuję.- zaśmiałam się. Unikałam jedną z łap i powąchałam ją. Miała taki dziwny słodki zapach. Polizałam swoją łapę. Poczułam słodki smak. Spojrzałam na łapę. Miejsce, z którego zlizałam tęczowy kolor, zmieniło się na kolor mojego futerka. Spróbowałam ponownie w innym miejscu. Tam też kolory zniknęły.

- Guree. Te kolory schodzą. Trzeba je zlizać albo zmyć.- dotarłam z uśmiechem. Basior spojrzał na mnie. Po chwili również polizał swoją łapę. Kolory zszedły.

-Możemy udać się do centrum. Tam znajduje się Wodospad.

- Dobry pomysł.- odparł Guree. Ruszyliśmy w kierunku centrum. Gdy tam dotarliśmy wskoczyliśmy do wody. Kolory zniknęły z naszego futerka. Uśmiechnęłam się w kierunku ukochanego.

- Udało się.- odparłam wesoło.

- Tak. Kolory na szczęście zeszły.

- Ciekawie w nich wyglądałeś.- odparłam rozbawiona.

- Za bardzo kolorowo.- odparł rozbawiony Guree. Wyszliśmy z wody.

- Wiesz nie przedstawiłam ci jeszcze mojej przyjaciółki. Mieszka niedaleko Studni Życzeń.

- Chętnie ją poznam.

- A takim razie chodźmy ją odwiedzić.- powiedziałam wesoło.

- Prowadzi.- po słowach Guree udaliśmy się do Studni Życzeń. Jak zawsze było tam pięknie.

- Zitiri!- zawołałam. Przed nami pojawiła się moja przyjaciółka. Spojrzała na Guree z zaciekawieniem.

- Kim jest ten wilk?

- Jestem Guree.- przedstawić się basior.

- Ja jestem Zitiri. Najlepsza przyjaciółka Hanako.

- Miło mi cię poznać Zitiri.

- Cała przyjemność po mojej stronie Guree.- odparła Zitiri z uśmiechem. - Han dużo mi o tobie opowiadała. Widzę, że idealnie cię opisała. - dodała. Zaśmiałam się.

- Miło mi to słyszeć. Cieszę się, że mogę poznać przyjaciółkę mojej ukochanej.

- Więc jesteście razem. - pisneła radośnie. - Tak bardzo się cieszę. Tworzycie parę idealną. Aż wam zazdroszczę. Macie już jakieś plany na przyszłość? Jakieś szkraby? Mieszkacie już razem? Może to za wcześnie? Mieliście już ślub? Może wam w czymś pomóc? Planujecie wspólną przyszłość?- pytała Zitiri. Spojrzałam przepraszająco na Guree. Zitiri jest wspaniałą przyjaciółką, ale często za dużo mówi i czasem może kogoś urazić. Oczywiście nigdy tego nie chce, ale zawsze ponosi ją radość.

- Zitiri.- powiedziałam z uśmiechem, a stworzonko spojrzało na mnie.

- Ach. Wybacz. Zapomniałam się.- odparła z uśmiechem. - Ale na odpowiedzi i tak czekam z niecierpliwością.- powiedziała z uśmiechem, a ja pokręciłem zrezygnowana głową.
363 słów 

Guree? :3

Od Arieny CD. Kangi'ego

Spojrzałam w kierunku wejścia. Stanął w nim Guree lekko zaniepokojony.

- Twoje zguby się znalazły.- odparł dymny wilk, za co znów został od pantery.

- Siedź cicho!- warknął kotka. - I tak za dużo już narobiłeś kłopotów.

- Wypraszamy to sobie. Chciałem ich ściągnąć do domu, ale ten kot rzucił się na mnie.- odparł wilk. Znów dostał. - Ej!

- To są małe szkraby! Jesteś od nich większy!- gdy tak pantera wraz z wilkiem się kłócili, Guree podszedł do nas.

- Czy wy naprawdę musicie zawsze wypakowywać się w kłopoty? Martwiłem się. Dlaczego mi nie powiedziałeś, że wychodzisz?

- Spałeś.- odparł Kangi.

- Trzeba było mnie obudzić.

- Ale wtedy nie pozwolił byś mi wyjść.

- Wiesz, że musisz opanować tą nową moc. Jest bardzo niebezpieczna.

- Tak wiem, ale chciałem odpocząć. Mam już dość treningu. Chciałem spotkać się z Ari.

- Ari! - usłyszeliśmy głos Yuki. Tuż za nią weszła Hanako.

- Więcej was matka nie miała?- mruknął niezadowolony Shi. Nikt jednak oprócz mnie chyba tego nie usłyszał.

- Aruś gdzie byłaś? Martwiłam się.- odparła wadera podchodząc do nas.

- Wybacz. Chciałam się tylko napić i wtedy spotkałam Kangi'ego. Potem miałam się z nim przejść do zatoki, ale ten wilk nas zaatakował.- odparłam, wskazując na dymnego wilka.

- Mam dość. Chciej być miłym i pomóc, ale gdy coś spierniczysz to jesteś tym złym. Dzięki. Dziękuję bardzo.- odparł zdenerwowany.

- Wybacz Yuki.- powiedziałam składając swoje uszka.

- Nie rób mi tego więcej. Bałam się o ciebie.- odparła wadera przytulając mnie. - Ty też Kangi powinieneś uważać.- odparła i przytuliła również Kangi'ego.

- Tak, tak. Wiem.- odparł braciszek, a ja zaśmiałam się.

- Ari, Kangi. Możecie na chwilę wyjść? Dorośli muszą porozmawiać.- odparł Red. Wraz z Kangi'm i Tobio opuściliśmy jaskinię Shi. Oddaliliśmy się kawałek i zasiadliśmy na trawie. Po chwili dołączyła do nas pantera. Miała chyba na imię Saphira.

- Jak się trzymacie?

- Dobrze.- powiedzieliśmy jednocześnie.

- Miałam ochotę rzucić się temu wilki do gardła widząc co wam zrobił.- odparła Saphira. Zaśmiałam się na jej słowa. Nagle coś poruszyło się w krzakach. Złożyłam uszy, a pantera wstała na równe łapy. Zza krzaków wyłonił się dziwny Kitsune. Miał na pyszczku czasie, a jego ogon był w połowie czarne jak reszta ciała i niebieski. Lis przyglądał nam się w ciszy.

~Nie bój się.~ usłyszałam w myślach. Podskoczyłam zaskoczona.

- Ari?- spytał Kangi.

- Ja... ja coś słyszałam.

~ To ja. Ten Kitsune przed wami. Mam na imię Kurushimi. Nie bój się. Nie mam złych zamiarów.

- Kangi ty też to słyszy?- spytałam.

- Ale co?- spytał, a ja zaniepokoiłam się.

~ Spokojnie Ari. Obecnie rozmawiam z tobą. 

- Em... Ari? Ja też do słyszę.- odparł Kangi.

~ Przychodzę w pokoju. Dawno mnie nie było. Musiałem coś załatwić. Nie przypominam sobie szeniaków w watasze. Jesteście nowi?

- T-tak.- odparłam.

~ Wyglądacie uroczo. A najbardziej ty Ari. Kangi wygląda jak dumny basior, którym z pewnością się stanie. Tobio natomiast stanie się silnym kocurem.

- Skąd to wiesz?- spytałam. Nie usłyszałam jednak odpowiedzi, gdyż z jakimi Shi zaczęły wychodzić wilki. Kuru nagle zniknął.

~ Moje istnienie niech zostanie tajemnicą.- usłyszałam. Kangi spojrzał na mnie. On chyba też dostała taką wiadomość.

492 słów 

Kangi? :3

Od Shi CD. Ripred'a


Wyszedłem z jaskini i udałem się w głąb lasu. Dziś szczęście mi sprzyjało. Niedaleko pasło się niewielkie stado łań. Tak więc wybrałem jedną i postanowiłem na nią zapolować. Udało mi się więc usatysfakcjonowany wróciłem do swojej jaskini wraz ze zdobyczą. Miałem nadzieję, że Red naje się nią. Najwyżej znów pójdę coś upolować. Wyciągnąłem łanie do swojej jaskini i położyłem tuż pod nosem Red'a. 

- Smacznego.- odparłem odchodząc. 

- A ty?- spytał basior. 

- Ja już jadłem.- skłamałem. Musiałem najpierw upewnić się, że to winogrono będzie w lepszym stanie. Wyszedłem z jaskini i rozejrzałem się. W oddali zobaczyłem zbliżającą się Hanako. 

- Han!- zawołałem. Wadera spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. 

- Zaraz przyjdę. Muszę zerwać zioło, które jest mi potrzebne by opatrzeć skrzydło Ripred'a.- przytaknąłem i wróciłem do środka. Basior właśnie skończył jeść. Nagle przede mną pojawił się Kemuri. 

- Witam. Dzienny raport przynoszę. Otóż winogronko nie pamięta nic, a nic i można to wykorzystać.- odparł z uśmiechem wilk. 

- O czym ty mówisz?

- Nie ważne. Nikt mnie nigdy nie zrozumie.- odparł i podszedł do leżącego wilka. 

- Kemuri?

- Ciiiii. Będę teraz rozmawiał z jaszczurką.- westchnąłem. Spojrzałem przed siebie. Niedługo przyjdzie Han. 

- Wiesz to co ci wcześniej mówiłem to prawda.- odparł Kemuri do Red'a. O co im chodzi? Spojrzałem na nich. Wilk szepnął coś jeszcze do ucha Ripred'a i wstał. 

- Idę po Hanusie.- odparł i wyszedł. Co on do jasnej ciasnej knuje. 

- Em.... Shi, tak?

- Tak.- odparłem zwracając się w kierunku Red'a. 

- Wąż mi coś tam mówił, co jest między nami?- spytał, a ja zastygłem. 

- S-słucham?- zająkałem się. 

- Co między nami jest?

- No... Ten.... Eee.... - zacząłem nerwowo. 

- Jestem.- bogom dzięki. Hanako mnie uratowała. Tuż za nią szedł Kemuri. Coś mruczał pod nosem. 

- Dobrze, że jesteś.- odparłem. Ripred prychnął niezadowolony. Mogłem odetchnąć z ulgą. 

- Mam potrzebne zioła. Zaraz poskładamy te twoje ranne skrzydło.- odparła Hanako z lekkim uśmiechem. Ripred postarał się, by usiąść i wyszło mu to. Hanako zaczęła składać skrzydło basior, a ja udałem się na spacer. Kemuri pobiegł za mną. 

- Shi zaczekaj.

- Zostań lepiej z Han i Red'em. Możesz im się przydać. 

- Serio? Czemu tak wszystkich od siebie od trącasz? 

- O co ci chodzi?

- Mam się wypowiedzieć? Ok. Po pierwsze. Traktujesz swoje siostry tak, jakby były obcymi waderami. Po drugie. Traktujesz innych tak zimno, że aż się dziwię, że jeszcze nie zamarźli. Po trzecie. Nie przyswajasz innych bliskich ci uczuć. Powiedz mi jedną ważną rzecz. Co ty tak właściwie czujesz to winogronka? 

- Proszę skończmy ten temat.- odparłem zaniepokojony. 

- Jeśli ty mu nie powiesz. To ja to zrobię. 

- Oj chyba się zapominasz.- odparłem. Wilk spojrzał na mnie. 

- Słuchaj.- odparł, kładąc łapę na moim ramieniu.- Jeśli mu tego nie powiesz to będziesz czuł się gorzej z dnia na dzień. Co zrobisz, jak znajdzie on partnerkę? I będzie miał własne szkraby? Dalej będziesz się temu przyglądał?

- Kemuri skończ. 

- Mam pomysł. Red ma teraz amnezję. Jeśli mu o ty powiesz, a on cię odrzuci, to ja sparwię, by o tym zapomniał. Co ty na to?

- Jesteś niemożliwy.- odparłem. Odszedłem na bok, a Kemuri wrócił do jaskini. Noc spędziłem na spacerze po naszych terenach. Do swojej jaskini wróciłem dopiero nad ranem. Gdy byłem już blisko zobaczyłem, że przed wejściem siedzi Red. Podszedłem do niego. 

- Gdzie byłeś?- spytał basior. Był chyba trochę zdenerwowany. 

- Na spacerze.

- Zajął ci on całą noc?

- Tak jakość wyszło. 

- Masz może chwilę?- spytał, patrząc przed siebie. Czułem się jakoś dziwnie. 

- O co chodzi?

- Co między nami jest lub było?- spytał. Poczułem jak ściska mi się żołądek, a słowa stają w gardle. 

- To nie najlepszy moment.- odparłem. 

- Powiedz mi. Mam dość życia w niewiedzy. 

- Eh.- westchnąłem ciężko. 

- Nawet teraz unikasz odpowiedzi?

- To skomplikowane.- odparłem niepewnie. 

- Co jest skomplikowane?- spytał basior podnosząc głos. Miał prawo być zdenerwowany.
- To co czuję.

- To co w końcu czujesz?

- Ja myślę, że .....

- Że co?!- spytał zniecierpliwiony. 

- Że cię... - umilkłem. Te dwa słowa nie mogły przedrzeć się przez moje gardło. 

- Że mnie?- spytał basior zdenerwowany. Podniósł się i spojrzał na mnie. Po chwili jego gniewny wyraz twarzy zmienił się na zaskoczony. Możliwe, że widok mnie smutnego i niepewnego ze złożonymi uszami lekko zbił go z tropu. Wziąłem głęboki wdech. 

- Lubię cię.- wyszeptałem, patrząc na ziemię. Nie byłem w stanie spojrzeć na Red'a. Nie wiedziałem co o mnie pomyśli. Liczyło się, że on wie co ja czuję. 

708 słów 

Ripred? :3


30 stycznia 2019

Od Kangi'ego CD. Arieny

Praktycznie od razu po spotkaniu z zimną podłogą się obudziłem, a przede mną stał czarny dymiasty wilk. Obok leżeli nadal nieprzytomni Tobio i Ariena, zaraz go ubije! Jedyny dzień wolny i takie akcje? Ughhhh... Po chwili z ciemności wyłonił się czarny basior, to chyba Shi, prawda? Wyglądało na to, że kłócił się z dymnym o to jak nas tu przyprowadził, ale po co?


- Miałeś przyprowadzić dwa szczeniaki i kota....czemu wszyscy są nieprzytomni?!
-warknął Shi, a dymny basior przewrócił oczami.

- Może dla tego, że wysłałeś tam debila...-stwierdził fioletowy wilk dołączające do rozmowy. - Nie muszę was nawet znać, żeby to wiedzieć. - prychnął, a teraz oba czarne wilki przewróciły oczami, w sumie to ta sytuacja była trochę zabawna z mojej perspektywy. Po chwili do jaskini weszła jakaś pantera, była cała biała i jej cętki świeciły.

- Witaj Saphiro! - zawołał fioletowy basior, na co ona odpowiedziała mu tym samym po czym z warknięciem przybiła zdziwionego dymnego wilka do ziemi, na co Shi mruknął pod nosem coś w stylu "A ją to pamiętasz..." Co tu się dzieje?

- Co ty zrobiłeś tym biednym stworzonkom?! - warknęła, a o dziwo on wyglądał nawet na przestraszonego, gdyż pantera odpuściła dopiero po prośbie Ripreda.

- Um, co my tu robimy? - zapytałem raczej cicho, a wszystkie oczy zwróciły się na mnie, dymny wilk chyba chciał coś powiedzieć, ale zanim to zrobił śnieżna pantera uderzyła go łapą w pysk.

- On miał was tu przyprowadzić, Guree was szuka. - powiedział Shi spoglądając groźnie na dymnego wilka. Tylko nie Guree... No błagam... Praktycznie w tym samym momencie obudzili się Ari i Tobio, przy czym ta pierwsza odrazu schowała się między mną, a kotem, przestraszona całą sytuacją.

-Nie bój się mała...- powiedziała pantera wyciągając łapę do Ari, a młoda wadera odrazu podeszła do niej i siadła obok, a gdy dymny wilk chciał coś powiedzieć znowu dostał łapą od pantery. Praktycznie odrazu po tym do jaskini wszedł Guree. No nie...


307 słów

Ari ? 

Od Arieny CD. Kangi'ego

Cieszyłam się, że mogę spędzić trochę czasu z Kangi'm. Dawno nie robiliśmy niczego wspólnie. Po posiłku dalej szliśmy w kierunku zatoczki. Miałam nadzieję, że Yuki nie martwi się o mnie. Nie chciałam przysparzać jej kłopotów. Jest dla mnie ważna tak samo jak Kangi. Miałam nadzieję, że mi wybaczy moje dłuższe zniknięcie. W końcu jestem jeszcze szczeniakiem. Czuję chęć do zabawy i poznawania świata. Podczas naszej wyprawy rozmawiałam z Kangi'm, by czas mijał nam milej. Nim się obejrzeliśmy, byliśmy już na miejscu. Zamerdałam radośnie ogonem.

- Jest tu wspaniale. - odparłam radośnie. Zaczęłam fikać radośnie w tę i z powrotem. Kangi zaśmiał się z mojej reakcji.

- Widzę, że ci się tu podoba.

- I to bardzo.- odparła z uśmiechem. Nagle coś poruszyło się w krzakach. Zaniepokojona wycofałam się do tyłu. Kangi stanął przede mną. Zza krzaków wyłonił się czarny wilk zrobiony z dymu. Jego czerwone ślepia, które świeciły spojrzały na mnie. Poczułam jak zaczynam się trząść.

- Nie ładnie jest tak opuszczać dorosłych.- powiedział wilk. Jego głos był przerażający.
- Co ci do tego!- warknął Kangi. Wilk zaśmiał się.

- Ciebie mały nie uczyli, by nie podskakiwać silniejszym?- spytał wilk, podchodząc powoli w naszym kierunku.

- Kan? Co robimy?- spytałam łamiącym się głosem.

- Spokojnie Ari.- odparł. Gdy wilk był już blisko zza krzaków wskoczył Tobio i rzucił się na wilka. Ten warknął i zaczął skakać. Tobio mocno się trzymał, lecz niestety w pewnym momencie puścił. Upadł niedaleko nas. Wilk spojrzał na kota wrogo. Tobio wstał i zmienił się w jaguara. Wilk zaśmiał się.

- Widzę, że coś nas łączy.- odparł i zmienił się w tygrysa. Kangi i ja byliśmy zaskoczeni. Nie wiedziałam, czy Tobio również. Nie było po nim tego widać. Po chwili oboje się na siebie rzucili. Gdy Tobio wylądował pod tygrysem zmienił się w feniksa. Tygrys natomiast przybrał formę gryfa. Gdy wilk runął na ziemię spojrzał na Tobio.

- Nieźle mały. Wyrośnie z ciebie niezły wojownik. - odparł gryf, unosząc się.

- Zamilcz.- syknął Tobio. Gryf zmienił się w coś naprawdę małego. Po chwili zniknął. Tobio wylądował. Rozejrzał się. Nagle zza drzewa wyskoczył wilk i przygniótł Tobio do ziemi. Tobio syknął z bólu.

- Kani? Co mamy robić?- spytałam zaniepokojona.

- Muszę mu jakiś pomóc.- odparł Kangi.

- Nie możesz. To niebezpieczne. - odparłam.

- Tobio to mój przyjaciel. Nie mogę go zostawić.

- Uważaj na siebie.- odpowiedziałam. Kangi przytaknął i ruszył przed siebie. Wilk widząc biegnącego Kangi'ego zaśmiał się.

- Widzę, że niczego nie da się was nauczyć. - odparł. Kangi warknął i skoczył na wilka. Ten zmienił się w węża i sprytnie uniknął ataku. Po chwili wąż obwinął się wokół mojego brata i ukąsił go w kark.

- Nie!- krzyknęłam. Wąż spojrzał na mnie swoimi czerwonymi ślepiami. Po chwili wypuścił Kangi'ego, a basior upadł na ziemię. Do moich oczu napłynęły łzy. Tobio widząc to, wstał obolały i znów zmieniając się w jaguara rzucił się na wilka. Ten przyjął formę tygrysa. Gdy Tobio stracił siły upadł zmieniając się w kota. Wilk przyjął swoją prawdziwą formę. Spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.

- Może chociaż ty wykażesz się inteligencją?

- Czemu to zrobiłeś?- spytałam, ze łzami w oczach. Wilk zaśmiał się.

- Takie polecenie.- odparł i podszedł do mnie. - pójdziesz ze mną kochana.- powiedział, a ja nie wiedziałam co mam robić. Pomyślałam co zrobiłby Kangi. Walczyłby. Tak więc rzuciłam się na wilka. Ten zaskoczony podskoczył, a ja nie zdążyłam się dobrze złapać. Usiadłam kawałek dalej. Wilk warknął.

- Taki się nie spodziewałem. Czemu szczeniaki są tak uparte?- odparł i wziął Kangi'ego w pysk. To samo uczynił z Tobio, a później ze mną. Szedł przed siebie, a ja nie miałam siły się stawiać. Zdziwiło mnie to, że wchodzi do jakiejś jaskini. Położył nas na ziemi.

- Oto nasze zguby.- powiedział jakby w mojej jaskini. Nagle zobaczyłam w Mroku parę niebieskich oczu. Z jednego z nich wydobywał się dym.  Skądś je kojarzyłam. Nim straciłam przytomność usłyszałam słowa dochodzące z mroku.

- Guree chciał tylko byśmy je znaleźć. Coś ty z nimi zrobił?

- Chciałem im kulturalnie przekazać, że wracamy do domu, ale oni się na mnie rzucili.- odparł.

~Do domu?~ to była moja ostatnia myśl nim straciłam przytomność.

665 słów 

Kangi? 

29 stycznia 2019

Od Kangi'ego CD. Arieny

Już ucieka? O nie! Nie pozwolę na to. Dopiero co udało mi się wyrwać na dzień wolny, a mam go tak zakończyć? Nie ma opcji.

- Ari zaczekaj! - zawołałem doganiając odchodzącą waderę. Gdy mi się to udało zauważyłem, że ma w oczach łzy, chyba płaczę. Eh, co mam teraz zrobić?

- Nie martw się, mój trening już prawie całkowicie się skończył. - powiedziałem siadając przed młodszą waderą i uśmiechając się. - To kwestja tylko paru dni. - dodałem, aby ją pocieszyć, co chyba mi się udało bo Ari otarła oczy łapą.

- Obiecujesz? - zapytała.

- Jasne. - powiedziałem wesoło na co ona rzuciła mi się na szyję radośnie obejmując mnie łapami. - Nie uduś mnie! - zawołałem wesoło, na co ona również się zaśmiała. - Jako, że dziś tak trochę zdezerterowałem z treningów, to myślę, że możemy gdzieś pójść, jeden dzień nikogo nie zbawi. - stwierdziłem, a radosna już wadera przyznała mi rację.

- To gdzie idziemy? - zapytała radośnie. - Słyszałam, że w okolicy jest gdzieś zaginiona zatoczka. - dodała podekscytowana.

- No to ruszajmy! Na podbój zatoki! - zawołałem radośnie.

- Tobio, idziesz z nami? - zapytałem kota, ale on pokręcił głową.

- Idźcie sami, ja w razie czego będę cię krył przed Guree. - zaśmiał się kot dalej pluskając w wodzie. Taki przyjaciel to skarb... Po chwili ruszyliśmy z Ari w kierunku kryształowego wybrzeża, lecz bardziej na wschód, dzieki czemu mieliśmy dojść do naszego celu. Przez całą drogę żartowaliśmy i rozmawialiśmy praktycznie o wszystkim. Miła odmiana bo Guree zazwyczaj nie chce ze mną rozmawiać, od czasu odkrycia prze zemnie nowej mocy zachowuje się jakby się mnie obawiał, myśli, że tego nie zauważyłem, ale się myli...

- Przerwa na drugie śniadanie! - zawołała Ari po czym oboje upolowaliśmy parę zajęcy. Po posileniu się ruszyliśmy dalej, na podbój zatoczki.

275 słów 

Ari :33 ? 

Od Arieny CD. Kangi'ego

Minęło już sporo czasu odkąd bawiłam się z Kangi'm. Czasem się widzimy, ale on jest zazwyczaj zajęty. Nie chcąc mu przeszkadzać unikałam go. Często czułam smutek i tęsknotę. Nasze wspólne zabawy, radosne spędzanie czasu. To wszystko tak nagle prysło. Stało się wspomnieniem, które boli, gdyż przypomina dawne czasy. Mimo wszystko starałam się żyć dalej. Iść przed siebie. Yuki wspierała mnie. Byłam jej za to wdzięczna. Minęło już tyle czasu. Yuki stała się dla mnie drugą mamą, lecz jeszcze jej tego nie powiedziałam. Dlaczego? Cóż. Całkiem możliwe jest to, że boje się. Boje tego, że Yuki odejdzie gdy się do niej przywiąże. Odejdzie tak jak moja mama. Ten strach cały czas jest ze mną. Nie chcę mnie opuścić. Któregoś ranka poczułam pragnienie. Yuki jeszcze spała, a ja nie chciałam jej budzić. Tak więc po cichu udałam się do najbliższego źródła. Najbliżej znajdował się wodospad. Tak więc tam się udałam. Już od jakiegoś czasu chodzę przygarbiona. Nie mam siły iść prosto. To za bardzo boli. Pomachałam głową chcąc odpędzić złe myśli. Gdy wyszłam zza krzaków ujrzałam widok, którego się nie spodziewałam. Znajdował się przede mną Kangi. Zauważyłam, że zmienił się. W końcu minęły cztery miesiące. Każdy z nas dorasta. Pomyślałam, że może on być w trakcie jakiegoś treningu. Dlatego zaczęłam się powoli wycofywać. Brat jednak podszedł do mnie i przywitał się.

- Hej.- odpowiedziałam niepewnie.

- Jak tam?- spytał. Ja spojrzałam na niego.

- Dobrze. Razem z Yuki jakoś sobie radzimy.

- Cieszy mnie to. Dawno się nie widzieliśmy. Urosłaś.

- Ty także.- odparłam. Między nami panowała niezręczna cisz. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.- Jak ci idą treningi?- spytałam.

- Dobrze. Chcę je skończyć jak najszybciej by wrócić do was. Do domu.

- Czekamy na ciebie Kanguś.- odparłam z lekkim uśmiechem.- A co tutaj robisz?

- Przyszedłem tu z Tobio.

- A gdzie on jest?- spytałam zaciekawiona. Nie widziałam tu jeszcze Tobio, więc byłam ciekawa gdzie on jest. Nagle kot wynurzył się z wody.

- Witaj Tobio.- przywitałam się z kotem.

- Hej Ari.

- To ja wam może nie przeszkadzam. Pływajcie sobie dalej.- powiedziałam z uśmiechem. Odwróciłam się i wolnym krokiem szłam przed siebie. Prawda była taka, że im dłużej patrzałam na brata tym bardziej za nim tęskniłam. To uczucie zaczynało zżerać mnie od środka powodując pustkę. Bałam się, że znów minie parę miesięcy za nim spotkam Kangi'ego. Czasem trzeba coś poświęcić. Szkoda, że to właśnie mój braciszek. Poczułam jak w moich oczach stają łzy. Przyśpieszyłam kroku. Znów mnie boli. Znów zaciska w okolicach klatki. Dlaczego? Ja chcę by Kangi już wrócił.

411 słów

Kangi? Wybacz, że takie krótkie :3 

Od Ripred'a CD. Shi

Obudziłem się ze strasznym bólem głowy... Gdzie ja wogóle jestem? Co to za miejsce? Czemu mam taką pustkę w głowie... Zacząłem niepewnie rozglądać się po jaskini w jakiej się znajdowałem. Mój wzrok zatrzymal się na czarnym basiorze siedzacym pod jedną ze ścian, na mój ruch ten odrazu gwałtownie wstał.

- Jak się czujesz Red? - zapytał basior z dziwną czułością w głosie.

- Kim jesteś? - zapytałem starając się jak najszybciej podnieść, przez co oparłem się na prawej przedniej łapie, która musiała być złamana lub poturbowana w inny sposób więc wylądowałem spowrotem na ziemi. Też cię kocham podłogo, ciebie grawitacjo też kocham!

- Uspokój się zanim bardziej zrobisz sobie krzywdę, chwila... Ty mnie serio nie pamiętasz?! - zapytał zdziwiony wilk, na co ja zdezoriętowany pokiwałem głową.

- Jeszcze raz, kim jesteś i gdzie ja jestem? - zapytałem stanowczym tonem ponawiając tym razem już udaną próbę podniesienia się, abym mógł stać na wprost basiora.

- Jestem Shi, a to wataha Najskrytszych Marzeń, do której à propos sam należysz. - stwierdził wilk lekko poddenerwowany. - A teraz siadaj na tyłku zanim sobie coś więcej połamiesz. - fuknął. Ale tsundere...phi.
Stwierdziłem, że może warto jednak będzie wysłuchać tego wilka.

- W takim razie czemu tego nie pamiętam? - zapytałem.

- Dwa dni temu wataha została zaatakowana przez demony, a jeden z nich dość mocno cię poturbował, w tym nieźle przywalił tobą o ziemię, a oto efekty tego zdarzenia. - powiedział wskazując na mnie łapą. No tak, wcześniej nie zauważyłem tej tony bandarzy na grzbiecie, głowie i jednej z łap, to wyjaśnia czemu jestem taki obolały i ledwo łażę.

- Czyli twierdzisz, że to amnestia? - powiedziałem podchodząc do wilka bliżej i spoglądając na niego, na co ten się, zarumienił ? Ciekawy jestem kto to serio jest... - W takim razie trzeba poczekać, parę godzin lub dni i samo minie. - stwierdziłem człapiąc na swoje wcześniejsze legowisko.

- No dobra, czekaj tu, a ja ogarnę coś do jedzenia. - stwierdził wilk wychodząc, ale zanim to zrobił do jaskini wpełzł jakiś wąż, taki jakby zrobiony z dymu...

- Ty nic nie kumasz, prawda?-zapytał wąż, przekręcając głowę tuż przed moim pyskiem.

- Aktualnie, to masz rację, nic nie ogarniam. - stwierdziłem olewająco.

- Nie o to mi chodzi, ale chyba teraz nic z ciebie nie wyciągnę... Tak czy siak nie rób nic bardzo głupiego bo mam cie na oku. - zasyczał wąż odpełzając, a ja prychnąłem.

- Jakieś konkrety gadzino? - zapytałem wyzywającym tonem, na co gad się odwrócił.

- Nie rób nic czego będziesz żałował jak sobie wszystko przypomnisz, jasne? - powiedział już raczej spokojnie, na co ja kiwnąłem głową, w sumie to co mówi ma sens, chodź coś nie dawało mi spokoju.

- A kim tak naprawdę jest dla mnie ten wilk? - zapytałem węża bo chyba go dobrze znał.

- Dla ciebie to nie wiem, do głowy ci nie zaglądam, ale za to wiem, że on cię lubi i to bardziej niż powinien. - stwierdził wąż po czym wypełzł na zewnątrz. Ciekawe... Jakby się nad tym zastanowić to jak podszedłem do tego wilka to się zarumienił, tylko, że to basior... Co ja tu na wywijałem wcześniej? Pogrążając się w myślach na ten temat nawet nie zauważyłem, że mój pysk również się lekko rumienił...



506 słów 

Shi :3 ? 

Od Kangi'ego CD. Guree

Podniosłem lekko bolącą głowę i spojrzałem w kierunku siedzącego niedaleko Guree, który odrazu to zauważył i podszedł do mnie.

- Jak się czujesz młody? - zapytał, na co ja skończyłem na cztery łapy stając na przeciwko niego.

- Naprawdę dobrze! - stwierdziłem lekko naginając prawdę, chodź mimo wszystko nie czułem się najgorzej. Z każdym użyciem moc zabrała mi mniej energi, może kiedyś nie będzie zabierać wogóle?

- Cieszy mnie to. - powiedział spokojnym głosem mój nauczyciel. Już nie raz się zastanawiałem nad tym kim tak na prawdę chciałbym być, czy bycie wojownikiem jest na pewno dla mnie? Tak czy siak już nie długo będę musiał zdecydować...

- Kiedy będę mógł zobaczyć się z Yuki i Arieną? - zapytałem odchodzącego już basiora.

- Myślę, że nie długo, dziś masz wolne od treningu, odpocznij więc trochę. - powiedział podsuwajac mi miskę z wodą i wychodząc. - Nie próbuj nawet zwiewać, zaraz wrócę. - stwierdził odrobinę mniej formalnym, a nawet miłym głosem? Chyba mi się wydawało... No i mój misterny plan właśnie uciekł gdzieś daleko... Postanowiłem więc zapchać czas, krótką drzemką, może dzięki temu przestanie boleć mnie głowa. Niestety nie udało mi się usunąć, ale przynajmniej głową puściła, a po chwili wrócił Guree z zającem w pysku.

- Trzymaj młody. - powiedział kładąc przede mną zająca, na co podziękowałem i zabrałem się za jedzenie.

- Powiedz Kangi, zastanawiałeś się kim chcesz naprawdę zostać w przyszłości? - zapytał basior, co dziwne używając mojego imienia, zazwyczaj nazywał mnie "młodym" albo "szczeniakiem".

- Chyba wojownikiem, albo czymś z tym związanym. - odparłem, a nauczyciel pokiwał tylko głową.

- Mimo, że dziś nie ma treningu, to muszę ci coś pokazać, chodź za mną. - powiedział spokojnie, na co wstałem i ruszyłem w ślad za basiorem.

267 słów 

Guree ? 

Od Amerdill CD. Guree

- Cieszę się waszym szczęściem! - zawołałam basiorowi praktycznie do ucha również go przytulając, to swietnie, że mój przyjaciel znalazł swoją drugą połówkę. Basior wyglądał na bardzo zadowolonego, uśmiech wręcz nie zachodził mu z pyska.

- To co, kiedy mam wam załatwić pierścionek zaręczynowy? - zażartowałam, na co Guree się lekko zarumienił i nerwowo zaśmiał. - Jakby co to wiesz gdzie mnie szukać. - dodałam uderzając basiora lekko łapą w bok.

- Jakieś plany na dziś? - zapytał raźnie siadając niedaleko mnie.

- Miałam skończyć parę naszyjników i amuletów, ale tak to to nie, a co? - rzuciłam wesoło.

- No to co powiesz na małą, przyjacielską wyprawę? - zawołał radośnie basior wstając. Widać, że roznosiła go energia, co udzieliło się również i mi.

- No jasne! Tylko byle nie w okolice zamieszkane przez sweeti! - zaśmiałam się, a basior razem ze mną.

- No to co proponujesz? - wilk przekręcił głowę na bok udając, że się zastanawia.

- Ty jesteś organizatorem, to ty się o to martw! - śmiałam się dalej, po czym również wstałam.

- Na razie proponuję złapać jakieś śniadanko, a dopiero potem szukać przygód. - Stwierdziłam, a wilk przyznał mi rację, po czym ruszyliśmy w kierunku lasu aby coś upolować.

- Co dziś mamy w menu? - zapytał cicho śmiejąc się Guree.

- Dziś szef kuchni poleca, jelenie z polany z odrobiną śniegu i przypadkowych liści. - zaśmiałam się, po czym ruszyliśmy tropem, który znalazł Guree, okazało się, że naszą ofiarą naprawdę był jeleń. Złapanie go zajęło nam krótką chwilę, trzeba przyznać, ze smakował naprawdę dobrze.

- No to gdzie teraz? - zapytałam przyjaciela po posiłku.


243 słowa 

Guree? 

Od Hairraya CD. Annabelle

Takiej reakcji się nie spodziewałem, to było nawet miłe z jej strony. Po chwili dotarliśmy do jakiegoś wodospadu, co mogłem stwierdzić po przyjemnym szumie spadającej wody, ale co dziwne, woda miała dziwny zapach i jak twierdziła Ann miała tęczowe kolory...

- Ja nie wiem czy z tą wodą jest wszystko okej. - powiedziałem cicho na co wadera się zaśmiała.

- Cykor! Kto pierwszy przy końcu wodospadu! - Krzyknęła po czym wskoczyła do wody, przy okazji mnie ochlapując odrobinę. O nie tak tego nie zostawię...

- Falstart! Tak nie ma! - zawołałem również wyskakując do wody i kierując się w kierunku śmiechu Ann, po chwili wyprzedzając ją i podpływając w miejsce gdzie woda spadała prosto ze skał, przez co po chwili oboje zostaliśmy z góry oblani wodą.

- Proponuję chwilowy rozejm i remis! - zaśmiała się wadera wychodząc na brzeg.

- Nie wyobrażaj sobie za dużo, i tak wygrałem. - stwierdziłem rozbawiony otrzepując się z wody. Kto by pomyślał, że to może być tak zabawne. Jednak zabawa się tak szybko nie skończyła, bo po chwili Ann wybuchnęła jeszcze raz rym razem głośniejszym śmiechem.

- Twoje futro jest tęczowe!  - powiedziała ledwie łapiąc powietrze w płuca ze śmiechu, czyli dlatego woda miała dziwny zapach...

- To się lepiej sama obejrzyj! - stwierdziłem dalej rozbawiony całą sytuacją, a wadera na moje słowa chyba przejrzała się w wodzie bo jeszcze raz parsknęła śmiechem.

- Wyglądam jak żółto- tęczowa zebra, a ty jak demon prosto z tęczy! - zawołała, po czym oboje tarzaliśmy się ze śmiechu na trawie. To akurat było niezłe.

- No dobra zebro, chodźmy znaleźdź normalne jezioro i to zmyć. - zaśmiałem się.

- Tak jest tęczowy demonie. - odpowiedziała radośnie wadera.

260 słów 

Anka? 

Od Hairraya CD. Aniel

Przekreciłem głowę w kierunku wadery. Nie miała ona lekkiego życia, z pewnością nie wyglądała najlepiej, jednak gdy rozmawialśmy po drodze krótkiego spaceru, jakoś dziwnie było słychać jej kroki, poruszała się cicho, ale udało mi się to słyszeć. Nie kulała ona, to było co innego, chyba już wiem co, musiała spodziewać się szczeniąt... Zaproponowałem jej aby wybrać się nad niewielkie spokojne jeziorko, gdyż w razie czego było ono blisko mglistego lasu, nic nigdy nie wiadomo... Od Ann słyszałem, że jest tam całkiem ładnie więc czemu nie? Może to sprawi, że chodź na chwilę będzie myśleć o czymś innym, czymś radosnym. Po chwili spaceruw ciszy dotarliśmy na miejsce, szum wody był już dość głośny, podobnie jak zaoach lekko mokrej trawy oraz roślin.

- Całkiem tu ładnie. - rzuciła wadera najwyraźniej się rozglądając.

- Z pewnością. - odpowiedziałem jej siadając niedaleko i kierując pysk w stronę wody. Szum wody w takich spokojnych jeziorkach jest naprawdę przyjemny, nawet miło jest też poprzebywać z kimś w ciszy, o dziwo nie była ona krępująca, po prostu była i tyle.

- Ciekawi mnie jedna rzecz, lekkie zboczenie zawodowe, lubię wiedzieć takie rzeczy... Jeśli to nie problem możesz mi powiedzieć z kąd pomysł na noszenie maski? - zapytała po chwili wadera, no tak, mówiła przecież, że jest szpiegiem. W sumie to nie dziwię się jej ciekawości.

- W sumie to nie był to mój pomysł, a mojego przyjaciela, po wypadku w którym straciłem wzrok bardzo zamknąłem się w sobie, a wilki w większości się mnie bały z powodu wyglądu mojego pyska, więc mój smoczy przyjaciel wpadł na taki pomysł... I w sumie tak już zostało. - powiedziałem spokojnie, na co Aniel prawdopodobnie kiwnęła głową ze zrozumieniem.

270 słów 

Aniel? 

Od Guree CD.Hanako

Woda Tęczowego Wodospadu pachniała dość słodko, lecz nim cokolwiek zdążyłem zanalizować, niespodziewanie coś, a raczej ktoś, mnie przewrócił. Spojrzałem lekko zaskoczony tą sytuacją  na Hanako, która radośnie skakała w około mnie.

- Czyli kolejne odkrycie należy do nas! - odparła wadera radośnie. Uśmiechnąłem się.

- Racja. - po tym słowie wstałem, a raczej zacząłem, gdy przerażony uskoczyłem w tył, ponownie się wywracając do wody.

- Guree!? - krzyknęła Hanako, podbiegając do mnie.

- Mam tęczowe futro. - odparłem desperacko wpatrując się w taflę przejrzystej wody. Hanako pomogła mi wstać, lecz po chwili sama tarzała się w wodzie, śmiejąc przy tym do łez. Moja sierść była na karku żółta, plecy zaś pomarańczowo-czerwono-fioletowe. Ogon spowijały barwy od niebieskiego do zielonego. Westchnąłem. Łapy także miałem kolorowe. Hanako, która wstała właśnie z wody wyglądała gorzej - jej sierść zabarwiła się cała, nawet na pysku. Powstrzymałem się od śmiechu. Oboje wyszliśmy na brzeg.

- Myślisz, że to zejdzie? - spojrzałem na ukochaną, starając się nie śmiać.


152 słowa

< Hanako? >

Od Annabelle CD.Hairraya

Hairraya zdjął swą maskę, zaś ja cofnęłam się o krok. A więc tak wygląda spalony pysk wilka? Poczułam lekki niesmak, ponieważ widok tego typu przed oczami miałam pierwszy raz w życiu. Poczułam jak lekko się kulę. Głupia, przecież to cały czas ten sam wilk. Wyprostowałam się szybko i uśmiechnęłam, gdy samiec zakładał swą maskę ponownie, śmiejąc się pod nosem.

- Nie jest tak źle. - odparłam radośnie. Basior spojrzał na mnie pokerowym wyrazem pyska.

- Poważnie? - odparł z ironią w głosie.

- Nie. Ale nie ważne jak wyglądasz, tylko jaki jesteś wewnątrz. - rzekłam spokojnie, podbiegając niespiesznie do idącego przed siebie samca. Ten westchnął.

- Co Ty możesz wiedzieć o wnętrzach innych... - mruknął. Uśmiechnęłam się, wpatrując w nicość przed nami.

- Niewiele. - szepnęłam. Nasze łapy prowadziły nas dalej w milczeniu, zaś po kilkunastu minutach uszom ukazał się dźwięk wody uderzającej o skały. Postanowiliśmy tam podejść, by ujrzeć cóż to takiego. Naszym oczom ukazał się wodospad, którego spokojnie spadająca woda mieniła się przeróżnymi kolorami.


156 słów

< Hairraya? >

28 stycznia 2019

Od Shi CD. Ripred'a

Stanąłem zaskoczony. Mam zostać? Nim zdążyłem odpowiedzieć Red wraz Guree zniknęli mi z pola widzenia. Poczułem złość. Odwróciłem się i wróciłem do jaskini. Usiadłem pod ścianą i położyłem na nią łapę. Była zimna. W końcu była zrobiona z kamienia. Czułem się dość dziwnie. Dym z mego oka nasilił się. To coś oznaczało.

- Shi?- usłyszałem głos Joeny.

- Tak?- spytałem, opierając głowę o ścianę.

- Co ty tu do jasnej ciasnej robisz?

- Red kazał mi zostać.- mruknąłem.

- Zadam ci pytanie. Czy Ripred jest twoim szefem, żeby ci rozkazywać? Walczyłeś już w gorszym stanie.

- Ale on...

- On co? Martwi się o ciebie, ale wiesz, że dasz radę.- przerwała mi wadera. - Powinieneś iść z nimi i ich poprowadzić. A co jeśli im się nie uda? - gdy Joena to powiedziała, poczułem jak coś we mnie pękło. Wstałem z poważnym wyrazem twarzy. Skierowałem się w stronę wyjścia.

- Powiedz naszym medykom niech się przygotują.- odparłem.  Czułem się naprawdę dziwnie. Mimo to ruszyłem biegiem przed siebie. Biegłem dłuższą chwilę. Zatrzymałem się tuż przed Hanako, która wystraszona moim nagłym pojawieniem, podskoczyła i rozbiła tuż przede mną jakąś fiolkę. Nie wiedziałem co to za fiolka. Lekko zaniepokojony użyłem mocy dymu, by jakoś zapobiedz miksturze. Udało mi się to. Nic się nie stało. Hanako przeprosiła mnie i wróciła do swojej jaskini. Ja natomiast przyłożyłam nos do ziemi. Zacząłem węszyć. Muszę odnaleźć ich zapach.

- Co ty tak tam węszyż ?- usłyszałem nieznany mi głos.
Odwróciłem się zaskoczony. Stał za mną czarny wilk z czerwonymi oczami. Wyglądał jak dym. 

- Kim jesteś?- spytałem.

- Można powiedzieć, że częścią ciebie. 

- Że co?

- Ta fiolka, którą zbiła Hanako, była eliksirem towarzysza. Dzięki niej, ja, twój dym, którego użyłeś, by zapobiec działaniu mikstury, ożyłem. 

- Czyli mój dym ożył? 

- Niecały. Tylko ten, który użyłeś. 

- Jesteś w stanie znaleźć Ripred'a?

- Oczywiście.- odparł wilk i zniknął. Po chwili pojawił się. - Chodź za mną.- odparł i ruszył, a ja pobiegłem za nim. Po chwili zauważyłem Red'a, który był w pułapce. Postanowiłem mu pomóc. Rozpędziłem się i uderzyłem ogara w bok. Ten przewrócił się, a basior zepchnął go z klifu. Ripred odwrócił się i chciał coś powiedzieć, lecz gdy zobaczył, że to ja zamilkł i spoważniał. 

- Czy ty prostych słów nie rozumiesz?

- Słuchaj ty gadzino jedna. Jestem generałem wojska i moim zadaniem jest prowadzenie wilków w bój, więc muszę tu być. 

- A twój stan?- spytał zirytowany. 

- Może i ciało jest słabsze, ale duch dalej waleczny.- odparłem poważnie i ruszyłem przed siebie. Red przyglądał mnie się jeszcze chwilę. Następnie ruszył za mną. Pomogliśmy Guree i innym wojownikom w walce z demonami i ogarami. Niestety Red został ciężko ranny. Dowiedziałem się tego od Kemuri ( mój nowy towarzysz powstały ze mnie ). Gdy podbiegłem do basiora Kemuri już nad nim siedział. 

- Spokojnie winogronku, Shi zaraz się tobą zajmie.- odparł dymny wilk. 

- Czyli już po mnie.- odparł Red ostatkiem sił. Prychnąłem. Ten to zawsze musi swoje. Ripred stracił przytomność. Wziąłem go na plecy i zaniosłem do swojej jedlinie, gdyż była najbliżej. Kemuri zaś wysłałem po Han. Gdy dotarłem na miejsce wadera była już gotowa. Położyłem Red'a na legowisku, a Han zajęła się nim. Wyszedłem z jaskini, by sprawdzić jak trzymają się inni. Na szczęście ( nie dla Red'a ) tylko Ripred był tak mocno poturbowany. Gdy wróciłem Han już skoczyła opatrywać rany Red'a. 

- Czuwaj nad nim.- odparła i wyszła. Ja spojrzałem na basiora. Czułem się dość dziwnie. Podszedłem do basiora. Przyjrzałem się mu uważnie. Następnie westchnąłem i usiadłem niedaleko. Kemuri pojawił się obok i zmienił się w węża. Obwinął się wokół mojej szyi. 

- Tylko spróbuj mnie udusić.- odparłem.

- Nie mogę. Jeśli zginiesz to ja razem z tobą.- odparł. Trochę mnie to zaskoczyło. Siedziałem więc i czuwałem na śpiącym Red'em i Kemuri. 

605 słów 

Red? Wybacz, że a takim momencie ale jest już 1:37 XD

Shi zodbywa nowego towarzysza 

Od Hairraya CD. Annabelle

Zaśmiałem się na słowa wadery. Zobaczymy czy nie jestem taki straszny, stwierdziłem, że przestraszenie jej może być niezłą zabawą. Jestem pewny, że wadera podskoczyła gdy z ziemi wystrzeliły trzy długie pnącza i uderzyły niedaleko niej, na moje szczęście nie zapiszczała, bo moje uszy by tego nie wytrzymały. Gdy pnącza się schowały zaśmiałem się, a wadera uderzyła mnie łapą w bark.

- Ejj! Nie strasz mnie! - krzyknęła po czym fuknęła cicho, a ja się zaśmiałem.

- Niech ci będzie. - stwierdziłem, po czym ruszyłem w stronę jak sądzę centrum watahy. - Chodź, wartało by wybrać jaskinie i takie tam. - stwierdziłem wesoło, na co wadera od razu się rozchmurzyła i dołączyła do mnie.

- A tak właściwie to poco ci ta maska? - zapytała po chwili.

- Po coś na pewno skoro tam jest, ciekawość to pierwszy stopień do piekła, nie słyszałaś? - rzuciłem w stronę wadery, ale ona nie dawała za wygraną.

- A konkretnie? - dopytywała się, na co tylko pokręciłem ze zrezygnowaniem głową. - Jak mi nie powiesz to obiecuje, że sama zrzucę ci to z pyska! - krzyknęła zdeterminowana, a ja się zaśmiałem, nie wie na co się pisze...

- Nie odpuścisz? - zapytałem, a wadera pokręciła głową, niech ma nauczkę za ciekawość. Po chwili zatrzymałem się przed Ann i zdjąłem maskę.

200 słów 

Anka? :3

Od Amerdill CD. Xever'a

Spojrzałam na basiora z radosnym wyrazem pyska.

- No jasne. - odpowiedziałam śmiejąc się razem z nim. Jego obecność wogóle mi nie przeszkadzała, podobnie jak i innych wilków, miło będzie nie pracować w całkowitej samotności, to dość nudne...
Gdy po chwili dotarliśmy do mojej jaskini rozłożyłam wszystkie składniki na swoim miejscu pracy po czym podeszłam do basiora.

- Teraz masz się przez chwilę nie ruszać. Muszę mieć wymiary na zbroje. - powiedziałam podchodząc do nasiora z marką w pysku. Jedną łapą stanęłam na końcówce, a drugą część rozciagnełam do góry, ale chyba przy tym rozbawiłam Xever'a który się zaśmiał. Kopnęłam go za to w tylną łapę.

- Nie ruszaj się. - fuknęłam, zbierając dalej wymiary, na co wilk tylko coś mruknął. Po chwili zaczęłam mierzyć dalej grzbiet, łapy, oraz klatkę piersiową basiora. Średnio mi się podobało to ostatnie, gdyż z pewnością mój pysk miał już barwę dojrzałego pomidora. Starałam się to zrobić jak najszybciej, ale z moim fartem upuściłam miarkę, gdy się po nią schylałam nie zauważyłam, że basior zrobił to samo przez co gdy podnosiłam głowę się zderzylismy.

- Sorki... - mruknęłam odchodząc aby pójść bo metal do wybicia w głębi jaskini. Po przeliczeniach okazało się, że potrzebne mi go trochę więcej niż myślałam, wróciłam więc do basiora.

- Pomożesz mi przenieść metal, sama całego nie wezmę... - powiedziałam razie, a wilk odrazu zaoferował, że przyniesie całość, oczywiście mu na to nie pozwoliłam i też przyniosłam sporo.

- Co teraz ? - zapytał spoglądając to na mnie to na serte metalu.

- Musze go przerobić, a potem wykuć odpowiednie formy, to może trochę zająć... Jesli chcesz nie musisz tu siedzieć, to może być trochę nudne do obserwacji... - powiedziałam, na co wilk się zaśmiał.

- Z pewnością przesadzasz, chętnie zostanę, jak ci to nie przeszkadza. - powiedział z uśmiechem

- Jasne, że nie, rozgość się. - powiedziałam wesoło. - Ja zabieram się do pracy. - dodałam przenosząc na kamień duży kawał żelastwa, po czym rozgrzałam swoje łapy do tego stopnoa, że metal zaczął się topić tworząc płaską, prawie płynną błahe. Chwilę później dodałam do niej jedno ze sproszkowanych już piór feniksa. Gdy zrobiłam to samo z każdą z blah, zaczęłam je powoli wyginać i wycinać z nich odpowiedni kształt, z pomocą rozgrzanych łam odpalałam niepotrzebne kawałki, a zamoczone w wodzie same się odgrywały do końca.

- Jak tam ci idzie? - zapytał wesoło Xever podchodząc do mnie. - Wow, to zaczyna przypominać zbroje! - stwierdził radośnie, po czym zaproponował, że ja skończę robić w spokoju zbroje, a on pójdzie i coś upoluje, i zrobimy wtedy przerwę. Po chwili wróciłam do wyrabiania zbroi, gdy wkońcu sploty metalu zaczęły serio przypominać zbroje dorobiłam zapięcia zboku, oraz dodałam parę wyrzezbionych wzorków, z czego na napierśniku zrobiłam drobne rzeźbienie feniksa. Sama zbroja przypominała trochę sekwencje długich łusek, dzięki czemu była zwrotna i raczej lekka, jedynym stałym elementem był właśnie napierśnik. Później wrócił Xever i zrobiliśmy chwilę przerwy na której zjadłam przyniesione przez basiora zające, po czym wróciłam do pracy. Później zrobiłam naramienniki oraz ochraniache na tylne łapy z przyczemionymi do nich zatopionymi w żelazie łuskami węża. Na samym końcu zajęłam się hełmem, zrobienie idealnego kształtu chwilę mi zajęło, ale w końcu mi się udało. Na samym szczycie hełmu zrobiłam dwa otwory na uszy po czym zrobiłam parę drobnych wykończeń oraz wypolerowałam cały metal.

- No dobra, skończone! - zawołałam wesoło. - Co powiesz na próbę? - zapytałam radośnie basiora, a on podzielając mój entuziazm odrazu się zgodził. Tak jak przypuszczałam jedno z zapięć było za nisko przez co musiałam pomóc mu je dopiąć.

- I co myślisz? - zapytałam dumna ze swojego dzieła.

572 słowa 

Xev? :3

Od Hanako CD. Guree

Razem z Guree bawiliśmy się wesoło. Po chwili zabaw usłyszeliśmy głos Kangi'ego.

- Widzę, że świetnie się bawicie, ale też tu jestem.- odparł Kangi. Zaśmialiśmy się razem z Guree. Tak świetnie się bawiliśmy, że zapomnieliśmy o świecie, który nas otacza.

- Wybacz.- odparł Guree, podchodząc do Kangi'ego.

- Trochę zabawy nikomu nie zaszkodzi. - odpowiedziałam z uśmiechem.

- Racja. Jakie plany na dziś kochana?- spytał z uśmiechem basior.

- Dziś idę porozmawiać z Joeną, a później będę wolna.

- Może chciałabyś pójść wieczorem na spacer?

- Pewnie. Będzie mi bardzo miło.

- Więc widzimy się wieczorem.- odparł Guree. Pożegnałam się z Kangi'm i Guree, a następnie udałam się do Joeny. Gdy znalazłam się przed jej jaskinią, siostra wyszła mi na spotkanie.

- Witaj Han. Jesteś dość wcześnie.

- Hej Joe. Tak jakoś wyszło.- odparłam śmiejąc się.

- Wiesz mam dla ciebie propozycję.

- Jaką?

- Chciałabyś zostać medykiem?

- Ja medykiem?

- Tak. Znasz się na ziołach i z pewnością potrafisz je zastosować. Poza tym już wcześniej bawiłaś się w madyka.

- Masz rację, ale to były małe rany.

- Han. Rany Shi spowodowane walką z ogarem nie były małe.- odparła zirytowana Joena.

- Może i masz rację, ale co ja będę robiła?

- To co zwykle. Nie przejmuj się.

- Dobrze. Zostanę medykiem.- odparłam z uśmiechem. Joena przytaknęła z lekkim uśmiechem. Gdy pozwoliła mi odejść, w skowronkach udałam się do jaskini. Zastałam tam leżącego Kangi'ego i siedzącego Guree. Podeszłam do niego z uśmiechem.

- Nie uwierzysz co się stało.- odparłam radośnie. Basior spojrzał na mnie z uśmiechem.

- Mów kochana.- odparł.

- Stałam się medykiem. Więc mam dwa stanowiska.

- Spodziewałem się tego.- odparł, śmiejąc się. Również się zaśmiałam. Resztę dnia spędziliśmy na wspólnych rozmowach i zabawach. Gdy nadszedł wieczór, a Kangi położył się spać. Wraz z Guree udaliśmy się na umówiony spacer. Dziś udaliśmy się do mglistego lasu. Idąc tak zaczęłam się zastanawiać co będzie kiedyś. Jak nasze życie się potoczy.

- Han? Widzisz to samo co ja?- spytał mój ukochany, a ja spojrzałam na niego. Guree wskazał łapą na drogę przed nami. Nad ziemią unosiły się kolorowe drobinki. Spojrzeliśmy na siebie.

- Może to sprawdzimy?- spytałam z uśmiechem, merdając ogonem. Guree przytaknął i pobiegł za drobinkami, a ja ruszyłam za nim. Dobiegliśmy do nieznanego nam miejsca. Guree zatrzymał się. Ja spojrzałam na niego z zaciekawieniem, a on pokazał mi, bym spojrzała przed siebie. Gdy to uczyniłam, zobaczyłam coś niesamowitego. Przed nami znajdował się niesamowity wodospad.   Z wrażenia zastygłam w bezruchu. Wodospad, który był przed nami, był w kolorach tęczy. Wyglądało to niesamowicie. Wszędzie wokół unosiły się kolorowe drobinki. Po chwili zamerdałam radośnie i podbiegłam do wody. Spojrzałam na nią. Była taka magiczna. Guree podszedł do mnie. Przy brzegu woda była płytka. Guree powąchał wodę. Gdy woda wydawała się niegroźna, zamerdałam radośnie i skoczyłam na basiora, przewracając go na plecy. Guree zaskoczony spojrzał na mnie.

- Czyli kolejne odkrycie należy do nas.- odparłam z uśmiechem.


463 słów

Guree?

Hanako decyduje się objąć stanowisko medyka


~Wyniki głosowania~

Moi drodzy.
Nasze głosowanie dobiegło końca. Mam ogromną przyjemność ogłosić, że Betą staje się Guree. Wygrał on 14 głosami. Tuż za nim jest Yuki z 13 głosami. Kolejne miejsce zajmuje Ripred  z 3 głosami i Stange/Frugo z 1 głosem. Jak wyglądają ,,Nagrody"?

Guree - stanowisko Bety
Yuki - stanowisko Gammy + wybrana przez ciebie nagroda
Pozostali- 5pkt. do każdej umiejętności + 35 ms

Mam nadzieję, że nagrody wam się spodobają

~Wasza Alfa Joena

27 stycznia 2019

Od Ripreda CD. Shi

Ciekawe gdzie ten znów polazł. Chodź może bardziej powinno mnie interesować, czemu leżę aktualnie w jego jaskini, a kij z tym, wkońcu nikt mnie rano nie obudził, więc nie powinienem narzekać. Po chwili jednak nie miałem już zamiaru spać, ale ciekawiło mnie gdzie go wywiało. Po chwili basior wszedł do jaskini kładąc przedemną dwa zające.

- Śniadanie. - stwierdził na co ja spojrzałem na niego zdziwiony, ale w sumie co mi tam, mam tylko pięćdziesiąt procent szans, że jest zatrute, raz wilku śmierć. Podziękowałem za jedzenie i zabrałem się za nie. Stwierdzam iż zatrute nie było. Po chwili gdy Shi wyraźnie chciał coś powiedzieć, ten idiota się rumienił, czy mam coś z oczami, do jaskini wbiegł biały basior, Guree.

- Co się stało?! - zapytałem odrazu podnosząc się z siadu i podchodząc do wilka. Ostatnio bardziej generałuje niż Shi, mógłby się wziąść do roboty...

- Demony znowu nas atakują. - powiedział po czym ruszył przed siebie, a ja zaraz za nim. Chwileczkę, zatrzymałem się powodując, że idący za nami Shi omało we mnie nie wpadł.

- Ty to ledwie chodzisz, lepiej zostań tu i pilnuj obozu. - powiedziałem szybko po czym znowu ruszyłem biegiem za białym basiorem. Po chwili dołączyło do nas jeszcze parę wilków, o dziwo Guree zabrał swojego ucznia, szczeniak już trochę podrósł... Chwilę później zobaczyliśmy cztery szalejące niedaleko nas demony, za każdym razem jest ich coraz więcej...
Podzieliliśmy się na dwie grupy, każda miała się zająć dwoma demonami. W pierwszej byłem ja z białym basiorem i jego uczniem, a w kolejnej Xever, Rodeo i Frugo. Walka była zacięta, jak się okazało Guree nieźle wyszkolił dzieciaka, szczen w jakiś dziwny sposób zabił jednego demona, a drugiego zranił, ale przez to Frugo musiał odprowadzić go na bliższe tereny bo młody zasłabł. Gdy już prawie uporariśmy się z demonami, nagle do naszych uszu dotarł dźwięk wycia, cholerne ogary. Po chwili wyskoczyło w naszym kierunku trzy piekielne ogary. Xever i Rodeo mieli wykończyć demony, a ja i Guree staraliśmy się odciągnąć i ubić te piekielne kundle. Udało nam się zabić jednego, ale rany nie pozwalały nam prowadzić normalnego ataku na resztę. Ja miałem odciągnąć gdzieś jednego po czym zamienić się w smoka i zwiać, a on miał swojego zepchnąć do jednego z jezior( Te kundle nie znoszą wody). Po chwili biegałem już przed siebie, a za mną demon. Na moje nieszczęście po chwili biegu znalazłem się na klifie, stwierdziłem, że to dobry moment na przemianę w smoka. Ku mojemu zdziwieniu gdy wystartowałem w górę coś złapało mnie za skrzydło i rzuciło o ziemię. Cholerny ogar. Na mój odwrotny fart, ta czarna wywłoka złamała mi skrzydło, cały misterny plan właśnie się rzucił z klifu, a przedemną stał gotowy aby mnie zabić demon. Odrazu zmieniłem się w wilka i starałem się jakoś opierać ataki demona, ale nie miałem już na to zbytnio siły. Gdy nagle coś czarnego uderzyło w bok ogara, sprawiając, że ten się przewrócił. Nie czekając ani sekundy dokończyłem dzieło mojego wybawcy i zepchnąłem poczwarę z klifu. Po tym odwrociłem się aby zobaczyć kto mi pomógł. Serio znowu on?!

500 słów 

Shi :3 ? 

Od Annabelle CD. Rodeo

Dostrzegłam wysokiego basiora, o futrze w barwach brązu i złota. Zdecydowanie wcześniej takowego nie widziałam, więc postanowiłam się przywitać. Nim dobrze nie zdążyłam podejść do masywnego osobnika, ten obrócił się w moją stronę.

- Witaj! - odparłam z niepewnym uśmiechem, zatrzymując się półtora metra od niego.

- Witaj cukierku. - odpowiedział, także się uśmiechając. Przez chwilę poczułam się niepewnie, lecz dość miło. - Jak Cię zwą?

- Nazywam się Annabelle, a Ty? - spojrzałam lekko nieufnie na masywnego samca.

- Mów mi Rodeo. - po tych słowach wstał i podszedł bliżej mnie. Usiadłam.

- Co Cię tu sprowadza? - zapytałam czując lekkie napięcie. Łapą zaczęłam rozgrzebywać śnieg.

- Od niedługiej chwili jestem nowym członkiem tutejszej watahy. - uśmiechnął się, okrążając mnie. Z niepewnością podążałam za Rodeo wzrokiem, nie do końca wiedząc co zrobić.

- Może chciałbyś zwiedzić niektóre ciekawe tereny watahy? - zapytałam wstając szybko i obracając się przodem do samca. Uśmiechnęłam się. Rodeo się zgodził i tak oto ruszyliśmy w kierunku Jeziora Nadziei.

- Są legendy, że na naszych terenach znajduje się Zaginiony Wodospad. Ponoć jest piękny i naprawdę warto go odszukać. - odparłam z uśmiechem do Rodeo. - Może miałbyś kiedyś ochotę wybrać się w poszukiwaniach jego?

181 słów

< Rodeo? >

Od Guree - Quest nr 3

Dzisiejszego dnia świeciło przyjemne słońce. Śnieg zaczął lekko topnieć, a temperatura była delikatnie wyższa niż zazwyczaj. Dziś trening Kangi'ego miał poprowadzić Shi, choć do końca sam nie wiem z jakich powodów. Odprowadzając młodego samczyka delikatnie mu współczułem. W drodze powrotnej z areny, ujrzałem Hanako.

- Guree! - krzyknęła radośnie. Wtem dostrzegłem, że u jej boku drepcze czarna kulka.

- O, witaj kochana. Piękny dzień, nieprawdaż? - uśmiechnąłem się. Zza mej wybranki zerknęła na mnie niepewnie Ariena.

- Dzień dobry. - odparła mała waderka.

- Witaj Arieno. - uśmiechnąłem się i spojrzałem na Hanako. Okazało się, iż postanowiły się wybrać na spacer by wykorzystać piękną pogodę. Ma najdroższa zaproponowała mi abym dotrzymał im towarzystwa, na co z wielką chęcią się zgodziłem. Postanowiliśmy wybrać się do lasu, lecz przypadkiem trafiliśmy do tego magicznego... mglistego. Byłem tutaj zaledwie dwa razy, a więc z zaciekawieniem rozglądałem się w około. W pewnym momencie Hanako się zatrzymała.

- Spójrzcie na te jagody, wyglądają smakowicie. - odparła z uśmiechem. Podszedłem bliżej. Fakt, jagody były pulchne i o soczystych kolorach. Postanowiłem skosztować jedną.

- Są pyszne. - odparłem. Hanako wraz z Arieną także się poczęstowały. Podczas spaceru dostrzegliśmy nie jedne owoce, jak i zioła oferowane przez ten las. Każde z nich było wyjątkowe wyglądem. Nie jedne skosztowaliśmy, a ich smak był tak intensywny, smakowity, że powstrzymywaliśmy się by nie zjeść wszystkiego. W pewnej chwili tuż przed nami ukazała się leśna polana, na której wręcz nie było śniegu, a trawa rosła żyzna, zielona. Ariena pobiegła przed siebie, skacząc radośnie wokół przebiśniegów. Popatrzyłem na Hanako, która się na ten widok uśmiechnęła i także dołączyła do zabawy.
Mą uwagę przykuło zaś coś, co rosło po prawej stronie polany, a konkretniej na granicy lasu z nią. Były to niewielkie grzyby, dość specyficznej budowy. Do tego były filetowe w różowe i niebieskie kropki.

- Hanako? - zwróciłem się do wadery. - Mogłabyś podejść na chwilę?

- Cóż się stało? - odparła podbiegając ku mnie wraz z Arieną. Na widok grzybków spojrzała na nie także z zaciekawieniem i malującym się wręcz zdziwieniem.

- Co to jest? - zapytałem wprost. Woń grzybów była silna, wręcz cukrowo-kwiatowa. Pochyliłem się by je powąchać.

- Guree! - pisnęła wadera, gdy nagle grzybek wypuścił na mój nos kolorowy pyłek. Spojrzałem na waderę z pokerową miną, a ta wręcz zaczęła się tarzać ze śmiechu. Dosłownie. Prychnąłem zniesmaczony i strzepałem pyłek z nosa. Drobinki dostały mi się na język.

- Dlaczego to smakuje niczym nektar kwiatowy? - spojrzałem na Hanako, która akurat się podnosiła.

- NIE! - krzyknęła. Obróciłem się i ujrzałem co spowodowało taką reakcję. Ariena właśnie zjadała grzybka.

- Smaczne.. ale takie dziwne dość. - odparła krzywiąc się. Zerwałem grzybka i sam go zjadłem.

- Masz rację. Smakuje jak kwiatki z cukrem.. - powiedziałem po czym wystawiłem język. Hanako także skosztowała grzybka.

Postanowiliśmy wrócić już do jaskini, lecz po drodze wszystkim nam łapy zrobiły się różowe.

- Co jest... - mruknąłem oglądając je. Nagle uniosłem się znad ziemi. Nim rozpocząłem paniczne krzyki ujrzałem, że Hanako także lata. I Ariena też.

Kolejno nie pamiętam już zupełnie co się działo, ale ocknąłem się tuż pod swoją jaskinią, gdy Hanako wracała już bez Arieny. Spojrzałem z wielkim zapytaniem na samicę, która wybuchnęła śmiechem.

- Wiesz co to było? - odparła przez łzy śmiechu. Pokręciłem głową. - Grzybki Halucynki.

514 słów ;')

Od Guree CD. Hanako

Zmęczony wróciłem z jeszcze bardziej padniętym Kangi'm do jaskini dopiero w środku nocy. Dzisiejszy trening był co prawda bardzo długi, ciężki i z początku monotonny, lecz 'prawie czarny', młody samiec naprawdę się spisał. Oboje byliśmy zadowoleni. Kangi podążył korytarzem w jaskini do swego zakamarku, by od razu zasnąć, zaś sam udałem się do Hanako. Spała skulona w kłębek. Uśmiechnąłem się na ten widok czule. Taki uroczy, biały i niezwykle puchaty kłębuszek. Położyłem się obok, lecz po kilkunastu minutach wstałem i poszedłem zajrzeć czy Kangi śpi. Mały rozłożył się niczym postrzelony i widocznie spał już głęboko. Wróciłem do swej wybranki serca i wtuliłem się tuż obok.
Rano obudził mnie niemiły chłód. Hanako już wstała i nigdzie w pobliżu jej nie było. Rozciągnąłem się, ziewnąłem i spojrzałem w stronę wejścia do jaskini, w którym właśnie pojawiła się biała postać. Wstałem radośnie.

- Dzień dobry! Gdzie byłaś? - zapytałem podskakując do Hanako.

- Przy rzece, musiałam się napić. - uśmiechnęła się. Skoczyłem na waderę delikatnie ją wywracając i gwałtownie odskoczyłem na bok. Han ogarnęła, iż mam pełno energii i także rozpoczęła zabawę w zapasy. Kangi akurat usiadł przy wejściu do naszej groty i całości przyglądał się z dziwnym wyrazem pyszczka.

194 słowa 

< Hanako? >

24 stycznia 2019

Od Rodeo do Kogoś

Leśna droga wyglądała tak pięknie. W koło słychać było śliczne śpiewy ptaków. Byłem zaskoczony tym, gdyż myślałem, że większość z nich już dawno odleciała do ciepłych krajów. Przecież mamy zimę. No cóż. Może i to nawet lepiej. Gdyby ich nie było, nie śpiewały by tak słodko. Idąc przed siebie poczułem zapach, który z pewnością należał do wadery. Tylko ich zapachy są tak delikatne i tak cudne. Zaskoczyło mnie jednak to, że wcześnie nie czułem takiego zapachu. Musiała być to nowa waderka. Czyli nowa szansa. Uśmiechnąłem się i ruszyłem w kierunku, z którego dobiegał zapach. Mijałem wiele krzaków, drzew i innych przeszkód. Los chyba nie chciał bym spojrzał w oczy waderze. Pewnie w ogóle nie chciał bym ją zobaczył. Ja jednak się nie poddawałem. Brnąłem dalej przez gęstwinę.  Czułem, jak zapach staje się coraz silniejszy. Czyli byłem coraz bliżej. Nagle z jednego zapachu zrobimy się dwa. Gdy minąłem ostatnie drzewno ujrzałem je. Jedna z nich niczym biała anielica, uśmiechała się pogodnie do drugiej, szarej wilczycy, która była również piękna. Ich głosy w oddali, były dla mnie ledwo słyszalne. Tak, więc podszedłem bliżej. Wadery umilkły widząc mnie, idącego w ich kierunku. Spoglądały na mnie. Jedna swymi pięknymi, błękitnymi niczym niebo oczami, a druga zaś o zieleni tak głębokiej, że aż hipnotyzowała swym nasyceniem. Dwie piękne muzy stały i czekały. Podszedłem do nich i ukłoniłem się.

- Witajcie piękne damy.  Cóż tak piękne niewiasty robią o tej porze całkiem same?- spytałem.

- Zbieramy potrzebne nam zioła.- odparła śnieżnobiała wadera głosem tak delikatnym, że aż rozbrzmiewał w mych uszach przez dłuższą chwilę.

- Kim jesteś?- spytała szara wadera. Jej głos również był cudowny lecz mniej delikatny, a bardziej waleczny. Miałem przed sobą dwie owieczki, które nie spodziewały się wilka na swej drodze, którym ja jestem. Przyglądałem się waderą z chwilą ciszy.

- Gdzież moje maniery. Zwę się Rodeo, a wy piękne damy?

- Ja jestem Joena, a to moja siostra Hanako.- odparła szara wilczyca. Przytaknąłem radośnie i z uśmiechem kontynuowałem rozmowę.

- Należycie do jakiejś watahy me panie?

- Tak. Należymy do Watahy Najskrytszych Marzeń.- odparła Hanako.

- Brzmi magicznie i tak pięknie. Czy ja też mógłbym do niej dołączyć?- spytałem. Joena przytaknęła.

- Jako alfa mam zaszczyt przywitać cię na terenach naszej watahy.
- Bardzo mi miło.- odparłem.

- Wiesz już może jakie stanowisko obejmiesz?- spytała Han. Uśmiechnąłem się szarmandzko.

- Myślę, że wojownik będzie dla mnie stanowiskiem idealnym.

- Tak więc miło mi to słyszeć. Han. Zaprowadź proszę Rodeo do Shi.- biała wilczyca przytaknęła i ruszyła, a ja tuż za nią. Gdy tak maszerowaliśmy rzucałem w stronę wadery najlepsze komplementy jakie miałem. Wadera czasem się zarumieniła, czasem zaśmiała. Była naprawdę piękna, gdy tak robiła. Gdy dotarliśmy do wyznaczonego miejsca zobaczyłem wiele wilków. Był tam basior o czarnym umaszczeniu, basior o fioletowym umaszczeniu i paru innych. Moją szczególną uwagę przykuł śnieżnobiały basior, do którego Hanako podbiegła. Spojrzałem za waderą. Gdy tylko przy nim stała jej uśmiech promiennie zarażał wszystkich. Lekki zirytowany i zmotywowany do ataku przyglądałem się całej sytuacji. Gdy tylko Hanako skończyła rozmowę odeszła, a ja podążyłem za nią wzrokiem. Biały basior również odszedł. Po pewnym czasie usłyszałem kroki. Tak więc odwróciłem się by ujrzeć kto to.

512 słów 

Ktoś chętny?

Nowy basior! Oto Wojownik alfa - Rodeo


~Autor: Sidonie~

Imię: Rodeo, lecz Romeo też ujdzie
Przezwisko: Najczęstsze jest Ro. Reo, Rod to już mniej znane przezwiska. Można go również nazwać miłośnikiem wader.
Myśl przewodnia: Bo w życiu to wszystko lepiej smakuje, jak jest przyprawione miłością. Trzeba jej dodawać wszędzie. Gdzie się tylko da.
Wiek: 8 lat
Urodziny: 13. 05
Płeć: W stu procentach Basior.
Aparycja:
wzrost: 85 cm.
wagę: 55 kg.
wygląd ogólny: Reo to wysoki i dobrze zbudowany basior. Jego sierść jest w odcieniach złota oraz brązu. Sierść na jego głowie wpada w brąz tak ciemny, że aż wydaje się być czarny. Prawa łapa, szczyt grzbietu oraz ogona są w odcieniach jaśniejszego brązu niż głowa. Lewa łapa, spód od pyska, aż po podbrzusze są w odcieniach o wiele jaśniejszego złota niż reszta ciała. Na jego ciele można dostrzec plamki w kształcie kropek. Oczy są w kolorach pomarańczy.
Znaki szczególne: Rodeo na pewno wyróżnia się swoim umaszczeniem. Dodatkowo można nazwać go ogromnym miłośnikiem wader. Wcale nie żartuję.
Osobowość: Rodeo jest wilkiem, który uwielbia dobrą zabawę. Lubi się zabawić. Nie obchodzą go konsekwencje, jak mogą na niego później czekać. Jest typem imprezowicza. Można nazwać go również kochankiem. Tak. Ro uwielbia rozmowy, spędzanie czasu i wygłupy z waderami. Nie jest raczej zaangażowany w stały związek. Woli krótkie, ale za to romantyczne związki. Nie lubi być ograniczany. Rodeo jest ciekawskim basiorem. Lubi wtykać nos w nie swoje sprawy. Dodatkowo ma ogromne poczucie humoru. Można z nim zażartować na każdy temat. Często wpada w kłopoty, ale nie przejmuje się tym. W końcu może zrzucić to na kogoś innego. To jego podejście do życia. Jeśli chodzi o bijatyki to często w nie wpada z wiadomych powodów. Przez to, że jest dobrze zbudowany, często udaje mu się pokonywać przeciwnika. 
Stanowisko: Wojownik alfa
Rasa: Wilk Nie Magiczny
Żywioł: Brak
Moce: brak
Rodzina: Ojciec - Kaspian, Matka - Ira, Bracia - Hugo, Teo, Itaki,
Partner: On i jakiś stały związek? To nie te czasy. Reo to basior, który lubi się zabawić. Nie lubi być zaangażowany. Woli zabawę. Może kiedyś się zmieni. To zależy czy pozna tą jedyną. Swoją Julię.
Potomstwo: Po jego przygodach, pewnie się jakieś znajdzie. Osobiście nie zna żadnego. 
Historia: Ro urodził się w watasze, w której jego ojciec był cenionym wojownikiem. Każda wadera pragnęła, by Kaspian na nią spojrzał. On jednak czuł miętę do innej wilczycy. Niestety ta miała już partnera. Pod wpływem emocji Kaspian zabił jej partnera, a Irę wziął do siebie. Ira bała się Kaspiana dlatego była mu posłuszna. Nawet gdy ten sprawiał, że zajdzie w ciążę. Wadera nie chciała pozbywać się dzieci. Mimo iż została zgwałcona wiedziała, że Kaspian pokocha je tak, jak kocha ją. Na świat przyszło parę szczylków. Jednym z nich był Rodeo. Każdy dziwił się jego umaszczeniu. Było bardzo nietypowe. Okazało się, że matka Iry, była psem. Jednak ta informacja była tajna. Ro dorastał w swojej watasze. Niestety. Nie wyrósł na takiego, jakiego oczekiwał ojciec. Bynajmniej parę rzeczy się nie zgadzało. Reo szybko wykazał swoje zainteresowanie innymi waderami. Na początku były do wolne wadery, lecz z czasem Romeo podrywał samice zajęte. Gdy flirtował z samicą alfa, przywódca wyrzucił go z watahy i zakazał powrotu. Tak oto został wyrzutkiem. Błąkał się po świecie, aż natknął się na tereny nieznanej mu watahy. 
Ciekawostki: 
~Uwiepbia towarzystwo wader
~ Umie czarować wadery słowami
~ Zawsze chce jak najlepiej dla siebie.
Umiejętności: 
Inteligencja: 30
Siła: 30
Szybkość: 30
Obrona: 30
Moce: -
Właściciel:Doggi-game -PsiaczekRozrabiaczek


Od Shi CD. Ripred'a


Gdy tylko otworzyłem oczy dotarło do mnie, że dalej leżę na Redzie. Podniosłem głowę i spojrzałem na "moją poduszkę". Basior spał. Wstałem więc, uważając, by nie obudzić go i rozciągnąłem moje wszystkie kończyny. Dziś na szczęście ból głowy mi nie dokuczał. Spojrzałem na Reda. Gdy rozciągnąłem przednie kończyny usłyszałem znajomy głos. 

- Shi? Przyszłam sprawdzić jak się czu- tutaj Joena przerwała. Spojrzałem na nią pytająco? Ta patrzyła na mnie, a potem na Reda i znów na mnie. 

- To ja wpadnę później.- oznajmiła i wyszła. Spojrzałem za nią, a następnie na Reda, wracając do pozycji stojącej. Nagle usłyszałem, jak Red mruczy coś pod nosem.

- Wstałeś?- spytałem, gdy Red otworzył oczy.

- Nie. Jeszcze leżę.

- A masz zamiar wstać?

- Kiedyś na pewno. - odparł wilk z uśmiechem. Westchnąłem i podszedłem do wyjścia. Chciałem sprawdzić jaka pogoda panuje na dworze. Bogom dzięki, że nie panuje śnieżyca. Spojrzałem na Reda, który przekręcał się na drogi bok. Czyli on naprawdę nie ma zamiaru wstać? Cóż, wczoraj był moją poduszką, więc przydałoby się mu jakiś odwdzięczyć. Może śniadanie? 

- Zaraz wrócę.- odparłem, a Red mruknął coś w odpowiedzi. Wyszłam więc i ruszyłem na tereny łowieckie. Mój stan pozwala mi jedynie upolować jakieś zające. Tak więc ruszyłem na tereny idealne, by upolować te szaraki. Po drodze napotkałem Hanako. Podszedłem do Wader, a ta najwyraźniej nie spodziewała się mnie, gdyż podskoczyła, gdy tylko do niej podszedłem. 

- Witaj Hanako.

- Shi? Witaj. Nie spodziewałam się ciebie tutaj. - odparła wadera, uciekając wzrokiem. Czyli coś było nie tak.

- Han?

- Tak?- odparła lekko zdenerwowana.

- Coś się stało?- spytałem zaciekawiony.

- Nie. Nie. No co ty. Co by się miało stać? Wszystko jest w jak najlepszym porządku.- odparła. Wyczułem zestresowanie w jej głosie. 

- Han?- spytałem podchodząc, a wadera wycofała się. O co chodzi? Na wszystkich bogów! Co mnie ominęło? Hanako zaczęła nerwowo skakać z jednej łapy na drugą. Westchnąłem. Jeśli chcę się dowiedzieć o co chodzi, muszę zasięgnąć po broń ostateczną, której nie lubię. Złożyłem uszy i podszedłem do Han, robiąc maślane oczka.
 
- Haniś. Powiedz mi co się stało? Braciszkowi nie powiesz?- spytałem. Biedna Han. Nie wytrzymała.

- No dobrze. Widziałam ciebie i Red'a. - wydusiła. Nie rozumiałem o co jej chodzi. Wiele wilków nas widziało.

- Ale o co chodzi dokładnie?

- Wy.... Nie to głupie.

- Ale co?!- odparłem zniecierpliwiony.

- Jesteś z Red'em? Wiesław was, jak razem spaliście.- odparła zarumieniona i spojrzała w bok. Gdy tylko to usłyszałem zachłysnąłem się powietrzem. JA I RED?!

- My nie..... Nie jesteśmy razem.- zaprzeczyłem, a mój pysk lekko się zarumienił. Hanako przytaknęłam.

- Tak myślałam, że to pewnie jakieś nieporozumienie. W końcu jesteście tylko przyjaciółmi.- odparła. Poczułem się jakoś dziwnie. Gdy Hanako pożegnała się ze mną, udałem się na polanę. Upolowałem dwa zające i zjadłem je. Następne dwa zabrałem ze sobą do jaskini dla jaszczurki. Przez cały czas miałem w głowie słowa Han. Nie dawały mi one spokoju. Ja i Red? To niemożliwe. Obaj jesteśmy przecież basiorami. Mimo tej wiedzy nie mogłem się skupić. Często prawie zderzałem się z drzewami przede mną. Starałem się jakoś poukładać myśli. Gdy tylko dotarłem do jaskini zauważyłem Ripred'a. Basior dalej leżał, lecz tym razem nie spał. Miał otwarte oczy i spoglądał w moim kierunku. 

- Mam dla ciebie śniadanie.- odparłem.  Zaraz?! Moje zachowanie jest strasznie podobne do basiora, który przynosi swojej ukochanej śniadanie do jaskini?! Czy to o czymś świadczy?! Nie, nie może być! To tylko tak wygląda. Pokręciłem głową i położyłem zające przed Red'em.

- Smacznego.- dodałem, siadając gdzieś z boku. 

563 słów 

Ripred? :3


Od Kangi'ego CD. Arieny

Trening, trening i jeszcze raz trening. Przez ostatnie parę miesięcy jedyne co robię to trenuję. Guree jest bardziej wymagający niż zwykle, ale jakoś daję radę choć lekko nie jest. Starałem się nauczyć jak najszybciej wszystkiego, aby móc znowu zobaczyć się z Yuki i Ari. Minęło sporo czasu odkąd ją widziałem, pewnie umie już dobrze polować, ciekawe jak sobie radzi. Wstałem ze swojego legowiska spoglądając na śpiących jeszcze Guree i Hanako i ruszyłem przed siebie, chwila przerwy mi się przyda. Czarny mglisty kot od razu ruszył za mną próbując przekonać mnie aby udać się w jakieś bezpieczne miejsce. Padło na to, że udaliśmy się nad Wodospad marzeń, gdyż kot uparł się, że ma ochotę popływać. Jak na moje na miejscu było zbyt... różowo. Spojrzałem lekko wkurzony na Tobio, czemu mnie tu przytargałeś... Tak czy siak kot wskoczył do wody zmieniając swoją formę na taką z rybim ogonem, a ja usiadłem na brzegu, jedynie maczając koniec ogona w wodzie, ciekawe czy złapię na niego jakąś rybę... Po chwili gadania i żartowania z Tobio usłyszałem szmer za nami. Gdy się odwróciłem zobaczyłem młodą waderę. Ari? Widocznie zdziwiony patrzyłem na nią, a ona na mnie po czym starała się powoli wycofać. Ale urosła, to w końcu już cztery miesiące...cztery długie miesiące.  Gdy podszedłem Ariena się zatrzymała i spojrzała na mnie.

- Hej - powiedziałem chcąc przerwać niezręczną ciszę, a ona odpowiedziała mi tym samym. Nie sądziłem, że tak będzie wyglądało nasze spotkanie...

238 słów

Ari?

23 stycznia 2019

Od Arieny CD. Kangi'ego

Czułam ogromny smutek, gdy opuszczałam braciszka. Większy niż wtedy, gdy się zgubiłam. Kaniś była dla mnie jak prawdziwy brat. Tęskniłam za nim, a każda minuta bez niego dobijała mnie. Gdy dowiedziałam się, że koniec z naszymi wspólnymi zabawami, myślałam, że rozpłacze się na miejscu. Nie mogłam tego zrobić. Co by pomyślał Kan? Muszę pokazać mu, że jestem silna. Gdy wracałyśmy razem z Yuki do jej jaskini czułam, że chce mi się płakać. Wadera chyba do zauważyła, ponieważ chciała mnie jakoś pocieszyć. Miło z jej strony, ale szybko nie zapomnę o tym. Wspólne chwile spędzone z Kangi'm zawsze zostaną ze mną. Czułam się tak, jakby braciszek miał już nigdy nie wrócić, a tak naprawdę on dalej był. Nigdzie się nie wybierał. Po prostu spędzał więcej czasu na treningach. Szkoda, że nie będziemy się razem bawić. Muszę jakoś o tym zapomnieć. Wpadłam na pomysł. Podeszłam do Yuki.

- Yuki? Możemy udać się na polowanie?

- Pewnie Ari.

- Dziękuję. Chcę przestać myśleć o braciszku. Robi mi się przez to smutno.

- Rozumiem Ari. W takim razie ruszajmy.- odparła wadera. Ruszyłyśmy w kierunku lasu. Tam jest najwięcej zwierzyny. Może uda mi się upolować zająca? Nie zaszkodzi spróbować. Gdy znajdowałyśmy się już nie daleko lasu, czułam tę radość z mojego polowania. Gdy natknęłyśmy się na trop zająca, ruszyłyśmy za nim. Nie minęło dużo czasu, a napotkałyśmy się z owym zwierzęciem, które pasło się na łące wśród koniczyn. Przygotowałam się do ataku. Gdy byłam gotowa, skończyłam. Udało mi się pokonać zwierzę. Tak o to zabiłam pierwsze zwierzę, dzięki nim łapkom i kiełkom. Byłam z siebie dumna. Szkoda tylko, że Kangi tego nie widzi.

265 słów 

Kangi?

Od Hanako CD. Guree

Musiałam się przez chwilę zastanowić, by odpowiedzieć na pytanie Guree.

- Cóż. Moim największym marzeniem, było spotkanie tego jedynego. Jak widać spełniło się. Kolejnym jest posiadanie licznej rodziny, którą darzyłabym nieskończoną miłością.- odparłam. Zauważyłam, że Kangi jest troszkę zbudzony więc postanowiłam się troszkę rozkręcić.- dodatkowo chciałabym, pokonać dużo demonów i być najlepszą wojowniczką.- odparłam z uśmiechem.

- Też chcę być najlepszym wojownikiem!- odparł radośnie Kangi i zaczął radośnie biegać. Guree natomiast spojrzał na mnie pytająco.

- Naprawdę to twoje marzenie?

- Pierwsza część tak. Druga jest troszkę zmyślona, ponieważ zauważyłam, że Kangi jest trzoszku zmęczony. - Guree zaśmiał się, a ja razem z nim. Spojrzałam w stronę biegającego w tę i z powrotem szczeniaka. Skąd on bierze tyle siły? Zawsze mnie to zastanawiało. Podróż minęła nam miło i na szczęście bezpiecznie. Zaczęłam się niepokoić całą tą sytuacją z demonami. Jest ich za dużo i stanowią zagrożenie. Gdy dotarliśmy do jaskini położyłam się przy wejściu i spoglądałam w niebo. Guree natomiast rozmawiał o czymś z Kangi'm. Ja jednak nie słyszałam ich dokładnie. Po chwili usłyszałam kroki. Odwróciłam głowę i ujrzałam uśmiechniętego Guree.

- Piękna pogoda.

- Racja. Jak na zimę jest naprawdę pięknie.

- Razem z Kangi'm ruszamy na trening.

- Dobrze. Ja w takim razie udam się do Joeny. Może znajdzie się coś, w czym będę mogła jej pomóc. - odparłam, wstając. Guree przytaknął. Pożegnaliśmy się i rozeszliśmy w swoje strony. Guree z Kangi'm udali się na trening, a ja poszłam spotkać się z siostrą. Gdy znalazłam się przed jej jaskinią, stanęłam.

- Joe?- spytałam.

- Jestem tutaj.- odezwała się wilczyca, wychodząc z jaskini.- W czym mogę pomóc?

- Właściwie, to chciałam się spytać ciebie o to samo.

- Cóż. Ja dziś nie potrzebuje pomocy. Ale może Shi?

- Dziękuję. A takim razie idę sprawdzić.- odparłam i ruszyłam w stronę jaskini Shi. Stanęłam, gdy zobaczyłam Shi kłócącego się z Ripred'em. O nie. Ja się w ich sprzeczki nie będę mieszała. Tak więc odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. Lekko zrezygnowana brnęłam leśnymi drogami. Dotarłam do niewielkiego strumyczka. Postanowiłam się napić. Zasiadłam przy brzegu i ukoiłam pragnienie. Po chwili usłyszałam dziwne głosy. Niepewnie ruszyłam w ich stronę. Gdy łapą odsunęłam krzaki, zobaczyłam Kangi'ego szkolącego się pod okiem Guree. Więc tutaj ćwiczą. Przyglądałam się im chwilę. Widziałam, że Kangi ciężko pracuje. Cieszyło mnie to, że daje z siebie wszystko, by osiągnąć cel. Po chwili postanowiłam im nie przeszkadzać, chociaż pewnie nie wiedzieli i mojej obecności. Wróciłam do jaskini i położyłam się. Jak iż dalej nie miałam nic do roboty, stwierdziłam, że krótka drzemka będzie dobrym rozwiązaniem. Tak więc zamknęłam oczy i zaczęłam odpływać w objęcia Morfeusza.

424 słów 

Guree? 

22 stycznia 2019

Od Guree CD. Kangi'ego

Ujrzałem jak Kangi napina się, wpatrując we mnie, wyraźnie speszony. Gwałtowanie odskoczyłem, porywając szczenię w pysku. Z prawej strony wyskoczyło na nas pięć piekielnych ogarów. Dobiegłem do ściany areny, postawiłem szczenię, zasłoniłem sobą i cały zjeżony zacząłem warczeć.

- Uciekaj. - warknąłem cicho do Kangi'ego. Młody samiec przez chwilę wydawał się wahać, lecz po sekundzie rozpoczął ucieczkę, tak jak mu kazałem. Sam rzuciłem się na okropne, spore stworzenia. Robiłem wiele uników, praktycznie nie mogąc zadawać ciosów. Gdy już się udawało, zdałem sobie sprawę, że ogary mają za grubą skórę, bym w pojedynkę dał radę. Kątem oka zacząłem szukać szczenięcia, wciąż skupiając się na piekielnych bezmózgach. Rozpocząłem ucieczkę. Dwa z nich zaatakowały siebie nawzajem chcąc zranić mnie, a więc dalej toczyły bitwę za areną, zaś trzy podążały mym śladem. Dwa udało mi się zgubić po paru minutach zaś jeden, najszybszy, dalej mnie gonił. W pewnej chwili stojąc pod ścianą skał odkryłem, że nie mam już jak uciec, a sił na walkę mi brakowało. Zamknąłem oczy i stanąłem z wysoko uniesioną głową przed stworzeniem, które już wręcz rzucało się na mnie. Ku mojemu zdziwieniu nic się nie wydarzyło. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że piekielny ogar leży tuż przed mną, a na nim stoi Kangi.

- Mały! - krzyknąłem i skoczyłem na martwe stworzenie. Młody samiec zachwiał się i gdybym go nie podparł to by upadł. - To Twoja sprawka?

- Tak. - odpowiedział łamiącym się głosem.

- Dziękuję. - westchnąłem. Kangi uśmiechnął się lekko, po czym stracił przytomność. Przeniosłem go do jaskini i położyłem się obok w wyczekiwaniu aż odpocznie. Przygotowałem dla niego wodę i pożywienie. Biedny, musiał stracić bardzo dużo energii.
Westchnąłem raz jeszcze. Kangi uratował mi życie.

269 słów

< Kangi? >

Od Guree - "Długowieczność"

Nastał kolejny, mroźny dzień. Szron obsiadł wszystko dookoła, a niebo było pochmurne, choć momentami słońce wydostawało się spod szarawych obłoków. Guree szedł przed siebie, kompletnie zamyślony, jakby wręcz zostawił głowę w całkiem innym miejscu niż ciało. W jego głowie nagle pojawiła się cienista postać. Biały samiec już skądś ją kojarzył, lecz nie potrafił przypomnieć sobie w jakich okolicznościach poznał tę kępę dymu w pelerynie. Postać zwróciła się do niego, po czym jakby wyciągnęła długą rękę, chcąc dotknąć błękitnych oczu basiora. Guree otrząsnął głową z niesmakiem, odczuwszy pieczenie źrenic. Warknął cicho, klnąc na panujący mróz. Wtem samiec odczuł coś lodowatego pod łapą, a więc przystanął. Spojrzawszy do dołu, jego oczom ukazała się niewielka fiolka, pokryta małych rozmiarów łańcuchami i metalowymi zdobieniami. Wewnątrz tłoczyła się fioletowa ciecz. Śnieżnobiały samiec podniósł eliksir, a fioletowy płyn okazał się być ciepły. Basior usiadł, po czym obejrzał fiolkę dookoła. Z tyłu odnalazł karteczkę, lekko przybrudzoną ziemią. Ostrożnie otrzepał ją i mrużąc oczy, przeczytał drobny druk. Zawierała się tam informacja o tym, że jest to eliksir wieczności. Guree przekręcił lekko głową. Niegdyś słyszał o takowym trunku, lecz nigdy nie wgłębiał się co i jaki magiczny płyn daje. Zerknął niepewnie na zatyczkę, po czym ją otworzył. Niuchnął ostrożnie eliksir, po czym raz jeszcze spojrzał. W głowie słyszał w kółko słowo "pij". Wzdrygnął się cały i z impetem wlał sobie do pyska trunek. Smak był ciekawy, wręcz lekko gorący, lecz gdy basior połknął całość naraz - odczuł niesamowity smak goryczy. Skrzywił się lekko, po czym wstał.

- Bleh.. - mruknął. Nie minęło pięć sekund, a Guree leżał nieprzytomny na ziemi. Obudziły go znajome głosy wilków. Choć niewyraźnie, samiec dostrzegł Hanako, medyczkę Yuki, oraz Joenę.
Gdy samiec doszedł do siebie, Joena spojrzała na niego niepewnie, stawiając przed basiorem fiolkę niegdyś pełną.

- Wiesz co to było? - zapytała. Guree przytaknął.

- A wiesz jak działa? - dopytała szybko Hanako. Samiec spojrzał lekko wystraszony, lecz alfa położyła mu łapę na ramieniu w celu złagodzenia pojawiającego się niepokoju u Guree. Kolejno wyjaśniła mu jakie fioletowy trunek ma właściwości i dopilnowała by wrócił do własnej jaskini z Hanako.
Guree położył się lekko spłoszony.

- Co jeśli będę żył czterdzieści lat? - zapytał Hanako. - CZTERDZIEŚCI!

Wadera zaśmiała się lekko, choć z minimalnym niepokojem w głosie. Samiec to wykrył i przygryzł język. A co jeżeli eliksir faktycznie wydłuży znacznie jego życie? A co jeśli wręcz przeciwnie... skróci?

383 słów

Guree sporzywa eliksir wieczności, staje się teraz nieśmiertelny, a jego zapasy maleją o jeden eliksir wieczności :)