- Podobno tu rosną leczące rośliny. - powiedziała podekscytowana Ari gdy weszliśmy w głąb bagien.
- Mama będzie zadowolona jak jej jakieś przyniesiemy! - pisnęła wesoło i ruszyła przed suebie szybciej, przez musiałem ją zpowolnić. Po chwili nagle uderzyłem w coś dużego, czego wcześniej nie zauważyłem. Ari wyglądała na przerażoną więc spojrzałem do góry żeby zobaczyć co to zpowodowało. Przed nami stał duży czerwony basior. Dobrze, że to wilk, a nie co innego.
- Dzień dobry. - powiedziałem starając się brzmieć na starszego niż wyglądam, co chyba rozbawiło lekko wilka.
- Dobry, co takie dwa szczeniaki jak wy robią w takim miejscu? - zapytał.- Wasza mama pewnie się o was martwi, więc w tył zwrot i odmaszerować do domu. - dodał po czym ruszył przed siebie w stronę naszej watahy. Ciekawe kto to jest, wydawał się być całkiem ok, a do tego nie miał złych zamiarów.
- Kim jesteś ? - zapytałem równająć krok z basiorem. - Ja nazywam się Kamgi, a to jest Ariena. - powiedziałem wskazując ją łapą.
- Nazywam się Strange, a rodzice cię nie uczyli by nie rozmawiać z obcymi? - zapytał spoglądając na mnie uważnie, a ja w odpowiedzi rzuciłem, że nie co dość rozbawiło wilka.
265 słów
Strange ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz