14 stycznia 2019

Od Guree CD. Amerdill

Spojrzałem na Amerdill z uśmiechem połączonym lekko z miną zbitego psa. Szczenięta zerkały zaciekawione, lecz po chwili zaczęły się bawić. Odszedłem cztery kroki po czym zatrzymałem się i obróciłem głowę w stronę szarawej wadery. Czekała, a raczej pilnowała z determinacją malującą się w mimice twarzy jak i całej sylwetki, aż w końcu zbiorę się w sobie i ruszę by odnaleźć Hanako. Westchnąłem ciężko i posłałem Amerdill wdzięczne spojrzenie, połączone z uśmiechem, którego w żaden sposób nie mogłem się pozbyć. Wadera zrobiła ruch głową symbolizujący "no dawaj! Wierzę w Ciebie! Idź!", przez co tym bardziej się uśmiechnąłem. Poczułem napływ optymizmu i energicznie skoczyłem do przodu, by podbiec kawałek nim się rozmyślę.
Idąc przez las co chwilę kręciłem głową, zagapiony w ziemię. "O nie stary, nie jesteś baba <**bez urazy dla wszystkich wader oczywiście**>. Idziesz do Niej i mówisz co masz powiedzieć!" - ciągle powtarzałem sobie w myślach, choć szczerze to nie raz mruczałem to pod nosem. Momentami pewność siebie mnie minimalnie opuszczała, lecz prawie od razu na miejsce luki, przychodziło całkiem nowe, mocne uczucie. Ekscytacja? Próbując dobrać słowa jakie użyje w rozmowie z Hanako, tak się zamyśliłem, że przypadkiem aż ujrzałem śnieżnobiałą waderę. Dosłownie.
Podniosłem wzrok - tuż przed mną stała uśmiechnięta samica, na którą prawie wszedłem. Wziąłem głęboki oddech.

KONIEC :3 
209 słów
(Spokojnie Amerdill, kontynuacja już niebawem w odpisie do Han, po powrocie z wyprawy... c: )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz