- Myślę, że wywalenie Shi (który jest moim dowódcą) - ściszyłem głos mówiąc to. - z Jego własnej jaskini, to zły pomysł.
- W sumie masz rację. - zaśmiała się śnieżnobiała wadera.
- Jeżeli chcesz, to możemy wprowadzić się na razie do mnie, a dalej coś ewentualnie obmyślić w czasie. - odparłem z uśmiechem. Kąciki ust Hanako uniosły się ku górze.
- To postanowione.
Zaczekałem na Hanako przed jaskinią w której mieszkała dotychczas. Rozmawiałem chwile z Joeną o przeróżnych sprawach, aż przed nami stanęła moja luby. Miała ze sobą niewielki pakunek ze swoimi rzeczami i była niezwykle radosna. Udaliśmy się do mojego miejsca zamieszkania, gdzie wadera mogła się rozgościć. Na moje i Joeny szczęście - nie trwało to długo. Nim nastał wieczór samice pożegnały się, a ja z Hanako udaliśmy się jeszcze na przechadzkę wzdłuż rzeki. Spacer mijał nam przyjemnie, lekki wiatr muskał nasze futra. Bezchmurne niebo odsłoniło setki gwiazd, których odbicia mieniły się w rzece.
- Piękny wieczór. - odparłem z uśmiechem.
158 słów
< Han? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz