Aż trzy lata? Nie powiem teraz były tylko dwie opcje- albo już nieźle opanował wszystko, czyli dawno temu uległ wypadkowi. Albo nieźle łże, chociaż mam dar który mówi mi kiedy ktoś kłamie...Naprawdę mam tak często, teraz tego nie odczułam. Czyli pewnie mówił prawdę! Tylko że, chwila...chwila...ile on ma lat? Ma tyle lat doświadczenia co ja życia, a może nałykał się już tych wszystkich eliksirów i dlatego taki doświadczony? Boże co ja mam za myśli, gdyby Morelka to usłyszała to by pokicała gdzie raki zimują lub tam gdzie pieprz rośnie (właściwie nie jestem pewna czy pieprz nie rośnie na mokradłach, jeszcze nie zwiedziłam tego terenu tak szczegółowo). Moje myślenie zakłócił niepokój, przełknęłam dość głośno ślinę gdy Hairraya usiadł obok mnie. Był zdecydowanie za blisko... Teraz moje ciało zrobiło się dość sztywne, wykonywałam mniej ruchów. Właściwie mało kto siadał tak blisko mnie, to nawet jestem ogółem przewrażliwiona. Słyszałam tylko własne myśli, aż do czasu kiedy niekontrolowanie wyrzuciłam z siebie pytanie które mnie nurtowało...jakim cudem on będzie pracował. Odpowiedz była dość normalna, aczkolwiek zaskakująca. Bo świat się zmienia, razem z nim wszystko wokół. Nagle zrozumiałam że samiec ciągle mnie o coś pytał, opowiedziałam mu co nieco o antidotum które próbuje stworzyć i chorobie. Tym samym przybliżając się do mojego stanowiska pracy i oddalając od nowo poznanego samca.
Musiałam nawiązać z nim jakiś kontakt bo zamienię się w słup soli.
- Ale ...na szczęście jestem blisko rozwiązania problemu.- przyznałam będąc mało pewna siebie.
- Tak, czyli już jakiś czas nad tym siedzisz? - był widocznie zaciekawiony i gotowy do pomocy , w dodatku chętny do rozmowy z moją osoba.
- Dzisiaj...- wyszeptałam.
Wiedziałam że ma teraz lepszy słuch, ale nawet on nie usłyszałby mojego szeptu.
- Hmm?- nie wysilił się.
- Pracuję nad tym od kilku godzin, od trzech, czterech. - powiedziałam już głośniej, jednak po słowie.
- To niby masz już jakaś hipotezę? - zapytał.
A jak głupia jak zawsze skinęłam głową, dopiero po chwili opamiętałam się spoglądając w jego kierunku, dokładniej przyjrzałam się jego niegdyś widzących świat oczom.
- Sądzę że jeden z zalewów wodnych został zatruty, zwierzęta musiały przechodzić lub kąpać się w tej wodzie i taki był tego skutek. - powiedziałam dość szybko, by nie przedłużać.
360 słów
(Hairraya?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz