Do watahy dołączyłam w stanie bardzo złym, bałam się że stracę szczenięta które nosiłam. Choć kiedyś wcale ich nie chciałam, w końcu nie kochałam żadnego z tych samców. Noszę młode , moje...choć niechciane... Dzięki Yuki- medyczce, przybrałam na wadze i wyglądam już lepiej. Mam więcej siły, ale ona i tak do mnie przychodzi. Niezbyt jej ufam, ale muszę mieć jakieś oparcie. Bo jedno moje oko często potrafi dostrzec więcej niż dwoje innych oczu. Przykładem jest samiec który prawie na mnie wpadł podczas mojego samotnego spaceru. Miałam dosyć tłumów, ale przynajmniej lepiej mi się tutaj żyło. Nie jestem wredną jędzą toteż nawiązałam rozmowę z zamaskowanym basiorem. Należę tutaj krótko ale dzięki mojej uwadze zdążyłam poznać wszystkich przynajmniej z imienia. Coraz ciężej mi się chodzi, coś czuję że niedługo nadejdzie ten czas...wreszcie doczekam się młodych, choć szkoda że....nie miałam je z kimś kto mnie kochał, darzył prawdziwym uczuciem. Ale i tak są moje i w życiu bym ich nie oddała. Właściwie nawet nie wiem kto jest ich ojcem... Dość szybko dowiedziałam się że basior jest ślepy, i przeżył już sporo. Już wiem...czemu nie uciekł ode mnie, poharatanej i przeżutej przez los...
- Mnie też los nie oszczędzał. -warknęłam pod nosem, ponieważ przypomniałam sobie tamte czasy.- Widzę tylko na jedno oko, moje ciało zdobią blizny, noszę niechciane młode i nie wiem ile jeszcze przeżyję. - fuknęłam, wiedząc że byłam katowana i nie wiem jak tam mój organizm.
237 słów
Hairraya?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz