Rozmowa z mrocznym Feniksem zdawała się nie mieć końca, tak, właśnie tak dobrze się dogadaliśmy. Okazało się że to twardy zawodnik, ma wiele zdolności i ma na imię Ombre. Ohh imię spodobało mi się tak samo jak rasa tego zwierzęcia, znaczy od niedawna mego towarzysza. Wyglądał tak majestatycznie że nie mogłem przestać się na niego gapić i potrząsać głową. Obaj mieliśmy skrzydła, więc nawet przez jakiś czas rozmawialiśmy o tym jaki wpływ ma wiatr na lot . Nie mówiąc już o innych bzdetach, jak to faceci, samce...
~ No to leć już do swojej dziewczyny, bo później będziesz mnie o coś obwiniał. - skrzeknął w moją stronę, jakby chciał mnie pouczać.
- Ona nie jest moją dziewczyną.- warknąłem na niego pełen obrazy.
Po chwili pożegnaliśmy się i ptak odleciał, spoglądałem w którą stronę leci. Miał rację, zbyt długo rozmawialiśmy a Ame siedzi i na mnie czeka. Boże nie patrzyłem na słońce gdy zaczęliśmy rozmawiać, a to pewnie dlatego że go nie widać. Westchnąłem po czym stworzyłem portal do centrum, wbiegłem w niego i już byłem na miejscu. No...czasami czarna magia płata nam figle, jednak więcej razy się przydaje. Na szczęście okazało się że nie czekała na mnie zbyt długo i bez zbędnych słów zaczęliśmy kierować się do jej jaskini. Spojrzałem w górę i zobaczyłem Ombre który bacznie Nas obserwował. Zdziwiony podniosłem jedną brew i to zignorowałem.
- No to teraz będzie się działo. - powiedziała rozkładając rzeczy które znaleźliśmy, na stole.
- Pokaż co potrafisz...- powiedziałem motywująco. - Sądzę że będzie ogień....serio ogień. - mruknąłem.
- Brawo Xev.- zaśmiała się.- Ale to nie takie łatwe. - stwierdziła.
- Ahhh, ze mną to będzie banalnie łatwe. - powiedziałem podchodząc bliżej niej.- We dwoje zawsze raźniej.
273 słowa
(Ame?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz