- Ładnie tu masz. - uśmiechnęłam się kładąc pod ścianą.
- Fakt, jaskinia jest obszerna i niebrzydka. - rozejrzał się samiec, po czym lekki uśmiech wdarł się na jego pysk. - Jutro zaczniemy poszukiwania jaskini dla Ciebie.
Obudziłam się rano nieco później niż Xever, lecz ten jeszcze leżał gdy otworzyłam oczy.
- Dzień dobry! - odparłam rozciągając się. - Jak się spało?
- No witaj witaj, a dość dobrze. - odpowiedział wstając. Ziewnęłam. - A Tobie?
- Przyjemnie. - uśmiechnęłam się. Gdy wyszliśmy z jaskini, pierwsze co to postanowiliśmy się pożywić. Oboje rozdzieliliśmy się, a po udanych polowaniach wróciliśmy na miejsce. Trzymałam w pysku niewielkiego królika, a samiec zaciągnął sporych rozmiarów łanię, lecz gdy zobaczył mnie z moją "wielką" zdobyczą-zaczął się śmiać. Skarciłam go wzrokiem, lecz się uśmiechnęłam także. Po posiłku udaliśmy się spacerem na poszukiwania.
- To... na pewno masz już wybrane stanowisko, prawda? - zapytał nagle samiec.
- Oh, tak. - uśmiechnęłam się lekko.
- Kim jesteś? - samiec odwzajemnił wyraz pyska.
- Tancerką. - odparłam lekko zarumieniona i uciekłam wzrokiem.
- Zatańczysz coś dla mnie? - zaśmiał się. Także lekko mnie to rozbawiło.
- Może kiedy indziej. A Ty.. kim jesteś z zawodu? - przekręciłam lekko głową.
- Strategiem. - odpowiedział Xever.
- To chyba dość odpowiedzialne zadanie, tak?
- Tak. Ale uważam, że jest w pełni stworzone dla mnie.
***
Po całym dniu poszukiwań, gdy zaczęło się powoli ściemniać, zauważyłam lekkie światło. Podbiegłam w kierunku skąd dobiegało i ujrzałam niewielkie wejście w skałach. Bez wahania wsunęłam się do środka, mimo iż tuż za sobą słyszałam jak biało-czarny basior podbiega do mnie i krzyczy bym uważała. Gdy cała znalazłam się wewnątrz jaskini, zamurowało mnie.
- Wow.. - powiedziałam na głos. Basior, który podążył do głębi gawry za mną, wydawał się równie zszokowany. Naszym oczom ukazało się wnętrze jaskini pokryte licznymi obłokami chmur (przy okazji na jednym staliśmy i o dziwo! Nie zapadliśmy się). Podeszłam ostrożnie kilka kroków bliżej i skoczyłam na inny obłok, a ten mnie utrzymał jakby pod nim znajdował się stos najmiększych poduszek jakie istnieją na tym świecie.
- No chodź! - krzyknęłam do stojącego w miejscu (jak zamurowany!) basiora, po czym zaczęłam sprawnie skakać po obłokach chmur. Czułam się niesamowicie lekko, przyjemnie. Po chwili Xever niepewnie podszedł trzy kroki do przodu. Cały czas wydawał się być dość nieufny i bacznie obserwował moje wyczyny na obłokach.
- Genialna zabawa. - odpowiedziałam z szerokim uśmiechem, podskakując bliżej basiora. - Chyba znalazłam miejsce dla siebie.
W jaskini było ciepło, jak gdyby to co się dzieje na zewnątrz nie miało w ogóle na nią wpływu. Z nieznanych źródeł emitowało kolorowe światło - niebieskie, różowe i pomarańczowe, co sprawiało iż całość jeszcze bardziej pasowała do mnie i naprawdę wzbudziła mą sympatię. W powietrzu unosiły się różnych rozmiarów kawałki skał, choć gdy dotknęłam jeden to niczym stworzony ze styropianu - odjechał (bądź odleciał) nieco dalej. Zaśmiałam się radośnie na ten widok. Postanowiłam poskakać po latających skałach. Myślę, że będą idealne do ćwiczeń związanych z moim stanowiskiem - były naprawdę genialne! Cała szczęśliwa doleciałam na jednej ze skałek do Xever'a, który na cały widok mojej świetnej zabawy zaczął się uśmiechać szeroko.
- No dawaj! Wskakuj! - zawołałam.
525 słów UwU
< Xever? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz