- Jest tu wspaniale. - odparłam radośnie. Zaczęłam fikać radośnie w tę i z powrotem. Kangi zaśmiał się z mojej reakcji.
- Widzę, że ci się tu podoba.
- I to bardzo.- odparła z uśmiechem. Nagle coś poruszyło się w krzakach. Zaniepokojona wycofałam się do tyłu. Kangi stanął przede mną. Zza krzaków wyłonił się czarny wilk zrobiony z dymu. Jego czerwone ślepia, które świeciły spojrzały na mnie. Poczułam jak zaczynam się trząść.
- Nie ładnie jest tak opuszczać dorosłych.- powiedział wilk. Jego głos był przerażający.
- Co ci do tego!- warknął Kangi. Wilk zaśmiał się.
- Ciebie mały nie uczyli, by nie podskakiwać silniejszym?- spytał wilk, podchodząc powoli w naszym kierunku.
- Kan? Co robimy?- spytałam łamiącym się głosem.
- Spokojnie Ari.- odparł. Gdy wilk był już blisko zza krzaków wskoczył Tobio i rzucił się na wilka. Ten warknął i zaczął skakać. Tobio mocno się trzymał, lecz niestety w pewnym momencie puścił. Upadł niedaleko nas. Wilk spojrzał na kota wrogo. Tobio wstał i zmienił się w jaguara. Wilk zaśmiał się.
- Widzę, że coś nas łączy.- odparł i zmienił się w tygrysa. Kangi i ja byliśmy zaskoczeni. Nie wiedziałam, czy Tobio również. Nie było po nim tego widać. Po chwili oboje się na siebie rzucili. Gdy Tobio wylądował pod tygrysem zmienił się w feniksa. Tygrys natomiast przybrał formę gryfa. Gdy wilk runął na ziemię spojrzał na Tobio.
- Nieźle mały. Wyrośnie z ciebie niezły wojownik. - odparł gryf, unosząc się.
- Zamilcz.- syknął Tobio. Gryf zmienił się w coś naprawdę małego. Po chwili zniknął. Tobio wylądował. Rozejrzał się. Nagle zza drzewa wyskoczył wilk i przygniótł Tobio do ziemi. Tobio syknął z bólu.
- Kani? Co mamy robić?- spytałam zaniepokojona.
- Muszę mu jakiś pomóc.- odparł Kangi.
- Nie możesz. To niebezpieczne. - odparłam.
- Tobio to mój przyjaciel. Nie mogę go zostawić.
- Uważaj na siebie.- odpowiedziałam. Kangi przytaknął i ruszył przed siebie. Wilk widząc biegnącego Kangi'ego zaśmiał się.
- Widzę, że niczego nie da się was nauczyć. - odparł. Kangi warknął i skoczył na wilka. Ten zmienił się w węża i sprytnie uniknął ataku. Po chwili wąż obwinął się wokół mojego brata i ukąsił go w kark.
- Nie!- krzyknęłam. Wąż spojrzał na mnie swoimi czerwonymi ślepiami. Po chwili wypuścił Kangi'ego, a basior upadł na ziemię. Do moich oczu napłynęły łzy. Tobio widząc to, wstał obolały i znów zmieniając się w jaguara rzucił się na wilka. Ten przyjął formę tygrysa. Gdy Tobio stracił siły upadł zmieniając się w kota. Wilk przyjął swoją prawdziwą formę. Spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.
- Może chociaż ty wykażesz się inteligencją?
- Czemu to zrobiłeś?- spytałam, ze łzami w oczach. Wilk zaśmiał się.
- Takie polecenie.- odparł i podszedł do mnie. - pójdziesz ze mną kochana.- powiedział, a ja nie wiedziałam co mam robić. Pomyślałam co zrobiłby Kangi. Walczyłby. Tak więc rzuciłam się na wilka. Ten zaskoczony podskoczył, a ja nie zdążyłam się dobrze złapać. Usiadłam kawałek dalej. Wilk warknął.
- Taki się nie spodziewałem. Czemu szczeniaki są tak uparte?- odparł i wziął Kangi'ego w pysk. To samo uczynił z Tobio, a później ze mną. Szedł przed siebie, a ja nie miałam siły się stawiać. Zdziwiło mnie to, że wchodzi do jakiejś jaskini. Położył nas na ziemi.
- Oto nasze zguby.- powiedział jakby w mojej jaskini. Nagle zobaczyłam w Mroku parę niebieskich oczu. Z jednego z nich wydobywał się dym. Skądś je kojarzyłam. Nim straciłam przytomność usłyszałam słowa dochodzące z mroku.
- Guree chciał tylko byśmy je znaleźć. Coś ty z nimi zrobił?
- Chciałem im kulturalnie przekazać, że wracamy do domu, ale oni się na mnie rzucili.- odparł.
~Do domu?~ to była moja ostatnia myśl nim straciłam przytomność.
665 słów
Kangi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz