31 stycznia 2019

Od Arieny CD. Kangi'ego

Spojrzałam w kierunku wejścia. Stanął w nim Guree lekko zaniepokojony.

- Twoje zguby się znalazły.- odparł dymny wilk, za co znów został od pantery.

- Siedź cicho!- warknął kotka. - I tak za dużo już narobiłeś kłopotów.

- Wypraszamy to sobie. Chciałem ich ściągnąć do domu, ale ten kot rzucił się na mnie.- odparł wilk. Znów dostał. - Ej!

- To są małe szkraby! Jesteś od nich większy!- gdy tak pantera wraz z wilkiem się kłócili, Guree podszedł do nas.

- Czy wy naprawdę musicie zawsze wypakowywać się w kłopoty? Martwiłem się. Dlaczego mi nie powiedziałeś, że wychodzisz?

- Spałeś.- odparł Kangi.

- Trzeba było mnie obudzić.

- Ale wtedy nie pozwolił byś mi wyjść.

- Wiesz, że musisz opanować tą nową moc. Jest bardzo niebezpieczna.

- Tak wiem, ale chciałem odpocząć. Mam już dość treningu. Chciałem spotkać się z Ari.

- Ari! - usłyszeliśmy głos Yuki. Tuż za nią weszła Hanako.

- Więcej was matka nie miała?- mruknął niezadowolony Shi. Nikt jednak oprócz mnie chyba tego nie usłyszał.

- Aruś gdzie byłaś? Martwiłam się.- odparła wadera podchodząc do nas.

- Wybacz. Chciałam się tylko napić i wtedy spotkałam Kangi'ego. Potem miałam się z nim przejść do zatoki, ale ten wilk nas zaatakował.- odparłam, wskazując na dymnego wilka.

- Mam dość. Chciej być miłym i pomóc, ale gdy coś spierniczysz to jesteś tym złym. Dzięki. Dziękuję bardzo.- odparł zdenerwowany.

- Wybacz Yuki.- powiedziałam składając swoje uszka.

- Nie rób mi tego więcej. Bałam się o ciebie.- odparła wadera przytulając mnie. - Ty też Kangi powinieneś uważać.- odparła i przytuliła również Kangi'ego.

- Tak, tak. Wiem.- odparł braciszek, a ja zaśmiałam się.

- Ari, Kangi. Możecie na chwilę wyjść? Dorośli muszą porozmawiać.- odparł Red. Wraz z Kangi'm i Tobio opuściliśmy jaskinię Shi. Oddaliliśmy się kawałek i zasiadliśmy na trawie. Po chwili dołączyła do nas pantera. Miała chyba na imię Saphira.

- Jak się trzymacie?

- Dobrze.- powiedzieliśmy jednocześnie.

- Miałam ochotę rzucić się temu wilki do gardła widząc co wam zrobił.- odparła Saphira. Zaśmiałam się na jej słowa. Nagle coś poruszyło się w krzakach. Złożyłam uszy, a pantera wstała na równe łapy. Zza krzaków wyłonił się dziwny Kitsune. Miał na pyszczku czasie, a jego ogon był w połowie czarne jak reszta ciała i niebieski. Lis przyglądał nam się w ciszy.

~Nie bój się.~ usłyszałam w myślach. Podskoczyłam zaskoczona.

- Ari?- spytał Kangi.

- Ja... ja coś słyszałam.

~ To ja. Ten Kitsune przed wami. Mam na imię Kurushimi. Nie bój się. Nie mam złych zamiarów.

- Kangi ty też to słyszy?- spytałam.

- Ale co?- spytał, a ja zaniepokoiłam się.

~ Spokojnie Ari. Obecnie rozmawiam z tobą. 

- Em... Ari? Ja też do słyszę.- odparł Kangi.

~ Przychodzę w pokoju. Dawno mnie nie było. Musiałem coś załatwić. Nie przypominam sobie szeniaków w watasze. Jesteście nowi?

- T-tak.- odparłam.

~ Wyglądacie uroczo. A najbardziej ty Ari. Kangi wygląda jak dumny basior, którym z pewnością się stanie. Tobio natomiast stanie się silnym kocurem.

- Skąd to wiesz?- spytałam. Nie usłyszałam jednak odpowiedzi, gdyż z jakimi Shi zaczęły wychodzić wilki. Kuru nagle zniknął.

~ Moje istnienie niech zostanie tajemnicą.- usłyszałam. Kangi spojrzał na mnie. On chyba też dostała taką wiadomość.

492 słów 

Kangi? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz