Wadera spojrzała na mnie lekko pytającym wzrokiem. Wyjąłem naszyjnik z granatowym serduszkiem, który zrobiła Amerdill dla Hanako, a konkretniej dla mnie aby dać kolejno.. Hanako. Założyłem go waderze na szyję.
- Śliczy... - szepnęła wadera. - dziękuję.
Chwile siedzieliśmy wtuleni w siebie, jakbyśmy nagle scalili nasze ciała, by tylko żaden chłód wiatru i śniegu się do nich nie dostał. W pewnej chwili podniosłem wzrok ku niebu.
- Han, kochana, nie uważasz, że powiedzenie Twej siostrze, a za razem alfie watahy, o.. nas? - przechyliłem lekko głowę wciąż wtulony od przodu do wadery, a więc nie widziałem ani jej miny, ani nic innego niż ogon, który z lekkim podenerwowaniem zamerdał dwa razy. Wypowiedzenie słowa "nas" kosztowało mnie chwili rozważania. To już nie jest "Ty i ja", tylko "my", tak? Zmrużyłem oczy. Hanako zaś rozluźniła się i daję sobie łapę uciąć, że uśmiechnęła.
- Masz rację. Dobrze by było aby Joena się dowiedziała jako pierwsza. - odparła wadera przyjaznym głosem. Wyruszyliśmy spacerem w stronę, gdzie Joena zamieszkuje. Gdy znaleźliśmy się na miejscu, wadera o ciemnym futrze powitała nas z uśmiechem.
185 słów
< Hanako? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz