Spojrzałem poważnym wzrokiem na czarnego kota, który jeszcze
chwile temu był jaguarem, a potem na Kangi'ego.
- Towarzysz, tak? - zapytałem. Mały przestąpił z nogi na nogę.
- Tak... - zaczął.
- Gdzie go znalazłeś? - przerwałem mu. Czułem, że chwilowy gniew na stworzenie
zaczyna mijać. Kangi wyraźnie się zaniepokoił, więc powtórzyłem pytanie.
- W Mrocznym Lesie... - wymamrotał.
- Że co ku... ym. - powstrzymałem się. W ułamku sekundy odczułem spokój i
determinację. Pochyliłem się nad szczeniakiem. - Powiedz mi mały... coś robił w
tym lesie?
- Wybrałem się tam z .. - widziałem jak szczeniak gryzie się w język. Posłałem
mu spojrzenie, które kazało mu powiedzieć. - Xeverem.
- Ehh.. z nim porozmawiam kiedy indziej. Ważne, że nic Ci nie jest. - po tych
słowach spojrzałem na kota. - A Tobie dziękuję, że przypilnowałeś go by nic mu
się nie stało. Strzeż Kangi'ego, a będę Cię lubił i tolerował w naszej jaskini.
Zwierze przytaknęło. Kangi lekko zamerdał ogonem.
Zwierze przytaknęło. Kangi lekko zamerdał ogonem.
- Czyli... może zostać? - uśmiechnął się.
- Tak. Pod warunkiem, że będzie Cię bronił i nic mi nie zrobi. - spojrzałem na
zwierze. - Ani mi, ani wilkom z watahy, które nic Tobie nie będą chciały
zrobić. Jeżeli ktoś zaś Ci zagrozi... może atakować. Taka jego rola, tak?
- Tak. - odparł Kangi.
191 słów
< Kangi? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz